#30daymoviechallenge
🧵Dzień #9:
"American Graffiti"
Na początku gdy przeczytałem kartę tego wyzwania, miałem lekkiego mindfucka jaki film mógłbym wybrać w dziewiąty dzień. "Film w którym mógłbym żyć", no kurczę, oglądam filmy i seriale nie po to, żeby w nich żyć, 1/6
tylko na jakiś czas się w nich zanurzyć, a moim filmem, widzianym w dodatku z pierwszej perspektywy jest moje własne życie (wyjątkowo nudny komediodramat psychologiczny z elementami groteski i freak movie). Ale dzisiaj przypomniałem sobie o "Amerykańskim Graffiti" i tak, 2/6
to stanowczo jest dzieło w którym chciałbym zanurzyć się na dłuższy czas. Od dawien dawna mam w serduszku sweet spot, w którym chowam filmy o amerykańskiej prowincji, o tych małych miasteczkach i zapomnianych osiedlach, z których młodzi chcą się wyrwać do wielkiego świata, 3/6
a starsi żyją w swoim rytmie. I jeszcze ten czas: kończy się dobrobyt amerykańskiej powojennej "złotej ery", za chwilę nadejdzie wielki przełom, rock'n'roll rozpędza swój muzyczny i kulturowy buldożer, kończą bitnicy, nadchodzą dzieci-kwiaty i konflikt w Wietnamie. 4/6
Wielkie, przypominające samoloty, benzynożerne auta, cruising po mieście, drive-iny z dziewczynami jeżdżącymi na wrotkach i przyczepianymi do drzwi tacami. Gorąca, letnia amerykańska noc i buntownik w hot-rodzie o facjacie młodego Harrisona Forda... 5/6
być tam chociaż na chwilę, poczuć to wszystko. Marzenie. 6/6
🧵Nitka o pewnym fałszywym cytacie i robieniu kurtyzany z historii.
Tomasz Lis, uważający się za "dziennikarza", wręcz od lat pouczający innych w tym względzie, wydalił z siebie wczoraj taki oto wpis:
Problem w tym, że "redaktor" dołączył tym samym do wspaniałego i dość szerokiego grona prostaczków bezmyślnie i bezkrytycznie konsumujących treści z internetu oraz oficerów propagandowych z patoprawicowych mediów, którzy z pełną świadomością przeinaczają cytaty
2/9
ze znanych osób aby udowadniać swoje tezy. Co naprawdę powiedział Lenin?
Otóż tekst, z którego bierze się cytat o kucharkach wbrew pozorom istnieje naprawdę. Jest to dłuższy artykuł opublikowany w październiku 1917 r. w czasopiśmie "Oświecenie". leninism.su/works/73-tom-3…
3/9
1/x 🧵Technologia w służbie kapitalistycznej dystopii: słynna nowojorska Madison Square Garden użyła algorytmów rozpoznawania twarzy, by wyrzucić ze świątecznego show kobietę wraz z małą córeczką. Jedyną winą Kelly Conlon było to, arstechnica.com/tech-policy/20…
2/x że jest prawniczką pracującą dla kancelarii z New Jersey, która przez kilka lat pozostawała w sporze prawnym z restauracją której właścicielem jest Madison Square Garden Entertaiment.
Jest to absolutnie bulwersujące. Pokazuje to, że korzystanie z algorytmów –
3/x – nie tylko tych wykorzystujących śledzenie twarzy – powinno być ŚCIŚLE uregulowane, dopóki nie osuniemy się wszyscy w opresyjną technodystopię. Wyobraźcie sobie, że usuwają was z kina, knajpy lub urzędu tylko dlatego, że wasz pracodawca kiedyś był w sporze z jakąś firmą 🥺😣
#30daymoviechallenge
🧵Dzień #7:
"The Batman"
Ciężko mi w ogóle było wybrać jakiś film, bo gust mam stety-niestety dość popularny, a jeśli już dochodzi do rozbieżności pomiędzy nim a "vox populi", to raczej w przeciwną stronę: jaram się czymś, co innym nie przypadło do gustu. 1/4
Ale na pattinsonowym Batmanie zawiodłem się mocno tym bardziej, że w momencie premiery pierwszego zwiastunu odleciałem w euforii. Śmiem jednak twierdzić, że Reevesowi, mimo tony naprawdę dobrych idei (niedoświadczony jeszcze Nocny Rycerz, klimat noir,
2/4
niektóre pomysły obsadowe) to podejście się nie udało. Wciąż nie umiem na ten film spojrzeć inaczej niż jako na niewyobrażalnego snuja z 3 niedopasowanymi motywami muzycznymi, z częściowo niewykorzystanym drugim planem (niewyobrażalnie zmarnowany wręcz Dano, podobnie Serkis,
3/4
#30daymoviechallenge
Dzień #6:
🧵"La haine"
Bez niespodzianek – nie wiem, ile razy obejrzałem w życiu ten film, ale nie pomylę się bardzo szacując, że ponad 200. Kassovitz, mówiąc eufemistycznie, nie jest może najlepszym reżyserem świata, ale w przypadku "Nienawiści" 1/4
doznał chyba dotknięcia pradawnych bogów kinematografii 😉 Nie dość, że to "blokowe kino drogi" to pełen gniewu i agresji społeczny esej na temat nędzy i beznadziei imigranckich banlieues, ale również, a może przede wszystkim – film, na którym dosłownie można uczyć
2/4
adeptów reżyserii i operatorki. Poziom samoświadomości i zaawansowania języka filmowego, te umiejętnie skomponowane kadry, zabawy lustrzanymi odbiciami, jazdy i panoramy kamery, montaż... wszystko to sprawia że jest to dzieło niemalże skończone.
3/4