, 59 tweets, 14 min read Read on Twitter
#RDR2 wywołuje niestety wiele negatywnych uczuć. Nie mam zamiaru deprecjonować opinii osób, którym ta gra się nie podoba i pukają się w czoło widząc najwyższe noty w recenzjach, ale też takie głosy najczęściej się pojawiają i mogą rzutować na opinię kupna u osób, które tego
jeszcze nie zrobiły. Bo niewiele jest głosów chwalących grę. Dlaczego? Może wolą się póki co skupić na graniu, lub mają jeszcze niewystarczającą liczbę godzin i nie chcą przedwcześnie wydawać osądów.
Zatem, #RDR2 to typowa gra Rockstara. Szkielet, konstrukcja, fundamenty (zwał jak zwał) gier R* się nie zmienia. Jeżeli więc nie przypadła wam do gustu seria GTA, poprzednie RDR czy Bully, to nie macie czego w nowej grze Rockstara szukać.
Rockstar może rzeczywiście zanudzać kolejną "tą samą grą", niczym Telltale Games czy Traveller’s Tales, gdzie po kolejnych odsłonach ich produkcji, doskonale wiadomo czego się spodziewać. Jak więc wygląda to w #RDR2? Open-worldy ostatnio mocno się rozwinęły dzięki Wiedźminowi 3,
ostatniej Zeldzie, czy nawet AC Origns, czy Far Cry'owi 5. Rockstar jednak pozostaje przy swoim, oddając do dyspozycji gracza ogromną piaskownicę, którą nie zamierzają na siłę wypełniać różnymi mniej lub bardziej losowymi aktywnościami jak w ostatnich AC.
W #RDR2 świat skonstruowany jest tak samo jak w GTA V, poprzednim RDR, czy GTA IV, więc przemierzając świat gry, możemy natrafić na różne mniejsze i większe zadania poboczne, napotykając na różne interesujące persony chodzące po tym świecie.
Oprócz tego możemy pojechać do miasta na zakupy, wziąć udział w grach hazardowych, czy po prostu napaść na kogoś lub okradając sklep, przejąć pociąg lub dyliżans. Możliwości jest o wiele mniej niż w innych open-worldach, ale w grach Rockstara nie ma żadnych elementów, które
nie pasowałyby do budowania realistyczności tego świata. Bardzo często wśród narzekań na grę, przewija się słowo "nuda". Odczułem to w pierwszym RDR, gdzie odległości między misjami były spore, koń nie galopował tak szybko, aby kilkuminutowa podróż nie nużyła, tym bardziej, że
w jedynce lokacje, poza miastami, były puste i jednostajne (piach, kaktusy). W #RDR2 tego nie ma. Oczywiście świat nie jest tak żywy jak w GTA V, gdzie mamy przechadzających się ulicami przechodniów, czy jeżdżące obok samochody. Ale wiele od pierwszej części się zmieniło.
Pustynia została zamieniona na tereny leśne, nie brakuje ośnieżonych szczytów gór, ogólnie różnorodność jest o wiele większa. Tym bardziej, że na trasach nie ma trudności, aby spotkać innego kowboja, którego w każdej chwili możemy obrabować. Oprócz tego często przejeżdża pociąg,
dyliżans, czy przebiegają różne zwierzęta, od niedźwiedzi, przez sarny, po króliki czy wiewiórki. Podróżując do kolejnego znacznika z misją, co jakiś czas będziemy zatrzymywani losowymi zdarzeniami, które kryją w sobie dłuższe lub krótsze zadania poboczne.
Czy w #RDR2 rzeczywiście jeździ się samotnie kilka minut na misję? Tak, ale tak jak napisałem wyżej, wystarczy trochę chęci i docenienia oddania wierności świata, aby nawet kilkuminutowa jazda koniem zupełnie nie nużyła. Rozumiem jednak graczy, którym potrzebne są ciągłe
stymulanty. W końcu grają w grę, więc nie chcą oglądać, jak jego bohater jedzie koniem przez dobre kilka minut. I tu dochodzimy do kolejnego punktu, czyli ogromnej immersji. W AC Odyssey grałem ponad 120h, gdzie wykonałem wszystkie misje główne oraz zdecydowaną większość
pobocznych, a także odkryłem wszystkie regiony, gdzie na dobrych 3/4 zrobiłem wszystkie znaki zapytania. Czy choć przez chwilę poczułem się jak misthios, jakbym odkrywał własną odyseję? Pewnie, ale tylko na samym początku. Gdy zobaczyłem ogrom świata i różnych znaczników,
podróżowałem od jednego do drugiego w pełnym biegu, aby jak najszybciej je odhaczyć. Czy to moja winna, że nie wczułem się w bohatera i świat? Pewnie, ale sama gra nie zachęcała mnie do odsapnięcia, do podróżowania bez celu, do zwiedzania, do wczucia się.
#RDR2 to potrafi i robi to niesamowicie. Mało która gra potrafi wywołać u mnie pełną immersję, gdzie w pełni mogą skupić się na odgrywaniu narzuconej przez twórców roli, robiąc dokładnie to, co zrobiłby główny bohater, gdyby był postacią z krwi i kości. Nie ma więc mowy o
szaleńczym pościgu od jednego znacznika do drugiego, gdzie ledwo skończyłem jedną misję i pędem biegnę do konia i w pełnym galopie pędzę do drugiego. Zazwyczaj tak gram w open-worldy, bo chcę odkryć jak najwięcej zawartości i jej zaliczyć, przy jak najmniejszym nakładzie czasu,
bo w kolejce czekają już kolejne tytuły. Przy #RDR2 mam gdzieś, jakie growe, filmowe, serialowe, książkowe czy życiowe zaległości mam, bo wiem, że grając tak jak ja chcę i w pełni oddając się immersji gry, będę mógł cieszyć się odpowiednio grą, cieszyć się rolą, jaką mam do
odegrania w grze. W #RDR2 spokojnie zwiedzam kolejne miasteczka, zatrzymuje się przy osobach w potrzebie, szukam źródła dźwięku wystrzału, gdy podczas podróży go usłyszę, nawet niespecjalnie popędzam konia jadąc na misję, bo chcę jak najlepiej wchłaniać tę grę, traktując ją jak
doświadczenie, a nie kolejną produkcję do odhaczenia. Te wszystkie detale, które przygotował Rockstar, robią ogromne wrażenie. Kurczące się jądra konia? Może i przesada, zbędny dodatek, gra by się bez tego obyła, ale to jest skrajny przykład pokazujący, jak Rockstar dba o
drobnostki. Bo dla "hejterów" gry, jest to powód do śmiechu, ale dopiero grając w #RDR2 widać, jak wiele twórcy poświęcili na właśnie takie detale. Śnieg zachowuje się jak prawdziwy i bez trudu biały puch strącimy z gałęzi drzewa, który obsypie nas i naszego konia.
Jeszcze lepsze jest błoto, które zostaje na ubraniu, ale ogromne wrażenie robi zapadnięcie się błota pod ciężarem ciał. To nie są tylko zwłoki leżące na ziemię, a ciała, które mają jakby własną fizykę i zostawiają po sobie ślad, jak zresztą wszystko w tym świecie.
Zostawienie nieoskórowanego truchła zwierzęcego spowoduje, że zwiększy się liczba drapieżników w tym obszarze, a skóry zwierząt, które przewozimy na koniu, mogą gnić i to spowoduje ściągnięcie na nas zagrożenia ze strony chociażby wilków. Skala tego wszystkiego jest tak duża, że
niektórych rzeczy możemy nawet nie uświadczyć lub nie zauważyć. Warto się przy nich jednak zatrzymać i docenić pełny realizm stworzonego świata przez Rockstara, bo buduje to niesamowitą immersję, która jest cenniejsza od tony zadań pobocznych i różnych innych aktywności.
Same survivalowe mechaniki potrafią mocno namieszać. Nie są one szczególnie uciążliwe, bo wystarczy regularnie się odżywiać i sypiać, żebyśmy nawet tego nie zauważyli. Mój bohater np. ma niedowagę, bo zamiast "leczyć" go jedzeniem, ciągle chodziłem tylko spać, bo przecież
"jedzenie może się przydać w gorących momentach, więc lepiej zaoszczędzić". Okazało się, że mój Arthur ma niedowagę i ma przez to ujemne punkty procentowe do zdrowia. Czy to w czymś przeszkadza? Nie bardzo. Nie ma więc mowy, żeby przed każdą misją jeść tonę jedzenie,
przespać się kilka godzin, ogolić się, umyć i przysłowiowo podetrzeć tyłek. Kary za pomijanie survivalowych elementów jest znikoma i nieodczuwalna. Jeszcze co prawda nie wiem jak działa mechanika związana z chodzeniem brudnym i w nieświeżych ubraniach, bo bardzo ciężko
do tego doprowadzić, ale póki co testuje, czy zmieni się zachowanie NPC-ów względem mojego bohatera, gdy ten zapuści brodę Świętego Mikołaja, ale włosy rosną na tyle powoli, że można to regulować tylko raz na jakiś czas, a nie każdego dnia.
Nie ma też większego problemu z dbaniem o konia. Gra sama informuje, kiedy ten jest brudny i warto obmyć go w rzece lub wyszczotkować. Z karmieniem też nie ma większych problemów, wystarczy raz na jakiś czas i jest ok. Nie musimy się specjalnie przygotowywać przed każdą misją,
gdzie pół godziny spędzamy na tych samych żmudnych czynnościach, które zaczynają szybko irytować. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykonać kilka misji głównych pod rząd, bez martwienia się o zdrowie czy wytrzymałość naszą, czy konia.
Co jednak wyraźnie kuleje w #RDR2, to mała interakcja z członkami naszego gangu i znikoma rozbudowa bazy. Jednak trzeba pamiętać, a bardzo łatwo o tym zapomnieć, że #RDR2 nie jest grą RPG. Brakuje więc rozbudowanych linii dialogowych. Zazwyczaj rozmowa w bazie gangu
kończy się na jednym pytaniu i jednej odpowiedzi, po czym rozmowa się kończy. I tak jest ze wszystkimi członkami gangu, oprócz oczywiście tymi, którzy mają jakąś misję. Był potencjał na budowanie więzi z niektórymi członkami gangu, co owocowałoby lepszą współpracą w misjach
czy innymi dodatkowymi bonusami dla nas, czy dla całego obozu. Ale #RDR2 nie jest grą RPG i nigdy nie miało być, więc można to przebaczyć. Również naszą bazę nie rozbudujemy w taki sam sposób, jak chociażby twierdzę w Dragon Age: Inkwizycja. Możemy polepszyć zasoby medykamentów,
pożywienia czy amunicji, jak również rozbudować nieco kwatery szefa gangu czy własnej, ale nie jest to nic, na co warto byłoby wydawać pieniądze od pierwszych minut spędzonych z grą. Przyczepić się też można do niewielkiej liczby ulepszeń broni, ale już elementy wyglądu każdej
"pukawki" możemy dostosować według własnego uznania, bo tutaj również Rockstar bardzo mocno to dopracował, aby mieć unikalną broń na skalę całego świata gry. Co zaś tyczy się strzelania, to zostało nieco ulepszone względem GTA V, ale to wciąż to samo strzelanie.
I tutaj też warto dojść do wniosku, że gry Rockstara to takie dziwne twory, które nie są ani strzelankami, ani RPG-ami, ani też samochodówkami (w przypadku serii GTA) i model strzelania nie jest tak dopracowany i prosty jak chociażby w Gears of Warach. Jest nieco toporny,
ale trochę wprawy i bez kłopoty znajdziemy odpowiednią do naszych preferencji broń, z której skutecznie będziemy zaliczać headshoty za headshotami. Tym bardziej na konsolach, które mają autoaima podczas namierzania zza osłon i bez trudu zaliczymy "one shot, one kill".
Uspokajam również, że mechanika psucia się broni nie jest inwazyjna i nie musimy co chwilę biegać do sklepu po odpowiedni sprzęt do czyszczenia. Nawet broń w kiepskim stanie jest zdolna do długich strzelanin, nie zatnie się w trakcie strzelania, czy przeładowanie nie trwa dłużej.
Zły stan nieco negatywnie wpływa na poszczególne statystyki, ale nie jest to aż tak odczuwalne, jakby mogło być. Zresztą to tylko statystyki, a każdy strzał w głowę kończy się śmiercią przeciwnika. Wystarczy więc być szybkim i skutecznym rewolwerowcem.
Wciąż mam jeszcze ponad 2/3 gry przed sobą, a to tylko głównej fabuły, więc #RDR2 może mnie niejednokrotnie jeszcze pozytywnie zaskoczyć lub zawieść, więc mój odbiór gry może być zupełnie inny, ale już teraz mogę z pełną stanowczością stwierdzić, że to najpoważniejsza i
najbardziej rozbudowana gra Rockstara. Pierwszy RDR był "GTA IV na dzikim zachodzie". Obie gry przedstawiały poważne historię swoich bohaterów, ale bardzo szybko powaga została zastąpiona przez karykaturalne postacie, mające dodać sporo humoru do gry. To samo było w GTA V
gdzie co chwilę napotykaliśmy, czy to w głównych misjach, czy w pobocznych, na postacie, które niejednokrotnie stanowiły prześmiewczy, campowy komentarz na dany problem społeczny, polityczny, czy technologiczny. W #RDR2 Rockstar odszedł od satyry, skupiając się na historii i
budowie świata. Nie spotkamy więc już na każdym kroku postacie, które są karykaturą. Zdarzają się postacie bardziej szalone, ale w granicach rozsądku i nie mają one dla nas równie szalonych zadań. Tutaj każda postać mogłaby być wzorowana na prawdziwej postaci.
Czy to oznacza, że #RDR2 jest grą pozbawioną humoru? W żadnym razie, ale ten jest stonowany i często bazuje na żartach sytuacyjnych oraz słownych. Arthur Morgan jest postacią bardzo sarkastyczną, a wiele postaci nie pozostaje mu dłużna, co rodzi różne zabawne sytuacje. Humor jest
dzięki temu naturalny, niewymuszony, idealnie wpisujący się w świat, z którego w żadnym momencie nie wybija, jak miało to miejsce w innych grach Rockstara. Podsumowując to wszystko, każda duża gra jeszcze na etapie zapowiedzi rodzi dwie najgłośniejsze grupy graczy:
jedni jarają się grą, drudzy nie zamierzają gry tykać, ale i tak krytykują, wyłącznie dla zasady (może też u niektórych z zazdrości) i później wychodzi na to, że tych negatywnych głosów jest w mediach społecznościowych najwięcej, bo osoby, którym gra się nie spodobała
(i tych zdania szanuję, bo ograli grę i na własnej skórze przekonali się, czy im się podoba czy nie) sporo o grze piszą, a przyklaskują im osoby, które gry nie lubią od samego początku, nawet jej nie ogrywając. Bańki informacyjne są straszne, ale każdy w nich żyje, warto jednak
regularnie przy każdej większej okazji wychylić z niej głowę i poszukać też innych informacji, nie tylko tych, które pasują do naszej linii, bo nie lubię danego studia, danej marki, bo gra wygląda słabo, bo w sumie to bym zagrał, ale brakuje kasy/czasu na ogranie.
#RDR2 jest grą szczególną, bo to kolejna gra Rockstara i zbiera kosmiczne wręcz oceny w mediach, ale recenzenci to też gracze jak każdy z nas, z własnymi gustami, do tego mieli o wiele mniej czasu na przejście gry i napisanie teksty, więc warto mieć na uwadze, że
wiele aktywności pobocznych, czy też detali pominęli i bazowali wyłącznie na tych kilku przypadkach, na które udało im się natknąć lub też na zewnętrznych informacjach dotyczące różnych mechanik. Więc biorąc to pod uwagę, nic dziwnego, że zachłysnęli się #RDR2.
I też ciężko oczekiwać, żeby wszyscy gracze podążyli tymi opiniami i również cieszyli się ogromem i możliwościami gry, jak recenzenci, czy nawet jak ja, który jest oczarowany grą, chociaż dostrzegam sporo mniejszych i większych wad, ale zbyt wcześnie, aby wystawić grze
jakąkolwiek ocenę. Dlatego czytajcie różne opinie graczy, zarówno te skrajne, jak i bardziej zniuansowane, będące po środku, nie ograniczajcie się też do zapisów rozgrywek jednego twórcy, czy też jednej czy dwóch recenzji. Dopiero wtedy będziecie mieli pełny obraz gry,
gry, która obecnie jest krytykowana za różne elementy, które mogą dla was stanowić esencję i powód do grania. Od kilku dni widać zamieszanie, głównie spowodowane przez osoby, które w #RDR2 jeszcze nie zagrały, które rysują zupełnie inny obraz gry, niż ten, który był
huraoptymistyczny przed premierą. Tak, #RDR2 to tylko i aż kolejna gra Rockstara. Jeżeli grałeś/grałaś w jedną z nich, to doskonale wiesz, czego możesz spodziewać się w głównej konstrukcji kolejnych produkcji. Rockstar nie zbawia świata, to nie jest olbrzymi skok jakościowy,
nowy mesjasz branży gier wideo, zbawiciel zepsutego przez battle royal i mikropłatności rynku. Dlatego warto obniżyć oczekiwania, poczytać o możliwościach jakie oferuje gra i na tej podstawie zdecydować o zakupie/zagraniu.
Ja od trzeciej części GTA uwielbiam formułę gier Rockstara. Ogólnie kocham gry z otwartymi światami, które jak najwierniej odwzorowują prawdziwe miasta (GTA, Watch Dogs, Sleeping Dogs), dlatego mocno kręciłem nosem na pierwsze RDR, szczególnie, że nie przepadam za westernami.
Ale #RDR2 naprawia wiele złych rzeczy z jedynki, dzięki czemu jest dla mnie grą idealną do wielogodzinnych sesji, bo właśnie tak powinno się w to grać, aby odpowiednio wczuć się w bohatera i immersję świata gry. Nie jest to produkcja na krótkie, chwilowe sesje.
Rozumiem jednak, że gra może kogoś nudzić, czy ogólnie może się nie podobać. Nie jestem ślepy i widzę, które elementy mogą innym graczom nie przypaść do gustu, bo niewiele się w nich dzieje, czy Rockstar korzysta ze sprawdzonych rozwiązań.
Dlatego pozostawiam was z tezą, że ilu graczy tyle opinii. Każdy ma własną, każdemu może podobać się co innego, będzie miał inną motywację do grania, lub wręcz przeciwnie. Ale własnie słuchajmy opinii graczy, a nie tych, którzy w dany tytuł nie grali, a jedynie robią szum.
Missing some Tweet in this thread?
You can try to force a refresh.

Like this thread? Get email updates or save it to PDF!

Subscribe to Radosław Krajewski
Profile picture

Get real-time email alerts when new unrolls are available from this author!

This content may be removed anytime!

Twitter may remove this content at anytime, convert it as a PDF, save and print for later use!

Try unrolling a thread yourself!

how to unroll video

1) Follow Thread Reader App on Twitter so you can easily mention us!

2) Go to a Twitter thread (series of Tweets by the same owner) and mention us with a keyword "unroll" @threadreaderapp unroll

You can practice here first or read more on our help page!

Follow Us on Twitter!

Did Thread Reader help you today?

Support us! We are indie developers!


This site is made by just three indie developers on a laptop doing marketing, support and development! Read more about the story.

Become a Premium Member ($3.00/month or $30.00/year) and get exclusive features!

Become Premium

Too expensive? Make a small donation by buying us coffee ($5) or help with server cost ($10)

Donate via Paypal Become our Patreon

Thank you for your support!