Wszyscy wiemy, że USA składa się z 50 stanów, ale tak naprawdę mogło ich być nawet kilkadziesiąt więcej. Poniżej mapa z takimi właśnie „utraconymi stanami”, która jest jednocześnie okładką świetnej książki (1)
Michaela J. Trinkleina „Lost States: True Stories of Texlahoma, Transylvania, and Other States That Never Made It” z 2010 roku. A ja zapraszam na krótki wątek, w którym zaprezentuję garść informacji z oprawa graficzną o niektórych z nich. (2)
Absaroka
W latach 30. część mieszkańców Wyoming, Montany i Płd. Dakoty zaproponowała powstanie stanu Absaroka (nazwa od łańcucha górskiego). Był to przede wszystkim efekt protestów przeciwko rządom stanowym za brak pomocy dla ranczerów i rolników podczas Wielkiego Kryzysu. (3)
Deseret
Olbrzymi stan zaproponowany przez Kościół Świętych Dnia Ostatniego w 1849 r., który miał obejmować części obecnych Utah, Arizony, Kalifornii, Idaho, Nevady, Nowego Meksyku, Oregonu i Wyoming. Utworzenie Terytorium Utah w 1850 r. położyło kres marzeniom o Deseret. (4)
Jefferson
Thomas Jefferson to wielka postać stąd nie dziwi pomysł powołania stanu jego imienia– miał obejmować hrabstwa w Oregonie i Kalifornii, które próbowały secesji w 1941 r. Była spora akcja informacyjna, ale straciła impet kilka miesięcy później po ataku na Pearl Harbor.(5)
Montezuma
W 1853 r. USA chciał kupić spore tereny od Meksyku, ale ten odmówił. Zgodził się jednak sprzedać mały kawałek (tzw. zakup Gadsdena). Gdy Arizona była rozważana jako stan, wielu proponowało połączenie jej z Nowym Meksykiem, aby stworzyć superstan o nazwie Montezuma. (6)
Superior
W latach 30 XIX w. Michigan chciał ziemi, ale zamiast części Ohio otrzymał Upper Peninsula. Dopiero w latach 50-tych XX w. wybudowano most, który połączył te tereny z resztą stanu. Ironwood jest 600 mil od Detroit. Waszyngton, D.C. jest bliżej Detroit niż Ironwood… (7)
To oczywiście tylko kilka przykładów, w książce mamy ich znacznie więcej - zarówno historycznych jak i współczesnych. autor opisuje też dość absurdalne pomysły, takie jak np. włączenie Wielkiej Brytanii do USA ze stanami Anglią, Walią, Szkocją i Irlandią. Polecam lekturę. (8)
W sumie jakoś tam pasuje, więc mogę ten wątek podpiąć pod mój tag: #LeksykonPaństwEfemerycznych, który ostatnio zaniedbuje, ale niedługo postaram się coś napisać ;-)
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
100 najlepszych powieści polskich według Przewodzika
1 września to chyba najlepsza data, aby zaprezentować mój osobisty i całkowicie subiektywny ranking 100 najlepszych polskich powieści – co jak co, ale szkoła też kształtuje nasz gust literacki, choć czasem w negatywny sposób. Ja na przykład wciąż nie przeczytałem „Nad Niemnem”...
Jak zwykle kilka uwag. Po pierwsze wszystkie te książki przeczytałem, jeśli czegoś nie przeczytałem, na liście tego na pewno nie będzie, to oczywiste. Po drugie, niektóre rzeczy przeczytałem dwa razy lub więcej, co powoduje pewne problemy, bo kolejna lektura tej samej książki w dużym stopniu weryfikuje pierwotną ocenę – albo utwierdza nas w przekonaniu o wielkości, albo powoduje, że dawna fascynacja się ulatnia. Tego niestety nie przeskoczę, a przykład tego będzie już w pierwszej omawianej książce. Po trzecie - wiele polskich powieści nie czytałem, z wyboru, z przypadku, tak się ułożyło moje czytelnicze życie, że na przykład nie znam „Rodziny Połanieckich” Sienkiewicza, „Panny Nikt” Tryzny czy żadnej powieści Hena (ojca), Brezy lub Kalwasa. Po czwarte, w ustaleniu kolejności na liście brałem pod uwagę wiele czynników, ale na końcu jest zawsze mój gust, moja ocena i osąd danej powieści – inaczej ani nie chciałem, ani się nie da, moim zdaniem to zawsze będzie najważniejsze w takich zestawieniach.
Zasady takie jak zwykle – za chwilę pojawi się pozycja 100, a potem w jednym wątku będziemy jechać w dół aż do numeru jeden. Moje wpisy będą na żywo – każdy będzie pisany tuż przed opublikowaniem, ja mam rzecz jasna w głowie ogólny zarys, ale to zawsze jest pisane „na gorąco” i czasem pojawia się jakaś nowa myśl lub nawet zmiana pozycji, od razu przepraszam więc za błędy i literówki, będę starał się unikać, ale na pewno jakieś się zdarzą.
Zachęcam oczywiście do śledzenia, komentowania, podawania dalej i lajkowania, mam nadzieję, że to będzie całkiem fajna i ciekawa zabawa, liczę na podobny ferment jak przy poprzednich moich rankingach. No właśnie – to tylko zabawa, proszę nie traktować tego tak strasznie poważnie i jak zawsze apeluję o kulturalną dyskusję – niech ten półdarmowy portal na chwilę stanie się lepszym miejscem. Zaczynamy.
100. Stefan Themerson „Wykład profesora Mmaa” (1953). Żadna książka Themersona nie trafiła do mojej setki najlepszych powieści obcojęzycznych, czego żałuję, bo bardzo lubię (chyba nawet bardziej niż Tołstoja, o którego tak dużo osób się dopominało). I w zasadzie jest to autor angielskojęzyczny, ale akurat debiutancka powieść była napisana po polsku, dlatego jest na tej liście. Niezwykle zabawna satyra na ludzkość, która opowiada o społeczności… termitów, z tytułowym profesorem Mmaa w roli głównej. Powieść ta byłaby na pewno wyżej na liście, ale tu przykład tego o czym pisałem we wstępie – książka powtórzona po latach, nie sprawiła już takiej radości jak za pierwszym razem, ale wciąż uważam, że to bardzo wartościowe dzieło. W sam raz na otwarcie zestawienia.
99. Jakub Żulczyk „Ślepnąc o świateł” (2014). I już na niemal samym początku chyba kontrowersje, a moim zdaniem niesłuszne. No co ja zrobię – uważam, że to dobra powieść. I czymże jest siła literatury, jeśli nie tym: biorę dla mnie anonimowego wówczas autora, jestem pełen uprzedzeń i… po rozpoczęciu czytam ponad 200 stron ciurkiem w nocy. A następnego dnia chce dokończyć. Bo niby cóż mnie mogą obchodzić perypetie warszawskiego dilera narkotyków, a przecież w końcu obeszły całkiem mocno. Żulczyk ma świetny słuch, dobrze buduje postaci i wiarygodnie pokazuje ich w opowieści, która ma poza wszystkim ciekawy, pulsujący rytm. Jest mocno, intensywnie, tak ma być.
Tego dnia w 2020 roku zmarł Ennio Morricone, prawdziwy gigant muzyki filmowej, który zilustrował ponad 500 obrazów (!). Jest z czego wybierać, ułożyłem zatem małą listę największych moich zdaniem tematów muzycznych tego wybitnego kompozytora. Na początek coś, co było niezwykle wzruszające – motyw „Chi Mai” z filmu „Zawodowiec” z 1981 roku (reż. Georges Lautner) zagrany na pogrzebie Jeana-Paula Belmondo. No uroniłem kilka łez, mówię bez bicia… (1)
Musiałem dać muzykę do „Misji” bo byście mnie rozszarpali, gdyby tego nie zrobić, choć ja nie uważam tej ścieżki za jakąś super wybitną, a za filmem nie przepadam (może kiedyś napiszę o tym więcej). No, ale dla wielu to pierwsze skojarzenie z muzyką Morricone, zatem być musi. To chyba mój ulubiony kawałek z tego OST – „Falls”
„Misja”, Roland Roland Joffé (1986) (2)
Kocham ten film, który zresztą trafił do mojej setki największym filmów w historii, także za piękną muzykę – temat finałowy („Tema finale”) uważam z przepiękny.
„Cinema Paradiso”, reż. Giuseppe Tornatore (1988) (3)
Bardzo dawno nie było dawki ciekawych mapek z Internetu, trzeba więc nadrobić, a że wciąż ŚredniowiecznyMiesiąc dziś trochę kart związnych z tą epoką (i pamiętajcie - to "mapki z Internetu", nie traktujcie ich super poważnie). Na początek - przebieg szlaku Via Regia, czyli wielkiego szlaku handlowego prowadzącego od Hiszpanii aż po Rosję (1)
Skoro o drogach i szlakach - przebieg trasy pielgrzymkowej Via Francigena, z Canterbury do Rzymu (2)
Największe europejskie miast w średniowieczu (zakładam, że chodzi o późne średniowiecze) (3)
Niedziela, zatem zapraszam na cotygodniową dawkę ciekawych mapek z Internetu - mamy 25 rok XXI wieku to i kart też będzie 25. Na początek mapa wszystkich terytoriów kontrolowanych przez Polskę na przestrzeni dziejów. Z liczbą lat. (1)
W jakim innym państwie europejskie narody mają największą diasporę (stan na 2024 r.) (2)
Nowa mapa pekińskiego metra po otwarciu linii 3 i 12. (3)
Na zakończenie #TurystycznyTydzień, skoro, było nie było, jestem (nie praktykującym) przewodnikiem po Warszawie to pomyślałem, że zrobię małą wycieczkę po mniej oczywistych miejscach w stolicy, choć to oczywiście trudne, bo skąd mam wiedzieć, co jest oczywiste lub nie dla tak wielu osób. Ale spróbujmy – chciałem pokazać miejsca autentyczne, choć tych w stolicy jest tak naprawę mało – to miasto jest przeorane historycznie, architektonicznie, socjologicznie i nie wiadomo jak -icznie. Poniższe zestawienie to mój mały, subiektywny wybór i jeśli ktoś jest nim zawiedziony, to najmocniej przepraszam. Zapraszam zatem na mały przewodzik po Warszawie. (1)
W Warszawie pięknych ulic jest sporo, sporo też jest brzydkich, ale z ciekawa historią i wiadomo ogólnie że trzeba przejść się Nowym Światem czy Krakowskim Przedmieściem. Ale jak ktoś chce zobaczyć kawałek naprawdę ładnego i dobrego założenia architektonicznego, w dodatku o przyjemnych gabarytach i na wskroś polskiego to trzeba przejechać się na ulicę Wieniawskiego na Żoliborzu. Można tam przenieść się choć trochę do świata małomiasteczkowej zabudowy charakterystycznej dla Królestwa Polskiego, choć ulica, jako część tzw. Żoliborza Urzędniczego powstała w latach 1923-1926 według projektu Aleksandra Bojemskiego i Mariana Kontkiewicza dla urzędników warszawskich właśnie. Moim zdanie uliczka ta prezentuje się pięknie w każdej porze roku, ale najefektowniej jest podczas śnieżnej zimy – wrażenie „bajkowości” jest ogromne. A, w jednym z domów mieszkał wiele lat Czesław Niemen.
Warto przejść się także po innych ulicach tej części Żoliborza – Brodzińskiego, Wyspiańskiego czy placu Henkla, a także nieco dalej na Żoliborz Wojskowy czy Dziennikarski, gdzie można zobaczyć jak budowały kiedyś spółdzielnie. Podobne założenia można zobaczyć także na Starej Ochocie czy Saskiej Kępie oraz na Bielanach – tu szczególnie polecam krótki spacer ulicą. Płatniczą, gdzie można zobaczyć jeszcze latarnie gazowe. (2)
W Warszawie jest wiele pięknych i ważnych kościołów, ale problem jest taki, że najczęściej, szczególnie w centrum, są to jednak budynki po odbudowie z wojennych zniszczeń. Warto oczywiście je zwiedzaj, ale ja proponuje małą wycieczkę na Czerniaków, gdzie przy ulicy, nomen omen, Czerniakowskiej 2/4, jest skromny z zewnątrz Kościół św. Antoniego z Padwy. Nie zarażajcie się jednak pozorami, bo w środku zobaczycie prawdziwa perłę barokowego wystroju sakralnego w całkowicie oryginalnej wersji. Kościół projektu prześwietnego Tylmana z Gameren to właśnie rodzaj „barokowej gry” z widzem, gdzie szlachetna, ale niezbyt efektowna bryła oparta o krzyż grecki skrywa w swoich wnętrzach prawdziwy skarb. (3)
Niedzielne popołudnie zatem pora na nową święcką tradycję, czyli cotygodniową porcje ciekawych mapek
Na początek - Cała woda na Europie (księżycu Jowisza) vs cała woda na Ziemi (1)
50% populacji Wielkiej Brytanii mieszka wewnątrz tego okręgu (2)
Nazwy cyklonów tropikalnych w różnych częściach świata (3)