Arcydzieło malarstwa australijskiego. Tryptyk „The Pioneer” Fredericka McCubbina (1904 r., 225.0 cm × 295.7 cm, olej na płótnie). Jedno z najbardziej cenionych dzieł z Antypodów. Opowiada o nieuniknionym przemijaniu ludzkiego życia i skrywa w sobie nieodgadnioną zagadkę. Wątek ⬇️
F. McCubbin urodził się w Melbourne, jako 3. z ośmiorga dzieci piekarza Alexandra McCubbina. Po ukończ. studiów plast. tworzył krajobrazy, w których przedst. melancholijne motywy związane z pionierskim czasem osiedlania się Europejczyków w Australii. Zakochał się w młodej
Irlandce Annie Lucy Moriarty, w długich ciemnobrązowych włosach i uśmiechniętych, brązowych oczach. Nie tylko uroda go pociągała – Annie była dziewczyną inteligentną i żywiołową, ochoczo wspierającą F. Po 4 latach, w 1889 r. wzięli ślub w jezuickim kościele św. Ignacego położonym
na szczycie wzgórza w Richmond na przedm. Melbourne. Mieli siódemkę dzieci. „Wczoraj poszedłem do prof. McCubbina i wypiłem z nim herbatę w jego ogrodzie – prof. jest żonatym i bardzo szczęśliwym człowiekiem” – napisał przyjaciel rodziny. Pod koniec XIW. w Australii kończył się
boom na osadnictwo, wiele rodzin dało się nabrać spekulantom i bankom, kupując ziemię i zaciągając pożyczki, następnie tracąc cały dobytek. Państwo McC kilkakrotnie zmieniali miejsce zamieszkania zwłaszcza, że Annie często chorowała. Pewnego dnia zwiedzali okolicę w pobliżu
Mount Macedon, gdzie natknęli się na idylliczny, staromodny domek z czerw. dwuspadowym dachem i oknami na poddaszu. Zakochali się w nim i wraz z 4 akrami ziemi kupili za 500 funtów. Swój wymarzony dom nazwali „Fontainebleau”. W pobliżu Szkot Clan McGregor zbudował swoją
„Ard Choille”, gdzie obok stawów rybnych, założył hodowlę bydła. W 1904 w lesie niedaleko domu McC namalował swoje największe dzieło „The Pioneer”. Tłem była ziemia i dom należący do Szkota.
Na lewym panelu widzimy mężczyznę-pioniera parzącego herbatę przy ognisku. Za nim stoją
dwa konie i kryty płótnem wóz, którym para osadników podróżowała poszukując odpowiedniego kawałka ziemi. Żona jest zamyślona, pewnie martwi, jak im się dalej powiedzie. Annie pozowała artyście do tego obrazu, z kolei wzorem dla postaci pioniera był Patrick Watson - miejscowy
ogrodnik.
Środkowy panel oznacza przeskok w czasie. Zamiast wozu widzimy wybielony domek z wydobywającym się dymem z komina. Osadnicy urządzili się na wybranym miejscu, są spokojni, o czymś rozmawiają. Kobieta trzyma na rękach małego chłopca. Pozowali znów Annie, Watson oraz
piąte dziecko McC. – John.
Prawy panel to znów przeskok w czasie, ale i nagła zmiana tonacji. Wzorowana na Patricku Watsonie postać klęczy obok starego, wbitego w ziemię krzyża. Czy to osadnik z poprzednich części, czy może jego syn? Kto spoczywa pod krzyżem? Żona, mąż, czy
jeszcze ktoś inny? Od środk. panelu minęła sporo czasu, bo w tle zamiast samotnego domku widać teraz duże miasto. Artysta nigdy nie wyjawił tajemnicy swojego dzieła. Wiadomo tylko, że gdy wystawił je na sprzedaż początkowo nie znalazł nabywcy. Wówczas Walter Withers przyjaciel
malarza, zasugerował mu, żeby domalował na trzecim obrazie widok Melbourne (którego wcześniej na nim nie było). Rzeczywiście, bo namalowaniu miasta tryptyk zakupiła National Gallery of Victoria z Melbourne, a dzieło stało się sławne.
Do tego stopnia, że w 1992 artystka-fotografik
i feministka Anne Zahalki postanowiła je przerobić. „Ekshumować grób (Exhume the grave)– McCubbin i sztuka współczesna”- pod takim hasłem jej praca oraz inne reinterpretacje dzieł McC. różnych autorów można obejrzeć na wystawie w Geelong Gallery w dn. 14.08-28.11.2021. Twórczość
McC. przyczyniła się do „wykuwania australijskiej tożsamości” i „tworzenia mitologii buszu jako kolonialnego miejsca pracy” – czytamy na stronie galerii. Zahalka przybyła do Australii z Europy jako dziecko Żydówki i Czecha. Jej babcia zginęła podczas Holocaustu.„Czy moja rodzinna
historia pasuje do tego australijskiego pionierskiego dziedzictwa?” – pyta Zahalka. „To [jeszcze – przyp. kazef] nie jest moment, aby zastosować wobec McCubbina <kulturę anulowania>”- mówi kurator wystawy Lisa Sullivan. Na razie „otwieramy narrację” i dziś już „o wiele lepiej
rozumiemy wkład kobiet w tworzenie domu i osiedlanie się na ziemi”. Zahalka postanowiła w iście orwellowskim duchu z środkowego panelu dzieła Fredericka McCubbina usunąć tytułowego pioniera-mężczyznę. Czy osiągnęła swój cel? W każdym razie, jeśli o mnie chodzi, widzę tu teraz
bezradność osamotnionej kobiety.
A co Państwo na ten temat sądzą?
Link do strony zapowiadającej wystawę "Exhume the grave – McCubbin and contemporary art". smh.com.au/culture/art-an…
Mały dodatek do tematu: kościół, w którym wzięli ślub Państwo McCubbin prowadzą polscy jezuici. Podczas pielgrzymki do Australii odwiedził to miejsce Jan Paweł II. Wyświęcil wtedy księży. Dziś świątynia ta jest zamknięta na cztery spusty, nie odbywają się msze św. Covid...
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
William Ladd Taylor, „O Little Town of Bethlehem”, 1922.
Ten niewielki obrazek amerykańskiego ilustratora przypomina mi atmosferę radosnego oczekiwania na przyjście Pana – czas Adwentu, który właśnie rozpoczęliśmy. Tu nie trzeba zbyt wielu słów, więc tylko krótki wątek⬇️
„W. L. Taylor, artysta, którego imię może oczarować!” – tak napisali w 1926 roku właściciele drukarni Woodward & Tiernan w swoim katalogu „Craftsmanship and Commerce”, w którym szczycili się kolorami na ilustracji Taylora „Cień Wielkiej Skały” (na ilustracji).
William Ladd Taylor (1854–1926) urodził się w Grafton, w stanie Massachusetts, a nauki rysunku pobierał w Bostonie i w Nowym Jorku. Przed 1881 rokiem założył małe studio w Bostonie, następnie w latach 1884–1885 studiował w Paryżu i intensywnie podróżował po Europie i Wyspach
Meindert Hobbema, Droga do Middelharnis, 1689, 103,5×141 cm, National Gallery, Londyn
Arcydzieło holender. malarstwa krajobrazowego i wspaniały przykład perspektywy w przyrodzie. Przyglądamy się detalom i ciekawej teorii wywodzącej podobne założenia od… średniowiecznych katedr⬇️
Meindert Hobbema (1638–1709), podobnie jak wielu innych wielkich artystów, nie był za życia doceniany i jego malarstwo odkryto dopiero sto lat po jego śmierci. Niewiele wiadomo o wczesnym życiu artysty. W młodym wieku został osierocony i dorastał w sierocińcu. Jako 17-latek
przeprowadził się do Jacoba van Ruisdaela – najwybitniejszego malarza pejzażowego holenderskiego Złotego Wieku. Początkowo pracował w jego warsztacie, mieszając farby. W 1668 roku poślubił Eeltje Vinck, gospodynię burmistrza Amsterdamu. Para miała pięcioro dzieci, z których dwoje
Edmund Blair Leighton, The Gladiator’s Wife, 1884, 157 × 97 cm, kolekcja prywatna
Wielka arena starożytnego Rzymu. Tłum. Zgiełk. Walka. Pośród tego wszystkiego – Ona, tytułowa Żona gladiatora. Schodzi po stopniach widowni, przerażona, z oczami skrytymi w cieniu velum. Wątek⬇️
Leighton maluje swoją bohaterkę w jasnej szacie – czystej bieli zestawionej z brutalnością widowiska. To nie jest biel triumfu, lecz kontrast i sugestia, że na arenie dzieje się coś dramatycznego, co bezpośrednio dotyka młodą kobietę.
Kultura klasyczna przeżywała na przestrzeni
dziejów (i nadal przeżywa) różnorodne „renesanse”. W XIX wieku wpływ na to miały zarówno romantyczne fascynacje antykiem, jak i nowe impulsy archeologiczne: XVIII-wieczne odkrycia w Pompejach i Herkulanum, wznowione na dużą skalę w 1848 roku. Moda na powieści historyczne oraz
Władysław Barwicki, Zmartwychwstanie Polski – 1918 r., litografia, 48 × 64 cm, Muzeum Narodowe w Lublinie.
Dzieło przedstawia w formie alegorii moment, na który przez ponad sto lat czekali Polacy – odzyskanie niepodległości i „zmartwychwstanie” państwa po latach zaborów i walk.⬇️
W czasie zaborów w literaturze i sztuce ukształtowało się przedstawienie Rzeczypospolitej jako Polonii – uosobienia Ojczyzny pod postacią kobiety: matki, królowej, męczennicy lub wojowniczki. Polonia, łacińska nazwa Polski, symbolizowała losy państwa – zniewolonego, lecz
niepokonanego narodu. Podobnie jak francuska „Marianne”, stała się symbolem tożsamości narodowej i przypomnieniem wolności.
Do symboliki Polonii sięgał Artur Grottger w cyklach „Polonia” i „Lithuania” (1863–1866), ukazując Polskę jako kobietę w kajdanach żegnającą powstańców.
Lipiec 1978 roku. W kioskach „Ruchu” pojawia się 19 numer magazynu „Relax” – a w nim pierwszy odcinek komiksu, który wkrótce przejdzie do legendy. „Thorgal” był jak powiew świeżego powietrza w dusznej rzeczywistości PRL-u. Pochłaniało się go jednym tchem. Wątek⬇️
Czy Jean Van Hamme i Grzegorz Rosiński, rozpoczynając tę historię, mogli się czymś inspirować?
„Zdecydował przypadek – opowiadał Grzegorz Rosiński dla portalu Culture_at_pl o początkach swojej współpracy z belgijskim scenarzystą w 1976 roku. Van Hamme, z wykształcenia ekonomista,
o 12 latach podróżowania w garniturze i krawacie po Europie, Bliskim Wschodzie, Afryce i Azji, uznał, że nie chce być dłużej menedżerem. „Gdy byłem w Belgii – wspomina Rosiński – ktoś ze znajomych powiedział, że ma kolegę, który zrezygnował z pracy w dużym koncernie, by pisać
Domenico Fetti, Parabola della dracma perduta, ok. 1618, 75 × 44 cm, Galeria Drezdeńska.
Przyjrzyjmy się obrazowi, który jest arcydziełem włoskiej sztuki barokowej, ukazującym przesłanie jednej z najbardziej znanych przypowieści Pana Jezusa. Wątek⬇️
„Gdy dopełnił się czas Jego wzięcia [z tego świata], postanowił udać się do Jerozolimy” (Łk 9,51, BT). To zdanie otwiera tzw. „wielką drogę Chrystusa do Jerozolimy” w Ewangelii wg św. Łukasza (9,51–19,28) — długą część Dobrej Nowiny, w której Pan Jezus, idąc z okolic Kafarnaum na
południe, do Judei, naucza w drodze uczniów i tłumy. Na początku rozdziału XV czytamy: „Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi»”.
Odpowiedzią Chrystusa na te zarzuty