Postaram się tutaj kompleksowo omówić wszystkie znane programy (Wisła, Narew, Pilica, Sona, Poprad, Noteć i Miecznik). Efektory, radary, pojazdy, zadania, koszty oraz b. dużo fajnych grafik.
Zapraszam do RT oraz komentowania :))
Zanim przystąpię do omówienia, chciałbym przedstawić wykaz skrótów.
Z uwagi na ograniczenia liczby znaków w tweecie będę stosował dużo skrótów. Nie chcę jednak aby osoby, które nie mają styczności z tematem, się pogubiły, więc prezentuje wykaz skrótów 😉
Skróty oraz poniższą grafikę z efektorami polecam otworzyć sobie w nowej karcie, aby wraz z omawianiem kolejnych programów lepiej orientować się w tym, o czym będę wspominał. Na samym końcu przedstawię też dla porównania naszą obecną OPL. 1/n
Myślę, że warto zacząć od podstaw. Polska OPL będzie wielowarstwowa. Każda warstwa ma nieco inne zadania i możliwości. Możemy wyróżnić trzy podstawowe warstwy: VSHORAD, SHORAD oraz MRAD. Podział, który zastosowałem, jest pewnym uproszczeniem, które wyjaśnię dalej. 2/n
Najniższa warstwa (VSHORAD) ma przede wszystkim chronić bezpośrednio jakieś obiekty lub jednostki. Warstwa SHORAD i MRAD ma już charakter obszarowy. Ich strefy odpowiedzialności będą się zazębiać. Jeden obszar będzie mógł być chroniony przez elementy Pilicy, Wisły i Narwi. 3/n
I tak Pilica czy Narew mogłaby odpowiadać za zwalczanie mniej wymagających celów, a rakiety z polskich patriotów będą przeznaczone do zwalczania tych najtrudniejszych pocisków. System będzie sieciocentryczny i bardzo elastyczny, ale o tym dalej. 4/n
Na pierwszy rzut Wisła. W ramach tego systemu pozyskamy efektory zdolne do zwalczania celów na odległości nawet 100 km. To właśnie baterie Wisły będą zwalczać Iskandery i Kindżały (co widzieliśmy na UA). Co wchodzi w skład systemu? Oczywiście chodzi o wyrzutnie Patriot. 5/n
Sam program z uwagi na swoją wielkość został podzielony na dwie części. W ramach Wisły I zakupiliśmy w 2018 r. dwie baterie (czyli 4 JO). W każdej JO: 4x wyrzutnia M903, radar sektorowy AN/MPQ-65 oraz dowodzenie i wszelka logistyka. Patrz grafika niżej. 6/n
Do tego efektory, czyli 208 x PAC-3 MSE. To nowoczesne rakiety, które będą zdolne do zwalczania najtrudniejszych celów. Starsza generacja PAC-3 zestrzeliła ostatnio na UA rakiety Kindżał. Pociski PAC-3 MSE mają jednak pewien problem: kosztują 5-6 mln USD/sztuka. 7/n
Właśnie dlatego w docelowej Wiśle pojawi się LCI. Ma to być CAMM-MR. Zalety? Dużo tańszy i produkowany w Polsce. Będzie za to miał mniejsze możliwości. Chodzi o to, aby nie marnować PAC-3 MSE na mniej wymagające cele. Pocisk jeszcze nie istnieje, trwają nad nim prace. 8/n
W docelowej Wiśle na trzech wyrzutniach będą LCI a na jednej PAC-3 MSE (w każdej JO). Docelowo zamówić mamy 8 baterii (16 JO). W Wiśle II pojawi się jednak nowszy radar — LTAMDS. To nowiutki radar, który dopiero wchodzi na wyposażenie armii USA. 9/n
Daje też większe możliwości. Dzięki wykorzystaniu nowych technologii będzie dużo wydajniejszy. Będzie mógł śledzić więcej celów oraz będzie dookólny (360 st.). Składa się z trzech ścian — głównej i dwóch mniejszych. Nasze AN/MPQ-65 będą zmodernizowane do LTAMDS. 10/n
Pojawią się też polskie radary. Po pierwsze będzie to SPL na poziomie JO. To radar pasywny, czyli taki, który nic nie emituje. Zamiast tego zbiera emisje z otoczenia. Może więc wykrywać cele przy pomocy fal radiowych czy telewizyjnych i nie być wykrytym. Trwają jego testy. 11/n
Po drugie, w ramach całego systemu OPL będzie działać również P-18PL (radar wczesnego wykrywania o zasięgu 450 km) oraz Mobilne Węzły Łączności. Jedna wyrzutnia będzie podłączona do ECS po kablu, dzięki czemu będzie mogła działać niezależnie od systemu IBCS. 12/n
Co to IBCS? To system systemów. Będzie spinać wszystkie radary i efektory. Dowolny radar będzie mógł naprowadzać dowolny efektor. Dzięki temu OPL będzie elastyczna i efektywna. Jesteśmy pierwszym po USA użytkownikiem IBCS. Polska opracowuje także swój własny “IBCS” (C2) 13/n
Baterie Wisły będą podlegać pod Siły Powietrzne. Koszt pierwszej fazy wyniósł 4,75 mld USD (18 mld PLN), a cały program może kosztować 60 mld PLN. Do obsługi wszystkich patriotów będzie potrzebne 3000 żołnierzy (750 per dywizjon, czyli dwie baterie). 14/n
Kolejnym elementem OPL będą oparte na projekcie Arrowhead 140PL przeciwlotnicze fregaty rakietowe Miecznik. Polska MW ma w latach 2028-2031 dostać trzy takie okręty. 7000 t wyporności, zasięg 11 tys. km. autonomiczność do 30 dni na morzu. Po co nam one?
Okręty mają trzy główne zadania — zwalczanie okrętów nawodnych i podwodnych, statków powietrznych (BSP, samoloty, śmigłowce) oraz (w ograniczonym stopniu) celów naziemnych. Mówiąc najprościej, te fregaty mają nas zabezpieczyć od strony Bałtyku 16/n
Skupmy się jednak na elementach związanych z OPL. Okręt posiada dwa radary. Główny to SM400. Pokrycie 360॰. Zasięg instrumentalny 400 km+. Radar zapewnia jednocześnie funkcje nadzoru powietrznego, kontroli śmigłowców, nadzoru sytuacji nawodnej i kontroli uzbrojenia. 17/n
Drugim jest obrotowy dwuosiowy radar wielowiązkowy NS50. Radar uzupełni system w zakresie wykrywania, śledzenia i klasyfikacji obiektów powietrznych i powierzchniowych, dostarczając wysoce dokładnych informacji o celu w 4D. Wymagane są one przez systemy kierowania ogniem. 18/n
Przejdźmy do efektorów. Po pierwsze będą to trzy armaty. Główna - 76 mm OTO Super Rapid oraz dwie polskie OSU 35-Tryton (35 mm). Będą dawały 360॰ pokrycia. Dobre na drony i jako obrona ostatniej szansy. Są to systemy VSHORAD (<10 km zasięgu) 19/n
Ważniejsze jest jednak to, że na okręcie może znaleźć się do 32 pionowych wyrzutni Mk. 41. Miecznik ma bowiem dysponować całą rodziną pocisków CAMM (CAMM, CAMM-ER, CAMM-MR). Oznacza to, że sam będzie posiadać wielowarstwową OPL. 20/n
Ile takich pocisków może posiadać? CAMM mieszczą się po cztery w jednej wyrzutni, CAMM-ER i CAMM-MR prawdopodobnie po jednej. Okręt będzie dysponować max kilkudziesięcioma gotowymi do wystrzelenia pociskami rodziny CAMM. Koszt trzech fregat wyniesie ok. 16-18 mld PLN. 21/n
Bardzo istotną cechą fregat jest fakt, że są one bardzo mobilne. To daje dwie duże korzyści. Po pierwsze, okręt jest trudniejszym celem, a po drugie czyni to naszą OPL bardziej elastyczną. Polecam tutaj mega ciekawy wywiad z gen. Nowakiem (od 19:25) 22/n
Kolejnym programem jest Pilica. Początkowo każda bateria miała mieć znacznie mniejsze możliwości. Gdy w 2016 roku zamówiliśmy pierwsze 6 baterii, mowa była o 6 pojazdach Jelcz z podwójnym działkiem 23 mm (ZUR-23-2SP Jodek) oraz dwoma rakietami piorun. Zasięg obu to kilka km. 23/n
W 2022 roku program rozwinięto do standardu Pilica+. Poza działkami i piorunami pojawią się dwa nowe efektory. Po pierwsze będą to wyrzutnie iLauncher z rakietami CAMM. To najdroższy element (~10 mld PLN). Na każdą baterię przypadać mają dwie wyrzutnie po 8 pocisków. 24/n
Dzięki pociskom CAMM Pilica+ staje się w praktyce systemem SHORAD (Pilica była VSHORAD). Drugim efektorem jest system antydronowy. Chwilowo jeszcze nie wiadomo, o jaki konkretnie chodzi, ale będzie to prawdopodobnie system Ctrl+Sky. Baterie Pilica+ również będą wpięte w IBCS 25/n
W każdej baterii ma znajdować się również wóz dowodzenia oraz polski radar Bystra. Dodatkowo warto zaznaczyć, że trwają prace nad stworzeniem amunicji programowalnej 23 mm. Koszt programu wynosi obecnie ok. 17 mld PLN. Zamierzamy docelowo pozyskać 22 baterie. 26/n
16 baterii ma osłaniać JO Wisły, jedna będzie szkolna, a pozostałe mają chronić bazy F-16/F-35. Zamierzamy pozyskać wszystkie baterie do 2029 roku. Najbardziej krytykowanym elementem jest tutaj wybór kalibru 23 mm, ponieważ lepszym pod względem parametrów wydaje się 35 mm. 27/n
Kolejnym programem jest Narew. Podzielono go na dwie fazy. Pierwsza, czyli tzw. Mała Narew dotyczy zamówienia pierwszej baterii (dwóch JO). Każda JO to: trzy wyrzutnie pocisków CAMM (iLauncher), polski radar Soła (przestarzały), wóz dowodzenia oraz pojazdy amunicyjne. 28/n
Bateria ta jest uboższa od docelowej (rakiety o małym zasięgu, słaby radar), ale dzięki posiadaniu pierwszych elementów możemy ćwiczyć i zgrywać wyrzutnie i radary w ramach systemu. Daje to nam cenne doświadczenie. Druga faza Narwi ma być już bardziej rozbudowana. 29/n
Po pierwsze zmienią się efektory. Pojawią się pociski CAMM-ER. Po drugie pojawią się dwa polskie radary. Po pierwsze Sajna (odpowiedzialna za kierowanie ogniem). Charakterystyczna z uwagi na bardzo wysoki maszt. Drugim radarem będzie SPL. Całość spięta w IBCS. 30/n
Każda bateria będzie składać się z dwóch takich JO. Docelowo zamówimy 23 baterie Narwi (przy założeniu 3 wyrzutni w JO da to ponad 1000 rakiet CAMM-ER. Dużą zaletą tych pocisków jest tzw. zimny start. Dzięki temu będzie można używać wyrzutni w terenie zurbanizowanym. 31/n
Polega on na pionowym wyrzuceniu CAMM na 15 m, gdzie rakieta odpala silnik. Dodatkowo można maskować pojazd przy pomocy siatek. Wyrzutnia posiada również antenę nadawczo-odbiorczą (na wys. 15 m). Pozwala on na łączność z rakietami. 32/n
Dzięki temu rakietę może naprowadzać radar, który nie ma bezpośredniej łączności z pociskiem. Dużą zaletą pocisków rodziny CAMM jest możliwość używania ich przez te same wyrzutnie (są kompatybilne). Koszt całego systemu może wynieść ok. 60 mld PLN. 33/n
Następnym programem jest Poprad. W jego ramach pozyskaliśmy już 79 zestawów VSHORAD. Zamówiliśmy je w grudniu 2015 rok za 1,1 mld zł. Zestawy trafiły do dywizjonów przeciwlotniczych Wojsk Lądowych w latach 2018-2021 r. Czym są zestawy Poprad? 34/n
Wóz ogniowy Poprad jest oparty o podwozie Żubr-P 4x4. Załoga wynosi 2 osoby (kierowca i dowódca wozu). Wyposażeniem cztery pociski polskiej produkcji Grom lub Piorun osadzone na wysuwanej wyrzutni. W środku pojazdu znajduje się zapas kolejnych czterech pocisków. 35/n
Moduł bojowy pojazdu, oprócz wyrzutni, składa się z głowicy optoelektronicznej wraz z systemem napędów, urządzeń łączności, komputera systemu kierowania ogniem, systemu nawigacji czy komputera operatora. 36/n
Zestaw Poprad przeznaczony jest do ochrony wojsk lądowych (głównie w drugiej linii) i ważnych obiektów przed środkami napadu powietrznego. Obecnie w liczbie 9 wozów ogniowych Poprad wchodzi w skład dywizjonów przeciwlotniczych Wojsk Lądowych. 37/n
W przyszłości Poprady będą uzupełnione o dwie nowe bronie. Pierwszą będą nowe rakiety — Grzmot. Dzięki temu system będzie mieć dwukrotnie dłuższe ręce. Pojawi się również system antydronowy. Dzięki temu będzie możliwe zwalczanie BSP bez użycia rakiet. 38/n
Następnym systemem chroniącym Wojska Lądowe jest Sona. Obecnie nie znamy szczegółów. Wiemy, że wojsko chce systemu, który osłoni wojska zmechanizowane i pancerne (również w pierwszej linii) oraz ważne obiekty. To z kolei sugeruje już konkretne zdolności. 39/n
Sona ma osłaniać WL przed BSP, śmigłowcami, samolotami oraz mieć zdolności C-RAM. To sprawia, że potrzebna będzie cała paleta efektorów. Po pierwsze mówimy o armatach. Mówi się o 23 mm oraz 35 mm. Mogą występować zarówno w zdojonej jak i pojedynczej wersji. 40/n
23 mm jest tańsze, lżejsze i pozwala na większy zapas, ale ma mniejszą precyzję. Stosowana ma być amunicja programowalna. Kolejnym efektorem będą rakiety. Mówi się o rozwijanych przez MESKO polskich pociskach Grzmot, czyli 50 kg rakieta o zasięgu +10 km. 41/n
Grzmot będzie posiadać „trójbarwną” głowicę, z dodatkowym pasmem obserwacji i selekcji w paśmie ultrafioletu. Mówi się jeszcze o laserze oraz broni elektromagnetycznej. Duże zapotrzebowanie energetyczne sugeruje, że będą one osadzone na osobnym pojeździe. 42/n
Konieczność podążania za wojskami (dobra dzielność terenowa) oraz masa systemów sugerują trzy podwozia: K9 (Krab), Rosomak oraz Borsuk. Na razie nie wiadomo co wybiorą. Pojawi się także radar wczesnego wskazywania celów oraz wóz dowodzenia. 43/n
Możliwe, ze każda SWR-A będzie posiadać własny radar do kierowania ogniem. Da im to możliwość działania w ramach systemu jak i autonomicznie. Na razie nie znamy ilości, struktury oraz typu wyposażenia w ramach Sony, to luźna interpretacja. Nie przywiązywać się do tego. 44/n
Faktem, który zasluguje na wyróżnienie jest również to, że logo programu Sona wskazuje, że to program SHORAD a nie VSHORAD. Czy to oznacza, że znajdą się inne efektory? A może chodzi o rozwijanego Grzmota? Trudno powiedzieć. 45/n
Ostatnim omawianym systemem jest Noteć. Wiemy o nim bardzo mało. Ma być oparty na armatach 35 mm, które będą osadzone na Jelczu. Cały zestaw to AG-35 (armata-głowica 35 mm) Program dedykowany jest dla MW i trafić do jednostek ochrony wybrzeża. 46/n
W skład baterii będą wchodzić prawdopodobnie cztery armaty 35 mm o zasięgu 6 km oraz wóz dowodzenia WG-35. Zarówno wóz jak i AG-35 (pojazd armatą) będą posiadać własną głowicę optoelektroniczną. To już ostatni element, który omówię. 47/n
Na sam koniec chciałbym poruszyć jeszcze dwa tematy — AWACS oraz program Barbara. MON deklaruje, że polska chce kupić GlobalEye, czyli samolot wczesnego ostrzegania (AWACS). Mówiąc naprościej — samolot z radarem. Pozyskanie pozwoli nam np. uniknąć, że rakieta co się zgubiła. 48/n
Przewagą nad tradycyjnymi radarami jest fakt, że ten umieszczony jest wysoko nad ziemią. Ich zasięgu dzięki temu nie ogranicza rzeźba terenu, a horyzont radiolokacyjny jest znacznie większy (setki km). Zaleta to wykrywanie niskolecących rakiet. 49/n
W praktyce może też monitorować niebo nad terenem przeciwnika. No i został program Barbara, czyli najprościej mówiąc aerostaty z radarem. Nie ma tutaj się co rozwodzić, jest to tańsza wersja AWACS. Wadą jest oczywiście mniejsza mobilność. Polska również zamierza je nabyć. 50/n
Ograniczam się, ponieważ to będzie już 50 tweetów w wątku. Jeśli nie zabraknie mi czasu i chęci to powstanie także wątek z porównaniem obecnej (stan na 2021 rok) i przyszłej OPL. W tym miejscu chciałbym jeszcze dodać, że to nie będą w praktyce sztywne konfiguracje. 51/n
Elementy różnych systemów będą tworzyć razem zespoły zadaniowe, które będą osłaniać dane wojska lub miejsca. Część przedstawionych informacji może się jeszcze zmienić. Mam nadzieję, że przybliżyłem ten temat w prosty sposób. Starałem się zebrać tutaj maksymalnie dużo info. 52/n
Chciałbym też zaznaczyć, że te 50 tweetów to i tak skrótowy opis. To ma być tylko ogólny zarys. Samo omówienie działania AWACS, Miecznika czy Wisły zasługuje tak naprawdę na osobne wątki. Nie mniej, mam nadzieję, że się podobało. 53/n
Dodaje jeszcze małe podsumowanie obecnych dostaw i tego co udało mi się znaleźć jeśli chodzi o plany.
Na koniec gorąca prośba o RT, komentarze etc. Stworzenie tego kosztowało mnie sporo czasu i sił, dlatego byłoby mi miło gdyby wywołało to jakieś dyskusje na temat OPL i trafiło do jak najszerszego grona osób. Jeśli coś pominąłem lub warto coś omówić, to pisz śmiało!
Nie wiem, kto już to widział (bo wątek dodaje od kilkunastu minut z uwagi na ograniczenia Twittera do max 25 tweetów w wątku), ale oznaczę osoby, które może to zainteresuje.
@sjanus_pl@d_foubert@DRatka1@pawel_zariczny A tutaj o lotnictwie. Mogę też zdradzić, że ten niedługo będę musiał rozbudować o kilka potencjalnych pocisków, które możemy w przyszłości nabyć.
@sjanus_pl@d_foubert@DRatka1@pawel_zariczny PS: Słusznie zwrócono mi uwagę na pewien istotny szczegół. Pilica i Noteć prawdopodobnie nie będę wpięte w IBCS z uwagi na koszty (będzie tylko polski system).
🧵Okołopandemiczne teorie a fakty. Szczepionki robią więcej szkód niż pożytku a Putin zakończył pandemię? Spójrzmy na fakty.
Będzie długo, ale (mam nadzieję) merytorycznie. 0/x
Pod moim postem, w którym pisałem o dezinformacji w czasie pandemii COVID-19, pojawiło się sporo krytycznych komentarzy osób ze środowiska, które można określić mianem niezgadzających się z mainstreamową narracją w kwestii pandemii. Niestety większość komentarzy to wyzwiska — głównie nazywanie debilem/idiotą, ale zdarzyło się kilku zarzucających mi ślepą wiarę w to, co zobaczę w TV (którego nie oglądam od 10 lat poza sportem), bycie niemieckim agentem wpływu (bo jak wiadomo posiadanie niemieckiego nazwiska = bycie niemieckim agentem) czy branie pieniędzy za pisanie takich treści (niestety nikt nie chce mi powiedzieć, gdzie mam się zgłosić po pieniądze).
Było jednak kilka merytorycznych komentarzy, w których podjęto polemikę z moimi tezami. Pokazano mi szereg badań naukowych, a także różne dane w formie wykresów. Teorie, z którymi się zmierzę to m.in. wpływ szczepień na liczbę zgonów, Putin jako osoba, która zakończyła pandemię czy COVID jako grypa. Choć przyznam, że przez lata temat pandemii mnie zmęczył, to postanowiłem, że ten ostatni raz, w imię walki z dezinformacją, zmierzę się z tymi tezami. Oczywiście zaznaczam z góry — to, że coś jest teorią spiskową, nie znaczy, że to nieprawda. Naukowcy mogą się mylić i często się mylą. Swoich tez dowodzić trzeba jednak w naukowy sposób, a nie przez wydaje mi się. Opracowanie tego wątku zajęło mi przynajmniej dobre kilkanaście godzin, dlatego też odpowiadam po kilku dniach.
ℹ️ Kilka ważnych informacji:
> Nie jestem wirusologiem, więc nie do wszystkich teorii mogę się w ogóle odnieść (szczególnie mowa o bardzo technicznnych aspektach). Postaram się do tych, które wymagają zrozumienia podstaw analizy danych.
> Nie będę odpowiadał na kolejne teorie, bo zwykle rozmowa wygląda tak, że jak sie obali jedną bzdurę, to podrzucane są mi kolejne i tak w nieskończoność. Przerabiałem wiele razy. Nie mam na to czasu, bo już ta analiza kosztowała mnie naprawdę wiele godzin researchu.
> Za ad personam banuję. Wszelkie wyzwiska, głupie sugestie o moim pochodzeniu etc. nie mają żadnej wartości w dyskusji.
> Ten wątek nie jest obroną działań rządu. Obiektywnie można stwierdzić, że rząd zawalił wiele spraw. Zarządzano w sposób chaotyczny, czego przykładem może np. być słynny zakaz wstępu do lasu, czy fakt, że bazę danych o zakażeniach musiał ogarniać jakiś nastolatek, bo rząd nie potrafił tego zorganizować. Do tego doliczyć można sprawy bulwersujące tak jak np. kwestia handlarza respiratorami czy rządowa fabryka maseczek. Rząd sam zapracował na brak zaufania społeczeństwa.
> Zanim zadasz pytanie, zobacz czy w tym wątku znajduje się na nie odpowiedź. Szanuj mój czas.
Zdaje sobie sprawę, że poruszanie tematu COVID-19 nie jest najmądrzejsze, bo zaraz będzie zalew profilu przez toksyczną część internetu, ale cóż — czasem słuszna idea wymaga poświęceń. Tak samo jak dezinformację COVIDową, krytykowałem także rządową (zarówno PIS jak i PO) czy negowanie wyników wyborów na bazie wątpliwej jakości analiz. Nie reprezentuję żadnej strony sporu politycznego i nie interesuje mnie ten spór jako taki. Dezinformacja powinna być zwalczana, niezależnie od tego, kto dezinformuje.
Dla ułatwienia nawigacji po tym wątku, załączam mini spis treści:
➡️1-7 Komentarz Piotr Witczaka z szeregiem analiz nt. skuteczności szczepień.
1 Przedstawienie komentarza
2 Zgony w badaniu Pfizer — zaszczepieni vs placebo
3 Korzyści ze szczepień < ryzyko cz.1
4 Korzyści ze szczepień < ryzyko cz.2
5 Analiza nadmiarowych zgonów
6 Szereg badań ostrzegających przed katastrofalnymi skutkami szczepień
7 Podsumowanie
➡️8-15 Pandemia w Polsce, analiza danych
8 Pandemiczne mity
9 Nadwyżkowe zgony w Polsce cz. 1
10 Nadwyżkowe zgony w Polsce cz. 2
11 Ile nadwyżkowych zgonów odnotowano w Polsce w latach 2020-2022?
12 Masowe szczepienia a nadwyżkowe zgony
13 Niewydolność systemu ochrony zdrowia
14 Fale koronawirusa w Polsce
15 Prawdziwa skala pandemii w Polsce cz. 1
16 Prawdziwa skala pandemii w Polsce cz. 2
17 Co się stało z grypą w Polsce?
➡️18-19 Słowo podsumowania
18 Mój błąd
19 Podsumowanie
1/x Szczepienia w świetle badań — odpowiedź na komentarz Piotra Witczaka.
Komentarz załączam na screenie. Jego autor twierdzi, że w badaniu klinicznym Pfizera wyszło, że więcej osób zmarło w grupie z podaną szczepionką niż w grupie z placebo, wtórne analizy badań wskazują na to, że ryzyko szczepienia przewyższa jego korzyści, analiza nadmiarowych zgonów dowodzi, że w 2021 roku GDY WPROWADZONO SZCZEPIENIA NA SZEROKĄ SKALĘ, zgłoszono najwięcej nadmiernych zgonów, a szereg publikacji naukowych ostrzega przed katastrofalnymi skutkami przyjęcia szczepionki.
Wydźwięk całej wypowiedzi jest więc dosyć klarowny i sugeruje, że szczepionki niosą więcej szkód niż pożytku, w badaniu Pfizera więcej osób zmarło po szczepieniu niż bez niego, a świat nauki ostrzegał o „katastrofalnych” skutkach. Zastosowanie tak mocnego sformowania sugeruje, że analizy te także sugerowały, że korzyści będą niższe od ryzyka (w końcu inaczej dlaczego skutki miałyby być katastrofalne?). A jak jest naprawdę? Przyjrzymy się po kolei cytowanym analizom.
2/x Badanie Pfizer — więcej ludzi zmarło po szczepionkach niż placebo?
Cytuję:
Czy Pan wie, że :
-w badaniu klinicznym 💉 Pfizera więcej osób zmarło w grupie badanej niż placebo?
Mamy podane badanie 📚 „Forensic Analysis of the 38 Subject Deaths in the 6-Month Interim Report of the Pfizer/BioNTech BNT162b2 mRNA Vaccine Clinical Trial” i bardzo konkretne wnioski.
ℹ️Czasopismo
Pierwsza czerwona lampka zapala się już, gdy spojrzymy, gdzie została opublikowana analiza — International Journal of Vaccine Theory, Practice, and Research. Co wiemy o tym czasopiśmie?
> Powstało w 2020 roku (czyli w czasie pandemii COVID-19).
> Nie jest ono indeksowane w renomowanych naukowych bazach danych, takich jak PubMed/MEDLINE, Scopus czy Web of Science, co pokazuje brak zaufania środowiska medycznego.
> Czasopismo można śmiało określić mianem drapieżnego lub wręcz ideologicznego. Jest tak ponieważ publikowane tam analiz skupiają się na promowaniu antyszczepionkowej agendy. IJVTPR publikuje artykuły, które mają na celu podważanie bezpieczeństwa i skuteczności szczepionek. Rada redakcyjna składa się głównie z osób znanych ze swoich sceptycznych lub otwarcie wrogich poglądów na temat szczepień.
> Redaktor naczelny John Oller to emerytowany profesor lingwistyki na University of Louisiana w Lafayette. Jest on zwolennikiem kreacjonizmu młodej Ziemi i autorem książek krytykujących ewolucję (odrzucanych przez przytłaczającą większość biologów) oraz zaangażowanym członkiem ruchów antyszczepionkowych. Choć nie oznacza to z automatu, że nie ma racji, to trudno traktować poważnie czasopismo, którego celem jest próba udowodnienia konkretnych racji. Nauka powinna być z natury otwarta na różne teorie i podważanie konsensusu nie jest niczym złym, ale nie powinno być ono celem samym w sobie.
ℹ️Poważne błędy metodologiczne
Wróćmy jednak do samego badania.
Mamy kilka odważnych wniosków, ale skupimy się na tych, które wyłuskał Pan Piotr. Czytamy, że w badaniu przebadano 22 tys. zaszczepionych prawdziwą szczepionką i 22 tys. osób, którym poddano placebo. Analiza danych dowiodła, że w grupie zaszczepionych zmarło 21 osób, zaś w grupie placebo 17. Daje to łącznie 38 zgonów, z czego 55% w grupie zaszczepionych. Wnioski te są więc tożsame ze napisanymi przez Piotra Witczaka. W badaniu znajdziemy także wykres, który pokazuje jak z czasem liczba zgonów wśród zaszczepionych zaczyna rosnąć znacznie szybciej niż wśród osób z placebo.
Niestety autorzy badania popełnili KARDYNALNY błąd metodologiczny. Początkowo w badanej grupie mieliśmy dwie porównywalne liczebnie podgrupy — zaszczepieni i placebo. Do pewnego momentu liczba zgonów rośnie w podobnym tempie. Po 11 grudnia 2020 roku liczba zgonów w grupie placebo wyhamowała, a wzrosła w grupie zaszczepionych. Dlaczego tak się stało?
Jak czytamy w samym badaniu, po tej dacie nastąpiło odślepienie grupy placebo. Uznano, że skoro nie widać niepokojącego wzrostu zgonów (co sugerowało, że jest ona bezpieczna), to można dopuścić ją do użytku. Zgodnie z przyjętymi standardami, zdecydowano więc poinformować osoby, którym podano placebo, że nie przyjęli szczepionki, ale teraz mogą to zrobić. To etyczne zachowanie, ponieważ — jeśli szczepionka jest bezpieczna i może pomóc — to nie należy odbierać prawa do ochrony życia tym osobom.
Ostatecznie ok. 90% osób, które otrzymały placebo, zdecydowało się na przyjęcie szczepionki. Nie nastąpiło to rzecz jasna jednego dnia, a był to proces stopniowy. Z czasem jednak grupa placebo znacznie się pomniejszyła (ponieważ dołączyli do zaszczepionych), a liczba zaszczepionych znacznie wzrosła (niemal 2-krotnie). Nie możemy więc już porównywać tych dwóch grup. Przypisywanie kolejnych zgonów do grona osób zaszczepionych to manipulacja. Nawet gdyby wszyscy badani umierali wyłącznie z przyczyn losowych (zero zgonów COVID oraz zero po szczepieniu), to więcej zgonów pojawiałoby się w tej bardziej liczebnej grupie. Na stronach 26-27 czytamy dodatkowo, że autorzy chwalą randomizowane badania kontrolowane placebo (RCT), choć potem podważają jego wyniki, sami łamiąc przy tym podstawowe zasady takich badań (wspominana reklasyfikacja uczestników czy zasada ITT).
Problemów z badaniem jest znacznie więcej. W analizie cytowane jest badanie Rancourt et al. (2023), czyli znanego w środowisku antyszczepionkowym fizyka i aktywistę negującego zmiany klimatu oraz autora badań krytycznych wobec medycznego mainstremu w kontekście pandemii COVID-19. Mamy więc próbę wykorzystania efektu potwierdzenia przez cytowanie innych wątpliwych badań.
Inny problem to m.in. próba udowodnienia, że w badaniu liczba zgonów jest za mała, ponieważ na bazie prawdopodobieństwa zgonu w USA obliczyli, że umrzeć powinno nie 38 a 222 osoby. Problem w tym, że takie porównanie jest nieuzasadnione, ponieważ osoby ciężko chore (np. chorujące na nowotwór złośliwy) nie mogą brać udziału w takich badaniach, a to właśnie takie przypadki podbijają wskaźnik śmiertelności. Nazywa się to efektem zdrowego użytkownika (ang. healthy user effect).
Kolejny problem to próba przekonania o rzekomym tuszowaniu liczby zgonów w grupie osób, z którymi utracono kontakt, mimo że to właśnie w grupie placebo takich przypadków było więcej (a w dodatku takie sytuacje są one całkiem normalne w badaniach tego typu — ludzie zmieniają adres zamieszkania, numer telefonu, nie chcą już brać udziały w badaniu etc.).
Dodatkowo autorzy tworzą fałszywe oczekiwanie „pełnej spójności” między dynamicznymi raportami, a następnie wyrażają szok i zaniepokojenie, gdy to (niemożliwe do spełnienia) oczekiwanie nie zostaje spełnione i używają szeregu określeń i figur retorycznych, żeby podprogowo wpłynąć na czytelnika, sugerując, że mamy do czynienia ze skandalem. Manipulacji można wymieniać naprawdę wiele, ale nie ma to sensu, bo nie dotyczą już stricte przedstawionej tezy.
Na bazie tych faktów można uznać, że teza z komentarza pana Witczaka jest fałszywa ❌, ponieważ analiza ta oparta jest na krytycznych błędach i nie może dowodzić, że w grupie zaszczepionych zmarło więcej osób, jeśli analizowane są osoby po odślepieniu badania.
Wątek powstał na bazie „Analizy wyników egzaminów ósmoklasisty z matematyki z lat 2021-2024” autorstwa Piotra Szulca (link znajduje się w ostatnim tweecie). Jest kilka ciekawych wniosków.
Zacznijmy od mapy wyników w Polsce. Średnia dla gmin jest bardzo zróżnicowana. Najlepiej wypadły duże ośrodki miejskie oraz południowy wschód Polski.
Kluczowe pytanie brzmi — co sprawia, że w określonym miejscu dzieci piszą egzamin lepiej, a gdzie indziej idzie im gorzej?
Autor analizę rozpoczął od omówienia stabilności wyników. Korelacja wyników w latach 2021-22 i 2023-24 jest bardzo wysoka (r =0,81), co sugeruje, że zależność tę można uznać za stabilną. Co ciekawe, wysoka jest także korelacja wyników z języka polskiego oraz matematyki.
Autor w pierwszej kolejności zobaczył jak zmieniają się wyniki w zależności od gęstości zaludnienia, % osób z wykształceniem wyższym oraz medianą wynagrodzeń. Wynik? Im wyższe zagęszczenie, tym lepsze wyniki (choć wyniki są trochę bardziej skomplikowane). Pozytywna relacja występuje także w przypadku wynagrodzeń i wykształcenia wyższego.
🧵Fenoment zaginionych Einsteinów, czyli o tym, dlaczego dzieci bogatych rodziców częściej zostają wynalazcami. 1/9
Post o wynikach uczniów w różnych miejscach zamieszkania wywołał wiele dyskusji. Postanowiłem, że wzbogacę ten wątek o arcyciekawe badanie 📚 - „Who Becomes an Inventor in America? The Importance of Exposure to Innovation”.
Badacze skorzystali z danych nt. 1,2 mln wynalazców w USA (wynalazca=osoba z zarejestrowanym patentem) w latach 1996-2014. Dane powiązano z konkretnymi osobami, ich wiekiem, dochodami rodziców etc. W ten sposób badacze zidentyfikowali cechy, które powiązane są z wyższą innowacyjnością.
Dzieci urodzone w 1% rodzin z największymi dochodami mają 10-krotnie większe skłonności do zostania wynalazcami od rówieśników z dolnych 50% rodzin. Naukowcy sprawdzili też, czy biedni wynalazcy są bardziej lub mniej „jakościowi”. Jakość wynalazców mierzyli ilością cytować. Okazuje się, że struktura jest taka, jak w przypadku ogółu wynalazców (patrz oba wykresy poniżej). To bardzo ciekawa zależność, do której wrócimy w dalszej części wątku.
2/9
Wiemy już, że dzieci z biedniejszych rodzin zostają wynalazcami rzadziej, ale sama struktura (odsetek wybitnych wynalazców) jest podobna.
Co może sprawiać, że biedniejsi są mniej innowacyjni? Badacze wyróżniają trzy potencjalne przyczyny:
1⃣Są mniej zdolni,
2⃣Mają inne preferencje,
3⃣ Istnieją ograniczenia (np. finansowe).
Gdyby udało nam się wykazać, w jakim stopniu luka w innowacyjności jest zasługą różnic w zdolnościach, to moglibyśmy oszacować wpływ preferencji i ograniczeń. Jako predyktor (czyli wskaźnik, który pozwala przewidzieć wartość jakiejś cechy) wybrano wyniki z testów matematycznych.
Wnioski? Bazując na wynikach z trzeciej klasy szkoły podstawowej (8-9 lat) widzimy, że faktycznie są one dobrym predyktorem, ale wyjaśniają one jedynie część luki. Generalnie biedniejsi, czarni/Latynosi oraz kobiety mają mniej patentów, niż wskazywałyby na to wyniki z matematyki. Odwrotna sytuacja jest w przypadku bogatych białych/Azjatów i mężczyzn. Poniższe dane pokazują, że wrodzone zdolności to jedynie element układanki.
3/9
Aby lepiej zrozumieć tę zależność, badacze sprawdzili jak zmieniały się wyniki w testach z tematyki na przestrzeni lat. Tutaj mamy kolejną ciekawą zależność.
Wraz z wiekiem, coraz większą część luki w innowacyjności można wytłumaczyć słabszymi wynikami z matematyki. W trzeciej klasie wyniki testów tłumaczą 31% różnicy, a w ósmej klasie już 48%. Gdyby założyć, że trend ten trwa przed i po szkole podstawowej, to przy narodzinach jedynie 5,7% luki wynikałoby z różnic w wynikach, a pod koniec szkoły średniej byłoby to aż 60%.
Oczywiście taką ekstrapolację należy brać z ostrożnością, ale wyniki te sugerują, że dzieci z biedniejszych rodzin startują z podobnymi zdolnościami, ale z czasem coraz bardziej odstają. Wynikać to może z jakości edukacji (o czym był ostatnio mój tweet), środowiska oraz wsparcia bliskich.
Jak jednak zaznaczają sami autorzy, testy w starszym wieku mogą lepiej mierzyć zdolności wrodzone, więc różnice w wynikach mogą wynikać także z tego powodu.
PTS nadal służą, choć obiecano pomostowe zakupienie nowocześniejszych pojazdów amfibijnych.
W ramach modernizacji PTS-M wyposażono w gniazdo dla droida pokładowego.
BRDM-2 otrzymały z kolei pakiet pozwalający na komunikację i sterowanie droidami, a także...
ASOP w postaci pola siłowego. Służące w armii BWP-1 pola nie otrzymają, ponieważ armia uznała je za konstrukcję mało perspektywiczną. Planowany jest zakup z półki nowych BWP od Federacji Handlowej.
🧵Mentzen o służbie zdrowia. Ekonomista nie rozumie danych, które przytacza.
Nie będzie krótko, ale tak to jest, że prawda bywa nudniejsza i dłuższa od prostych, lecz nieprawdziwych rozwiązań. Bez zbędnego przedłużania — wątek powstał na kanwie ostatnich wypowiedzi Mentzena u Stanowskiego i w Polsacie. Zacznijmy od rozmowy na Kanale Zero.
Polityk miał stwierdzić, że widział „ranking, gdzie Polska była na sześćdziesiątym miejscu na świecie, jeżeli chodzi o ochronę zdrowia. Teraz jakie państwa są w pierwszej dziesiątce: Niemcy, Szwajcaria. Co łączy Niemcy i Szwajcarię? To, że mają konkurujące ze sobą systemy kas chorych. W sensie nie ma jednego NFZ-u, tylko jest na przykład pięćdziesiąt. Każdy Niemiec ubezpiecza się w jednej z kas chorych, które z sobą rywalizują o pacjentów. I dzięki temu, że muszą ze sobą rywalizować, starają się, by jakość usług była jak najwyższa”.
Stanowski na to odpowiedział, że Niemcy i Szwajcarzy wydają na ochronę zdrowia znacznie więcej niż Polska. Wydatki w tych krajach są 2x większe niż u nas, więc pójście w ich ślady oznaczałoby duże wzrosty. Mentzen postanowił wybrnąć i odpowiedział, że „Singapur wydaje znacznie mniej niż Polska i też ma znacznie lepszy system niż my. Pieniądze nie są problemem”.
Na to Stanowski odparł, że w mikropaństwie łatwiej jest organizować różne procesy. Metnzen odpowiedział: „Nie zgadzam się z tobą, wiele rzeczy jest trudniej zrobić w mikropaństwie niż w dużym państwie (...). Różnice są różne, natomiast to, jak się leczy komuś raka, jak się leczy komuś przewlekłe choroby, nie ma znaczeni, a czy to jest miasto większe, czy mniejsze. Ważne, jak wygląda relacja pomiędzy szpitalem, lekarzem a pacjentem".
Potem Mentzen jeszcze wspomniał o źle zarządzanej ochronie zdrowia w USA i stwierdził, że kraj ten jest doskonałym przykładem na to, że pieniądze nie są najważniejsze. Podobne wypowiedzi słyszeliśmy także w Polsacie.
„Model nie zależy od wysokości składki. Jedna rzecz to model, a druga rzecz to koszty. (...) Tak, chciałbym iść w kierunku modelu szwajcarskiego lub niemieckiego. Polski system ochrony zdrowia jest na 60. miejscu, a tamte dwa są w pierwszej dziesiątce w związku z czym jest to coś, nad czym należy się wzorować."
Redaktor spytał, czy niezależnie od tego, jaki model byśmy wybrali, nie trzeba dać więcej środków na służbę zdrowia?
„Nie, obecnie mamy zły system. To jest takie dziurawe wiadro, nalejemy do niego więcej wody, ono dalej będzie przeciekać. Same pieniądze nie są najważniejsze, najważniejszy jest system. Jest takie bardzo dobre porównanie między USA a Singapurem. USA wydają ok. 18% PKB, a Singapur wydaje mniej niż Polska."
Wypowiedzi są też w zasadzie kalką jego interpelacji poselskiej, dzięki której dowiadujemy się, że omawiany ranking to CEOWORLD magazine Health Care Index. Mamy więc zestaw twierdzeń:
>Ochrona zdrowia w Polsce jest zbyt kosztowna. Powinniśmy wydawadać mniej.
>Powinniśmy iść w kierunku Niemiec i Szwajcarii, bo te znalazły się w topce najlepszych systemów. Powodem ma być konkurencja, a nie jak w przypadku Polski, jeden odgórny NFZ.
>Singapur i USA to dowód na to, że pieniądze nie są tak istotne jak model. Singapur wydaje 4% PKB, czyli dużo mniej niż Polska (6%) czy nie mówiąc już o USA (18%).
>Mikropaństwo nie ma łatwiej z organizacją ochrony zdrowia.
Jak się zaraz zorientujecie, to w większości stek bzdur. Zaczynamy!
Ranking systemów ochrony zdrowia
Na początku postanowiłem przyjrzeć się temu zestawieniu. No i już od tego momentu zaczyna się kilka zgrzytów. CEOWORLD magazine Health Care Index 2024 Niemcy są 8., Szwajcaria 12. a Singapur 14. Polska zajęła 59. miejsce. Mentzen twierdził, że Niemcy i Szwajcaria są w pierwszej dziesiątce, ale bądźmy szczerzy — to jedynie czepialstwo i na dobrą sprawę nie wpływa na to sens wypowiedzi — te systemy należą do najlepszych na globie.
O ile jednak nieścisłości w miejscach nie mają dużego znaczenia, to są rzeczy, które już mocno zgrzytają. Zacznijmy od tego, w jaki sposób w ogóle wyznaczane są punkty i miejsca. Okazuje się, że pod uwagę brane są takie czynniki jak:
>infrastruktura medyczna,
>kompetencje personelu medycznego,
>koszty opieki zdrowotnej,
>dostępność i jakość leków,
>gotowość rządu do reagowania na kryzysy zdrowotne.
No i tutaj zaczyna się robić problem, bo ten ranking uwzględnia dbałość o środowisko i walkę z papierosami czy otyłością.
It also takes into consideration other factors including, environmental, access to clean water, sanitation, and government readiness to impose penalties on risks such as tobacco use and obesity.
Generalnie nie mogłem znaleźć w sieci dokładnej metodologii liczenia, więc te punkty nie mówią też zbyt wiele, choć jak widzimy, restrykcyjne prawo wobec papierosów (za które dużo pkt. otrzymała np. Australia, gdzie za paczkę fajek płacimy kilkukrotnie więcej niż w Polsce) chyba już niezbyt wpisuje się w narrację Mentzena. To jeszcze jednak nie największy problem (można by to nawet na dobrą sprawę pominąć). Jest nim kompletna niezgodność rankingu z tezą. Ta brzmi „Niemcy i Szwajcaria są w pierwszej dziesiątce, bo mają konkurujące kasy chorych”. A jak to wygląda w rzeczywistości?
1. Tajwan – ❌ (National Health Insurance – monopol państwowy) 2. Korea Południowa – ❌ (National Health Insurance Service – monopol państwowy) 3. Australia – ❌ (Medicare – publiczny system, choć istnieją prywatne ubezpieczenia) 4. Kanada – ❌ (Medicare – publiczny system zarządzany przez prowincje, brak konkurencji) 5. Szwecja – ❌ (Publiczny system finansowany z podatków, brak konkurencji) 6. Irlandia – ❌ (Publiczny system HSE, choć prywatne ubezpieczenia są dostępne) 7. Holandia – ✅ (Konkurujące prywatne ubezpieczenia, obowiązkowe dla wszystkich) 8. Niemcy – ✅ (Konkurujące kasy chorych – Krankenkassen) 9. Norwegia – ❌ (Publiczny system finansowany z podatków, brak konkurencji) 10. Izrael – ✅ (Cztery konkurujące kasy chorych – Kupot Cholim) 11. Belgia – ✅ (Kilka konkurujących funduszy ubezpieczeniowych – mutuelles) 12. Szwajcaria – ✅ (Obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne z konkurującymi ubezpieczycielami) 13. Japonia – ✅ (Wielokasetowy system ubezpieczeń zdrowotnych) 14. Singapur – ✅ (System Medisave i Medishield – różne fundusze, częściowo państwowe)
To zestawienie dobitnie pokazuje, że dominują w rankingu kraje bez konkurencyjnego systemu kas chorych. Dodatkowo — Stany Zjednoczone przedstawione jako przykład systemu skrajnie patologicznego z olbrzymimi wydatkami na zdrowie (co akurat jest prawdą), znalazł się na… 15. miejscu z minimalną stratą do Singapuru xD Tak — jedną pozycję za superaśnym Singapurem. Ba! Singapur miał gorszy od USA wynik w kategorii „Medicine Availability and Cost”. No cóż — oceńcie sami czy to się w ogóle klei oraz czy to zestawienie w ogóle jest warte uwagi w takim razie.
Ranking ujawnia także jedną ważną rzecz. Przy ocenie systemu ochrony zdrowia, brane pod uwagę są takie czynniki jak np. akcyza na papierosy. To ważny wątek, który poruszymy dalej. Spójrzmy jednak na liczby, bo na nie powoływał się Mentzen.
Wydatki na zdrowie. Singapur wydaje mało, Singapurczycy żyją długo?
No dobrze — Sławek Mentzen pomylił się cytując zły ranking. Spójrzmy więc na suche liczby. Pandemia spowodowała duże zmiany w wydatkach na zdrowie jak i długości życia, więc najlepiej będzie cofnąć się do 2019 roku (nie mamy jeszcze pełnych danych za 2023 rok, więc nie miałbym czego analizować, a te z czasu pandemii są mało miarodajne).
No i na pierwszy rzut oka wygląda to całkiem nieźle. Zwykle jakość ochrony zdrowia ocenia się przez pryzmat długości życia (ponieważ to łatwo dostępne i porównywalne dane), więc i ja się nimi posłużę. Spojrzymy szczególnie na wymienione przez Mentzena kraje, ale zrobiłem dla was wykresy dla dużo większej liczby państw.
Kraj — wydatki %PKB (długość życia)
🇸🇬 Singapur - 4,4% PKB (83,2)
🇵🇱 Polska - 6,5% PKB (78,3)
🇨🇭 Szwajcaria - 11,1% PKB (83,4)
🇩🇪 Niemcy - 11,7% PKB (81,7)
🇺🇸 USA - 16,7% PKB (78,5)
Dane więc zgadzają się z tezą Mentzena — Singapur wydaje dużo, dużo mniej i żyje się tam bardzo długo. 4,4% PKB to dużo mniej nie tylko od Polski (6,5% PKB), ale 2,5-krotnie mniej niż Szwajcaria i Niemcy i blisko 4-krotnie mniej niż USA. Tymczasem pod względem długości życia jedynie Szwajcaria może się równać z Singapurem.
Poniższy wykres fajnie pokazuje, że Singapur to jeden z największych wyjątków na tle innych państw świata (analizuję 170 państw świata dla których mam kompletne dane). Co ciekawe, Polska wcale nie wypada źle. Jak na wydatki (wyrażone jako %PKB) wypadamy po prostu przeciętnie. Wyniku USA nie skomentuję, bo jakie są Stany Zjednoczone wszyscy widzimy. Niemcy i Szwajcarzy wydają na zdrowie nie tak mało i pójście ich drogą oznaczałoby wzrost wydatków na zdrowie.
No to co — Singapur jest taki super i pora na CS’a? No cóż — odpowiedź brzmi nie. Dlaczego? Składa się na to kilka czynników.