Przemek Kujawiński Profile picture
Apr 15 37 tweets 7 min read Twitter logo Read on Twitter
Trust the Process (Ufaj Procesowi)

Kilka lat temu słowa te były na ustach wszystkich fanów NBA. Kibice w Filadelfii wypowiadali je z nadzieją, reszta w większości z ironią.

Czym był proces? Czy warto było mu ufać? Kto tak naprawdę wypowiedział te słowa po raz pierwszy. (NITKA) Image
Początków historii „procesu” doszukać się można w… fabryce konserw, gdzieś w Kansas.

Serio.

To tam 25-letni Bill James w przerwach od pracy pisał swoje pierwsze analizy baseballowych statystyk, które ćwierć wieku później miały zrewolucjonizować ten sport.
James zaczął zadawać pytania o to, w jaki sposób wytłumaczyć i przewidzieć wygrane w baseballu.

Szybko zauważył, że tradycyjne statystyki nie wystarczały, by poprawnie ocenić wartość graczy i drużyn. Zaczął więc tworzyć zaawansowane statystyki, które miały mu w tym pomóc.
Przez kolejnych kilkanaście lat James stał się guru wąskiego grona baseballowych „nerdów”, którzy przekonani byli, że ludzie zarządający klubami nie rozumieli sportu, którym się zajmowali.

Jak łatwo się domyślić, nie był to jednak przekaz, którego chciano w MLB słuchać.
Pomimo niechęci środowiska, wiedza o zaawansowanych statystykach zataczała coraz większe kręgi i coś, co wcześniej było kibicowską pasją, powoli stawało się biznesem.

Na początku lat 90. James zarabiał na swojej wiedzy w firmie STATS inc. i inspirował kolejne pokolenie geeków
Wśród nich był 20-letni student informatyki, który właśnie stawiał swoje pierwsze kroki zawodowe w STATS inc.

Jego imię i nazwisko? Daryl Morey

Morey jako jeden z pierwszych próbował przełożyć podejście Jamesa na statystki w koszykówce.
Nie to, że ktokolwiek w NBA był tym zainteresowany.

Póki co nawet baseball był jeszcze kilka lat od nieśmiałego przyznania, że świeże spojrzenie na statystki może pomóc drużynom w wygrywaniu.

Menadżerowie i trenerzy zbywali opinie „nerdów” śmiechem.

Do czasu…
Pod koniec lat 90. GM-en Oakland Atlethics został Billy Beane.

Beane wywodził się co prawda z baseballowego środowiska, ale pracując w jednym z biedniejszych klubów MLB, szukał sposobu na to, by konkurować z potentatami.

Dzięki niemu pomysły Jamesa wreszcie trafiły na salony.
Chociaż Beane nigdy nie wygrał mistrzostwa, to sam fakt, że bez wielkich środków co roku awansował do playoffów wystarczył, by szybko znalazł naśladowców.

Książka „Moneyball” Michaela Lewisa, która opisywała jego podejście z pewnością w tym nie przeszkodziła.
Wkrótce również w koszykówce znaleźli się właściciele zespołów, którzy zaczęli flirtować z pomysłem zatrudnienia do organizacji ludzi spoza kręgów koszykarskich.

Dzięki temu w 2002 roku Daryl Morey trafił do Boston Celtics, jeszcze w roli nie związanej z decyzjami koszykarskimi.
4 lata później zmienili to Houston Rockets, którzy zatrudnili Moreya w roli asystenta GM-a. Nie był on jednak pierwszym w klubie miłośnikiem „analytics”. Rok wcześniej szansę od Rockets dostał 28-letni Sam Hinkie.

Rok później, Morey i Hinkie byli już osobami numer 1 i 2 w klubie
Analityczne podejście sztabu Moreya szybko zaczęło przynosić efekty. Mimo tego, że częste problemy z kontuzjami mieli Yao Ming i Tracy McGrady, Rockets potrafili zadziwiać bez swoich gwiazd i sezon po sezonie kończyli z dodatnim bilansem po drodze, zapisując się w pamięci fanów…
…serią 22 wygranych z rzędu i bohaterską, przegraną dopiero w siódmym meczu, serią w playoffach 2009 przeciwko późniejszym mistrzom Los Angeles Lakers.

Najważniejsi gracze tamtej drużyny? Aaron Brooks, Ron Artest, Luis Scola, Carl Landry i Shane Battier. Image
Ten ostatni stał się przy okazji twarzą graczy, których wartości nie można docenić, widząc jedynie tradycyjne statystyki.

Artykuł „The No-Stats All-Star” (znów) Michaela Lewisa odbił się szerokim echem i dodał do powoli tworzącej się „legendy”Moreya.

nytimes.com/2009/02/15/mag…
Pomimo wyników ponad stan, Morey wiedział, że bez wielkich gwiazd nie da się wygrać mistrzostwa. Przez kilka lat wieloma małymi ruchami poprawiał sytuację finansową klubu, by mieć możliwość pozyskania wielkiego talentu.

Tym talentem w 2012 roku okazał się być James Harden.
W tym czasie Sam Hinkie szykował się już do wyjścia spod skrzydeł swojego mentora. Jego pierwsze podejście do stanowiska GM-a Sixers skończyło się porażką, ale już rok później dostał swoją szansę w tym samym miejscu.

Tym samym rozpoczął się Proces.
W dyskusjach z właścicielami Hinkie przewidywał, że „przyszli mistrzowie” zmienią oblicze koszykówki. Jako przykłady kierunku, w którym chciał podążać podawał Suns 2006 i Magic 2010.

W skrócie, chciał stawiać na tempo i trójki. W 2013 wciąż nie był to standard, ale…
Nie było to też zaskoczenie, ostatecznie był to dokładnie kierunek, który obrali wcześniej Rockets.

Hinkie przekonywał też, że należy maksymalizować szansę zdobycia gwiazd w drafcie, w wymianie lub na wolnym rynku.Kluczem miało być zdobywanie picków i elastyczność finansowa
Tam jednak gdzie Rockets Moreya szukali gwiazd przede wszystkim w wymianach i na wolnym rynku, Hinkie przekonywał, że Sixers w swojej sytuacji muszą położyć akcent na draft.

Jego powitalna konferencja prasowa nie zostawiała wiele wątpliwości:
„Będziemy mówili dużo o procesie, a nie o rezultatach i będziemy starali się konsekwentnie przyjmować dobre dane i podejmować dobre decyzje. Czasem będzie to działać, a czasem nie”.

W skrócie: Cierpliwości, zajmie nam to trochę czasu, ale wierzymy w długofalowe podejście.
Jedną z jego pierwszych decyzji było oddanie najlepszego gracza drużyny Jrue Holidaya, żeby pozyskać prawa do kontuzjowanego Nerlensa Noela.

Fani w Filadelfii wiedzieli już wtedy, że czekają na nich trudne dni. Cześć z nich przekonywała jednak, żeby „Ufać Hinkiemu”
W ciągu kolejnych dwóch sezonów Sixers wygrali 19 i 18 spotkań i szybko stoczyli się na dno ligi pod względem oglądalności.

Nastrojów kibicom nie poprawiał fakt, że jednocześnie najważniejsi gracze pozyskani przy okazji draftu… po prostu (z różnych powodów) nie grali. Image
Hinkie nie martwił się tym, że Dario Saric spędzi kolejne lata w Europie, a Joel Embiid zmaga się z kontuzjami.

Liczyła się przyszłość, a słaby zespół oznaczał więcej szans na zbudowanie jej przez draft.

Krytyka ze strony ligi, fanów i samych graczy nie miała znaczenia.
Hasło „Trust the Process” było używane w sztabie i szatni klubu dużo wcześniej, ale do zbiorowej świadomości przebiło się w 2015, gdy w wywiadzie wypowiedział je znany dobrze kibicom #plkpl Tony Wroten:

„Powtarzają nam to każdego dnia, w czasie każdego meczu: Ufaj Procesowi” Image
Lokalni podcasterzy Sixers szybko podchwycili te słowa i zaczęli sprzedawać koszulki z Hinkiem, maszyną do losowania i tym hasłem.

Trust the Process stało się oficjalnym mottem wszystkich kibiców wierzących wciąż w swój klub… i tych, którzy otwarcie drwili z Hinkiego. Image
Problem polegał na tym, że przegrywanie Sixers nie było już w tym momencie jedynie problemem kibiców.

76ers nie byli oczywiście pierwszym klubem, który tankował po lepsze wybory w drafcie, ale jeszcze nigdy nikt nie robił tego w tak systematyczny i otwarty sposób jak Hinkie.
Adam Silver zaczął obawiać się, że inne kluby mogą podążyć tą samą drogą, więc liga zaczęła dyskutować reformę loterii draftu, która zmniejszała szanse najgorszych zespołów na wybór numer 1, która ostatecznie weszła w życie w 2019 roku.
Wciąż jednak pozostawał problem samego Hinkiego. Różne źródła mówią o tym, w rożny sposób, ale wydaje się pewne, że Silver „co najmniej” zainspirował Sixers do zatrudnienia Jerry’ego Colangelo, by nadzorował GM-a Sixers.
Właściciel klubu Josh Harris przekonywał, że Sixers wciąż ufają Hinkiemu i procesowi, ale reszta świata widziała to raczej jako votum nieufności.
I faktycznie kilka miesięcy później, tuż po zakończeniu sezonu 2015/16 Sam Hinkie podał się do dymisji, pozostawiając po sobie jedynie 13-stronnicowy list do właścicieli klubu, w którym raz jeszcze podsumował swoją filozofię i bronił swojego podejścia.

espn.com/pdf/2016/0406/…
Chwilę później w klubie nie było już też Jerry’ego Colangelo. Tak jakby wypełnił już swoją misję…

Pod wodzą nowego GM-a Bryana Colangelo (syna Jerry’ego), Sixers przestali trwożyć serce Adama Silvera, a wreszcie zdrowy Joel Embiid zaczął prowadzić zespół do zwycięstw.
Czy to znaczy, że „proces” skończył się wraz z Samem Hinkiem? Sixers jeszcze kolejnych draftach korzystali z „owoców” jego pracy, wybierając z Bena Simmonsa i Marekele’a Fultza i choć wciąż nie wygrali mistrzostwa, to od kilku lat znajdują się w gronie kandydatów do tytułu.
Czyli Proces zadziałał?

Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Być może - jak twierdzą jedni - proces był jedynie bezmyślnym tankowaniem i niczym więcej, a Hinkie zniszczyłby klub, gdyby w nim został.
Być może warto jednak spojrzeć na to w nieco głębszy sposób. Owszem, Hinkie celowo osłabiał drużynę, by zapewnić jej wysokie wybory w drafcie i elastyczność finansową, ale być może dużo szybciej zacząłby wygrywać (i tym samym uratowałby swoją posadę), gdyby…
…Embiid był gotowy do gry i lepiej trafiłby z innymi swoimi wyborami, bo ostatecznie Nerlens Noel, Jahlil Okafor, czy Dario Saric okazali się być niewypałami.
Ktoś mógłby powiedzieć, że fakt, gdzie są dzisiaj Sixers pomimo nieprawdopodobnej ilości pecha (sytuacja Fultza, załamanie Bena Simmonsa) jest tylko i wyłącznie rezultatem tego, że Hinkie zawsze był all-in w swojej strategii - mimo, że sprowadziło to wyrok na jego własną głowę.
I kto wie, jeśli pewnego dnia Joel Embiid, który sam siebie nazywa Procesem, wzniesie mistrzowski puchar, kibice w Filadelfii postawią jeszcze Hinkiemu pomnik.

• • •

Missing some Tweet in this thread? You can try to force a refresh
 

Keep Current with Przemek Kujawiński

Przemek Kujawiński Profile picture

Stay in touch and get notified when new unrolls are available from this author!

Read all threads

This Thread may be Removed Anytime!

PDF

Twitter may remove this content at anytime! Save it as PDF for later use!

Try unrolling a thread yourself!

how to unroll video
  1. Follow @ThreadReaderApp to mention us!

  2. From a Twitter thread mention us with a keyword "unroll"
@threadreaderapp unroll

Practice here first or read more on our help page!

More from @Sobriquet84

Mar 29
Wyrwane z kontekstu cytaty, które zaczynają żyć własnym życiem to domena dzisiejszych czasów? Czytając książki i artykuły o NBA z dawnych lat, co chwilę natykam się na „prawdziwe” historie słów, które pamiętamy zupełnie inaczej. Dzisiaj Fo’ Fo’ Fo’ Mosesa Malone’a! (NITKA!)
Cytat Fo’ Fo’ Fo’ czyli w wolnym tłumaczeniu „Cztry Cztry Cztry” dzisiaj pamiętany jest jako pełna pewności siebie i nonszalancji przepowiednia wypowiedziana przez Mosesa Malone’a przed playoffami 1983 roku. Miała ona oznaczać 3 wygrane serie do 0, czyli mistrzostwo bez porażki.
Fo’ Fo’ Fo’ a nie Four Four Four, bo Malone miał bardzo specyficzny akcent i tendencję do mówienia w niewyraźny i zazwyczaj bardzo lakoniczny sposób (przynajmniej w kontaktach z mediami). Dorobił się przez to nawet ksywki „Mumbles” Malone (coś jak „Mamrot Malone”).
Read 28 tweets

Did Thread Reader help you today?

Support us! We are indie developers!


This site is made by just two indie developers on a laptop doing marketing, support and development! Read more about the story.

Become a Premium Member ($3/month or $30/year) and get exclusive features!

Become Premium

Don't want to be a Premium member but still want to support us?

Make a small donation by buying us coffee ($5) or help with server cost ($10)

Donate via Paypal

Or Donate anonymously using crypto!

Ethereum

0xfe58350B80634f60Fa6Dc149a72b4DFbc17D341E copy

Bitcoin

3ATGMxNzCUFzxpMCHL5sWSt4DVtS8UqXpi copy

Thank you for your support!

Follow Us on Twitter!

:(