#Buongiorno i Paweł Rubcow w Wall Street Journal (patrzcie moi mili). Chwilę to musiało poczekać, ale skoro Drew Hinshaw i Joe Parkinson dostarczyli garść nowych informacji i (kolejne) potwierdzenie kilku tez, których wielu exobrońców Rubcowa wolałoby nie usłyszeć, to zapraszam na niteczkę (dla odmiany dość krótką).
Hiszpańskie władze podejrzewają, że GRU zrekrutowało go około 2010 roku, podczas jednej z wizyt u ojca i macochy (…) Gonzalez który ma czworo dzieci z hiszpańską żoną i rosyjską dziewczyną, był atrakcyjnym potencjalnym nabytkiem".
Do tej pory wiedzieliśmy z dokumentów, że GRU musiało współpracować z Rubcowem przynajmniej od około 2012 roku - okazuje się, że jeszcze wcześniej, a zatem zgodnie z podejrzeniami, które były podnoszone przez niektóre osoby. Z wypowiedzi Oihany Goirieny wiemy też, że Pablo z rodziną odwiedzał Rosję przynajmniej raz w roku, co oznacza, że dogodnych okazji do nawiązania i "formalizacji" współpracy było sporo.
I druga sprawa - kolejne źródło potwierdza fakt istnienia Viktorii Nikitushkiny (rosyjskiej partnerki Rubcowa) i ich dziecka, wciąż jednak są to informacje bardzo szczątkowe.
2/10
„W ciągu roku od rewolucji na Ukrainie Rubcow zdążył zjednać sobie parlamentarzystów, sekretarzy prasowych i urzędników celnych”. Wszystkie spotkania odbywane przez Gonzaleza były szczegółowo dokumentowane i wysyłane do centrali – chociaż za sposób postępowania z raportami zdarzało mu się oberwać od mocodawców, którzy wielokrotnie próbowali skłonić go do większej ostrożności i szybszego usuwania śladów dokumentów z urządzeń którymi się posługiwał. Jak już wiadomo, próbowali bez większego powodzenia.
Szczególną sympatią mieli Rubcowa obdarzyć urzędnicy ukraińskiego Ministerstwa Obrony, co autorzy artykułu wnoszą nie tylko z cyklicznych zaproszeń na oficjalne spotkania czy uroczystości, ale także z zaproszenia w 2016 roku na "zwiedzanie" bazy wojskowej mieszczącej się w pobliżu granicy polsko-ukraińskiej, gdzie nie tylko mógł śledzić ćwiczenia wojskowe, ale swobodnie rozmawiać z amerykańskimi i kanadyjskimi instruktorami.
3/10
Do tej pory sądzono, że Rubcow był na radarach europejskich kontrwywiadów od 2016 roku, ale okazuje się że hiszpańskie Centro Nacional de Inteligencia przyglądało mu się już dwa lata wcześniej, w 2014. W 2017 dołączyło do nich Langley - analitycy CIA śledząc "komunikację, oficjalne dokumenty i rejestry biznesowe rozrysowywali kontury rosyjskiej sieci szpiegowskiej, w skład której wchodził Gonzalez", piszą autorzy tekstu, wspominając o "stosie raportów opisujących podwójne życie Pablo Gonzaleza".
4/10
"Z czasem zaczęli go śledzić także odpowiednicy CNI w MI6 i w Polsce, gdzie Gonzalez przeprowadzał wywiady z członkami nowej partii lewicowej i zaczął spotykać się z lokalną niezależną dziennikarką."
Nie w 2022 roku po notatce od Amerykanów/Brytyjczyków niepotrzebne skreślić. Rubcow wpadł w sieci zainteresowania polskiej kontry dość szybko - nie wiem na ile zasadne może być tu domniemanie, że już w 2019 roku, czyli w roku kiedy osiadł w Polsce "na stałe", ale myślę, że wreszcie możemy brać to otwarcie pod uwagę.
Działalność Gonzaleza była swego rodzaju prezentem dla śledzących jego poczynania kontrwywiadów. Im więcej misji, wyjazdów (czasem samowolnych), spotkań i kontaktów, tym dokładniej służby specjalne mogły odtworzyć mapę jego powiązań, mocodawców, prowadzących i współpracowników.
Być może można było już wtedy "zgarnąć" Gonzaleza, ale jak chcą autorzy artykułu - analitycy CIA i CNI woleli śledzić rozwój działalności Gonzaleza, niż przerywać ją krótko po uzyskaniu pewności co do jego podwójnego życia (czyli około 2017 roku).
5/10
Śledzenie Gonzaleza umożliwiała nie tylko jego rozbuchana aktywność, ale też potknięcia - jedna z agencji była w stanie pozyskać dokumenty przechowywane przez Gonzaleza w chmurze, prawdopodobnie około 2017 roku. Pomagały w tym również coraz szerzej krążące po środowisku dziennikarskim plotki na jego temat - wyposażenie z najwyższej półki, najlepsze kamery, drogie drony, kosztowne wycieczki, a nawet wygłoszona w listopadzie 2021 roku w towarzystwie zagranicznych korespondentów przepowiednia rychłej inwazji Rosji na Ukrainę.
(Na marginesie: w listopadzie 2021 Rubcow był też pochłonięty relacjonowaniem kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, szczególnie dużo uwagi poświęcając aktywistom działającym przy granicy, zdjęciom zmarzniętych dzieci, czy pogrzebów migrantów. To jemu Joanna Iwińska opowiadała, że „To taka sama sytuacja jak podczas II wojny światowej. Kiedy ludzie w Polsce i innych krajach próbowali ukrywać Żydów. (...) „To samo dzieje się teraz na tym obszarze. Ci ludzie, którzy pomagają, boją się swoich sąsiadów z powodu narracji władz z polskiej telewizji”, a on skwapliwie rozpowszechniał tego typu narracje.)
6/10
Jak już wiedzieliśmy z ustaleń hiszpańskich dziennikarzy, w lutym 2022 po krótkim zatrzymaniu przez ukraińskie SBU, za radą hiszpańskiej ambasady, Gonzalez opuścił Ukrainę. Przez Turcję i Hiszpanię wrócił do Polski, tłumacząc się dziennikarzom, że wyjazd z Ukrainy i wizyta w Hiszpanii była związana z odnowieniem ważności hiszpańskiego dowodu osobistego. Nie wiedział jednak, że każdy jego krok był obserwowany przez brytyjski wywiad.
7/10
24 lutego rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę. I tu pojawia się wątek, który znamy w Polsce dość dobrze - rzekomej notatki otrzymanej od Brytyjczyków. Według ustaleń WSJ, notatka ta miała na celu upewnienie się, że polskie służby już wiedzą, że Gonzalez "wrócił do miasta" – jest znów w Polsce i znów działa.
Wrócił i miał pełne ręce roboty. Na przykład? Odwiedził lotnisko przez które przechodził jeden z największych transferów broni od czasu II wojny światowej, a po wizycie sporządził szczegółowe notatki dotyczące jego układu i logistyki. 27 lutego w nocy, pod obserwacją polskich służb, Gonzalez z Magdaleną Chodownik wrócili do mieszkania w akademiku. Krótko przed północą funkcjonariusze weszli do mieszkania, przeszukali ich oboje, a następnie wyprowadzili Gonzaleza. Resztę wydarzeń tamtej nocy i ich kontynuację wszyscy znamy.
8/10
Według WSJ Polacy nie ostrzegli Hiszpanów o planowanym zatrzymaniu Gonzaleza, Hiszpanie dowiedzieli się o tym po fakcie. I nie jest to nic szczególnie dziwnego, ale dodaje uroku tym wszystkim, głoszonym przez niektórych "dziennikarzy śledczych" teoriom o polskich służbach działających na cudze dyktando, które nie były w stanie same nic zrobić i posłusznie wykonywały polecenia sojuszników.
Co ciekawe, autorzy materiału twierdzą również, że Gonzalez podczas przesłuchań miał twierdzić, że jest wiele wart dla Kremla i może nawet wymienią go na Aleksieja Nawalnego. Tej wersji wydarzeń, przyznam szczerze, jeszcze nie widziałam, więc nie wiem czy zostało to zaczerpnięte z jakichś materiałów udostępnionych przez służby lub prokuraturę, czy może przekazane przez kogoś z uczestników wydarzeń. Gonzalez nie udzielił autorom odpowiedzi na przesłane pytania, nie udzielił też żadnego komentarza, podobnie jak poproszone o to rosyjskie służby specjalne (SVR i GRU).
9/10
Warte wspomnienia jest jeszcze jedno zdanie - autorzy artykułu, poruszając problem wymiany, piszą: Polska wstrzymywała proces Gonzaleza, wiedząc, że kiedy się on rozpocznie, będzie dużo trudniej go wymienić. Niby do znudzenia było już powtarzane, że to właśnie negocjacje dotyczące wymiany Gonzaleza wstrzymywały jego proces i że z tej przyczyny udostępnianie mu jakichkolwiek akt "ze względu na przygotowanie do procesu" jest skandaliczne i kuriozalne, ale... Cóż, powiedzmy to jeszcze raz, może kiedyś wreszcie uda się z tą wiadomością dotrzeć nawet do najbardziej opornych.
10/10
Tyle krótkiej relacji o wątku Rubcowa, a cały artykuł polecam Państwa uwadze, bo dotyczy też innych postaci, które zobaczyliśmy na lotnisku w Ankarze i całego ciągu zdarzeń, które do tego doprowadziły.
#Buongiorno i 6 grzechów jednego przypadku.
Przeczytałam raport Komisji gen. Stróżyka, w tym case study o kryzysie migracyjnym, więc żebyście Państwo nie musieli, to zapraszam na niteczkę o tym jednym przypadku i o kilku rzeczach, które mnie przynajmniej dziwią. Jest długo, jest dużo cytatów, na końcu będzie trochę linków, więc proszę sobie zrobić kawę i #jedziemy.
Brakuje mi tego w całym raporcie, ale w tym studium przypadku szczególnie. Autorzy raportu używają wielu pojęć, ale traktują je na zasadzie „wicie rozumicie”. Czytamy: „nie było proaktywnej polityki informacyjnej” – czyli jakich działań zabrakło? „Środowiska prorosyjskie” – czyli kto konkretnie? „Aktywiści” – Wszyscy? Konkretne grupy? Osoby? No i perła w koronie – operacja „Śluza”. Przyjrzyjmy się temu uważniej:
„Druga zaś operacja [kognitywna] dotyczy kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej wywołanego operacją „Śluza” i będącego elementem planowanej agresji na Ukrainę – realizowana jest od sierpnia 2021 r., z eskalacją w listopadzie 2021 r. Była to profesjonalnie przygotowana operacja.”
Dlaczego autorzy raportu nie uznali za stosowne opisać, czym konkretnie była Operacja „Śluza” nie wiemy. Szkoda jednak, bo bez zrozumienia czym właściwie była ta operacja, znacznie trudniej zrozumieć działania informacyjne białoruskie i rosyjskie, a także ogół działań polskiego rządu, opozycji, dziennikarzy i innych osób zaangażowanych.
Sięgnijmy zatem do tekstu opublikowanego 25 sierpnia 2021(!) na infosecurity24.pl w którym dokonano analizy tekstu białoruskiego dziennikarza Tadeusza Giczana. Z tekstu wynika że:
- Białoruś realizuje "Operację Śluza", która została opracowana jeszcze w latach 2010-2011 przez szefów KGB i OSAM - wówczas przerzucanie migrantów przez unijną granicę miało wymusić na Unii Europejskiej przekazanie Białorusi pomocy finansowej na uszczelnienie granicy, rząd w Mińsku otrzymał na ten cel z UE dziesiątki milionów euro.
- akcja rozpoczęła się po wymuszeniu lądowania samolotu linii Ryanair w Mińsku 23 maja, po którym EU nałożyła sankcje na białoruski reżim, a Łukaszenka ogłosił, że nie będzie przeszkadzać ludziom którzy chcą przedostać się na terytorium UE. To wystąpienie było wielokrotnie emitowane w irackiej tv publicznej.
- od maja 2021 liczba połączeń lotniczych Irak-Białoruś gwałtownie rosła
- z nagrań FRONTEXu wynika, że migrantom pomagały białoruskie służby, eskortując migrantów do samej granicy
- przekierowanie migrantów na kierunek polski jest konsekwencją skutecznej blokady granicy litewskiej
- 23 sierpnia Łukaszenka oskarżył Polskę o wywołanie konfliktu granicznego z migrantami
- dopóki granica polsko-białoruska będzie nieszczelna, kryzys na granicy będzie się pogłębiał
A zatem już w sierpniu pojawiały się w polskiej infosferze teksty zawierające diagnozę sytuacji na granicy, pokazujące szerszy kontekst działań białoruskiego reżimu, jednoznacznie wskazujące na rosnące zagrożenie kryzysem migracyjnym. Link do całości tekstu zostawiam na końcu.
2/12
„Operacja dotycząca sytuacji na granicy była nietypowa, jeśli chodzi o wpływy białoruskie czy rosyjskie w Polsce. Temat ten był jednak wykorzystywany do przeprowadzenia akcji dezinformacyjnych przez środowiska krajowe, których celem było osłabianie wpływu przekazu o migrantach na granicy na społeczeństwo oraz budowanie negatywnych wobec nich postaw.”
Nie zostały zdefiniowane „środowiska krajowe przeprowadzające akcje dezinformacyjne”. Ale jeśli miały one „osłabiać wpływ przekazu o migrantach”, to jaki był ten przekaz o migrantach i kto go formułował, skoro akcje dezinformacyjne miały go osłabić? I dalej, skoro celem było budowanie negatywnych postaw, czy ktoś budował postawy pozytywne? Kto i w jaki sposób? Czy autorzy raportu oceniają, że właściwą postawą wobec migrantów była postawa pozytywna, skoro budowa postaw negatywnych była efektem dezinformacji?
Dla porównania, przeczytajcie Państwo teraz inny tekst z 25 sierpnia 2021:
„PiS usiłuje więc zarządzać społecznymi emocjami inaczej: maksymalnie rozdmuchuje niewielkie zdarzenia, by choć na chwilę odwrócić uwagę opinii publicznej i zmienić wektor debaty na korzystniejszy dla siebie. W ten sposób wykorzystano niedzielną wypowiedź Władysława Frasyniuka w TVN24, a teraz – desperacką próbę przedarcia się do koczujących na granicy ludzi posła KO Franka Sterczewskiego. Ale za chwilę wybuchła sprawa związana z grupą uchodźców na granicy wschodniej, w Usnarzu Górnym.
Choć na początku mogło się wydawać, że rząd wykorzysta sytuację do kolejnej pokazówki, prezentując się swemu elektoratowi jako ten, który dzielnie broni polskich granic przed obcymi – dane z sieci wskazują, że taki przekaz się nie przebił. Ton dyskusji o uchodźcach narzuciły mainstreamowe media, i jest to narracja niekorzystna dla PiS. Zamiast obrońców granic mamy kontrowersyjne zachowania Straży Granicznej i żołnierzy, relacjonowane przez duże media jako nieludzkie, niehumanitarne i sprzeczne z prawem międzynarodowym. Oczywiście przekaz propisowski realizuje Telewizja Polska, ale trafia ona tylko do jednej, wciąż tej samej grupy odbiorców.”
Mówiła dla Państwa Anna Mierzyńska, w tekście z 25 sierpnia 2021 r., opublikowanym na portalu Oko Press. Tam gdzie analitycy widzieli operację białoruskich służb, tam Anna Mierzyńska widziała „pokazówkę PiSu”, co być może w jakiś sposób tłumaczy kształt tekstu, którym musimy się dziś zajmować. Więc idźmy dalej.
#Buongiorno a nawet #BuenosDias. Szanowni Państwo, może nie wiecie, ale w miniony weekend każdy miał coś do powiedzenia, nawet Adam Michnik. W El Mundo ukazał się dość obszerny wywiad z rzeczonym, a ja ten wywiad przeczytałam, żebyście Państwo nie musieli.
Jest o autorytarnym reżimie PiSu, dzielnych demokratach z KO, szaleństwie Donalda Trumpa i tarczach totalitaryzmu. I nie wiem czy Państwo wiecie, ale według AM wszyscy byliście agentami bezpieki.
Więc jeśli chcecie wiedzieć co się o nas mówi przed milionami słuchaczy – zapraszam do lektury.
„P: Po ośmiu latach "autorytarno-nacjonalistycznych rządów", jak Pan je opisuje, Polska wróciła na ścieżkę demokracji i pojednania z Europą.
Odp.: (...) Wyszliśmy ze ślepej uliczki w jaką zaprowadził nas PiS i możemy patrzeć w przyszłość. (...) W Polsce, po roku od zmiany rządu, koalicja kontynuuje rozbrajanie min pozostawionych przez rząd braci Kaczyńskich w państwie i jego instytucjach. Przykładowo, prezydent Andrzej Duda jest z PiSu i blokuje wszystkie reformy - zarówno dotyczące struktur spetryfikowanych przez działania jego partii jak i nowe inicjatywy. Mamy do czynienia z nieustannym sporem pomiędzy zwolennikami gwałtownych i radykalnych reform, nawet w drodze ignorowania przepisów Konstytucji oraz tymi, którzy twierdzą, że nie powinniśmy się zachowywać tak jak oni i naruszać ram prawnych.”
No i jak się Państwo czujecie pod rządami saperów? Odetchnęliście od autorytarnego nacjonalizmu? Mam nadzieję. Z jednego powodu ten fragment powinien nas ucieszyć – nawet Adam Michnik przyznaje, że część Koalicji nawołuje do łamania Konstytucji. Problem w tym, że przekazywane jest to w formie jednej z recept na rzekome „spetryfikowanie instytucji” i „blokowanie reform”, za co miałby odpowiadać poprzedni rząd, broń boże nie obecny. Obecny wszak wrócił na ścieżkę demokracji i pojednania z Europą i należy docenić, że nikt nie przekonywał, że wróciła na drogę praworządności...
2/10
„P.: Modus operandi rządu Prawa i Sprawiedliwości jest podobny do rządu Pedro Sancheza i jego komunistycznych sojuszników. Używają demokratycznych narzędzi do niszczenia instytucji, na podobieństwo termitów, które poprzez erozję niszczą budynki. W jaki sposób liberalne demokracje mogą się bronić przed autokratycznymi atakami?
Odp.: Nie ma przepisu na radzenie sobie z takimi wyzwaniami. Ten problem istnieje praktycznie na całym świecie i wkrótce zobaczymy go w Stanach, podczas drugiej kadencji Trumpa. W przypadku Polski, oprócz rozmontowywania demokracji, poprzedni rząd oddalił nas od Europy. Tutaj zwrot jest bardzo gwałtowny: władze Koalicji są w całości proeuropejskie. Drugim czynnikiem jest fakt, że reżim PiSu uciekł się do Kościoła Katolickiego, który z jednej strony skorumpował, a z drugiej zapożyczył od niego ideologiczny i nacjonalistyczny przekaz. (...) Najważniejsza konfrontacja zachodzi dzisiaj między obrońcami demokracji konstytucyjnej i autokratami. To coś nowego i to powinno stać się narzędziem by powstrzymać te - jak pani mówi - termity, które pożerają struktury demokracji od środka.”
Termity. Niszczenie instytucji. Szkodniki. Erozja. Pożeranie od środka. Korupcja. Nacjonalizm. Wyprowadzanie z Europy.
Szanowni Państwo, tu jest wszystko, a najwięcej jest pomówień, dyskredytacji i dehumanizacji przeciwników politycznych. Z jednej strony klasyka. Z drugiej strony coś, na co nikt, w żadnych mediach nie powinien się zgadzać.
#Buongiorno i zgodnie z umową przychodzę do Państwa z nitką o tym, co jest nie tak z opisem pewnego wątku w sprawie #Gonzalez.a vel #Rubcow.a w książce Grzegorza Rzeczkowskiego. Oraz w materiale Bartłomieja Bublewicza. Oraz w programach Jana Pińskiego. No i – creme de la creme – w książce Tomasza Piątka.
Czterech jeźdźców dezinfokalipsy przed Państwem i niestety nie jest ani zabawnie, ani nawet śmiesznie. Jest strasznie i dlatego przeczytałam to wszystko, żebyście nie musieli. Są cytaty, są komentarze i wreszcie jest próba odpowiedzi na pytanie: dlaczego wszyscy panowie twierdzą, że zatrzymanie Rubcowa nie było zasługą polskich służb i dlaczego jest to twierdzenie tyleż nieuprawnione co szkodliwe. #Jedziemy
Zaczniemy od opublikowanego 5.09.2024 w TVP Info materiału red. Bublewicza, byłego redaktora Onetu, bo jeśli mnie research nie zwiódł, był pierwszą osobą, która stwierdziła, że polskie służby zatrzymały Rubcowa dzięki informacji od służb brytyjskich. A zapowiedziane to zostało przez autora następująco (pisownia oryginalna):
„Pablo Gonzalez przeprowadził się na stałe do Polski już w 2019 r. - za rządów PiS. Z nieoficjalnych informacji, do których dotarliśmy wynika, że polskie służby w ogóle się nim nie interesowały, a zatrzymanie w lutym 2022 nastąpiło DOPIERO PO NOTATCE OD BRYTYJSKIEGO WYWIADU.(...)To znaczy, że służby nie zainteresowały się osobą Pablo Gonzaleza vel Pawła Rubcowa przez ponad 2 lata i gdyby nie notatka od wywiadu brytyjskiego, pewnie ten stan rzeczy by się utrzymał.”
Szanowni Państwo... Nie wiem jak to powiedzieć, więc powiem otwarcie: Nie. Z danych wywiadowczych podanych do informacji publicznej przez hiszpańskie media (Antena 3) wiemy, że już na początku 2022 roku Gonzalez był pod obserwacją polskich służb. Nie może to dziwić, raczej można podejrzewać, że polskie służby miały Rubcowa na radarach o wiele wcześniej. Dlaczego?
2/10
Po pierwsze, nie pojawił się w Polsce pierwszy raz w 2019 roku. Był tutaj w trakcie studiów w ramach Erasmusa (inf. za Aną Alonso dla El Independiente), przyjeżdżał w związku z „pracą dziennikarską” od 2016 roku. Zarówno po przyjeździe ‘na stałe’ do Polski w 2019 roku jak i przed nim natężenie aktywności, kierunki wyjazdów z których relacjonował wydarzenia (Bliski Wschód, Górny Karabach, Rosja, Ukraina etc.), intensywne zainteresowanie środowiskami rosyjskich i białoruskich dysydentów – wszystko to wrzucało go w sieci zainteresowania polskiej kontry.
Nie tylko polskiej. Ze źródeł Antena 3 i El Mundo wiadomo, że Rubcow był obiektem zainteresowania europejskich kontrwywiadów od 2016 roku. Jeżeli nawet służby państw sojuszniczych podzieliły się ze służbami polskimi informacjami dotyczącymi Rubcowa, teza o tym, że stało się to po raz pierwszy w lutym 2022 roku jest... tyle niesprawdzalna, co naiwna.
A niesprawdzalna jest skrajnie, gdyż red. Bublewicz nie wskazał nijak źródła tej „nieoficjalnych informacji”. Nie chodzi tu rzecz jasna o ujawnienie osób, ale nie wiadomo nawet czy za tą tezą stoi któraś ze służb, ministerstwo, prokuratura czy jeszcze inna instytucja i w jaki sposób zostało to zweryfikowane. A szkoda, szczególnie że teza znalazła wielu zwolenników.
Szanowni Państwo, ponieważ nie milkną echa publikacji Grzegorza Rzeczkowskiego "Szpiedzy Putina", to zapraszam Państwa na nitkę o opisanej w tej książce sprawie ambasadora Tomasza Szatkowskiego i o wszystkim co jest z tym opisem nie w porządku. Wszystkie cytaty pochodzą z książki, wszystkie przytoczone informacje z ogólnodostępnych źródeł informacji.
1/8 "Bohaterem nie mniejszego skandalu był Tomasz Szatkowski, który w 2015 z NCSS-u przeszedł do MON gdzie został kolejnym z zastępców Macierewicza. Gdy ten na początku 2018 roku został odwołany, Szatkowski został polskim przedstawicielem przy NATO, skąd odwołano go dopiero w maju 2024." - tak rozpoczyna się w książce wątek Ambasadorski.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to że jest źle, mawiał mój matematyk.
Amb. Szatkowski został bowiem ambasadorem przy NATO dopiero w roku 2019 (urzędowanie w MON zakończył 18 lipca 2019). Dlaczego to ważne? A dlatego, że właśnie w okresie między dymisją A.Macierewicza, a wyjazdem ambasadora na placówkę miały miejsce zdarzenia, które przywołano w 2024 roku.
2/8 W 2018, już w czasie kiedy MON był M.Błaszczak, do SKW trafił anonimowy donos na T. Szatkowskiego. Jeszcze w tym samym roku, na prośbę wiceministra, donos ten został zweryfikowany przez SKW (w tym przez badanie na poligrafie), a on sam został poinformowany o pozytywnym przebiegu weryfikacji, na potwierdzenie czego wręczono mu stosowny dokument.
I wreszcie: amb. Szatkowski nie został "odwołany", gdyż według polskiego prawa odwołać go może tylko prezydent RP. Został zwieziony z placówki, zresztą w sposób urągający dobrym praktykom dyplomatycznym.
#Buongiorno i ponieważ po raz 476 w tym roku jestem chora, to zapraszam na zaległą króciutką nitkę o tym, co #Rubcow opowiedział rosyjskim mediom po powrocie do Rosji, a także o zastanawiającym wątku w artykule El Español. Gotowi na spacerek z Gonzalezem po Moskwie? Jedziemy.
Na wstępie Rubcow stwierdza, że polskie służby nie oskarżyły go o współpracę z rosyjskim wywiadem od razu po aresztowaniu, ale dopiero "jakiś czas później", a także, że przez 9 miesięcy nie pozwolono mu na kontakt z Gonzalo Boye. Plus oczywiście standardowe historie o "złym traktowaniu, groźbach i naciskach".
Zanim Rubcow został odizolowany od współaresztantów, przebywał w jednej celi z jednym z polskich bossów mafijnych, który rzekomo miał posłużyć jako narzędzie do złamania Rubcowa, ale finalnie panowie... zaprzyjaźnili się we wspólnej niedoli, a wspomniany boss miał powiedzieć do Rubcowa "jeśli cię zastraszają i naciskają to znaczy że nic na ciebie nie mają". "Muszę powiedzieć, że polscy więźniowie wspierali mnie moralnie" puentuje te wspomnienia.
Ojca oszukasz, matkę oszukasz, ale GRU nie oszukasz... No ale coś możesz przed nimi ukryć, szczególnie jak jesteś #Rubcow.em
Zapraszam na niteczkę z doniesieniami od @A3Noticias 🧵
Cc: @mario_kozlo, @Cenckiewicz, @MrJohnBingham, @PNisztor, @StZaryn, @michalrachon, @bgraczak
W urządzeniach nalezących do Rubcowa znaleziono szereg raportów dot. osób i miejsc, które były, lub mogły się stać obiektem zainteresowania rosyjskiego wywiadu.
Raporty były szyfrowane za pomocą NEXUSa i przesyłane do centrali.
#Rubcow utrzymywał regularne kontakty z przełożonymi z GRU. Spotkania miały miejsce zawsze w Rosji lub poza strefą Schengen, najczęściej w Stambule.
W przypadku przerwania normalnej łączności kontaktował się z mocodawcami poprzez zakodowane wiadomości umieszczane w SM.