Hej @KONFEDERACJA_ przeglądam sobie wasz nowy program - konkretnie rozdział o Służbie Zdrowia. Nie jest on tak głupi, jak to co mówił @KonradBerkowicz ale mam do was parę pytań.
🧵
1) Jestem na wakacjach, mam wypadek, zawożą mnie do szpitala. Jak będzie wyglądała kwestia ubezpieczenia i rozliczenia jeśli mój ubezpieczyciel nie ma akurat podpisanej umowy z danym szpitalem?
2) Dużo mówicie o negocjacjach pomiędzy ubezpieczycielem a świadczeniodawcą.
A jak będą wyglądały negocjacje pomiędzy ubezpieczycielem a np. międzynarodowymi koncernami farmaceutycznymi w temacie refundacji leków?
Obecnie NFZ ma bardzo silną pozycję negocjacyjną bo jak lek trafi do refundacji w Polsce, no to jest sprzedawany w całym kraju, więc NFZ może mocno cisnąć temat ceny.
Lokalny ubezpieczyciel mający oferować to samo raczej nie będzie miał takich możliwości.
3) Jak wiadomo, ubezpieczyciele zarabiają na tym, że większość ich klientów płaci składki, ale nie pobiera żadnych świadczeń.
Do tego potrzebne jest sporo klientów i ich "zdrowy" mix (czyli nie tylko tacy co pobierają świadczenia).
NFZ sobie z tym radzi poprzez efekt skali (niemal wszyscy Polacy są obowiązkowo ubezpieczeni). Mali prywatni ubezpieczyciele radzą sobie z tym po prostu odmawiając ubezpieczenia lub oferując zaporowe stawki (spróbuj np. kupić OC jako 18 letni kierowca z wypadkiem na koncie).
Wy chcecie podzielić rynek na potencjalnie setki czy tysiące małych podmiotów i jednocześnie zmuszać ich do akceptacji każdego klienta.
Więc pytanie jak te firmy mają sobie radzić w sytuacji, gdy np. zapiszę się do nich nadmiarowa liczba "kosztownych" klientów?
Każdy ubezpieczyciel zbankrutuje, jeśli nagle większość jego klientów będzie kosztowała go np. 2000 zł miesięcznie a dostawać za nich będą tylko 4300 zł rocznie.
Przypominam, że w NFZ 20% pacjentów pochłania 80% środków.
4) Twierdzicie, że koszyk świadczeń jest niejasny i ciągle się zmieniający bo ustala go państwo.
Przecież w waszej wersji też będzie ustalało go państwo, bo będzie obowiązkowy dla wszystkich.
Co w waszym systemie sprawi, że przestanie on być niejasny?
Ba, przez to, że każdy ubezpieczyciel będzie mógł oferować "ekstra" świadczenia na własnych zasadach (i tylko u wybranych świadczeniodawców), to powiedziałbym, że będzie on jeszcze bardziej niejasny.
5) Twierdzicie, że te zmiany zwiększą pensje w zawodach medycznych.
W jaki niby sposób, skoro:
a) Nie zwiększycie finansowania Służby Zdrowia.
b) Znakomita większość szpitali i tak jest państwowa.
Jeśli twierdzicie, że przez oszczędności w NFZ - to zwracam uwagę, że NFZ wydaje 99% składek na świadczenia. Koszty działania pochłaniają około 1%.
6) W jaki sposób biurokracja zostanie odchudzona, skoro zostanie de facto przeniesiona i wielokrotnie powielona?
Zamiast jednego działu ewidencji składek albo kadr w NFZ, będą ich setki osobno u każdego ubezpieczyciela.
Na koniec - to nie ma być krytyka (raczej konstruktywna krytyka). Wiele tych punktów nie jest głupich i widać inspiracje systemami z innych krajów - np. Niemiec.
Problem w tym, że w Niemczech składka zdrowotna wynosi 14.6% pensji i to jest główny powód wysokiej jakości leczenia
W Polsce składka od pensji brutto wynosi 7.7% więc niemal 2x mniej.
Twierdzenie, że samymi zmianami organizacyjnymi uda nam się poprawić służbę zdrowia, gdy płacimy na nią niemal najmniej w Europie, to niestety opowiadanie bajek.
Pytania są na serio i fajnie by było jakby można było poznać na nie odpowiedź.
Czekam cierpliwie.
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Mentzen pytany o to jak naprawić Polską służbę zdrowia podaje dwa przykłady tej dobrze działającej - Niemcy i Singapur.
W przypadku Niemiec Stanowski, słusznie, zwraca mu uwagę, że Niemcy płaca procentowo 2x wyższe składki od wynagrodzenia (14.6%) od nas (7.8%).
Mentzen jednak twierdzi, że to nie kwestia pieniędzy, tylko sposobu organizacji i szybciutko zmienia temat na Singapur, mając nadzieję, że może prowadzący (i jego słuchacze) nie wiedzą, jak to tam wygląda i uwierzą na słowo.
W Singapurze służba zdrowia podzielona jest na parę poziomów, które się uzupełniają:
1) Medishield Life - najbardziej podstawowe ubezpieczenie, oferujące pokrycie około 90% kosztów leczenia szpitalnego i poważnych chorób. Jego koszt to od 200 SGD (dolarów singapurskich) do 1100 SGD rocznie, zależnie od wieku.
2) Medisave - indywidualne konto, na które wpłacamy część naszej pensji, z której finansujemy podstawową opiekę medyczną (wizyty u lekarza, diagnostykę, proste zabiegi).
3) MediFund - siatka bezpieczeństwa, opłacający podstawowy poziom opieki medycznej dla osób, które wyczerpały swoje oszczędności i możliwości w dwóch powyższych planach.
Jak to wszystko jest finansowane?
W Singaporze działa Centralny Fundusz, w którym każdy pracujący obywatel ma konto i wpłaca część swojego wynagrodzenia.
Fundusz dzieli się na 3 konta:
- Ordinary (wykorzystywane do opłacania edukacji, potrzeb mieszkaniowych itp.)
- Special (emerytalne)
- Medisave (opłacające potrzeby zdrowotne).
Ilość wpłacanych środków i ich alokacja pomiędzy tymi kontami jest zależna od naszego wieku.
Jak widzimy na wykresie osoba do 55 lat płaci 37% swojej pensji na to konto (podzielone na kontrybucje od pracownika i pracodawcy).
Następnie na konto Medisave wpływa pomiędzy 8 a 10.5% naszego wynagrodzenia.
Obejrzałem sobie na spokojnie filmik, którym żyje polski internet, gdzie Piotr Kraśko mówi o spotkaniu Trumpa z Zełeńskim.
Postanowiłem sprawdzić tezy, które przytacza Pan Kraśko.
Wiem, że to już trochę musztarda po obiedzie, bo temat już przebrzmiał, no ale trudno.
1) Amerykanie czują niechęć do Zełeńskiego.
Nie ma żadnych nowych badań dot. poparcia Zeleńskiego w USA, więc nie wiem na co Kraśko się powołuje, ale badania z lipca 2024 pokazują, że Zełeński cieszy się zaufaniem 48% amerykanów. 39% mu nie ufa, a 13% nie ma zdania.
Jest to wynik lepszy niż średnia z całego świata.
Może chodzi zatem o temat wsparcia dla Ukrainy?
Tutaj znowu - Amerykanie jako grupa są za wspieraniem Ukrainy (43%). Że pomoc jest zbyt duża uważa 30% respondentów.
Kraśko ma rację w jednym - Republikanie są raczej przeciwni wsparciu, ale widać mocno na wykresie jak to poparcie się zmieniało gdy partia Republikańska wzięła sobie Ukrainę na sztandary jako program wyborczy.
Manipulacje by móc krytykować wsparcie od Bidena i być w kontrze do Demokratów odniosły swój efekt.
Gdy my zajadaliśmy się pierogami i sałatką jarzynową w trumpowskim MAGA miała miejsce mała wojna domowa.
Jak dobrze wiemy Trump ma w planach agresywną walkę z imigracją.
Okazało się, że ludzie wspierający go mają na ten temat różne zdanie.
Zapraszam na🧵
Gdy myślimy "imigrant w USA" często wyobrażamy sobie biednego mieszkańca Ameryki Południowej, próbującego przedostać się do USA by pracować w jednej z prostych fizycznych prac.
Jednak USA ściąga do siebie również wielu legalnych imigrantów do pracy w specjalistycznych zawodach. Jedną z branży opierającym się na tym jest branża technologiczna, gdzie firmy z Doliny Krzemowej masowo ściągają do siebie imigrantów np. z Indii na tzw. wizach H1B.
Taka imigracja jest dla tych firm bardzo opłacalna - wybierają sobie najlepszych z miliardowych populacji krajów azjatyckich, płacą im mniej, pracownicy są z reguły mniej wymagający i ciężej pracujący, a do tego są uwiązani do swojego pracodawcy, bo utrata pracy oznacza konieczność wyjazdu (wiza jest ważna tylko jeśli jesteśmy zatrudnieni u pracodawcy, który zatrudniania na podstawie tej wizy).
Dla wielu imigrantów taka wiza jest pierwszym krokiem do uzyskania statusu rezydenta i w końcu obywatelstwa (taką drogę przebył np. Musk).
Nie wiemy jeszcze kto, ani dokładnie dlaczego, zabił prezesa United Healthcare w USA.
Ale pojawia się coraz więcej sugestii co mogło być powodem.
1) United Healthcare było liderem w odmawianiu finansowania leczenia dla swoich pacjentów.
2) Rok temu United Healthcare uruchomiło program AI, którego celem było podważanie rekomendacji lekarzy i odmawianie płatności za leczenie.
Dzięki sprawie w sądzie na jaw wyszło, że program wydawał mylne odmowy w 90% przypadków...
3) United Healthcare jest okryte tak złą sławą, że na wieść o śmierci prezesa na reddicie medycznym, lekarze wypowiadali się o nim w tak negatywnych słowach, że moderatory musieli usunąć cały wątek.
Najbardziej polajkowany komentarz brzmiał:
"Po dokładnym przeglądzie wniosku złożonego w sprawie usług ratunkowych 4 grudnia 2024 r.” — informuje ich, że wniosek o pokrycie kosztów leczenia zostaje odrzucony, ponieważ „nie uzyskali Państwo uprzedniej autoryzacji przed zwróceniem się o pomoc w związku z raną postrzałową klatki piersiowej”.
Wczorajszy wątek o głosowaniu w USA spotkał się z dużym zainteresowaniem, więc chciałem napisać wątek o tym dlaczego w USA jest dyskusja o głosowaniu z dowodem.
Nam się to wydawaje oczywiste - w końcu zawsze się głosuje z dowodem, który każdy ma, więc co to za problem? 🧵
Po pierwsze - w USA nie ma czegos takiego jak państwowy dowód osobisty. Ludzie najczęściej identyfikują się na różne sposoby - np. prawem jazdy czy legitymacją uczelni.
Państwo jednak nie tylko nie wymaga posiadania dowodu ze zdjęciem ale nawet nie oferuje czegoś takiego w formie jaką my znamy.
Było wiele planów wprowadzenia federalnego dowodu, ale było to krytykowane przez wiele grup - także przez Republikanów, którzy uważają, że to autorytarna próba kontroli nad społeczeństwem przez władze federalne.
Po drugie - w USA głosowano bez dowodów ze zdjęciem ponad 200 lat, a obowiązek okazywania ich przy głosowaniu pojawił się dopiero po 2004 roku w Indianie.
Wcześniej jakoś system działał, nie było strachu przed masowymi oszustwami.
Częstym argumentem w kontekście prorosyjskości Trumpa jest temat Nord Stream 2.
Jego fani, próbując przełamać dysonans związany z jego prorosyjskością, trzymają się kurczowo NS2 jako kluczowego dowodu na to, że Trump na Rosje cięty jest niczym Reagan.
Zobaczmy więc jak było🧵
Nord Stream 2 oficjalnie ogłoszono w 2015 roku - nie będę się rozpisywał na temat zasadności tego pomysłu, ale można to podsumować jako idiotyczną politykę Niemiec wobec Rosji.
Amerykanie dobrze wiedzieli jak szkodliwy może być NS2, dlatego Kongres USA przegłosował w 2017 roku (niemal jednomyślnie, bo 98-2, więc za poparciem obu partii) pakiet sankcji, który w szczególności uderzał w rosyjskie rurociągi. Sankcje, zgodnie z ustawą, mógł wprowadzać Sekretarz Stanu USA.
Kim był wtedy Sekretarz Stanu USA w gabinecie Donalda Trumpa? Nikt inny jak Rex Tillerson - kawaler "Orderu Przyjaźni" wręczonego przez Putina, za zasługi dla sektora energetycznego Rosji, w czasach gdy Tillerson był prezesem firmy Exxon-Mobil.