Dziękuję za polemikę, Panie @ArturKAcprzyk. Celem powstania projektu #ANW, którego częścią jest moja praca dotycząca zarządzania eskalacją było zaproszenie do debaty. #ANW nie jest dogmatem, i tezy w niej zawarte nie mają mieć charakteru prawd objawionych.
Cieszę się więc, że debata ta ma miejsce. Jednocześnie zasadniczo nie zgadzam się z Pana argumentami. Dlaczego?⬇️
Pierwsza przedstawiona przez Pana teza jest dyskusyjna – nie wiemy, dlaczego Rosja nie użyła broni jądrowej w obecnym konflikcie – nie ma dowodów na to, iż przyczyną tego jest odstraszanie NATO/USA.
Może nie zamierzała tego zrobić w ogóle, może obawiała się nie reakcji NATO/USA, a na przykład, reakcji Chin, albo Indii. Może nie pozwoliły na to względy wewnętrzne.
Po raz kolejny – odsyłam do doskonałej książki Francisa Gavina, w której wyjaśnia problem takiego jednowymiarowego postrzegania przycznowo-skutkowego w odniesieniu do broni jądrowej.
Zgoda. Natomiast w moim przekonaniu słabe wsparcie, o którym Pan mówi to nie kwestia wiarygodności amerykańskiego odstraszania, tylko rozbieżnych celów politycznych państw Europy Zachodniej, państw wschodniej Flanki, oraz USA.
Osobiście odrzucam argument o braku kultury strategicznej w RFN i innych państwach Europy Zachodniej – to po prostu niegrzeczne, chociażby wobec Berlina, ale co gorsza naiwne rozumowanie. Podobnie dość mało imponujące rezultaty szczytu NATO każą obawiać się o spójność Sojuszu.
I jeżeli coś szkodzi wiarygodności NATO, to właśnie tego rodzaju letnie działania – a nie to, że są one negatywnie (chociażby przez nas, ale nie tylko) recenzowane.
Zresztą, pełną, pozbawioną złudzeń świadomość Niemiec co do celów polityki zagranicznej zdają się to potwierdzać chociażby słowa Angeli Merkel, ale też obecne działania rządu Schultza, które w oczywisty sposób są nakierowane na próbę powrotu do status quo ante.
W moim przekonaniu jest tak dlatego, że obecny model gospodarczy Niemiec może przetrwać i pozostać konkurencyjny wyłącznie w sytuacji, gdy zasilany jest tanią energią, która siłą rzeczy pochodzi z Rosji. Ale to dygresja.
Ponadto, Rosja nie stanowi dla państw Europy Zachodniej zagrożenia o charakterze egzystencjalnym, jak miało to miejsce podczas Zimnej Wojny. Stąd też inna percepcja zagrożeń.
Owszem – ale pamiętajmy, że doszło do obydwu tych kryzysów w momencie, gdy Sowieci nabyli zdolność do rażenia kontynentalnych Stanów Zjednoczonych za pomocą rakiet R-7, i zademonstrowali tę zdolność całemu światu (Sputnik)
Rozbudowa, czy nawet sygnalizacja gotowości do rozbudowy, przez USA (niestrategicznego) potencjału nuklearnego niwelowałaby jedną z trzech asymetrii, które, w przekonaniu RU pozwalają na liberalne sięganie po groźby asymetrycznego wyeskalowania konfliktu do poziomu nuklearnego.
Słabość (asymetria zdolności) w zakresie niestrategicznej broni jądrowej pomiędzy USA a Federacją Rosyjską jest w moim przekonaniu faktem obiektywnym.
Rosja dysponuje nad USA, według najbardziej konserwatywnych wyliczeń, przewagą 10:1 w zakresie niestrategicznej broni jądrowej. Liczba głowic to jeden problem...
Rosja dysponuje również nieporównywalnie bardziej zróżnicowanym arsenałem środków przenoszenia – de facto niestrategiczną triadą nuklearną, rakiet manewrujących i balistycznych, bomb grawitacyjnych, ładunków artyleryjskich, min głębinowych itp.
Zresztą to nie jest tylko moja opinia – mówią o tym, żeby daleko nie szukać i Mathew Kroenig, i Mark Schneider. Ale co najważniejsze mówi o tym – idąc wbrew oficjalnej linii obecnej administracji Białego Domu (sic!) – również aktualny dowódca STRATCOM-u, adm. Charles Richard.
W kwietniu bieżącego roku Richard stwierdził, podczas przesłuchania przed Komisją Izby Reprezentantów, że „obecna trajektoria w zakresie broni jądrowej na🇺🇦i🇨🇳przekonuje mnie, że istnieje dziura w zdolnościach odstraszania i gwarancji bezpieczeństwa”. bacon.house.gov/news/documents…
Richard mówił to w kontekście planów administracji Bidena dotyczących przerwania dalszego rozwoju pocisków SLCM-N, czyli, skrótowo, następcy Tomahawka wyposażonego w głowicę jądrową – a więc niestrategicznej broni jądrowej par excellence.
SLCM-N powstać miała jako rezultat Nuclear Posture Review z 2018, jako próba załatania nieadekwatnych zdolności USA w zakresie niestrategicznej broni jądrowej. Tak więc problem braku zdolności USA dostrzegała nie tylko administracja Trumpa, ale widzi ją też dowódca STRATCOM.
Chciałbym wiedzieć, dlaczego uważa Pan inaczej.
Dla wyjaśnienia: w kategorii broni niestrategicznej USA dysponują obecnie łącznie 230 bombami B61 w wariantach 3 i 4. Z czego jednak tylko 100 znajduje się w Europie, z czego 60 jest do dyspozycji sił NATO...
przy czym przekazanie do wykorzystania siłom zbrojnym uczestniczącym w programie Nuclear Sharing może mieć miejsce jedynie w określonych okolicznościach, pozwalających na działanie, które w innych warunkach stanowiłoby pogwałcenie zapisów traktatu o nieproliferacji broni jądrowej
Ponadto, Stany Zjednoczone dysponują również około 25 (wyliczenia Kordy bodajże) zmodyfikowanymi, pojedynczymi głowicami W76-2, których środkiem przenoszenia są pociski SLBM o zasięgu międzykontynentalnym Tident II (Trident II D-5, jak ktoś lubi technikalia).
Są one oczywiście realizacją postulatów przedstawionych przez administrację Donalda Trumpa w Nuclear Posture Review z 2018 roku. W moim przekonaniu jednak zmodyfikowany Trident jest słabym narzędziem odstraszania – dlaczego wyjaśniłem w mojej części Raportu Armii Nowego Wzoru.
Nie należy pochopnie zaliczać do amerykańskiego arsenału NSNW rakiet ALCM AGM-86b. Uczynił to niedawno p Wolski. Po pierwsze, mogą one być przenoszone wyłącznie przez bombowce strategiczne (B-52H), i chociażby z tego powodu trudno postrzegać je jako broń niestrategiczną.
Po drugie, powstawały one we wczesnych latach 80, i już dekadę później były one postrzegane za przestarzałe. Nie charakteryzują się one ani obniżoną wykrywalnością, ani nie są celne.
Dlatego właśnie już w latach 90 pracowano nad ich zastępcą, AGM-129, który wszedł nawet do służby, ale został wycofany w 2012 roku, za administracji Obamy (administracja Obamy wycofała również dwa lata wcześniej nuklearnego Tomahawka).
Nie tylko ja tak uważam; w 2017 roku tak mówił o AGM-86b ówczesny dowódca STRATCOMU, gen. John Hyten „to cud, że jeszcze lata (…) ich sprawność już jest nieakceptowalna, i z każdym rokiem będzie jeszcze gorzej”. To było pięć lat temu. airforcemag.com/Hyten-Says-Nuc…
W swoim czasie odniosę się do tez przedstawionych przez p. Wolskiego w niedawnej serii tweetów, bo po raz kolejny myli się całkowicie. Bogiem a prawdą, większość argumentów wystarczających na obalenie jego tez przedstawiłem w wątku z kwietnia – ale wrócę do tematu.
Revenons a nous moutons: Rosja dysponuje, według Christensena i Kordy około 2000 NSNW – ale inni sugerują, że posiada ich znacznie więcej. USA - circa 250.
Myli się Pan, albo błędnie zrozumiał Pan mój argument.
Tym, czego obawiam się najbardziej w kontekście de-eskalacji nie jest realizacja tych gróźb przez Moskwę wobec Polski, tylko niebezpieczeństwo, że manipulując percepcją ryzyka niekontrolowanej eskalacji Rosja doprowadzi do sytuacji...
w której to Stany Zjednoczone będą skłonne zgodzić się na zakończenie konfliktu na niekorzystnych dla Polski warunkach.
To jest esencja problemu. Groźby nuklearne państw posiadających broń jądrowych wobec państw nieposiadających je były zazwyczaj nieskuteczne (w sytuacji, gdy państwa nuklearne próbowały osiągnąć w ten sposób koncesje od państw nieposiadających je).
Uważam, że główną przyczyną jest stawka konfliktu, która sprawia, że państwa bezpośrednio narażone na nuklearny szantaż, którego stawką jest na przykład, oddanie przez nie części swojego terytorium zazwyczaj nie są podatne na „compellent/coercive threats”.
Natomiast groźby odstraszające – na przykład odstraszające USA od zaangażowania się w konflikt – są znacznie łatwiejsze do zrealizowania.
Tak piszą o tym Beardsley i Assal:
Dlatego nie widzę sprzeczności w moich tezach. Obok – obiektywnie istniejącego problemu zdolności – chodzi tu jeszcze o wiarygodność i determinację. Czyli o dwie pozostałe asymetrie wymienione przez Mathew Kroeniga, a więc asymetrię stawki i determinacji.
Sam brak gotowości USA, aby uwiarygodnić swoje zdolności odstraszania w zakresie niestrategicznej broni jądrowej, i zniwelować asymetrię są problemem. Pamiętajmy, że USA za Bidena nie tylko nie poprawiają w tym zakresie swojej wiarygodności, ale wręcz dalej ją osłabiają.
Vide nieopublikowanie Nuclear Posture Review, anulowanie SLCM-N, bezwarunkowe podpisanie wadliwego New Start, odwoływanie testów ICBM w trakcie trwania wojny na Ukrainie.
Odstraszanie w wykonaniu NATO/USA jest słabe nie tylko z powodu nieadekwatnych zdolności, ale również dlatego, że szereg i działań, i wystąpień, i deklaracji (łącznie z nową koncepcją strategiczną) wskazują na to...
że NATO/USA mają mocno ograniczoną tolerancję ryzyka niekontrolowanej eskalacji, co wykorzystują Rosjanie.
Polska, w moim przekonaniu miałaby większą tolerancję na sprawdzenie tego, co moim zdaniem może być blefem. Nawiasem mówiąc, podobną większą tolerancją wykazała się Ukraina...
kiedy minister Kuleba stwierdził, że użycie broni jądrowej przez Rosję wobec Ukrainy byłoby katastrofą, ale nie sprawiłoby, że się złamiemy”. edition.cnn.com/europe/live-ne…
Rosjanie, jak sądzę, rozumieją ten mechanizm. Clou rosyjskich gróźb – których adresatem nie jest Polska(!!!) – jest zagrożenie USA, że jeżeli Rosja faktycznie użyje broni jądrowej, a USA spróbują odpowiedzieć proporcjonalnie...
czyli: uniemożliwią Rosji osiągnięcie dominacji eskalacyjnej, to skutkiem może być – w wyniku stopniowej, albo niekontrolowanej eskalacji – pełna, strategiczna wymiana na linii Waszyngton-Moskwa. Czyli innymi słowy, pytają USA, czy gotowe są wymienić Suwałki za Nowy Jork.
Ja osobiście uważam (za De Gaullem), że gdyby sprawa stanęła na ostrzu noża, to Stany nie wymieniłyby Nowego Jorku za Suwałki.
Dlatego uważam, że jakkolwiek niedoskonałe są zaprezentowane przeze mnie (modelowe i teoretyczne) sposoby pozbawienia Rosji zdolności do osiągnięcia dominacji eskalacyjnej są adekwatne nie dlatego...
że Polska dysonuje w wymiarze technicznym większym potencjałem odstraszania, tylko dlatego, że komplikują kalkulacje Rosji dotyczące osiągniecia dominacji eskalacyjnej. Próba odzyskania jej wiązałaby się z koniecznością powtórnego użycia broni jądrowej...
nie tylko tworząc realne ryzyko niekontrolowanej eskalacji vis a vis USA, ale też czyniąc z Rosji na trwałe prawdziwego pariasa na globalnej scenie. Którym teraz nie jest, nie miejmy złudzeń. foreignaffairs.com/articles/russi…
Po wtóre: porównywanie czasów Zimnej Wojny do obecnej dynamiki Rosja – USA jest obarczone błędami. Rosja nie stanowi podobnego zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych, jakie stanowiła podczas Zimnej Wojny.
Nie zjednoczy siłą pod swoim przywództwem całej Eurazji (może stanowić istotny element skonsolidowanej Eurazji – ale nie jako główny podmiot), łącząc swój potencjał militarny z potencjałem technologicznym Europy Zachodniej.
Zresztą, warto pamiętać, jak ostre były dyskusje dotyczące wiarygodności amerykańskich gwarancji nuklearnych wobec państw Europy – i że państwa Europy Zachodniej nie wahały się twardo przedstawiać swego interesu Amerykanom.
Sytuacji vis a vis gwaranta bezpieczeństwa nie poprawia się pasywnym akceptowaniem wysoce nieoptymalnej sytuacji, tylko odpowiednio uargumentowanymi - i niekoniecznie spolegliwymi - wezwaniami o poprawienie jej.
Żeby wyrazić się precyzyjnie: moim celem nie jest ani „straszyć”, ani „uspokajać” kogokolwiek, od tego są terapeuci, ciepłe kakao i przytulny fotel, albo odwrotnie, horror na Netfliksie – i tym podobne.
Prawdę mówiąc, nie rozumiem, co próbuje Pan powiedzieć na przestrzeni tego, jakże długiego wątku, i w jaki sposób ma się to przeciwstawić gadaniu przeze mnie, jak Pan to ujął „głupot w przestrzeni publicznej”.
Nie wiem, co próbuje Pan udowodnić, natomiast wiem na pewno, że środkiem do osiągnięcia Pana celu (jakikolwiek by on nie był) był wszechobecny strawman – a to nieładnie.
Nie wiem na przykład, w jaki sposób może Pan twierdzić, że to broń jądrowa „wystarczała” do osiągnięcia równowagi sił. To absurdalny redukcjonizm, broń jądrowa byłą elementem równowagi, ale kwestie gospodarcze...
Nie wiem jaki mam wpływ na wieżę, prawdopodobnie żaden. Ale dla własnego czystego sumienia będę informował plac, jak źle wygląda wyposażenie indywidualne żołnierzy SZRP, ich wyszkolenie strzeleckie, czy small unit tactics.
Od komunikacji, przez ochronę słuchu i wzroku, kamizelki taktyczne, optykę na broni, płyty balistyczne, małe drony, ładownice, ilość magazynków przy sobie, i dziesiątki innych rzeczy, które powinny być codziennością, i którymi wojsko powinno być wysycone. A których nie ma.
I, powiedzmy sobie szczerze, nawet nie trzeba szukać zdjęć ze szkoleń rezerwy - nawet żołnierze, którzy strzegli granicy z Białorusią byli w znacznej mierze źle wyposażeni.
1/22 RU kontrola eskalacji w praktyce. Pokusa w NATO/USA, żeby nie odpowiadać symetrycznie (przy użyciu broni nuklearnej o analogicznej mocy) będzie tym większa, że w praktyce jedynym adekwatnym środkiem odpowiedzi są zasoby NATO Nuclear Sharing, czyli bomba B61.
2/22 Problem jest taki, że potencjalne użycie jej wiąże się z istotnym ryzykiem niepowodzenia misji, i utraty samolotów ją przenoszących (czyli utratę broni nuklearnej). Tu wychodzi brak adekwatnych środków przenoszenia niestrategicznej broni jądrowej USA vis a vis Rosji.
3/22 Po drugie, RU doktryna deklaratywna celowo manipuluje ryzykiem niekontrolowanej eskalacji do „pełnej” wojny jądrowej.🇷🇺celowo sygnalizują, że hipotetycznej wymiany może nie dać się utrzymać w paradygmacie wojny ograniczonej – czy jak to się mówi w boksie „sztuka za sztukę”
1/22 No to czas na wątek #4, czyli Sygnalizacja Zachodu „od wiosny 2021” o jednoznacznych sygnałach Zachodu kierowanych do Rosji na temat gotowości do natychmiastowej eskalacji konfliktu na poziom nuklearny.
2/22 P. Wolski mija się z prawdą w swoim opisie sygnalizacji Zachodu w kontekście odstraszania jądrowego. W żadnym momencie nie było – bo być nie mogło być – sygnalizacji w rodzaju tej, o której mówił. W rzeczywistości komunikacja NATO/🇺🇸była… bardzo ostrożna, tak to ujmijmy.
3/22 W żadnym momencie ani Francja, ani Wielka Brytania, ani USA, ani NATO nie opublikowały komunikatów mogących świadczyć o istnieniu jakiegokolwiek automatyzmu w reagowaniu na asymetryczną eskalację Rosji z wykorzystaniem broni nuklearnej.
2/45 Wymienione przez Wolskiego Francja i Wielka Brytania w ogóle nie posiadają adekwatnych środków do udzielenia proporcjonalnej odpowiedzi. Wielka Brytania de facto leasinguje od USA pociski Trident II D5...
3/45 których rolą jest odstraszanie przed atakiem nuklearnym poprzez zagwarantowanie zdolności do przeprowadzenia tzw. second strike (assured second strike capability).
Symetryczna odpowiedź ma tę zaletę, że jest wiarygodniejsza, niż zmasowany odwet. Nie zakłada bowiem automatycznego wejścia w pełną wymianę jądrową państwa, które oferuje gwarancje bezp. państwom-klientom.
2/45 Jednocześnie w paradygmacie Zimnej Wojny nie została odebrana przez państwa europejskie (którym gwarancje bezpieczeństwa zapewniała USA) z wielkim entuzjazmem. Czemu? W wymiarze nuklearnym flexible response oznacza prowadzenie tzw. wojny organiczonej (limited nuclear war)
3/45 Po pierwsze stopniowanie przemocy stwarza możliwość „zejścia” w odpowiednim momencie z drabiny eskalacyjnej. Kahn nazywał to "fire-breaks", nazywa się to też "off-ramps".