Szczepionki nie zapobiegają zarażeniu się koronawirusem w 100% - ani przenoszeniu go, jeśli się nim zarazisz.
Jest to coś, o czym w zasadzie wiedzieliśmy od samego początku. Najwcześniejsze badania nad szczepionką przeciwko COVID-19 wykazały skuteczność
przeciwko zakażeniom na poziomie 90%+
Oznaczało to, że niektórzy zaszczepieni ludzie nadal będą się zarażać i potencjalnie przenosić wirusa na innych.
Z czasem zaobserwowaliśmy spadek skuteczności szczepionek, a wirus na dodatek mutował
pojawiła się fala wariantu delta.
Potem wykazano, że booster znacznie zwiększa ochronę.
To zostało wykorzystane do wprowadzania w błąd za pomocą być może uzasadnionych komentarzy.
Prawdą jest, że szczepionki nie powstrzymują całkowicie infekcji i transmisji, ale z pewnością w znacznym stopniu ograniczają rozprzestrzenianie się choroby. Istnieją dowody - choć wstępne i z pewnymi kontrargumentami - że powstrzymują one również transmisje
bo mniej szczepionych osób się zaraża.
Inaczej mówiąć, jeśli celem jest nie tylko zapobieganie najpoważniejszym przypadkom - co szczepionki wyraźnie robią - ale także szersze zwalczanie wirusa, szczepionki bez wątpienia pomagają.
Antyszczepionkowcy jednak skupiają się prawie wyłącznie na ograniczeniach szczepionek w sposób, który zdradza ich agendę i daje odbiorcy błędny pogląd na skuteczność szczepionek, pokazując jedynie, że nie ma dużych korzyści ze szczepień.
Źródłem wielu z tych twierdzeń jest badanie opublikowane w Lancet sprzed miesiąca. Wykazało ono, że 38% nieszczepionych osób, które były narażone na kontakt z zarażonym członkiem rodziny, zaraziło się. Liczba ta była znacznie niższa - 25% - dla tych, którzy byli zaszczepieni.
Ale jeśli chodzi o to, czy ci członkowie gospodarstwa domowego byli narażeni na kontakt z osobą zaszczepioną czy nieszczepioną, różnica nie była znacząca - 25% narażonych na kontakt z osobą w pełni zaszczepioną zaraziło się, w porównaniu z 23%, które były narażone na kontakt
z osobą nieszczepioną.
Badanie potwierdziło to, co już widzieliśmy: osoby zaszczepione są znacznie mniej podatne na zarażenie się wirusem, co zmniejsza prawdopodobieństwo przekazania go innym. Szczepienia działają. Niektóre badania wykazują, że zapobiegają ponad 50% zakażeń.
I to nawet jeśli pominie się znacznie większą skuteczność w zapobieganiu hospitalizacji i zgonom, która w większości badań utrzymuje się na poziomie 90% lub wyższym.
Jednakże,antyszczepionkowcy nie tylko pomijają ogromną redukcję ciężkich przypadków, ale także redukcję infekcji
Skupiają się na mniejszej grupie zaszczepionych osób, które w ogóle uległy zakażeniu.
Powyższe badanie dopuszcza, że transmisja wśród osób zaszczepionych może być mniejsza.
Stwierdzono, że "szczytowy poziom wiremii spadał szybciej u osób zaszczepionych w porównaniu z nieszczepionymi, chociaż szczytowy poziom wiremii był podobny u osób nieszczepionych i zaszczepionych."
Ten ostatni fakt jest jednak tym, na czym skupili się antyszczepionkowcy.
"W pełni zaszczepione osoby z przełamującymi infekcjami mają szczytową wiremię podobną do przypadków nieszczepionych i mogą skutecznie przenosić wirusa w warunkach domowych, w tym na w pełni zaszczepione osoby kontaktowe" - głoszą antyszczepionkowcy i ... jest to prawda
Mogą przenosić wirusa. Ale to nie znaczy, że przenoszą go tak łatwo, dziwne, że się to pomija. Mówi się tylko, że zaszczepieni mogą przenosić i że nie jest to 100% ochrona; nie wspomina się o tym, że mniejsza liczba osób zostaje zarażona i że przenoszenie jest również mniejsze.
W artykule Atlantic wspomniano o badaniu opublikowanym we wspomnianym wyżej Lancet. Jasne jest, że jest to coś, co wciąż jest badane i nie mamy pełnego obrazu tego, w jaki sposób zaszczepieni ludzie przenoszą wirusa. Ale eksperci medyczni są coraz bardziej przekonani, że
dowody wskazują w jednym kierunku.
Szczepionki nie działają jak trutka na robaki, ale przełamujące infekcje wśród zaszczepionych osób są innego kalibru niż infekcje u osób nieuodpornionych.
Po pierwsze, jest znacznie mniej prawdopodobne, że osoba zaszczepiona zarazi się wirusem
Viral load nie jest żadnym wyznacznikiem zakaźności, może być podobny na początku u osób zaszczepionych i nieszczepionych, szybko spada u osoby zaszczepionej, skracając okres zakaźności.
Czeka nas ważna debata, którą należy przeprowadzić na temat obowiązku szczepień.
W opinii antyszczepionkowców szczepionki nie mają praktycznie żadnej funkcji poza zapobieganiem ciężkim przypadkom, jeśli chodzi o ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa, a to nie jest prawdą.
Jest to o tyle szkodliwe, że nie jest z gruntu antyszczepionkowe. Jest często przedstawiane jako kontrapunkt dla idei, że szczepionki powinny być obowiązkowe. Jeśli nie powstrzymują one rozprzestrzeniania się choroby, to jaka jest niby z tego korzyść?
Jednak "powstrzymywanie" jest pojęciem względnym, a bardzo wyraźna korzyść ze szczepionek w powstrzymywaniu infekcji istnieje; jest po prostu ignorowana bo powinny całkowicie wyeliminowć rozprzestrzenianie się choroby.
Przypomina to sposób, w jaki np Mark Meadows (szef personelu Białego Domu Trumpa), mówił o maskach - że jeśli nie są one 100% rozwiązaniem, to po co się męczyć?
Oczywistą odpowiedzią jest to, że biorąc pod uwagę stawkę, zmniejszenie ryzyka i znaczne ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa jest tym czego tak naprawdę chcemy.
Amantadyna, informacje aktualne (będziemy aktualizować jak się cos pojawi) @KiraCzarczynska zapraszam do współ-zbrodni
Zacznijmy więc od krajowych rekomendacji: aotm.gov.pl/aktualnosci/na…
Opracowanie analityczne AOTMiT:
Z uwagi na ograniczoną liczbę dowodów naukowych oraz ich niską wiarygodność,
wnioskowanie o skuteczności i profilu bezpieczeństwa amantadyny w leczeniu COVID-19
obarczone jest wysoką niepewnością