„W roku 1402 na tronie zasiadł cesarz Yongle, za sprawą którego rozpoczął się jeden z najbardziej pamiętnych okresów w dziejach Chin, gdyż kontrolowany przez państwo handel zagraniczny zaczął być rozwijany na wielką skalę. Yongle (1)
sfinansował sześć wypraw admirała Zheng He do Azji Południowo-Wschodniej i Południowej, Arabii i Afryki. Chińczycy wiedzieli o tych krainach, od dawna prowadząc handel, ale na taką skalę wcześniej niczego nie robiono. Za pierwszym razem wypłynęło 27 800 ludzi, a flota (2)
składała się z 62 dużych statków towarowych i 190 mniejszych jednostek, z których jedna wiozła tylko pitną wodę, reszta zaś przeznaczona była na zapasy i dla żołnierzy. Niemniej po szóstej ekspedycji w roku 1422 Yongle więcej ich już nie wysyłał. Zrobił z tego natomiast stałą (3)
praktykę jego następca Hongxi, który panował tylko dwa lata, od roku 1424 do 1425. Po jego przedwczesnej śmierci na tronie cesarskim zasiadł Xuande, który na początku zezwolił Zheng He na jeszcze jeden rejs w roku 1433. Potem jednak handel z zagranicą został zakazany, a od (4)
1436 r. samo budowanie statków pełnomorskich stało się nielegalne. Zakaz handlu zamorskiego przestał obowiązywać dopiero w roku 1567.
Te wydarzenia to tylko wierzchołek wyzyskującej góry lodowej, gdyż zakazywano także wielu innych czynności gospodarczych z obawy przed ich (5)
destabilizującymi konsekwencjami. Najistotniejszy był jednak ich negatywny wpływ na rozwój chińskiej gospodarki. Dokładnie w czasie gdy handel międzynarodowy i odkrycie Ameryk gruntownie przekształcały instytucje europejskie, Chiny odwracały się od punktu zwrotnego i skupiały (6)
się tylko na sobie. Ten zwrot nie zakończył się wcale w roku 1567. Dynastia Ming została obalona w 1644 roku przez Dżurdżenów, którzy od XVII wieku zaczęli nazywać siebie Mandżurami, a którzy rozpoczęli dynastię Qing. Rozpoczął się bardzo niespokojny okres, gdyż nowi władcy (7)
przystąpili do masowych wywłaszczeń i konfiskat. (…) W 1661 r. cesarz Kangxi nakazał, by wszyscy poddani mieszkający nad morzem od Wietnamu po prowincję Zhejiang — zatem właściwie całe południowe wybrzeże Chin, niegdyś bardzo aktywne gospodarczo — przenieśli się o 27 km w (8)
głąb lądu. Brzeg był nieustannie patrolowany, aby dopilnować, czy życzenie cesarza jest wykonywane, i aż do roku 1693 obowiązywał zakaz jakiegokolwiek handlu zagranicznego. Zakaz ten, wznawiany kilkakrotnie w wieku XVIII, skutecznie zdławił handlowe kontakty Chin z zagranicą. (9)
Nawet jeśli w jakimś okresie zakaz nie obowiązywał, to i tak niewielu było śmiałków chcących inwestować w tę działalność, skoro cesarz w każdej chwili mógł zmienić zdanie, a wtedy groziła utrata nie tylko statków i towarów, lecz także życia za kontakty z cudzoziemcami.Dobrze (10)
już znany powód, dla którego władcy z dynastii Ming i Qing nie pozwalali na kontakty handlowe z zagranicą — bali się twórczej destrukcji. Ich głównym celem politycznym była polityczna stabilność, zaś handel zagraniczny był czynnikiem potencjalnie destabilizującym, gdyż kupcy (11)
mogli się dzięki niemu bogacić i nabierać śmiałości, jak stało się w Anglii w okresie ekspansji atlantyckiej. Zresztą takie też było przekonanie cesarzy z dynastii Song, którzy wprawdzie sponsorowali innowacje techniczne i pozwalali na bardziej swobodne kontakty handlowe,ale (12)
pod warunkiem że wszystko będzie pod ich ścisłą kontrolą. Sytuacja zdecydowanie się pogorszyła za panowania dynastii Ming i Qing, gdy wzrósł nadzór państwa nad działalnością gospodarczą, a handel zamorski został w ogóle zakazany. Oczywiście nawet wtedy funkcjonował rynek (13)
wewnętrzny, a podatek od działalności gospodarczej nie był zbyt wysoki, ale co z tego, skoro cesarze nie wspierali innowacji, a polityczną stabilność cenili wyżej niż dostatek gospodarczy. Nietrudno przewidzieć, jakie były konsekwencje tego absolutystycznego nadzoru; podczas (14)
gdy inne kraje się uprzemysławiały, gospodarka chińska przez cały wiek XIX i na początku XX trwała w zastoju. Do roku 1949, gdy Mao rozpoczął komunistyczne rządy w Chinach, te stały się jednym z najuboższych krajów świata”. (15)
Daron Acemoglu & James A. Robinson "Dlaczego narody przegrywają", Poznań 2014 (16)
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
„Po trzech dniach jazdy trafia się do najbardziej imponującego i majestatycznego z miast, które dzięki swej świetności, znaczeniu i pięknu zostało nazwane Kinsaj, co oznacza «Niebiańskie Miasto»” - odnotowuje Marco Polo. — „Jest to (1)
najwspanialsze miasto na świecie i można znaleźć tu tyle rozkoszy, że podróżnikowi zdaje się, iż trafił do raju”. Marco miał do czynienia z apogeum chińskiej cywilizacji. Znalazł się w mieście tak postępowym, tak pięknym, tak pełnym zmysłowych przyjemności, że ledwie potrafił (2)
przekonać sceptycznych Europejczyków, iż nie pisze o jakiejś niematerialnej wizji, lecz o miejscu tak prawdziwym jak Wenecja. Podobnie jak miasto rodzinne podróżnika, Kinsaj zbudowano dookoła sieci kanałów, na których tłoczyły się wszelkiego rodzaju łodzie. Hangzhou - bo taką (3)
W 1959 r. chińskie władze zakończyły budowę elektrowni wodnej na rzece Xin'an, tworząc także sztuczne jezioro Qiandao (Tysiąc Wysp) u podnóża góry Wu Shi. Sprawa dość normalna, gdyby nie to, że przy okazji zatopiono dwa niezwykle cenne (1)
historycznie i kulturowo miasta: He Cheng i Shi Cheng, zbudowane za czasów dynastii Han i Tang. Bez żadnych skrupułów komunistyczny rząd pozwolił, by pozostałości, często pochodzące sprzed ponad dwóch tysięcy lat, zniknęły pod wodą. Podczas budowy zatopiono też inne miasta (2)
oraz wsie i w sumie wysiedlono prawie 300 tys. osób, ale to Shi Cheng było najbardziej zabytkowe. Choć niektórzy badacze uważają, że zalanie miasta paradoksalnie… pomogło zachować dawną zabudowę, a budynki stojące teraz kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią wody są w pewien (3)
"Życie nocne zamiera w Chinach około godziny dziesiątej, jedenastej i toczy się dalej w zakątkach, gdzie czynne są nocne knajpy, albo w dzielnicach barów, restauracji i klubów nocnych. W Pekinie są trzy takie miejsca. Jedno to Guijie, (1)
czyli Ulica Duchów, gdzie znajdują się dziesiątki restauracji czynnych do nocy. Tak naprawdę większość z nich wyludnia się przed północą, ale dla pekińczyków to i tak bardzo późno. Stamtąd możemy się przenieść na niedalekie Shishahai, inaczej Houhai, gdzie nad brzegami (2)
połączonych stawów leżących na północny zachód od Zakazanego Miasta ulokowało się prawdziwe zagłębie knajpiane. Tam posłuchamy koncertów na żywo w pubach, do których próbują nas wciągnąć hałaśliwi naganiacze. Jeśli nadal nie chce nam się spać, to ratuje nas już tylko Sanlitun,(3)
„Społeczeństwa i narody chętnie uważają się za wieczne. Pielęgnują też opowieści o swoich korzeniach. Szczególną cechą chińskiej cywilizacji jest brak zauważalnego początku. Chiny pojawiają się w (1)
historii nie jako konwencjonalne państwo narodowe, ale raczej jako permanentne zjawisko naturalne. W opowieści o Żółtym Cesarzu, czczonym przez wielu Chińczyków legendarnym władcy i założycielu, Chiny wydają się już istnieć. Gdy (2)
cesarz pojawia się w micie, chińska cywilizacja pogrążona jest w chaosie. Rywalizujący między sobą książęta dręczą siebie nawzajem i nękają ludność, a wyczerpany władca nie potrafi utrzymać porządku. Nowy bohater zaciąga armię, (3)
Sylwia Czubkowska „Chińczycy trzymają nas mocno. Pierwsze śledztwo o tym, jak Chiny kolonizują Europę, w tym Polskę”. Tak naprawdę przeczytałem tę książkę jako swego rodzaju uzupełnienie do „Chiny 5.0”, o której wspominałem (zob. zał.) i (1)
w zasadzie dostałem to, com chciał. Pani Sylwia nawet kilka razy powołuje się na jej autora więc synergia jest dobra, o ile jednak Kai Strittmatter skupiał się jednak na sprawach wewnętrznych Chin, to p. Redaktor postanowiła prześwietlić miękką politykę zagraniczną Państwa (2)
Środka. Bo tu dostajemy przyzwoite śledztwo w jaki sposób Chińczycy próbują, z różnych skutkiem na szczęście, szukać w naszym rejonie świata wpływów, okazji do ekspansji oraz oddziaływania na lokalną politykę i gospodarkę. Czubkowska zabiera nas w podróż po Europie, ale (3)
"Wywiady te mają wartość nie tylko dziennikarską, lecz także literacką – nie są to wierne zapisy spotkań z rozmówcami, lecz ich rekonstrukcje. Ponieważ przeprowadzanie wywiadów wymagało szczególnej wrażliwości i cierpliwości, Liao czasami (1)
rezygnował z używanych zazwyczaj w takich sytuacjach narzędzi, jakimi są dyktafon i notatnik. Niezależnie od tego, czy rozmawiał z kimś w więzieniu, czy na ulicy, zawsze spędzał z daną osobą dużo czasu, żeby przed rozpoczęciem wywiadu zdobyć jej zaufanie. Każda historia (2)
wymagała średnio trzech, czterech osobnych spotkań. Przykładowo, z przedsiębiorcą pogrzebowym Liao rozmawiał podczas siedmiu sesji, a później złożył zgromadzony materiał w jedną całość. W 2001 roku wydawnictwo Yangtse wydało skróconą, ocenzurowaną wersję tej książki i (3)