Był 4 kwietnia 1978 roku. W Polsce zieleniło się już ostrożnie w słonecznych 20 stopniach, ale po szwedzkiej stronie Bałtyku powitały nas kołyszące się na falach kry. 1/20
Byliśmy dość świeżo po ślubie, właśnie skończyliśmy studia. Dwoma ostatnimi wakacjami pracowaliśmy w Szwecji i wiedzieliśmy już wszystko, co było potrzebne, aby się tu przeprowadzić. Za decyzją o przeprowadzce stała mieszanina motywów – politycznych, ekonomicznych, a jeśli chodzi
o mnie, czysta ciekawość i odpowiednia dawka żądzy przygód.
Początkowo nie planowaliśmy pozostania w Szwecji na dobre, chcieliśmy tylko znaleźć pracę i zarobić wystarczająco na kupno mieszkania w Polsce i, kto wie, może nawet samochodu, a po kilku latach wrócić.
Zabraliśmy się gruntownie do dzieła, zaczęliśmy od nauki języka aby nie błądzić po omacku w nowym kraju, aby czytać gazety (wówczas wszyscy jeszcze czytali gazety, nie tylko emeryci), książki, aby porozumiewać się z tubylcami.
Upłynęło trochę czasu nim znaleźliśmy dla siebie miejsce na rynku pracy, nasza wiedza, świeżo po studiach, bez zawodowej praktyki, wydawała się lekko podejrzana, jakby była gorszej jakości niż gdyby była nabywana w Szwecji. W tym czasie urodził się nasz syn, znaleźliśmy prace,
zgodne z naszymi ambicjami i oczekiwaniami, prace, które nam odpowiadały i decyzja o powrocie stawała się coraz bardziej obca. Trzeba było zaakceptować, że powrót oznaczałby rozpoczęcie wszystkiego od początku, łącznie z wejściem na rynek pracy.
Jednocześnie rozwój polityczny zrobił gwałtowny zwrot w stronę opresji i dyktatury.
Tęsknota była gdzieś w tle, czasami gryząca. Nie mogliśmy, z powodu politycznych okoliczności, pojechać, ot tak, w odwiedziny, bo droga powrotna do Szwecji byłaby dla nas zamknięta (dla młodszych
czytelników – nie dostalibyśmy paszportów, o które trzeba było zabiegać za każdym wyjazdem zagranicę). Dopiero dziesięć lat później, w dokładną rocznicę, dzięki pewnemu zbiegowi okoliczności, gdy dyktatura traciła siły i było już wszystko jedno, bylebyś przyjeżdżał i zostawiał
w Polsce „cenne dewizy” mogłem odwiedzić Polskę.
Od tego czasu żyłem w najlepszym ze światów, między moimi obiema ojczyznami. Obie kochałem, każdą na swój sposób, zgodnie z jej charakterem. W Polsce szybko uświadomiłem sobie, że Szwecja odmieniła mnie
i patrzyłem na tę moją ojczyznę przez szwedzko nastrojone okulary. W Szwecji ciągle czułem się niezgrabnie, poirytowany, że język nie był mi posłuszny, giętki i chętny, bym mógł się w pełni wyrazić. Ale jednocześnie czułem, że wracam do domu, gdy samolot lądował na Arlandzie
czy Skavście i zbliżałem się do Sztokholmu przez majestatyczne krajobrazy Upplandii od północy lub Sörmlandii od południa (przez szwedzką tundrę i tajgę, mówiłem sobie nieco szyderczo w duchu).
No, trochę trudno porównywać obie kochanki
(nazwy obu krajów są w polskim w rodzaju żeńskim, po szwedzku nieco bezpłciowo w rodzaju nijakim), tylko dlatego, że się od siebie tak bardzo różnią można z nimi w ograniczonym czasie wytrzymać.
Wkrótce być może jednak stanie się, że wrócę do Polski, tak jest zaplanowane.
W Polsce czeka na mnie odnowione przeze mnie mieszkanie.
Ale nagle zaczyna mi brakować Szwecji, i jeszcze nie wyjechawszy, już za nią tęsknię.
Robię nostalgiczne wycieczki po Sztokholmie i okolicach, we wszystkie miejsca, które, teraz to rozumiem, kocham i robię tysiące zdjęć,
by zabrać je ze sobą do Polski. Ulice, budynki, widoki, weduty i skutery zaparkowane trochę niedbale przy Ölandsgatan. Albo historyczny krajobraz sörmlandski, we właściwych proporcjach ciemny las ciągnący się chyba aż do Norlandii i pola uprawne późnego lata.
W każdą prawie sobotę lub niedzielę wybieram się na łowy z aparatem. Nagle czuję, że wcale nie jestem gotowy ze Szwecją, że tyle rzeczy zostało niezrobionych, tyle spraw niezamkniętych, jestem w samym środku czegoś, czego właściwie nie chcę przerywać ani kończyć.
Tym razem nie było nic o szwedzkim państwie opiekuńczym, służbie zdrowia ani o tutejszym systemie ubezpieczeń społecznym. Ani o zamachach, to tego najbardziej pragną niektórzy. To fascynujące tematy, wybaczcie, ale może innym razem?
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Powoli sytuacja zaczyna się wyjaśniać i okazuje się, że 1. Dziennikarze Wyrwał i Żemła nie zachowali minimum standardów dziennikarskich, nie próbowali nawet sprawdzić podanej im stronniczej wersji. w innych instancjach - Straży Granicznej, Prokuraturze Wojskowej
2. Nadzór prokuratorski sprawował prokurator krajowy Ziobry, Janeczek, mianowany na stanowisko 22.11.2023 już po przegranych przez PiS wyborach w ramach betonowania wpływów PiS i SuwPolu w prokuraturze prokuraturze. Temu celowi służy niekonstytucyjnem.in
wymaganie zgody prezydenta na dymisję prokuratora krajowego, co w praktyce oznacza, że zastępcy prokuratora Generalnego otwarcie mu się przeciwstawiają i nie wykonują jego poleceń i zarządzeń. Dodatkowego smaku dodaje, że początkowo Janeczek wypierał się jakiejkolwiek znajomości
Przyczyny zapóźnienia Polski: 1. Brak Pax Romana, Rzym nie zapuszczał się na te tereny, ani nie podbijał miejscowej ludnościze swoją misją cywilizacyjną. Być może dlatego, że protoplaści Polaków pojawili się tu w VI w., gdy Rzym już upadł 1/n
966. Polska zaczyna gonić Zachód Europy. Odległość do czoła peletonu wynosi około 200 lat, ale Polska nadrabia zaległości, nawet otwiera pierwszy uniwersytet, który niestety szybko podupada. Polska staje jednym z krajów niemieckich, co prawda z odrębnym językiem, 2/n
ale urządzenie państwa jest na sposób niemiecki, z niemieckim prawem, niemieckimi urzędami, niemieckimi miastami. 1410. Hola, hola, to że Polska naśladuje Niemcy, to nie powód by na nią napadać i podbijać. Nie chcemy tu Deutsches Fried 3/n
Krótka historia imigracji do Szwecji.
Pierwsi byli niemieccy kupcy, mieszczanie, górnicy i hutnicy eksploatujący rudę żelaza, wytapiający i eksportujący żelazo osmondowe (w kęsach niewielkiej wagi) m.in. do Gdańska.
Kolejni, na początku XVII w hutnicy z Walonii, którzy przynieśli ze sobą nową technologię wytopu żelaza, która wyewoluowała w szwedzką stal, podstawę szwedzkiej potęgi przemysłowej i śląscy tkacze, tworzący przemysł tkacki - sprowadzając pracowników importowano know-how.
Potęga militarna Szwecji zbudowana została przez zaciąg zawodowych żołnierzy i oficerów z Pomorza. Nikt nie potrafił się oprzeć tej nowoczesnej armii.
Na początku XX w. Galicjanie - polscy pracownicy sezonowi przy wykopkach buraków cukrowych. A w latach 30 polscy robotnicy rolni
Szwedzka prasa nie podaje imion, nazwisk ani narodowości. Przypuszczam, że info z Reutersa albo innej agencji. Nie chce mi się uruchamiać starych kontaktów, o ile jeszcze je mam
Ogólnie chodzi o trwającą w Dużym Sztokholmie wojnę gangów - o strefy wpływów, terytoria i respekt.
Policja sobie nie radzi, prawodawstwo sobie nie radzi, politycy sobie nie radzą - tymczasem dilerka odbywa się zupełnie jawnie, w biały dzień, na oczach wszystkich.
Dopóki działo się to w dzielnicach imigranckich nikogo za bardzo to nie wzruszało, przez 3 lata mieszkania w jednej z nich nie widziałem ani jednego reportażu z podobnych miejsc. Problem nie istniał, choć strzelaniny i zabójstwa miały miejsce od lat.
Zdradzę wam tajemnicę, którą ukrywają politycy. Działania polityków mają marginalny efekt na osiedlanie się w Polsce imigrant. Większy efekt ma stan polskiej ekonomii. Jeśli będzie się poprawiać pojawią się i muzułmanie i Afrykanie, dla których Polska stanie się atrakcyjna.
Dopóki Polska sama jest krajem emigracji to się nie wydarzy. Co można zrobić? W zasadzie nic, chyba że Polska wybierze strategię Korei Płn - zamkniętych granic, państwa policyjnego, dojmującej biedy i cyklicznych klęsk głodowych. A na horyzoncie są jeszcze zmiany klimatyczne.
Jeśli nie zostaną powstrzymane, jeśli rolnictwo na Południu nie będzie w stanie wyżywić mieszkańców, to na Północ ruszy fala, nie setek tysięcy, a setek milionów. To nie będzie tak jak w latach 70, gdy ludzie umierali z głodu na miejscu. Powszechna dostępność komunikacji zmieniła
Gdy ogłoszono kandydaturę @trzaskowski_ napisałem, że musi mieć u swego boku 'złego policjanta' od mokrej roboty propagandowej. Kandydat nie może sobie pozwolić na prowadzenie kampanii negatywnej, bo odstręcza tym od siebie całkiem liczne grupy potencjalnych wyborców, tych
z drugiej strony, których będzie chciał przekonać do siebie i normalsów, których obrzucanie się inwektywami i oskarżeniami brzydzi. Ale kontrkandydat Trzaskowskiego ma do swojej dyspozycji potężną machinę propagandową telewizji niegdyś służącej wszystkim, rzetelnej, wiarygodnej,
informacyjnej, obecnie zawłaszczonej na rzecz propagandy partyjnej PiS, zmienionej w kanał dystrybucyjny hejtu, manipulacji, kłamstw.
Nie spodziewałem się jednak, że wsparciem ogniowym kandydata będzie stary wyga polityczny, the real @donaldtusk, mający swoje porachunki z ekipą