W 1613 roku w Amsterdamie została wydana mapa Wielkiego Księstwa Litewskiego, od jej pomysłodawcy zwana "mapą radziwiłłowską".
Uważana za arcydzieło sztuki kartograficznej. Pod względem precyzji i dokładności przewyższa wszystkie późniejsze mapy aż do końca XVIII w.
⬇️⬇️⬇️
1/
Potrzebę wykonania dokładnej mapy Wielkiego Księstwa, zgodnej z ówczesnymi standardami, dostrzegł ok. 1595 r. Mikołaj Krzysztof Radziwiłł, zwany "Sierotką", marszałek wielki litewski i później wojewoda wileński, pan na Ołyce i Nieświeżu, książę Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
2/
Radziwiłł, główny pan na Litwie, zebrał zespół, który miał przygotować plan.
Weszli do niego min. angielski matematyk i jezuita Jakub Bosgrave oraz wojewoda kijowski książę Konstanty Wasyl Ostrogski (ryc.), główny pan na Ukrainie.
Rysunki miał sporządzić Tomasz Makowski.
3/
Tomasz Makowski był dworzaninem Radziwiłła. Był rysownikiem i sztycharzem.
Zespół pracował do 1599, a główną pracę - zebranie pomiarów i główny rysunek - wykonał Makowski. Stąd mapa bywa też nazywana też "mapą Makowskiego".
Zdj. - popiersie T. Makowskiego w Nieświeżu.
4/
Przygotowanie mapy wymagało olbrzymiej pracy merytorycznej i erudycyjnej. Co prawda wcześniej powstały już jakieś mapy WKL, ale były one dość prymitywne.
Zespół korzystał min. z dokumentów "pomiary włócznej", reformy rolnej przeprowadzonej w 1547 roku przez królową Bonę.
5/
Zespół ukończył prace w 1599 roku. Teraz pozostało wydanie drukiem. Okazało się to niełatwe.
Pierwsze próbne wydanie - niezachowane - miało miejsce w 1603 r. w Gdańsku lub w nawet Nieświeżu (ryc. T. Makowskiego).
Była to jednak klapa. Wydawcy należało szukać w Holandii.
6/
Niewątpliwie na pocz. XVII w. najwybitniejszym wydawcą map na świecie był Willem Janszoon Blaeu (na ryc.).
Jego mapy świata, obejmujące Europę i Ameryki, stały się niemal ikoniczne. I do dziś są powielane w tysiącach reprodukcji.
Blaeu wydał mapę Radziwiłła w 1613 roku.
7/
Willem Blaeu zatrudniał najlepszych kartografów, grawerów i sztychowników.
Miedziane płyty z mapą WKL wykonał Hessel Gerritsz, uważany za najwybitniejszą postać złotego wieku niderlandzkiej kartografii.
Tutaj jego mapa wykonana dla cara Borysa Godunowa, wydana rok później.
8/
Wydana w 1613 r. mapa radziwiłłowska składała się z dwóch części.
Pierwsza z nich to właściwa mapa Wielkiego Księstwa oraz ziem z nim sąsiadujących. Obejmowała obszar od Wisły do Dniepru i od Dźwiny po Dzikie Pola.
Później wydawano ją jako oddzielną mapę (ryc. wyd. 1635).
9/
Obok samej mapy WKL, w pierwszym wydaniu, znajdował się też schemat dolnego Dniepru (ryc), później wydawany oddzielnie.
Zgodnie z założeniem Radziwiłła, mapa miała bowiem pokazać nie tylko obszar WKL po unii lubelskiej, ale też całe terytorium historycznie z nim związane.
10/
Pod mapami w wydaniu z 1613 r. znajdował się też dokładny opis geograficzny i etniczny.
Tytuł mapy mówi o ambicjach "Sierotki". Mapa pokazywała nie tylko horyzont WKL, ale też "krainy sąsiednie", min. Prusy, Kurlandię, część Mazowsza i Małopolski oraz niemal całą Ukrainę.
11/
Skąd taki rozmach? Po unii lubelskiej z 1569 terytorium WKL znacznie się zmniejszyło. Ale już wcześniej ciągnęły się spory graniczne między Litwą a Koroną, które po Lublinie nie ustały.
Mapa radziwiłłowska zawiera stare i nowe granice WKL, co dla nas jest dziś bardzo cenne.
12/
Treść mapy składa się z trzech warstw:
1. fizjograficznej - rzeki, lasy, góry 2. kulturowej - 1020 miejscowości, krainy 3. historycznej - dodatkowe opisy i infografika
Mapa ukazuje nam Rzeczpospolitą po unii lubelskiej, jaką rzeczywiście była w oczach jej mieszkańców.
13/
Rzućmy zatem okiem na kilka fragmentów mapy radziwiłłowskiej
Zwłaszcza interesujące są te, które mówią, jak wyglądała "mapa mentalna" mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego i reszty Rzeczypospolitej na przełomie XVI i XVII w.
Tutaj - okolice Wilna, stolicy WKL.
14/
Przede wszystkim rzuca się w oczy, że mieszkańcy WKL patrzyli na wspólne polsko-litewskie państwo ze swojej, litewskiej perspektywy. Nie oznaczało to automatycznie "separatyzmu". Po prostu "Litwa first".
Mapa też mocno uwypukla rolę Radziwiłłów, kosztem nawet innych rodów.
15/
Ciekawy opis można znaleźć obok samego Wilna. Czytamy, że podwileński Kiernów był "pierwszą stolicą" WKL.
To polemika z historiografią białoruską, która uważała za pierwszą stolicę Litwy Nowogródek, siedzibę Mendoga.
Jak widać, wersja z Kiernowem była bardziej "litewska".
16/
Przy Nowogródku nie znajdziemy wzmianki o jego prastarej roli.
Na szczęście, "gród zamkowy nowogródzki" miał szczęście i wydał Wieszcza, który przypominał często o jego historii.
Warto też tu zauważyć, że nazwy rzek podane są również w wersjach ze źródeł klasycznych.
17/
Rzeki odgrywały chyba główną rolę w całej historii Polski. Były również ważne dla WKL, zarówno jako granice, jak i główne szlaki transportowe.
Mapa wyróżnia zwłaszcza dwie - Dźwinę i Dniepr. Tą pierwszą (ryc.) wywożono w świat produkty z Litwy, tą drugą z Ukrainy.
18/
Dźwina była kluczową magistralą dla gospodarki Litwy, a Ryga - u jej ujścia - oknem na świat. Choć więc Ryga leżała poza Litwą, to na mapie odgrywa ważną rolę.
To analogia z Wisłą i Gdańskiem dla Korony.
A obok - Kircholm, miejsce bitwy z 1605 (mapę ukończono wcześniej).
19/
Drugą rzeką na mapie jest Dniepr. To najważniejsza rzeka w historii Rusi.
Dołączony schemat dolnego Dniepru (poza terenem WKL) zawierał nie tylko plan niebezpiecznych porohów, ale też opisy o treści etnograficznej i militarnej.
Na zbliżeniu wyspa Chortyca.
20/
Analiza sieci rzecznej zamieszczonej na mapie oraz położenia miejscowości wskazuje bardzo wysoką dokładność.
Jedyny wyjątek stanowiło Polesie. Z opisu wynika, że dokładne pokazanie wód na błotach poleskich było niemożliwe.
Już wtedy ta kraina była ewenementem.
21/
Na południe i zachód od Polesia znajdowały się ziemie, które po sejmie litewskich zostały włączone do Korony. To Podlasie oraz ziemie Ukrainy. Mapa przedstawia je bardzo dokładnie.
Tutaj "stara" granica przebiega przez Podlasie, gdzie Radziwiłłowie mieli wiele posiadłości.
22/
Za zachodzie mapa kończy się na Wiśle, więc zahacza też o sporą część Mazowsza z Warszawą. Nie jest to temat mapy, więc nie znajdziemy dużo szczegółów.
To tylko pokazuje, że zachodni sąsiedzi nie byli dla Litwinów zagrożeniem (w odróżnieniu od wschodnich).
23/
Na mapie znalazła się też Małopolska z Krakowem.
Chociaż trzeba przyznać, że ani stara, ani nowa (od 1596) stolica nie zostały wyróżnione na mapie, tak jak choćby Wilno. Zresztą "przeniesienie stolicy" było aktem nieformalnym i długotrwałym.
24/
A tu rzut oka na Ruś Czerwoną, Wołyń, Podole i Pokucie. O ziemie te toczyła się rywalizacja polsko-litewska jeszcze za Kazimierza Wielkiego.
Ruś Czerwona (lub po prostu Ruś) i Podole należały do Korony od dawna. Jednak większość Wołynia była Koronna zaledwie od 30 lat.
25/
W XVI wieku jednak pod nazwą Wołyń kryło się coś więcej niż dzisiaj.
Jest tu bowiem Wołyń Bliższy (Wolynia Citerior) i Wołyń Dalszy (Volynia Ulterior). Ten drugi "zwany też jest jako Ukraina lub Niż".
Na mapie radziwiłłowskiej po raz pierwszy pojawia się nazwa Ukraina.
26/
Na południe od "Ukrainy" widoczne są już tylko Dzikie Pola, po jednej i drugiej stronie Dniepru.
Na różnych mapach z epoki Dzikie Pola występują pod różnymi łacińskimi nazwami, które są tłumaczeniem polskiej nazwy.
Infografika wskazuje, że jest to obszar walk z Tatarami.
27/
Jednak najwięcej opisów i grafik związanych z walkami znajduje się na północnych i wschodnich rubieżach Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Znajdziemy tam wzmianki o wojnach z Moskwą toczonych przez Zygmunta Augusta i Stefana Batorego.
Oto zbliżenie na Bramę Smoleńską.
28/
Od Smoleńska nadciąga ciągłe zagrożenie. Opis mówi: "Moskale najeżdżają, Litwini powstrzymują i odpierają".
Graniczna Miereja (tu nazwa z błędem) widzieć będzie w przyszłości wojska Poniatowskiego i... Berlinga (pod Lenino).
Zaś przy Orszy opis wspomina wiktorię z 1514 r.
29/
Nie inaczej jest na północy
Opis mówi: "Witebsk najbezpieczniejsza
twierdza przeciwko napadom moskiewskim".
Uła to miejsce zwycięstwa Radziwiłła "Rudego" nad wojskami kniazia Szujskiego (b. pod Czaśnikami) w 1564.
Zaś Połock zabrany przez Moskali, odzyskał król Stefan.
30/
Rubieże Rzeczypospolitej sięgają daleko na północny-wschód, aż do wyżyny Wałdaj, skąd wypływają wielkie rzeki - Dniepr, Dźwina i Wołga.
Całkiem blisko byliśmy Wołgi, prawda? ;)
Wieliż, Uświat, Jezieryszcze - oto "kresy", o których musieli myśleć Litwini i Koroniarze.
31/
Na koniec rzut oka na inną krainę sąsiadującą z Litwą, na Prusy.
Prusy właściwe to obszar między dolną Wisłą a dolnym Niemnem.
Wówczas podległe Rzeczpospolitej, część inkorporowana, część jako lenno. Na mapie nie ma rozróżnienia. Dla ówczesnych to były po prostu Prusy.
32/
Niezwykłe jest, że Litwini zadali sobie tyle trudu, żeby dokładnie odwzorować warmińsko-mazurskie jeziora i rzeki. Są bardzo dokładne.
Cóż, jeszcze za Kiejstuta i Olgierda Litwini uważali Prusy za dziedzictwo Giedymina.
Co ciekawe, na mapie nazwa Olsztyna jest po polsku!
33/
To tylko część ciekawostek z mapy Radziwiłła. Zachęcam Państwa do dalszych poszukiwań.
Ciekawy wykład prof. Wojciecha Chudziaka z UMK o wykopaliskach na Górze św. Wawrzyńca w Kałdusie, czyli przedlokacyjnym Chełmnie, głównym piastowskim ośrodku ziemi chełmińskiej.
"Centrum osadnicze in Culmine nad Wisłą. Na rubieżach pierwszego państwa Piastów".
Stare Chełmno było ważnym ośrodkiem już w czasach plemiennych. Leżało w pradolinie dolnej Wisły, na szlakach handlowych. Około 970 roku (jak wskazują monety) Mieszko I przyłączył Chełmno i ziemię chełmińską do swojej domeny. Granicą państwa piastowskiego z Prusami była rzeka Osa.
Bolesław Chrobry zrobił Chełmno ośrodkiem władzy książęcej. Obszar grodu był porównywalny z Gnieznem. Rozpoczętą budowę murowanego kościoła przerwał upadek monarchii za Mieszka II. Tędy sprowadzono ciało św. Wojciecha. Stąd Chrobry miał wyprawiać się na Prusów (-> Słup nad Osą).
Czy nosił Bolesław Chrobry wąsy lub brodę? A jego ojciec? Czy w ogóle można powiedzieć cokolwiek o zwyczajach Piastów, jeśli chodzi o noszenie zarostu?
Z tym ciekawym zagadnieniem zmierzył się ongiś Wojciech Kętrzyński. Ten wybitny historyk doszedł do zaskakujących wniosków. 🧵
Na podstawie kronik oraz zachowanych wizerunków na pieczęciach, monetach i innych zabytkach (ryc.) Kętrzyński postawił tezę, że zwyczajem wyróżniającym Piastów był brak zarostu.
W odróżnieniu od władców niemieckich czy ruskich polscy władcy nie nosili brody. Nie nosili też wąsów. Zwyczaj golenia zarostu, według historyka, obejmował całą linię królewską i aż do końca XIII wieku był powszechny w całej rodzimej dynastii. Dopiero w XIV wieku, pod wpływem czeskim i niemieckim, w niektórych liniach zaczęto wyłamywać się z tego zwyczaju, lecz zachował się do końca choćby u książąt wielkopolskich czy mazowieckich.
Rodzi się jednak kilka pytań. Przecież znany jest wszystkim książę Henryk Brodaty! A co z wizerunkiem Mieszka II z księgi Matyldy? Co z wawelskimi sarkofagami dwóch ostatnich koronowanych Piastów?
Henryk Brodaty jest dla Kętrzyńskiego kluczowym dowodem, iż Piastowie mieli utrwalony zwyczaj golenia zarostu. Nadany mu bowiem przydomek "brodaty" nie miałby sensu, gdyby inni władcy piastowscy mieli zwyczaj noszenia brody. Nie oznaczał on bowiem wyjątkowo bujnego zarostu, co sugeruje fikcyjny wizerunek księcia śląskiego z "Pocztu" Matejki, ale po prostu sam fakt posiadania brody. Nie była ona zresztą zbyt duża. Po prostu była.
Autor żywota św. Jadwigi (koniec XIII w.) wyjaśnia, skąd wziął się ten przydomek. Na skutek nalegań swojej pobożnej żony "stał się Henryk prawie zakonnikiem", nie z habitu jednak, ale uczynków.
"Tonsurę nosił okrągłą i zapuścił brodę, niedługą wprawdzie, lecz w miarę przystrzyżoną i przyzwoicie utrzymaną. Z tego powodu nazywają go, gdy o nim w rozmowie wspominają, księciem Henrykiem z brodą (dux Henricus cum barba)".
Równo 1025 lat temu, 7 marca 1000 roku, cesarz rzymski Otton III przybył do Gniezna na spotkanie z Bolesławem Chrobrym. 🧵
Zjazd gnieźnieński, inaczej synod gnieźnieński, jest uważany za najważniejsze wydarzenie we wczesnej historii Polski, choć jego rzeczywiste znaczenie pozostaje wciąż zagadką.
Wizyta młodego cesarza u swego słowiańskiego wasala miała przede wszystkim charakter religijny. Otton III dążył do uzdrowienia chrześcijaństwa, którego czuł się faktyczną głową. W tym celu propagował kult dawnych męczenników, np. żyjącego w V wieku św. Paulina z Noli, któremu ufundował kościół na Wyspie Tybryjskiej w Rzymie. Według niektórych działania te wynikały z przekonania o zbliżającym się końcu świata.
W tym czasie Otton dowiedział się o śmierci w Prusach swojego współpracownika, biskupa praskiego Adalberta (czyli Wojciecha Sławnikowica). Poruszony tym współczesnym aktem męczeństwa postanowił poświęcić Wojciechowi budowany kościół w Rzymie i w ogóle uczynić jego kult spoiwem swojej ideologii cesarstwa uniwersalistycznego.
Źródła podają, że Otton udał się do Gniezna, by "modlić się" przy ciele Wojciecha. Znajdowało się ono tam, ponieważ wykupił je od Prusów książę Bolesław Chrobry. Wcześniej Wojciech nie miał nic wspólnego z Gnieznem.
Wydaje się jednak, że cesarz od początku chciał zabrać całość ciała, by zarządzać dystrybucją relikwii, więc i kultem świętego. Ostatecznie wywiózł ze sobą tylko ramię Wojciecha, którego fragmenty trafiły do Akwizgranu i do Rzymu na Wyspę Tybryjską oraz prawdopodobnie do Ostrzyhomia na Węgrzech. Reszta szczątków została Gnieźnie, aż do niesławnego najazdu Brzetysława, gdy zabrano je do Pragi (1038).
Nie należy zapominać, jak poważnie traktowano wówczas znaczenie relikwii.
Praktyczny wyrazem synodu w Gnieźnie był nowy podział kościelny. Istnieją spory wśród historyków o początki polskiej administracji kościelnej. Wydaje się jednak pewne, że od chrztu w 966 roku Polska podlegała arcybiskupstwu w Magdeburgu, które Otton I ustanowił dla nowo podbitych ziem słowiańskich.
Metropolii magdeburskiej podlegało zapewne pierwsze polskie biskupstwo w Poznaniu ustanowione już w 968 roku (jego "misyjny" charakter to raczej wymysł historyków). Pamiętajmy, że chrześcijaństwo było wówczas niedłącznym elementem polityki. Kościelna zależność Poznania (stolicy Polski?) od Magdeburga wynikała z wasalnej pozycji polskiego księcia, który płacił Niemcom trybut "aż po rzekę Wartę".
Otton III dokonywał rewolucji. Chrobrego czynił właśnie jednym z filarów swojego cesarstwa. Nie mógł jednak od tak stanąć przeciw interesom Magdeburga. Biskupi byli wówczas ważnymi feudałami. Dzięki nadaniom dzierżyli dużą władzę. Jeszcze za Henryka III biskupi w Niemczech wystawiali na wojnę tyle samo chorągwi, co pozostali świeccy możnowładcy.
Zamiast więc wyłączyć Poznań spod władzy Magdeburga, Otton ustanowił dla państwa Piastów nowe arcybiskupstwo w Gnieźnie. Była to decyzja historyczna. Wystarczy wspomnieć, że Praga uzyskała niezależność kościelną od Moguncji dopiero 344 lata później.
Oczywiście spory z Magdeburgiem trwały jeszcze długo, ale decyzja z 1000 roku na stałe wyniosła pozycję Gniezna i stanowiła fundament przyszłej niezależności Polski. Dodatkowo ustanowiono podlegające mu nowe biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu, co spajało państwo Bolesława.
O wiele mniej wiadomo o decyzjach politycznych zjazdu w Gnieźnie. A były brzemienne. Kronikarz Thietmar wspomina jedynie mimochodem, że Otton wynosząc Chrobrego "trybutariusza uczynił panem". Na czym to jednak polegało?
Rychła śmierć trzeciego Ottona i wybór Henryka II oznaczały reset w cesarstwie. Nowa administracja zmienia politykę wobec wchodniego partnera. Od Bolesława oczekuje się, by wrócił na miejsce wasala. Thietmar zarzuca Chrobremu nie tylko zbyt harde zachowanie na zjeździe Rzeszy w 1002 roku, ale też niewłaściwy strój. Niewiele zresztą brakowało, by ten powszechnie hołubiony za poprzedniego władcy sojusznik sam nie zginął z rąk zamachowca.
Bolesław jednak nie zamierzał zrezygnować z uzyskanej w Gnieźnie swojej pozycji "pana". Długa wojna z Henrykiem II zakończyła się kompromisem w 1018. A po śmierci Henryka, ćwierć wieku po Gnieźnie, polski władca sięgnął ostatecznie po koronę.
Według polskiej tradycji w 1000 roku Otton III założył Bolesławowi koronę i uczynił go królem. Przez lata, aż do końca XIX wieku, polska historiografia w tym akcie widziała ustanowienie Królestwa Polskiego. Jeszcze Matejko malował koronację Chrobrego podczas zjazdu gnieźnieńskiego (🖼). Jednak w nowych czasach "niemiecki" cesarz jako źródło polskiej niepodległości przestał być wygodny.
Rodzime źródła na temat wizyty Ottona III są dość późne. Kronika Galla Anonima (pocz. XII w.) powstała już po sporze papiestwa z cesarstwem o inwestyturę, gdy papieże uniezależnili się od władzy cesarzy. Nic dziwnego, że Gall pomija zupełnie aspekt kościelny zjazdu.
Co więcej, badania prof. Jasińskiego dowiodly, że już po napisaniu kroniki przez Galla, jej fragment opisujący zjazd gnieźnieński był zmieniany (zob. wykład "Nie taki zwykły kronikarz" na YouTube). Najwyraźniej piastowska "cenzura" przywiązywała dużą rolę do znaczenia roku 1000.
Według tych przekazów Otton III włożył na głowę Bolesława swoją koronę i wręczył mu kopię Świętej Lancy, atrybutu władzy cesarskiej.
Czy oznaczało to zrównanie obu władców Cesarstwa w ramach odnowionej tetrarchii. Czy może była to tylko obietnica uznania Bolesława za króla? A może po prostu koronacja, której znaczenie zanegował kolejny cesarz? Pamiętajmy, że wówczas to cesarz rzymski był uznawany za głowę chrześcijaństwa, za pomazańca.
Dyskusja o tym toczy się nieprzerwanie. Tak czy inaczej wiadomo, że po roku 1000 Bolesław zaczyna na monetach używać coraz odważniejszych tytułów. Oprócz księcia-wojewody (dux) pojawia się książę sławny (dux inclitus), władca zwierzchni Polski (princeps Poloniae) a nawet król (rex). To wszystko na długo przed 1025 rokiem.
Niezależnie od mgły tajemnicy, jaka kryje historyczne spotkanie w Gnieźnie, można z pewną śmiałością powiedzieć, że w tym roku przypada zarówno 1000, jak i 1025 lat od początków Królestwa Polskiego.
4 marca (21 lutego st. stylu) 1852 w Moskwie zmarł Mikołaj Gogol. Bez wątpienia geniusz. Autor "Rewizora" i "Martwych dusz". Miał zaledwie 42 lata. 🧵
No właśnie, ale czy Nikołaj Gogol? Pisał po rosyjsku i takim nazwiskiem podpisywał swoje najsłynniejsze dzieła. A może Mykoła Hohol? Wszak był Ukraińcem, a nie mówimy Bułgakow, tylko Bułhakow.
W rzeczywistości urodził się i dorastał jako Nikołaj Wasiljewicz Janowski. Do 12 roku życia nie nosił innego nazwiska.
Rodzinny chutor jego ojca na Połtawszczyźnie nazwał się po prostu Janowszczyzna (dziś Gogolewo). Ojciec Wasyl Janowski zresztą się wykształcił i awansował społecznie, przeniósł do niedalekich Soroczyńc (w czasach Rzplitej Krasnopol) i jako pierwszy z rodu zajął się literaturą i teatrem. Pisał i wystawiał w domu sztuki po ukraińsku i rosyjsku.
Matka Maria pochodziła z rodziny Kosiarowskich-Szczerbaków, zamożnych wojskowych kręgów Lewobrzeżnej Ukrainy. Wychowywała się u wujostwa Troszczyńskich. Ciotka Olga była podobno nawet wnuczką Stanisława Augusta Poniatowskiego, a wuj został generałem i później utrzymywał młodego Mikołaja.
Skąd jednak ten Gogol/Hohol?
Dziadek pisarza Atanazy (Opanas) Janowski pochodził z rodziny prawosławnych księży, ale sam został żołnierzem, kozakiem. Jako pisarz pułkowy zrobił na tyle karierę, że skoligacil się przez ożenek (😉) z Łyzohubami, zacnym rodem Hetmańszczyzny. Jego żona była praprawnuczką Doroszenki i prawnuczką Skoropadskiego.
W 1792 Atanazy dostał od imperatorowej patent szlachecki i mógł dodać do swojego plebejskiego nazwiska szlachecki człon Hohol (ros. Gogol) stając się protoplastą rodu Hohol-Janowskich. Jednak każdorazowo Janowscy musieli potwierdzać szlachectwo (dworianstwo) i prawo do noszenia drugiego nazwiska Hohol. Przyszły pisarz, urodzony w 1809, otrzymał to prawo dopiero w 1821 roku, więc w wieku 12 lat.
Skąd się wziął jednak u Janowskich ten Hohol?
"Hohol" to po rusku (ukraińsku, rosyjsku) po prostu gągoł, taki ptak wodny podobny do kaczki (📸).
Hoholowie (Hohołowie) byli starym uszlachconym rodem bojarskim z Rusi Koronnej. Ich siedziby znajdujemy na Wołyniu, Podolu, Rusi Halickiej. Otrzymali herb Jastrzębiec, prawdopodobnie przy unii horodelskiej.
Ważnym przedstawicielem rodu był biskup pińsko-turowski Jonasz Hohoł-Boguszewicz, zwolennik unii brzeskiej z czasów Zygmunta III Wazy.
Jednak w rodzinie Mikołaja Gogola najbardziej pamiętano sławnego pułkownika kozackiego Ostapa (Eustachego) Hohola, którego Jan III Sobieski uczynił nawet hetmanem Prawobrzeżnej Ukrainy (🖼).
Taki to kozak był idealnym protoplastą dla karierowicza Atanazego Janowskiego, który w dokumentach podawał o swoich przodkach, że "byli nazwiska Hohol, z polskiej narodowości [czytaj: szlachty]". Choć zapewne chodziło mu o przodków jego matki (może nawet żony). A pochodzenia od Ostapa dowodziła jedynie rodzinna legenda.
No a co z tymi Janowskimi? Czy to nie brzmi zbyt polsko?
Protoplastą Janowskich był dziadek wspomnianego Atanazego, który nosił właśnie imię Jan (Iwan, imię duchowne Ioann) i był prawosławnym księdzem.
Jan był wikarym w Łubniach, znanych z Sienkiewicza, dawnej siedzibie książąt Wiśniowieckich. Potem zaś został proboszczem w niedalekiej Kononówce (wiele lat później urodzi się tam Hanka Bielicka). Probostwo odziedziczył potem jego syn Damian, wykształcony w Akademii Mohylewskiej.
Dlaczego Janowscy, a nie na przykład Iwanowscy? Widocznie jeszcze pod koniec XVII wieku na Połtawszczyźnie taka forma dawała wieksze korzyści niż ruska.
Janowski brzmi rzeczywiście bardzo po polsku, co skłoni po powstaniu listopadowym Mikołaja do odrzucenia tego nazwiska i podpisywania się jedynie członem Gogol.
Młody Mikołaj Janowski dorastał więc w tej części Imperium, gdzie żywa była tradycja Hetmanatu a językiem ludu był ukraiński. Nic dziwnego, że pierwszy okres jego twórczości to romantyczna fascynacja ludem, jego obyczajami i życiem codziennym. Sorończyce Wielkie, Mirgorod weszły na trwałe do światowej literatury.
Lata 20. i początek 30. XIX wieku był to bowiem w kulturze rosyjskiej okres romantycznej mody na wszystko, co ukraińskie. Podobnie zresztą w polskiej kulturze ("Maria" Malczewskiego).
Wszystko zmienia się po powstaniu listopadowym. W 1833 car Mikołaj I wprowadza w Imperium nową ideologię, która spajać ma jego poddanych i być fundamentem władzy kolejnych cesarzy. To słynna triada Siergieja Uwarowa – "prawosławie, samodzierżawie i narodnost' [ludowość jako narodowość]". Oznacza to w praktyce zwalczanie wszelkiej odrębności Małorusinów (Ukraińców) i Bialorusinów oraz traktowanie Polaków jako programowo "obcych".
Gogol oddaje swój geniusz na służbę nowej ideologii. Skupia się na życiu codziennym mieszkańców Imperium, po prostu Rosjan. Powstają jego najwybitniejsze opowiadania, dramaty i powieść "Martwe dusze". W zamyśle miała być pierwszą częścią tryptyku wzorowanego na Dantem, opisem rosyjskiego "piekła". Pisarz nie będzie potrafił jednak wykrzesać z siebie "czyśćca" i "nieba". Jego talent nie odnajdzie w sobie aż tyle nadziei. Wnętrze umrze wcześniej niż ciało.
Ciekawym przykładem przyjęcia nowej imperialnej ideologii będą zmiany z drugim wydaniu "Tarasa Bulby" (1835 vs 1842). Ta powieść kozacka z czasów antypolskiego powstania Ostranicy okazała się w nowych czasach zbyt ukrainofilska! Gogol ją więc nieco zmienił. W nowej wersji kozacy walczą już nie za swoją wolność, ale za cara. A słowo Ukraina zamieniono na południową Rosję.
Notabene, może pamiętacie Państwo z "Nadberezyńców", jak "Tarasa Bulbę" używano do rusyfikacji młodzieży z Kresów jeszcze na początku XX wieku?
Na koniec smutnawy wiersz Tarasa Szewczenki skierowany "do Hohola". 👇 Jakże aktualny. Ten wewnętrzny konflikt tożsamości wszak do dziś dzieli dusze wielu mieszkańców Rosji i Ukrainy. Dzieli i zabija.
Nam zaś pozostaje podziwiać twórczość geniusza, jego satyrę dnia codzienego i nie przestawać powtarzać sobie pytania:
"Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie".
Grochów 1831. Zacięty bój o Olszynkę. Prawdopodobnie największa bitwa wojska polskiego w całych jego dziejach aż do 1920 roku.
Niemal 40 tysięcy żołnierzy polskich starło się na przedpolach Pragi z 60-tysięczną armią rosyjską. Dlaczego ta bitwa miała aż takie znaczenie? 🧵
Spójrzmy na mapę topograficzną z epoki. Na wschód od Pragi (od 1794 część Warszawy) rozciąga się w promieniu 7-9 km równina praska. Od wschodu zamykają ją piaszczyste wzgórza, za którymi rozciągają się już lasy, resztki puszczy. W lasach tych stanęli Rosjanie Dybicza.
Od Polaków stojących przedmościu praskim oddzielał ich pas mokradeł ciągnący się od Saskiej Kępy, poprzez Olszynkę, Kawęczyn, Ząbki i Marki po Białołękę. Mokradła miały szerokość od 1 km pod Kawęczynem do 2 i pół km pod Ząbkami. Nawet podczas mrozów były przeszkodą dla wojska.
#TegoDnia 18 października 1166 w wyprawie do Prus zginął Henryk Sandomierski, książę dzielnicowy, znany jako "polski krzyżowiec". 🧵
Henryk był najmłodszym – nie licząc pogrobowca Kazimierza – synem Bolesława Krzywoustego i Salomei z Bergu. W chwili śmierci ojca miał około 8 lat. W testamencie Krzywousty zapisał mu dzielnicę sandomierska, czyli wschodnią Małopolskę.
Razem z innymi juniorami uczestniczył w walkach i wypędzeniu przyrodniego brata Władysława Wygnańca i poparł zwierzchnią władzę Bolesława Kędzierzawego.
Nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci. Ale jego 36-letnie życie było ciekawe i pozostawiło znamienny ślad w historii.
W tym czasie w Europie działy się rzeczy ważne. W 1146 z inicjatywy wpływowego cysterskiego mnicha Bernarda z Clairvaux rozpoczęto przygotowania do drugiej wyprawy krzyżowej.
Wybrany rok wcześniej papież Eugeniusz III – również cysters – ogłosił bullę, w której obiecywał odpuszczenie grzechów tym, którzy wezmą udziął w krucjacie i udadzą się do Lewantu. Poza wymiarem metafizycznym odpust miał aspekt praktyczny – zwalniał z uciążliwych kar kościelnych.
Zainteresowanie wyprawą było duże. Jednak feudałowie ze środkowej Europy usprawiedliwiali się, że nie mogą wyjeżdżać na długo, bo zagraża im ciągłe niebezpieczeństwo ze strony pogan żyjących nad Bałtykiem.
Pas niedostępnych pojezierzy nadbałtyckich, od Łaby po Zatokę Fińską, zamieszkiwały wówczas ludy, które długo opierały się podbojom i chrystianizacji – Słowianie połabscy, czyli Wendowie (Obodryci, Wieleci), Pomorzanie a dalej Prusowie, Kurowie, Litwini, Liwowie i Estończycy.
Władcy z Niemiec, Danii i Polski przekonywali, że problem "niewiernych" z północy jest tak samo ważny dla chrześcijaństwa, jak problem "Saracenów".
Bernard z Clairvaux i papież przyjęli te argumenty. W kwietniu 1147 Eugeniusz III wydał drugą bullę "Divina dispensatione", w której zrównał wyprawy na "Słowian i innych pogan" z krucjatami na Bliski Wschód i objął ich uczestników takimi samymi odpustami.
Dało to początek krucjatom północnym, które tak bardzo odcisnęły się piętnem nad historią naszego regionu.
Wiosną 1147 z Europy zachodniej wyruszyły dwie grupy krzyżowców w stronę Jerozolimy. Jednocześnie nad Bałtyk ruszyła krucjata nazwana później połabską lub wendyjską.
Wszystko wskazuje na to, że Piastowie jednomyślnie poparli drugą krucjatę. Wiadomo, że Mieszko Stary wziął udział w wyprawie połabskiej (lipiec-sierpień 1147), a książę senior Bolesław Kędzierzawy zorganizował w jej ramach wyprawę do Prus (listopad-grudzień 1147).