Jakie okręty nawodne potrzebuje Polska Marynarka Wojenna? MON odpowiedział na to pytanie rok temu, decydując się na program #Miecznik. W skrócie: trzy fregaty rakietowe o wyporności ~7000 ton. Tym samym PMW zyska trzy największe okręty bojowe w swojej historii 1/*
Projekt ten zyskał licznych przeciwników. Od opozycji, która wskazywała na los krążownika Moskwa (40-letniego okrętu, który nie przeżył żadnej poważnej modernizacji i był dosłownie z innej epoki), po zwolenników Armii Nowego Wzoru (40s, jakie rzekomo miałyby utrzymać się 2/*
okręty w przypadku wojny). Ci drudzy wskazywali, że jedyny sens, to inwestowanie w małe jednostki. Nie będę przytaczał ich argumentów, bo sami robią to... najgorzej. Zasadniczo pożądana wyporność okrętów w historii MW podlega sinusoidzie. Przez pierwszą połowę XX wieku 3/*
pożądane było jej zwiększenie. Większa wyporność = grubszy pancerz i większy kaliber dział. Rozwój broni lotniczej i rakietowej stawił pod znakiem zapytania ten paradygmat. Podczas II wś okazało, że nawet największe pancerniki mogą paść łupem samolotów, a broń rakietowa... 4/*
... Ostatecznie odesłała do lamusa tę klasę okrętów. Nagle okazało się, że w sumie niewielkim kosztem można zyskać flotę zdolną stawić czoła każdej MW. Wystarczy zbudować flotyllę małych okrętów rakietowych. Niedoskonałość naprowadzenia rakiet zmuszała floty do budowania... 5/*
...możliwie największej ilości ich nośników (jak wystrzeli się odpowiednio dużo rakiet, to któraś musi trafić). Z drugiej strony trudno było spodziewać się odwetu. Jeden dwa niszczyciele jeszcze można trafić, ale jak poradzić sobie z rojem tuzina okrętów rakietowych? 6/*
Małe okręty rakietowe przez samą swoją naturę mogły działać wyłącznie w strefie przybrzeżnej, a więc dodatkowo miały parasol ochronny własnego lotnictwa. To sprawiało, że w uzupełnieniu z małymi okrętami Zwalczania Okrętów Podwodnych mogły sumiennie chronić wybrzeże. 7/*
Dlaczego więc większe okręty (niszczyciele, fregaty i krążowniki) zupełnie nie poszły do lamusa? Jeśli jakiś państwo miało globalne ambicje, musiało mieć większe jednostki. Kutry nie dopłyną z Bristolu do Hongkongu. Były jednak łatwym celem, co pokazała wojna falklandzka 8/*
Ale technika morska poszła naprzód. Obrona przeciwlotnicza bardzo się rozwinęła. Współczesny okręt może śledzić nawet 300 celów, a obronić się jednocześnie (za pomocą rakiet i artylerii) nawet przeciw 80. Żeby więc zatopić współczesną fregatę, trzeba byłoby mieć minimum 9/*
50-100 kutrów rakietowych, a nawet wtedy nie ma gwarancji sukcesu. Z drugiej strony te kutry byłyby zupełnie pozbawione obrony i mogłoby być zatapiane po kolei za pomocą broni rakietowej. W ten sposób sinusoida jest teraz w pozycji wznoszącej: żeby zapewnić obronę 10/*
...trzeba wyposażyć okręt i w liczne czujniki, i broń przeciwlotniczą. To wymaga tonażu. Zbyt małe okręty będą bezbronne. Z tego powodu okręty robią się coraz większe. Przeciętny niszczyciel z lat 30. miał ~2000 to tonażu. Dzisiaj to tonaż małej korwety. 11/*
Niszczyciele zaczynają się obecnie od ~8000 t tonażu. Dla porównania krążownik ORP Conrad - największy polski okręt okręt II wś - miał ~5000 t tonażu. Największy polski przedwojenny okręt, który opuszczał falochron (zastrzeżenie konieczne ze względu na okręt-hulk ORP Bałtyk) 12/*
ORP Gryf miał 2227 t tonażu. Żeby więc okręt mógł się obronić przeciw współczesnym zagrożeniom musi mieć odpowiednio wielki tonaż, aby zabrać sensory, obronę i środki agresji. Reasumując dawniej wystarczyło rozproszyć flotę, aby jej ubicie było trudne. Dzisiaj niezbędne jest 13/*
odpowiednio duża ilość środków ostrzegania i zwalniania. A więc tonaż, który udźwignie. Ci, którzy przekonują nas do licznej floty małych okrętów, w istocie zachęcają nas do floty XX-wiecznej. A mamy XXI wiek. 14/14
@cezarykrysztopa Za przeproszeniem, ale jak można pisać kompletnie bez znajomości tematu? Cele marynarki były jasne: przez większość 20-lecia przygotowywano się do wojny z Sowietami. Niezbędne więc były duże okręty, które zabezpieczą szlaki morskie między Polską a Zachodem 1/x
@cezarykrysztopa , inaczej wobec wrogości Niemiec i Czechosłowacji oraz panowania Czerwonych na Morzu Czarnym bylibyśmy kompletnie odcięci od dostaw. Tego nie mogły zrobić małe okręty, tylko potężne jednostki nawodne do obrony konwojów oraz okręty podwodne zdolne stawiać miny i polować 2/x
@cezarykrysztopa na wrogie okręty na akwenie całego Bałtyku. Różnica między '39 a potencjalnym przyszłym konfliktem jest taka, że obecnie dostęp do morza jest jeszcze bardziej kluczowy do obrony państwa. 3x