Rembrandt van Rijn, „Ucieczka do Egiptu” (1627 r., 27,5 × 24,7 cm, olej na desce dębowej, Musée des Beaux-Arts de Tours).
Zwracam uwagę na jeden ważny szczegół występujący na tym obrazie.
Podsumowanie „tryptyku” i dwóch poprzednich wątków-obrazów. Wątek w klimacie świątecznym⬇️
„Ucieczka…” to jeden z pierwszych obrazów R. o tematyce biblijnej. Silne światło oświetla postacie od tyłu i rozjaśnia ścieżkę. Blask wyróżnia wędrowców w kontraście do panującej ciemności, uwydatniając grę cieni. Na twarzy Maryi dostrzec można niepokój, który bierze się z
z trudów i istoty ucieczki: w Izraelu nowo narodzone Dziecię czekała śmierć z rąk siepaczy Heroda. Rodzina wciąż jest w niebezpieczeństwie i może obawiać się pościgu. Maryja siedzi na zmęczonym mule prowadzonym przez utrudzonego Józefa. Daleka droga przed nimi…
Na obrazie widać
wpływy stylu mistrza Caravaggio i użycie techniki światłocienia. Podobnie jest na późniejszym o 20 lat innym obrazie R. zatytułowanym „Odpoczynek w czasie ucieczki do Egiptu”. To jedyne dzieło artysty, które przedstawia pejzaż nocny i jeden z dziewięciu jego pejzaży.
W dwóch
poprzednich wątkach omówiłem „Młodą wieśniaczkę” Jānisa Valtersa i „Janko Muzykanta” Jacka Malczewskiego. Obydwa dzieła wyróżniał motyw refleksji nad przyszłością bohatera podkreślony wzrokiem skierowanym wprost w widza. Na obrazie R. Maryja również patrzy prosto na nas. Oprócz
częstego u R. motywu zagrożenia śmiercią, jej wzrok daje nam poczucie bliskości i współodczuwana. Oprócz gry światłem, właśnie ten szczegół wyróżnia wizję R. spośród innych przedstawień. Obejrzyjmy kilka z nich, zwracając wagę na brak wzroku skierowanego na nas.
Oto Jos Paelinck
i jego „Vlucht naar Egypte” (1829, Kościół św. Katarzyny w Mechelen, Belgia). Uduchowione postacie z aureolami wędrują ze spokojem po twardej drodze. Nie widać tu zagrożenia i pośpiechu. Podobnie na „Ucieczce…” pędzla włoskiego artysty Luca Giordano (data powstania między
1690 -1705, Zamek Królewski w Niepołomicach – MN w Krakowie). Uwaga i miłość rodziców koncentruje się na Dzieciątku. To Święta Rodzina jest wzorem; to w niej Bóg-człowiek dorasta i dojrzewa do podjęcia ofiary: 33 lata później wjedzie na (innym) osiołku do Jerozolimy, aby dać
świadectwo prawdzie, ponieść śmierć na krzyżu i zmartwychwstać za nasze grzechy i dla naszego zbawienia.
Chcą Państwo zobaczyć inne przedst. Ucieczki do Egiptu? Jeszcze dwa…
Oto hiszp. mistrz baroku Bartolomé Esteban Murillo i jego „Ucieczka…” (mal. w lat. 1645-50). Krajobraz
południowy, ale twarze podobne do późniejszego o 2 wieki przedstawienia Paelincka. I wreszcie dzieło jakby najbardziej kanoniczne, żeby nie powiedzieć zwyczajne. Obraz niem. XIX wiecz. malarza Heinricha von Hessa. Czułość i przywiązanie, miłość i opiekuńczość. Namalowane
prostotą gestu i dostojeństwem piękna.
--
„Patrzenie się na wprost” postaci funkcj. jako właściwość malarstwa portretowego. I nic tu nie trzeba – jak sądzę – dodatk. tłumaczyć.
Także przedstawienia ze sfery sacrum, ikony przedst. Matkę Boską z Dzieciątkiem czy wizerunek Boga były
domeną „patrzenia prosto na nas”. Pogłębiały duchową więź i bojaźń, ukazywały oblicze cechujące się ponadnaturalną wszechwiedzą. Typowa jest w zw. z tym scena z barokowego obrazu Jana Brueghla młodszego „Maria mit Kind in waldiger Landschaft”, gdzie Maryja przygląda się
zwierzątkom w rajskim ogrodzie, ale Dzieciątko patrzy już wprost na nas. Postacie są tu jakby przeniesione z ikony i umieszcz. w niebiańskim lesie. Spójrzmy z kolei na „The Birth of Christ”duńskiego XIX-wiecz. artysty Carla Blocha. Czy można oddać słowami piękno spojrzenia Marii?
Oczywiście motyw „spojrzenia na wprost” poza portretami i przedstawieniami relig. znajdziemy także na innych rodzajach obrazów. Obejrzyjmy „Autoportret wśród rodziców, braci i sióstr Jacoba Jordaensa (ok. 1615, całość i detal). Czyżby malarz chciał nam powiedzieć coś więcej? Albo
„Satyr odwiedzający chłopską rodzinę”tego samego artysty. Kobieta zza pleców mitycz. postaci spogląda na nas porozumiewawczo.
Obrazów wykorzystujących opisywany motyw na rożne, mniej lub bardziej udane sposoby, można by znaleźć setki.
Na koniec scena, w której przyglądają się nam
jelenie. „Deer in Repose” (1967, Detroit Instit. of Arts). Słynna XIX- wiecz. malarka franc. Rosa Bonheur każe nam uwierzyć, że właśnie płoszymy stado zwierząt. Rodzina jeleni strzyże uszami, patrzy prosto na nas. Już nie jesteśmy ukrytymi za ramami obrazu podglądaczami. Jesteśmy
jak intruzi, niczym myśliwi. To nie jest rajski ogród...
Ale może jelenie spłoszyło jednak coś zupełnie innego?
Zostawiam Państwa z tą nierozwiązaną zagadką i ... dziękuję za uwagę.
Proszę zajrzeć tu jutro - powinno się pojawić coś nowego.
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
William Ladd Taylor, „O Little Town of Bethlehem”, 1922.
Ten niewielki obrazek amerykańskiego ilustratora przypomina mi atmosferę radosnego oczekiwania na przyjście Pana – czas Adwentu, który właśnie rozpoczęliśmy. Tu nie trzeba zbyt wielu słów, więc tylko krótki wątek⬇️
„W. L. Taylor, artysta, którego imię może oczarować!” – tak napisali w 1926 roku właściciele drukarni Woodward & Tiernan w swoim katalogu „Craftsmanship and Commerce”, w którym szczycili się kolorami na ilustracji Taylora „Cień Wielkiej Skały” (na ilustracji).
William Ladd Taylor (1854–1926) urodził się w Grafton, w stanie Massachusetts, a nauki rysunku pobierał w Bostonie i w Nowym Jorku. Przed 1881 rokiem założył małe studio w Bostonie, następnie w latach 1884–1885 studiował w Paryżu i intensywnie podróżował po Europie i Wyspach
Meindert Hobbema, Droga do Middelharnis, 1689, 103,5×141 cm, National Gallery, Londyn
Arcydzieło holender. malarstwa krajobrazowego i wspaniały przykład perspektywy w przyrodzie. Przyglądamy się detalom i ciekawej teorii wywodzącej podobne założenia od… średniowiecznych katedr⬇️
Meindert Hobbema (1638–1709), podobnie jak wielu innych wielkich artystów, nie był za życia doceniany i jego malarstwo odkryto dopiero sto lat po jego śmierci. Niewiele wiadomo o wczesnym życiu artysty. W młodym wieku został osierocony i dorastał w sierocińcu. Jako 17-latek
przeprowadził się do Jacoba van Ruisdaela – najwybitniejszego malarza pejzażowego holenderskiego Złotego Wieku. Początkowo pracował w jego warsztacie, mieszając farby. W 1668 roku poślubił Eeltje Vinck, gospodynię burmistrza Amsterdamu. Para miała pięcioro dzieci, z których dwoje
Edmund Blair Leighton, The Gladiator’s Wife, 1884, 157 × 97 cm, kolekcja prywatna
Wielka arena starożytnego Rzymu. Tłum. Zgiełk. Walka. Pośród tego wszystkiego – Ona, tytułowa Żona gladiatora. Schodzi po stopniach widowni, przerażona, z oczami skrytymi w cieniu velum. Wątek⬇️
Leighton maluje swoją bohaterkę w jasnej szacie – czystej bieli zestawionej z brutalnością widowiska. To nie jest biel triumfu, lecz kontrast i sugestia, że na arenie dzieje się coś dramatycznego, co bezpośrednio dotyka młodą kobietę.
Kultura klasyczna przeżywała na przestrzeni
dziejów (i nadal przeżywa) różnorodne „renesanse”. W XIX wieku wpływ na to miały zarówno romantyczne fascynacje antykiem, jak i nowe impulsy archeologiczne: XVIII-wieczne odkrycia w Pompejach i Herkulanum, wznowione na dużą skalę w 1848 roku. Moda na powieści historyczne oraz
Władysław Barwicki, Zmartwychwstanie Polski – 1918 r., litografia, 48 × 64 cm, Muzeum Narodowe w Lublinie.
Dzieło przedstawia w formie alegorii moment, na który przez ponad sto lat czekali Polacy – odzyskanie niepodległości i „zmartwychwstanie” państwa po latach zaborów i walk.⬇️
W czasie zaborów w literaturze i sztuce ukształtowało się przedstawienie Rzeczypospolitej jako Polonii – uosobienia Ojczyzny pod postacią kobiety: matki, królowej, męczennicy lub wojowniczki. Polonia, łacińska nazwa Polski, symbolizowała losy państwa – zniewolonego, lecz
niepokonanego narodu. Podobnie jak francuska „Marianne”, stała się symbolem tożsamości narodowej i przypomnieniem wolności.
Do symboliki Polonii sięgał Artur Grottger w cyklach „Polonia” i „Lithuania” (1863–1866), ukazując Polskę jako kobietę w kajdanach żegnającą powstańców.
Lipiec 1978 roku. W kioskach „Ruchu” pojawia się 19 numer magazynu „Relax” – a w nim pierwszy odcinek komiksu, który wkrótce przejdzie do legendy. „Thorgal” był jak powiew świeżego powietrza w dusznej rzeczywistości PRL-u. Pochłaniało się go jednym tchem. Wątek⬇️
Czy Jean Van Hamme i Grzegorz Rosiński, rozpoczynając tę historię, mogli się czymś inspirować?
„Zdecydował przypadek – opowiadał Grzegorz Rosiński dla portalu Culture_at_pl o początkach swojej współpracy z belgijskim scenarzystą w 1976 roku. Van Hamme, z wykształcenia ekonomista,
o 12 latach podróżowania w garniturze i krawacie po Europie, Bliskim Wschodzie, Afryce i Azji, uznał, że nie chce być dłużej menedżerem. „Gdy byłem w Belgii – wspomina Rosiński – ktoś ze znajomych powiedział, że ma kolegę, który zrezygnował z pracy w dużym koncernie, by pisać
Domenico Fetti, Parabola della dracma perduta, ok. 1618, 75 × 44 cm, Galeria Drezdeńska.
Przyjrzyjmy się obrazowi, który jest arcydziełem włoskiej sztuki barokowej, ukazującym przesłanie jednej z najbardziej znanych przypowieści Pana Jezusa. Wątek⬇️
„Gdy dopełnił się czas Jego wzięcia [z tego świata], postanowił udać się do Jerozolimy” (Łk 9,51, BT). To zdanie otwiera tzw. „wielką drogę Chrystusa do Jerozolimy” w Ewangelii wg św. Łukasza (9,51–19,28) — długą część Dobrej Nowiny, w której Pan Jezus, idąc z okolic Kafarnaum na
południe, do Judei, naucza w drodze uczniów i tłumy. Na początku rozdziału XV czytamy: „Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi»”.
Odpowiedzią Chrystusa na te zarzuty