Długo się zastanawiałem, czy opublikować ten tekst.
Dotykam rzeczy arcyistotnej, związanej z jedną z najważniejszych dla naszej historii i pamięci postaci. Przyznaję, że odkrycie źródła inspiracji dla obrazu Jana Matejki „Rejtan – Upadek Polski" było to dla mnie szokiem.
Wątek⬇️
Przeprowadziłem dogłębną kwerendę materiałów, tych z czasów Matejki, i tych młodszych, w których autorzy omawiają ukończone w 1866 r. dzieło.
Nigdzie nie znalazłem najmniejszej wzmianki o tym, o czym chciałbym Państwu powiedzieć. Sądzę, że źródłem inspiracji dla „Rejtana” był
obraz największego XVIII wiecznego artysty angielskiego Williama Hogartha (1697-1764) „The Madhouse” (W domu dla obłąkanych) – ósmy, ostatni w cyklu malarskim zatytułowanym „The Rake's Progress” (Kariera rozpustnika).
...
Hogarth nazywany „Szekspirem malarstwa” był prekursorem
posługiwania się pędzlem i rylcem niczym pisarz używający pióra. „Obraz mój jest sceną” – mawiał, i dodawał: „a dumb show” – pantomimą. Jego prace do dziś stanową przedmiot wielu studiów i opracowań. Cykl ośmiu płócien „Kariera rozpustnika” wykonany w latach 1732–1733 został
następnie wyrytowany i wydany drukiem w Anglii w 1735. Dzięki nowatorskiemu systemowi subskrypcji ryciny rozeszły się w wielu egz. w Anglii i były popularne w całej Europie. Obrazy olejne kopiowano w formie miedziorytów zmieniając niektóre szczegóły. Ryciny powstające
z miedziorytów miały odwrócone strony kompozycji. Efekt ten można zauważyć także w przypadku ryciny wykonanej na podst. interesującego nas obrazu (na ilustr.)
Cykl przedstawia losy Toma Rakewella, rozrzutnego syna i spadkobiercy bogatego kupca, który przybywa do Londynu, gdzie
marnotrawi wszystkie pieniądze na luksusowe życie, prostytucję i hazard, w wyniku czego zostaje uwięziony we Fleet Prison, a ostatecznie w szpitalu dla obłąkanych w Bethlem (Bedlam).
Scena na ósmym obrazie przedstawia właśnie salę w Bethlem Royal Hospital uchodzącym za
najstarszą w Europie placówkę tego typu. Matejko musiał dobrze znać dzieło Hogartha.
Przyjrzymy się „Rejtanowi” i porównajmy obydwa dzieła. Odnajdziemy liczne podobieństwa:
- ciało polskiego szlachcica przedstawiona jest w podobnej pozycji: układ nóg i tułowia, nagi tors;
- kompozycyjnie Rejtan umiejscowiony jest podobnie jak Rakewell w lewym dolnym rogu;
- główni bohaterowie przedstawień przeżywają osobisty dramat upadku, u M. także spowodowanego upadkiem Ojczyzny (tytuł obrazu!);
- obydwie sceny odbywają się w fizycznie i symbol. zamkniętych
wnętrzach: u M. efekt „zamknięcia” uwydatniają uchylone drzwi z wyłaniającym się z nich rosyjskim żołnierzem; u H. w tym samym kompozycyjnie miejscu mamy okno z kratami podkreślające usytuowanie, jak byśmy to dziś powiedzieli, w „zakładzie zamkniętym”;
- „Conversation Pieses” –
wykorzystywane przez H. w jego pracach sceny grupowe, czyli umieszczenie grupy osób komentujących sposobem przedstawienia los głównego bohatera.
Różnice:
- uniesiona ku górze twarz Rejtana wyraża obłęd (oczy!) i desperację. Głowa i wzrok Rakewella skierowane są w dół, widać
rezygnację i pogodzenie się z losem;
- grupa osób u M. znacznie większa, niektóre z nich nie są świadome obecności i gestu Rejtana;
- ogólnie odmienne kontekst historyczny i kulturowy, wymowa dzieł.
Gdy odkryłem inspirację Matejki, poczułem konfuzję i pojawiającą się
negatywną rysę na malarskim wizerunku Rejtana. Ale przecież nikt ani w momencie udostępnienia dzieła, ani później, nie był świadomy nawiązania do Hogartha. Niespełna 30-letni wówczas M., ani wtedy, ani w kolejnych latach nie ujawnił źródła inspiracji. Powszechnie wiedziano, że
Tadeusz Rejtan u schyłku żywota stracił rozum i skończył jako samobójca. Artysta został zaatakowany za swoją wersję historii z innych powodów (zob.: teologiapolityczna.pl/juliusz-galkow… ). Krytykom odpowiedział w swoisty sposób – malując „Wyrok na Matejkę” (na ilustr.).
Przyjrzymy się teraz
źródłom inspiracji samego H., bo one też mogą – wobec związku "The Madhouse" z „Rejtanem” – stanowić jakiś rodzaj przyczynku do rozważań. Inspiracje H. są dobrze rozpoznane przez badaczy. Artysta często wykorzystywał w swych pracach motywy biblijne. Główna scena wokół Rozpustnika
nawiązuje do znanych przedstawień Zdjęcia z Krzyża (na ilustr. „Lamentation of Christ” Albrechta Dürera. powst. ok. 1500 r.). Płacząca nad Rakewellem była kochanka Sarah przypomina rozpaczającą Maryję (u Matejki nikt nie stoi tuż przy Rejtanie – nawiązanie do Ewangelii jest
o wiele słabsze). Ale to nie wszystko. Elementów parodiujących i stawiających praktyki relig. w złym świetle jest więcej. Na sali można zobaczyć innych „szalonych ludzi”: człowieka grającego na skrzypkach, „astronoma” z papierowym teleskopem i nagiego człowieka z koroną na
głowie udającego króla. Z prawej strony widać „czciciela” drewnianego krzyża, a po lewej mężczyznę przebranego za papieża. Z dzisiejszej perspektywy najbardziej szokującym motywem jest jednak przestawienie pięknej damy i jej służącej. Wybrały się tu by, jak to wówczas było w
zwyczaju – zaznać rozrywki. Zapłaciły za wejście, żeby się pośmiać. Zmiana w postrzeganiu zaburzeń psychicznych i uznanie ludzi nimi dotkniętych za chorych i godnych opieki medycznej miały nadejść dopiero wiele lat później.
Na bramie wejściowej do Madhouse umieszcz. były wówczas
dwie rzeźby, dzieło Caiusa Gabriela Cibbera z 1675 r. – podst. źródło inspiracji dla mimetyki postaci Rakewella. Jedna z postaci przedstawia człowieka obłąkanego pod nazwą „Figure of Raving Madness’, druga pod nazwą „Melancholy Madness” – dwie oblicza szaleństwa. Rzeźby "zdobiły"
bramę w latach 1675-1815, następnie przenoszono je wraz z lokalizacją szpitala (zob.: theguardian.com/culture/2015/f…). Prawd. rzeźbiarz wzorował się na dwóch więźniach szpitala, z których jednym był Daniel – „szalony tragarz” Olivera Cromwella.
Rzeźby funkcjonowały przede wszystkim
jako forma zachęcająca widzów (na początku za niewielką opłatą) do odwiedzin i rozrywki.
W 1989 r. ukazała się zbiór esejów prof. Marii Janion, która w tekście „Poeta-wariat” poświęciła dużo miejsca posłowi z Nowogródka. Pisała, że od Rejtana rozpoczął się „syndrom polskiego
obłędu”, a „każde powstanie miało swoich szaleńców”. Na okładkę badaczka zaproponowała fragment obrazu Matejki, na którym Rejtanowi dorysowano włosy i odrażające zęby wampira.
Formą odpowiedzi m. in. na refleksje Janion była książka J. M. Rymkiewicza z 2013 r. zatytułowana tak,
jak słynny obraz.
Poeta z Milanówka znakomicie opowiedział o zdrajcach i upadku Rzeczypospolitej, ale przede wszystkim ze skrzętnie zebranych skrawków informacji zbudował poruszający portret posła z Nowogródka.
Autor domaga się traktowania gestu Rejtana jako czynu osoby, która
postępuje się w sposób racjonalny – chcącej za wszelką cenę przerwać obrady konfederacji, by zwołać posiedzenie sejmu i zastosować liberum veto. Poeta walczy o przywrócenie we właściwym wymiarze postaci Patrioty pamięci Polaków. O dziele Matejki wypowiada się w superlatywach, bo
szaleństwo obecne w Historii „zawiera w sobie sens”. „Jak się jest Polakiem – stwierdza, - to lepiej jest oszaleć z Mickiewiczem i z Reytanem, niż znaleźć się wśród ludzi rozsądnych, którzy takich szaleńców nie lubią, i razem z ludźmi rozsądnymi stracić Polskę”. I dalej: „Przez
ostatnie kilkadziesiąt lat z Matejki zrobiono, bardzo zręcznie, niemal niezauważalnie (a była to świadoma, komunistyczna, moskiewska robota), malarza podrzędnego, który patriotycznie nudzi. Czyli kogoś takiego, kim umysły wyższe moskiewskie, oświecone, europejskie i awangardowe
nie powinny się zajmować – bo nie wypada” (na temat sporu Janion-Rymkiewicz pisał prof. R.Koziołek opoka.org.pl/biblioteka/P/P…).
W tymże 2013 r. na łamach „Polityki” Piotr Sarzyński żegnał spuściznę Mistrza Jana następująco: „Nowy ustrój, masowy napływ popkulturowych wzorców
z Zachodu czy rozwój Internetu obeszły się z Matejką dość brutalnie. Mówiąc wprost, wyblakł jako symbol. (…) Nie miał szans z idolami kultury masowej. Szanowany, ale już nie czczony, znalazł swój azyl tam, gdzie jego miejsce – w muzeum”. Uznając, że „skończyło się
zapotrzebowanie na narodowego bohatera, wieszcza, duchowego przywódcę”, autor artykułu konkluduje, że dziś można już Matejkę „poklepywać go po ramieniu i nawet robienie sobie żartów z jego prac nie jest podszyte estetycznym buntem, a jedynie obliczoną na oklaski internautów
zgrywą” (zob. polityka.pl/tygodnikpolity…)
Nie odbierając sporej dozy racji redaktorowi „Polityki”, właśnie tu, w internecie, na portalu społecznościowym publikuję ten długi wątek. Bardzo chciałbym zobaczyć, jak Jarosław M. Rymkiewicz zareagowałby na wiadomość o przedstawionej tu
matejkowskiej inspiracji. Czy dodałby coś do swoich rozważań?
Jestem w każdym razie przekonany, że Tadeusz Rejtan łatwo się nie poddaje. Że wciąż żyje i inspiruje.
Arcydzieło malarstwa, Jean-François Millet „L'Angélus” (Anioł Pański) 1857-59, olej na płótnie. Zdawałoby się, że wyobraża prosty w odbiorze, religijny przekaz. Obraz stał się jednak prawdziwą obsesją Salvadora Dali, za którego namową wykonano badanie RTG. Co się okazało? Wątek⬇️
Millet ur. się w 1814 w osadzie Grouchy w pobliżu Cherbourga, w chłopskiej rodzinie gospodarującej na ziemi położonej na wyniosłym brzegu Normandii, tuż nad kanałem La Manche. Początkowo tworzył sceny mitologiczne, portrety i pejzaże nie znajdując uznania Salonu. Dopiero gdy
zaczął malować nowatorskie, nastrojowe kompozycje z życia wsi, sytuacja się odmieniła. Najbardziej znaną stała się praca „Kobiety zbierające kłosy” (1857).
„Pomysł na „Anioł Pański” – wspominał Millet – przyszedł mi do głowy, kiedy przypomniałem sobie, że moja babcia słysząc
Arcydzieło malarstwa australijskiego. Tryptyk „The Pioneer” Fredericka McCubbina (1904 r., 225.0 cm × 295.7 cm, olej na płótnie). Jedno z najbardziej cenionych dzieł z Antypodów. Opowiada o nieuniknionym przemijaniu ludzkiego życia i skrywa w sobie nieodgadnioną zagadkę. Wątek ⬇️
F. McCubbin urodził się w Melbourne, jako 3. z ośmiorga dzieci piekarza Alexandra McCubbina. Po ukończ. studiów plast. tworzył krajobrazy, w których przedst. melancholijne motywy związane z pionierskim czasem osiedlania się Europejczyków w Australii. Zakochał się w młodej
Irlandce Annie Lucy Moriarty, w długich ciemnobrązowych włosach i uśmiechniętych, brązowych oczach. Nie tylko uroda go pociągała – Annie była dziewczyną inteligentną i żywiołową, ochoczo wspierającą F. Po 4 latach, w 1889 r. wzięli ślub w jezuickim kościele św. Ignacego położonym
Wątek! 2017 r. 30-letni Niemiec o imieniu Marco natknął się na artykuł w berlińskiej prasie ze zdjęciem profesora, którego rozpoznał z dzieciństwa. Pierwszą rzeczą, jaką zauważył, były usta mężczyzny. Takie jak u przybranego ojca Marco. Cienkie, prawie nieistniejące, co M. zawsze
uważał za odrażające. Ze zdumieniem przeczytał, że osoba na zdjęciu to prof. Helmut Kentler jeden z najb. wpływ. seksuologów w DE. W tekście opisano głośny raport o „eksperymencie Kentlera”. Od końca lat 60. Kentler umieszczał zaniedbane dzieci w rodzinach zastępcz. prowadzonych
przez pedofilów. Eksperyment zatwierdził i wspierał finansowo przez Senat Berliński. Zapis rozmowy z 34-letnim dziś Marco opublikowała 19 lipca 2021 Rachel Aviv w „The New Yorker”.
Jako dorosły Marco płakał tylko raz. „Gdyby ktoś miał przy mnie umrzeć, oczywiście chciałbym