Viggo Johansen, „Glade jul” (Radosne Boże Narodzenie/Wesołych Świąt), 1891, 127,2 x 158,5 cm, Den Hirschsprungske Samling, Kopenhaga.
Pierwszy raz nie bardzo wiem, co na początek napisać. Piękny obraz…
Zapraszam Państwa do świątecznej opowieści. Wątek⬇️
Viggo Johansen (1851-1935) to jedna z najwybitniejszych postaci duńskiego malarstwa. Był synem islandzkiego kupca i dzwonnika z kościoła Świętej Trójcy w Kopenhadze (ilustr.). Już jako dziecko uwielbiał rysować. Ukończył szkołę w Instytucie Rysunku V. Nielsena, następnie wstąpił
w 1868 r. do Akademii Sztuk Pięknych, którą opuścił w 1875 r . nie zaliczywszy końcowego egzaminu, do którego podchodził trzy lub cztery razy. Początkowo nie odnosił sukcesów; mówi się, że podczas swojej pierwszej wizyty w Skagen zamiast malowania wolał grać Mozarta na
fortepianie i Glucka na organach kościelnych. Pewną popularność przyniosła mu dopiero wiosenna wystawa w 1877 r., na której wystawił „Posiłek” (ilustr.) i „Wizytę sąsiadki”. W 1880 r. poślubił w Skagen Marthę Kirstine Møller (ilustr.), która wspierała go i zachęcała do pracy.
Viggo próbował sił w różnych tematach i stylach; malował intymne i nastrojowe sceny z życia domowego („Wnętrze kuchni z żoną”, 1884, ilustr.), tworzył pejzaże i eksperymentował z impresjonistyczną grą świateł. W 1882 r. wyjechał do Berlina, Drezna i Wiednia, a otrzymawszy
stypendium Ancker's Legat wybrał się do Włoch. Całkowity przełom w jego życiu nastąpił wraz z entuzjastycznie przyjętym płótnem „Aftenpassiar” (1885, ilustr.), ukazującym nastrojową kolację z przyjaciółmi. Akademia Paryska nagrodziła ten obraz Medalem Wystawy w 1886 r., a
w kolejnym roku Viggo otrzymał wyróżnienie honorowe. Jego kolekcja malarstwa została wówczas natychmiast wykupiona. W Paryżu zainspirował go Claude Monet, zwłaszcza w sposobie używania koloru, co widać na obrazie z 1890 r. zatytułowanym
„Christian Bindslev er syg” (Chory Christian Bindslev, na ilustr.).
Dotarliśmy w tym miejscu do roku 1891 r. gdy powstał nasz główny obraz, przez niektórych nazywany także „Cicha noc” od słów popularnej kolędy. Po osiągnięciu sukcesu Viggo prowadził bujne, wieczorowe życie
towarzyskie, które upamiętniał na płótnach. Ale najważniejszym salonem był dla niego dom rodzinny. Sceny z życia rodzinnego stanowiły częsty temat jego prac obecny na każdym etapie twórczości. Pojawiały się na nich jego żona i dzieci, bliższa i dalsza rodzina. W 1894 r. duński
historyk sztuki Karl Madsen powiedział o Johansenie, że „jest pierwszym, który zasłużył na miano Malarza Domu”.
Nostalgiczny nastrój Bożego Narodzenia malarz ujął w wyjątkowy sposób także na innym obrazie, który nazwał po prostu
„Christmas Story” (ilustr.). Ciemność pokoju rozświetla delikatny blask choinkowych świeczek… Dzieci w niemym zachwycie przyglądają się drzewku. Nie widać pod nim prezentów, a może są jakieś malutkie? Ale przecież najlepszym darem w tym dniu, jak i w każdym innym, jest
miłość rodziców i ta płynąca ze stajenki…
W duńskim czasopiśmie poświęconym sztuce „Antik og Auktion” w nr. z 04.10 2002 r. historię powstania „wigilijnego obrazu” opowiedział wnuk Viggo Johansena, prof. Tobias Faber. Pomysł na przestawienie oparty był na wzruszającej historii.
W domu rodzinnym Viggo Johansena nie było tańców wokół choinki. Ojciec Viggo zabronił podobnych zabaw, ponieważ nieprzerwanie przeżywał śmierć swojego syna (brata Viggo), który zmarł bardzo młodo. Ale kiedy Viggo sam został ojcem, nigdy nie powstrzymywał dziecięcych zabaw, jak
wspominały jego córki Gerda i Bodil. Tak też było w 1891 r., gdy Viggo zakupił jedną z największych choinek w Kopenhadze do domu przy Amaliegade 35, gdzie mieszkał z żoną Marthą i sześciorgiem dzieci (na obrazie córka Nanna z mamą). Szkicowanie obrazu rozpoczęło się
w Boże Narodzenie 1890 r., a kolejne m-ce wymagały zasłonięcia okien w salonie, zapalania świeczek i ustawiania modeli pod drzewkiem. Świerk stał w pokoju przez cztery m-ce. Nikomu nie wolno było go dotykać, a kiedy igły zaczęły odpadać, trzeba było znaleźć odpowiednie świerkowe
gałęzie i przywiązać je do drzewa, aby Viggo mógł dokończyć obraz. Dzieło było gotowe w kwietniu 1891 r. Podczas pracy nad nim w Skagen, malarza odwiedził Paul Gauguin. Miał go zachęcać do rozjaśnienia drzewka i zastosowania pastelowych barw, ale duński artysta „nie uznał, by to,
co naszkicował Gauguin, miało sens”. Dzieci, które dzielnie pozowały tacie, pewnego dnia wszystkie naraz rozchorowały się na odrę. 8 kwietnia Martha pisała w swoim dzienniku: „Na szczęście zima wkrótce się skończy, a wraz z nią koniec obrazu. Wieczorem Johansen napisał notkę o
obrazie dla Charlottenborg for Billedet. <Glade jul> - tak go nazwał. Zobaczymy jaki będzie los obrazu, szczerze pragniemy powodzenia. Dość już było nad nim pracy...” Martha była rozczarowana, gdy dzieło nie zostało sprzedane na wystawie w Pałacu Charlottenborg wiosną 1891 r.
Dopiero w 1894 r. znalazł się nabywca, a był nim Heinrich Hirschsprung - producent tytoniu i mecenas artystów, który od 1866 r. zbierał dzieła sztuki. W 1902 r. Hirschsprung ogłosi plany przekazania swojej kolekcji państwu, a w 1911 zostanie otwarte działające do dziś Muzeum ze
zbiorami marszanda. Obraz Johanssona szybko stanie się obiektem uwielbienia widzów - i tak jest do chwili obecnej.
Boże Narodzenie w rodzinie Johanssonów… Z lewej strony widać kredens z pięknymi, kwietnymi wazonami, które pozostają dyskretnie ujęte, wyłaniając się na moment
dzięki migocącym świeczkom. Jedna z „martwych natur” przestawia kulę ziemską… a może jest to kula śnieżna, z wirującymi płatkami śniegu, które przenoszą nas w świat fantazji? W jaśniejszym rogu po prawej stronie dostrzegamy popiersie w klasycznym, antycznym stylu. Tylna i prawa
ściana oraz strop wraz z szaro-beżową sztukaterią i deskami na podłodze zatapiają się w ciemność rozświetloną drzewkiem…. Ale najważniejsi są domownicy! Żona i dzieci artysty trzymając się za ręce tańczą i śpiewają wokół choinki. Marthę widać na pierwszym planie między córkami
Ellen i Nanną, która z kolei trzyma za rękę przyjaciółkę Marthy z dzieciństwa - Helene Christensen ze Skagen. Po lewej stronie oprócz Ellen widzimy jeszcze dwóch chłopców i dwie dziewczynki. Obok, na tle niewidocznych malowideł, stoi ciocia Marthy, która obserwuje radosną zabawę.
Dzieci emanują zachwytem i pokorą, ale też szczęściem i poczuciem więzi. Patrzą marzycielsko na choinkę ulegając jej czarowi, a tylko jeden z chłopców z ciekawością zagląda pod drzewko. Ubiory bawiących się są skromne, ale nie ubogie; kobiety ubrane są w tradycyjne stroje
świadczące o pobożności.
Tajemnicą dla widza pozostaje, kto zamyka kółeczko z tyłu choinki. Kogo trzyma za rękę najstarszy syn Fritz? Mąż i tata wydaje się być nieobecny, bo zajmuje się szkicowaniem. Ale może jednak zaznaczył swój udział w świątecznej zabawie? Wydaje się, że tak!
Za drzewkiem musi być on sam! Przecież nikogo innego Viggo by nie pominął!
Spójrzmy jeszcze raz…
Nic nie mąci wyjątkowości chwili…
---
Chorujące na odrę dzieci szczęśliwie wyzdrowiały. Mała Ellen w przyszłości zostanie malarkę, a jej siostra Nanna rzeźbiarką…
------
-🎄-
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Jean-Baptiste Wicar, Zaślubiny Dziewicy, 1825, obraz ołtarzowy w kaplicy św. Jana, katedra w Perugii.
O tajemnicy ślubu i początkach miłości między Maryją a Józefem. Czy Józef był wówczas stary czy młody?
Jak zareagował na wieść o tym, że jego oblubienica jest brzemienna?⬇️
Druga, ostatnia cześć z fragmentami książki abp. Fultona J. Sheena (link do cz. 1. )
Cytat aż do końca wątku.
----
Dziewicze narodziny są pomysłem Boga, a nie człowieka. Nikt by o nich nie pomyślał, gdyby się nie wydarzyły. Religie pogańskie nie mają takiej
idei; ich mity mówią o związkach bogów z kobietami, które rodził dzieci w efekcie związku seksualnego. Wszystkie historie miłosne Zeusa i innych bogów miały ten antropomorficzny charakter.(...) Maryja złożyła ślub dziewictwa, co pozornie uniemożliwiało przeniesienie Jej piękna na
Marianne Stokes, Madonna and Child, 1907-08.
Wątek adwentowy.
„Zawsze zazdrościłem katolikom – pisał Nathaniel Hawthorne – tej słodkiej świętej dziewiczej Matki, która stoi między nimi a Bogiem, powstrzymuje nieco Jego straszliwy majestat, ale dozwalając, aby Jego miłość ⬇️
wylewały się na wiernych w sposób bardziej poznawalny dla ludzkiej zdolności pojmowania dzięki pośrednictwu kobiecej czułości”.
Cyt. za: Abp Fulton J. Sheen, "Maryja. Pierwsza miłość świata" , wyd. Esprit, Kraków, 2023 [wyd. II.].
Do końca wątku fragmenty tej przepięknej książki.
Jego Matka nie była taka jak nasze, które przyjęliśmy jako coś historycznie stałego, czego nie mogliśmy zmienić. On się narodził z Matki, którą wybrał przed swoim narodzeniem. Jest to jedyny przypadek w historii, kiedy zarówno Syn pragnął Matki, jak i Matka pragnęła Syna.
Stanisław Wyspiański, Macierzyństwo, 1902, Muzeum Narodowe w Warszawie.
"W przeciwieństwie do zachodniej i chrześcijańskiej teologii zachodnia filozofia nie mówi o niemowlętach."
O istocie macierzyństwa i miłości matki i dziecka.
Wątek adwentowy⬇️
Aż do końca wątku cytat z książki Arthura C. Lando "Czym jest sztuka", wydanej w 2016 r. przez Wydawnictwo Aletheia (Pana @Marek_Witol)
-----
Filozofowie w XVII i XVIII wieku pisali o ludzkim rozumie, o naturze ludzkiej i ludzkiej wiedzy - lecz - lecz robili to z perspektywy
czystego rozumu uważanego za naszą domyślną kondycję. Geniusz religii chrześcijańskiej polega na tym, że bez względu na to, jak daleko poza naszym zasięgiem znajdują się istotne tajemnice, znaleziono sposób, zwłaszcza za pośrednictwem sztuki, ich przekładu na terminy zrozumiałe
Newell Convers Wyeth, Imagination, ilustr. na okładce „The Ladies' Home Journal”, marzec 1922, olej na płótnie.
Jeden z moich ulubionych obrazów. Rodacy N.C. Wyetha mówią, że to autoportret tego słynnego ilustratora. Ale mnie ten chłopiec przypomina zupełnie kogoś innego. Wątek⬇️
N. C. Wyeth urodził się w 1882 r. w Needham w stanie Massachusetts, a jego rodzicami byli Andrew Newell Wyeth II i Henriette Zirngiebel. Przodek rodziny, kamieniarz Nicholas Wyeth, przybył do Massachusetts z Anglii w 1645 r. Jego potomkowie uczestniczyli w walkach z Indianami,
w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych i wojnie secesyjnej. Dzieciom przekazywali barwne opowieści o swoich przeżyciach, a zasłyszane od rodziców i dziadków gawędy o rodzinnych tradycjach na pewno od dziecka fascynowały przyszłego malarza. Jego przodkowie ze strony matki
Edmund Blair Leighton, Akolada, 1901, 182,3 x 108 cm, zbiory prywatne.
Kim są przedstawione tutaj postacie? Co sprawia, że od lat jesteśmy pod przemożnym urokiem tego dzieła i wywiera ono znaczący wpływ na nasze wyobrażenie o rycerstwie i średniowieczu? Wątek⬇️
Najprościej byłoby odpowiedzieć, że mężczyznom podoba się ta młoda, długowłosa i pełna uroku kobieta, która z gracją i dostojeństwem dokonuje ceremonii pasowania na rycerza. Płeć piękna z kolei mogłaby zwrócić uwagę na fakt, że owa kobieta wchodzi w rolę tradycyjnie zarezerwowaną
dla mężczyzn i świetnie sobie w niej radzi, górując pozycją nad młodym rycerzem. Ale przyjrzyjmy się temu dziełu trochę bliżej.
Urodzony w 1852 r. w Londynie Edmund Blair Leighton całe swoje dorosłe życie poświęcił tworzeniu obrazów o tematyce historycznej. Nazywany był
Jan Vermeer, Dziewczyna z perłą, ok. 1665–1667, 44,5 × 39 cm, Muzeum Mauritshuis w Hadze.
Historycy szacują, że w XVII wieku w Holandii powstało około pięciu milionów dzieł sztuki. Dlaczego akurat dzieła autorstwa Jana Vermeera są obecnie tak popularne? Wątek⬇️
Ostatnia cześć rozważań o korzeniach narodzin czytelnictwa wśród kobiet w kulturze Zachodu i społecznych uwarunkowań z tym związanych (linki do poprz. części na końcu).
Ocenia się, że w latach 50. XVII w. w Holandii pracowało około 650 do 750 malarzy, czyli około jeden na
2000-3000 mieszkańców. W Delfcie, mieście na południe od Hagi, gdzie przed 31 października 1632 urodził się Jan Vermeer, jeden malarz przypadał na 500 mieszkańców. Dla porównania, liczba malarzy w renesansowych Włoszech wynosiła około jednego na 330 mieszkańców, przy populacji