#ABW zatrzymała 14 osobę, która miała należeć do organizowanej przez Komitet Bezpieczeństwa Państwowego Republiki Białorusi siatki szpiegowskiej. Osobą tą jest jest Rosjanin, jeden z hokeistów pierwszoligowej drużyny ze Śląska. To kolejny b młody, bo zaledwie 20 letni, zatrzymany
Z postanowienia aresztowego Nikołaja Moskalenki, zatrzymanego przez ABW w marcu tego roku, wynika, że siatkę organizowali nie sami Rosjanie ale Białorusini. 52 letni Moskalenko, uznawany za koordynatora grupy, miał zapewniać łączność siatki z BY KBP(tradycyjnie nazywanym też KGB)
Z postanowień aresztowych dwóch innych członków siatki 19 l. Mari Medvedevej i 29 l. Vladislava Posmityukha, dowiadujemy się, że ich celem była obserwacja lotniska w Jasionce, portów w Gdańsku i Gdyni oraz obiektów infr kryt w Warszawie i Medyce.
Grupa była prowadzona przez białoruskie KBP(inaczej KGB). Szefem jest 56 letni generał Iwan Tertel. Widoczny na zdjęciu pierwszy z lewej od Łukaszenki. Nie ma wątpliwości, że KGB informowała o rezultatach Rosjan.
Zwróćmy uwagę, że poza koordynatorem, wszyscy zatrzymani są bardzo młodymi ludźmi między 19 a 30 rokiem życia. Bez doświadczenia w branży. To naprędce utworzona z amatorów siatka, z ambitnym spektrum zadań. KGB rzuca ich do działań jak Rosjanie mobików na ukraińskie ckm-y.
Niewątpliwe podstawowym celem, tej uruchamianej kilka miesięcy po wybuchu wojny grupy(większość prawdopodobnie od stycznia 23), było rozpoznanie i śledzenie transportów na Ukrainę oraz zdobywanie informacji dotyczących rozbudowy baz USA w Polsce. Dobra robota kontry #ABW.
Zastanawiacie się dlaczego siatkę budowało Białoruskie KGB a nie np. rosyjskie FSB. Otóż cały rosyjski personel tego typu został wywalony z Polski jeszcze w marcu ubiegłego roku. Białoruski nie. Więc RU korzysta z ich pomocy.
Wiedząc o tym, że utajnione decyzje aresztowe, trzech z z zatrzymanych osób, jasno wskazują że organizatorem było białoruskie KGB, a nie żadne FSB, czemu nie następuje reakcja dyplomatyczna wobec Ambasady BY a Żaryn i TVP uparcie mówią o ruskiej siatce szpiegowskiej? Nie kumam.
Izwiestia potwierdza nazwisko zatrzymanego Rosjanina. Ma nim być Maxim Sergeev. Zaledwie 20 letni gracz UKS Zagłębie Sosnowiec. Urodzony w Rieutowie koło Moskwy, grał wcześniej w barwach rosyjskich klubów Khimik i Olympiana. W Polsce od 2021 roku.
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Tylko kilka gazet podeszło do tematu poważnie i sprawdziło w jakiej rzeczywistości obudzimy się w dniu, w którym zakaz fotografowania wejdzie w życie, czyli 17 kwietnia. Duże brawa dla Wyborczej Szczecin, która wypytała się paru przedsiębiorstw. Oznaczenia zamierza wprowadzić między innymi Szczeciński Zakład Wodociągów i Kanalizacji oraz Port Szczecin. - Nasze obiekty są traktowane jako infrastruktura krytyczna - mówi Hanna Pieczyńska ze ZWiK. Port w Szczecinie też już się przygotowuje. Poniżej mapa z naniesionymi strefami zakazu fotografowania tylko dla tych dwóch firm(kolor czerwony, plus na niebiesko jednostki wojskowe). Ładnie się złożyło, że na Google przed jedną z przepompowni znajduje się przystanek i zatrzymał się autobus. Sporo osób czekając przegląda komórkę, czyli mają narzędzie wykroczenia w ręku. Sam autobus cały czas nagrywa otoczenie. Jak to ma funkcjonować w rzeczywistości? Zgodnie z prawem nie może. Nic z tego nie jest ujęte w wyjątkach przepisu. Nie mówiąc np. o tym, że jakiekolwiek roboty drogowe wymagają prowadzenia dokumentacji zdjęciowej przed, w trakcie i po. Tego też brak w wyjątkach. Zgodnie z prawem powinny zostać wstrzymane w okolicy ww obiektów. Już nawet nie warto pisać o strefach płatnego parkowania i ich sprawdzaniu.
Nowy przepis zapowiada, a kolejka chętnych tylko to potwierdza, w jaką rolę wcielą się urzędnicy. Zawsze w przypadku sporu będą mogli zabrać komórkę, generując wielotysięczną koszty, a biegły po roku oceni czy coś na niej było. Zyskają niesamowite narzędzie.
Podobny zakaz wprowadzi Port i Rafineria w Gdańsku. Co z fotkami turystów z Wieży Mariackiej w Gdańsku(moje zdj. na dole)? Widać stamtąd te obiekty w pełni. Po co przepis, który poza licznymi szkodami, jedynie utrwali przekonanie o uznaniowym charakterze prawa.
Wiemy już, że przepis nie może być stosowany w pełni, bo jak by zaczął to by padł, więc będzie używany wyłącznie wobec osób, które irytują zarządców. Dziennikarze, nieskumplowani lub konkurencyjni przedsiębiorcy, audytorzy, hobbiści. Ten wyjątek od art. 54 Konstytucji jest rodzajem przywileju, którego nie ma nigdzie na świecie. Ci z MON, którzy twierdzą inaczej są oszustami. Nie ma demokratycznego kraju, który zabrania pokazywać dziennikarzom, że infrastruktura taka jak wodociągi wymaga remontu. Swoją drogą ciekawe czy dziennikarzom starczy odwagi cywilnej gdy pęknie zbiornik i leje się olej albo w porcie zapali się statek z chemią. Nie można przecież pokazać bez zgody zarządcy. Polska jako pierwsza wprowadza taki zakaz. Na dłuższą metę dla państwa czyli dla nas, będzie to bardzo szkodliwe. Powodów są setki. A już jedną kamerę TVNu pod PERN zajęto.
Kolejny oskarżony w sprawie sabotażu RU w Polsce. Białorusin Stepan K. usłyszał zarzut podpalenia w kwietniu 2024 roku marketu OBI przy Radzymińskiej 166 w Warszawie.
Sugerowaną przez zleceniodawców metodą było użycie biopaliwa do kominka. Jest to substancja częściowo żelowa, bezwonna, pali się długo, nie daje dymu i bardzo powoli wysycha. Nie zwraca więc uwagi zapachem. Rozlaną można zostawić na wiele godzin i podpalić zdalnie. Mogą do tego służyć np. bezprzewodowe systemy do pirotechniki w cenie kilkuset złotych o zasięgu do 200m lub układy z opóźnionym zapłonem. Podstawą każdej z tych opcji są zapalniki elektryczne do petard po 3 zł sztuka. Nie przypadkiem członkom grupy Stepana operatorzy sugerowali na Telegramie lekturę "Nowoczesnej pirotechniki", Мельников "Современная пиротехника".
Obi jest wśród sieci, które szybko wyszły z Rosji. Z kolei fabryka farb przy Kwidzyńskiej we Wrocławiu, którą planował podpalić należący do tej samej grupy i skazany w lutym na 8 lat więzienia Serhij S. należała do amerykańskiej spółki PPG Industries. Działania siatki miały więc, jak się dało, uderzać w konkretne firmy. Nie znamy dokładnej kwoty jaką obiecano za podpalenie Stepanowi, ale Serhij S, miał dostać 4000$, połowę z góry.
Co ciekawe osobna grupa, której członków rok temu wyłapano na Ukrainie, przygotowała dokumentację zdjęciową innych miejsc do podpalenia w tym pobliskiego marketu budowalnego 3W(Staniewicka 10 Warszawa). Z kolei parę km dalej znajdują się zgliszcza Marywilskiej 44.
Niesamowite, że GRU za równowartość nowego samochodu była w stanie zorganizować i opłacać siatki podpalaczy, gotowych ryzykować wieloletnie wyroki. Mijające się, co prawda w różnym czasie, na tych samych ulicach polskich miast.
Mapka zrealizowanych i planowanych podpaleń w rejonie Targówka. Sugerowany środek do podpalania, zapalniki elektryczne i ruska książka Nowoczesna Pirotechnika. Budżet GRU na siatkę 25 k $.
Zdjęcia 3W przy Staniewickiej znalezione u członków grupy zatrzymanych na Ukrainie rok temu. Plus porównanie z GSV.
Żelowe biopaliwo to trochę jak boostowana etanolem płynna świeczka. Spala się od iskry całkowicie, praktycznie nie wydziela zapachu. Choć pożar OBI wywołał szkody na 3.5 mln zł to nie zniszczył monitoringu i gość wpadł. RU ewidentnie testują różne środki.
Dane trafiające do społecznościówek to zagrożenie dla tajemnic każdej armii. Zaskakuje, że tak łatwo o tym zapominamy. Wiedzę udostępniają sami żołnierze. Na przykład poprzez popularną, zwłaszcza w Ameryce, aplikację wspomagającą uprawianie sportu Strava.
Z danych biegaczy dowiemy się, że np. w Żaganiu przebywa Gwardia Narodowa(z Iowa, Illinois, Wirginii itd.). Poznamy nawet dane niektórych z kluczowych oficerów łączności.
Na dole mapki JW w Żaganiu i poligonu z trasą biegową "Zagan Hookie Lau" i "Dzien dobry". Po prawej jedna z aż kilkudziesięciu stron nazwisk biegających tu żołnierzy z przykładowym odniesieniem do 2 osób na Linkedin i FB. Na koniec jeden z oficerów łączności. Strava podaje datę kiedy biegli. Można w ten sposób ustalić bieżącą listę jednostek, które wysłały komponenty do PL. Imienna znajomość setek stacjonujących u nas żołnierzy może też ułatwiać ich werbunek. Na co powinno zwrócić uwagę SKW. To zaskakująco obszerna i ciągle aktualizowana baza danych. Za darmo.
W Świętoszowie podobnie(moja ulubiona nazwa trasy "Zabierz mnie do domu" :). Też Gwardia Narodowa(Wirginia, Massachusetts, Missouri) i np. U.S. Army Ordnance Corps. Przy okazji możemy śledzić historię przydziałów części żołnierzy, których można tylko pozazdrościć. Niektórzy z Polski trafili aż na wyspy Salomona. W Skwierzynie i Powidzu bez wnikania w szczegóły biega regularna US Army, łącznie z elementami wywiadu. W Rzeszowie natkniemy się na robiących wyniki żołnierzy z 10th Special Forces Group(spadochroniarze). Czyli najbardziej hardcorowa jednostka z US biegająca w PL. W Drawsku sporo trenerów z USA. Można by tak długo. Z tego co pobieżnie przejrzałem setki, pewnie ponad tysiąc, żołnierzy US. Pewnie ze dwa razy tyle PL.
Jak widać zarysy wojskowej maszyny stają się widoczne gdy jej członkowie używają niektórych aplikacji. W sumie W PL stacjonuje około 10 tysięcy Amerykanów. Wydaje się, że kilka procent z nich używa Stravy. Pozwala to na statystyczne określenie składu kontyngentów poszczególnych baz. To duża luka. Dotyczy to także, choć w mniejszym stopniu, WP. Np. w Łasku poza pilotami, technikami i ładowaczami bomb 555th Fighter Squadron, biegają polscy piloci itd. Warto wydać jakiś okólnik w tym temacie.
Kończąc temat rozlokowania dowództw to dokumentami opisującymi jak to dokładnie wykonać są "Instrukcja organizacji i funkcjonowania Wojennego Systemu Dowodzenia SZ RP" i "Instrukcja Komendanta Stanowiska Dowodzenia". Zostały wymienione w niejawnym dokumencie "Doktryna systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi Rzeczypospolitej Polskiej", który z jakiegoś powodu obok kilku innych tego typu lata na docer i scribd. Opisuje on funkcjonowanie SZ w czasie wojny.
"Instrukcja organizacji i funkcjonowania WSyd SZ RP" jest uszczegóławiana opracowaniem wytycznych, kolejno przez sztaby dywizji i brygad. Przykład dla 11DKPanc i jej 17BZ także na scribd i docer. Takie dokumenty przygotowano dla każdej JW. Wpływ na ich kształtowanie ma "Zarządzenie MON w sprawie doboru i stosowania środków bezpieczeństwa fizycznego do ochrony informacji niejawnych". Faktycznie, jak wskazano w dyskusji, o sposobach ochrony decyduje ocena ryzyka, czyli np. klauzul przetwarzanych w systemach teleinformatycznych informacji i stopnia narażenia. Jest to więc system, w którym akty prawne są przekuwane na konkretne Stałe Procedury Operacyjne(SOP), czyli listę zadań do wykonania.
Ponieważ celem ćwiczeń jest "zgranie w ramach WSyD WLąd: SD dywizji i SD jednostek bezpośrednio podległych" lub "zgranie w ramach WSyD ŻW: SD/GO jednostek bezpośrednio podległych" to zastanawia czemu mimo to widzimy tak dziwne rozwinięcia stanowisk dowodzenia. Choć wszyscy wojskowi, którzy zabrali głos, mają świadomość, że w przypadku wojny trzeba będzie całkowicie odejść od takich praktyk.
Na sribd można też trafić na niejawne załączniki do wytycznych dla brygad na czas wojny, np. system meldunkowy na SD, który reguluje częstotliwość składania meldunków. Jako platformy wymiany informacji między studentami kierunków wojskowych, sribd i docer, mają charakter wysoko informatywny i pozwalają zajrzeć za kulisy deklaratywnie niejawnego rozkazodawstwa. Co jest kolejną sprawą, która wyszła przy okazji serii tych wpisów.
Przykład linku na docer.
Wytyczne do WSyd 17BZ. Ktoś opublikował te dokumenty rok temu. Czyli przeznaczone do tego służby przez rok tego nie wychwyciły.
Czekając na Iskandery. Alarmowe rozwinięcie polskich Mobilnych Stanowisk Dowodzenia w lutym 2022.
Po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, zaczęto rozstawiać przy JW mobilne Stanowiska Dowodzenia(SD). To z nich miano, na wypadek wojny, wydawać rozkazy. Na zdjęciu mobilny SD w 2 Batalionie Zmechanizowanym z Giżycka. 30km od granicy z Kaliningradem. Obok siebie stoi 6 Mobilnych Modułów Stanowiska Dowodzenia(MMSD) w wersji 15-stopowej. Otacza je mur z koszy z ziemią(w innych JW jest to zazwyczaj concertina). Można tu wejść tylko z odpowiednimi uprawnieniami przez namiot(a w przypadku alarmu wzorem Suworowa, choć za zniszczenie mienia batalionu grożą konsekwencje, tędy wyjechać). W pewnym oddaleniu, w otoczeniu concertiny żeby nie uciekł z planszy, Honker z radiem KF. Razem tworzą przepisowe Stanowisko Dowodzenia.
Z jakiegoś powodu dowództwo pozbawiono mobilności i skupiono w jednym miejscu. Łatwo je zauważyć a w przypadku gdyby stan podwyższonej gotowości przerodził się w wojnę, zniszczyć. Czemu w kolejnym z pokazanych miejsc tak dziwnie ustawia się najcenniejsze aktywa jednostki? Buduje się zagrody i gromadzi z jednym miejscu. Przyczyną jest to, że mobilne SD są kancelariami tajnymi. Co za tym idzie stosuje się tu kalkę przepisów, które napisano z myślą o ochronie nieruchomości. Dlatego rozwinięcie MSD przybiera taki wygląd.(będzie jeszcze drugi post)
Każdy wóz SD jest częścią kancelarii tajnej. Idzie za tym wymóg utworzenia dookoła nich strefy ochrony i wyraźnego zabezpieczania jej granic np. płotem, drutem kolczastym lub murem z koszów z ziemią. Żaden wóz, który przetwarza informacje niejawne, nie może zostać poza strefą. Tworzy się plan ochrony informacji niejawnych, ewidencje i rejestr wejść.
Każda strefa powinna być pilnowana. Należy sprawdzać uprawnienia wchodzących.
Przed wejściami do stref widzimy namioty. Odbywa się tu kontrola uprawnień, prowadzony jest rejestr.
Wyobraźmy sobie konieczność otaczania osobną barierą(jak Honkera) rozproszonych co 100 metrów MMSDków. Przyznawania im wartowników i własnych ewidencji dokumentów(w niewielkiej skali zastosowano to w 19 Lubelskiej Brygadzie Zmechanizowanej 1 zdjęcie). Przejście z wozu do wozu wymagałoby dodatkowego legitymowania, bo to wiadomo kto idzie, sprawdzenia w spisach i rejestracji. Przeniesienie dokumentu/mapy/rozkazu między modułami wymagałoby najpierw wpisu do ewidencji wynoszonych dokumentów niejawnych. Potem przyjęcia na ewidencję modułu, do którego idziemy. Zamiast sekund zajmowałoby to wiele minut, kosztem pracy dowódczej.
Jak widać formalne wymogi bezpieczeństwa łatwiej się spełnia, a sztab pracuje wydajniej, jeśli zgrupuje się pojazdy w jednym miejscu.
Niestety kilka charakterystycznych wozów postawionych tuż obok siebie zwraca uwagę. Dookoła wozów układa się błyszczącą concertinę, lub stawia mur, które poza tym, że są dobrze widoczne, to dodatkowo informują o roli tego miejsca. Bariery opóźniają też czas manewru w przypadku alarmu. Wszystko to razem ułatwia wykrycie i zniszczenie SD.
Czy da się uciec przed referentką z plasteliny?
Jak wiemy z mojego małego dochodzenia jest to ustawienie uniwersalnie przyjmowane we wszystkich przypadkach, w których znalazłem darmowe zdjęcia. Nieważne czy to chroniona Patriotami Warszawa, narażone Giżycko lub odległy Rzeszów.
Obserwowałem gang narkotykowy. Dla odmiany od służb specjalnych zająłem się sprawdzeniem jak działa praski handel narkotykami.
W trakcie poszukiwań moją uwagę przykuła, położona kilkaset metrów na północ od Brzeskiej, ulica Inżynierska. W odróżnieniu do Brzeskiej, gdzie zwykle jest pusto, panuje tu spory ruch.
Obserwowałem tą bramę na spokojnie, raz na kilka dni, przez okres trzech tygodni. Najdłużej pół godziny na raz. Oceniam liczbę wchodzących, w 30 minut potrafiło przyjść 20 osób, na co najmniej 250 dziennie. Sporo jak na wyludnioną kamienicę, raptem z kilkoma rodzinami.
Proste obliczenia prowadzą do stwierdzenia, że upłynnia się tu 15-20 kg narkotyków miesięcznie. Całkiem sporo. Dla porównania, na lotnisku Chopina służby ujawniają w miesiąc 7 kg narkotyków. Rocznie 80 kg. Na Inżynierskiej tyle może się rozchodzić w mniej niż pół roku.
Wśród zadań dzielnicowych na pierwsze półrocze 2024 roku, znalazło się ograniczenie handlu narkotykami właśnie w podwórzu Inżynierskiej 9. Problem w tym, że zadanie zostało postawione w styczniu 2024 roku.
Czasami patrol zaparkuje tuż przed bramą, odstraszając klientów i przerywając handel. Kiedy odjedzie sprzedaż rusza na nowo.
Kilkanaście dni przed publikacją 17 lipca rozmawiałem na ten temat z praską Policją. Dowiedziałem się, że dzielnicowi o handlu przy Inżynierskiej już dawno poinformowali wszystkie wydziały zajmujące się przestępczością zorganizowaną. Do powtórzenia sukcesu z Brzeskiej potrzebny byłby udział wydziałów wywiadowczych i kryminalnych. Miejscowi Policjanci są nieco rozgoryczeni. Od początku roku nie otrzymali w tej sprawie żadnej pomocy.
Zapewne finałem tej komunikacji jest nalot wywiadowców 20 lipca, w toku którego odkryto 18 kg narkotyków o czarnorynkowej wartości 1 mln złotych. W następnym tygodniu, dokładnie 25 lipca, w dniu publikacji informacji prasowych o zatrzymaniu, choć z brakami, handel trwał dalej.
Handel odbywał się pomimo, jak odkryłem weryfikując sytuację, od początku roku wśród zadań Policji było jego zakończenie. I to jest chyba najbardziej zaskakujące w tej historii. Impossybilizm. Policja zna adres i nic nie może zrobić.
To jeden z ostatnich w Warszawie takich półjawnych sklepów z narkotykami. Tzw. na żywca. Policja ma problem bo w handlu uczestniczą sami mieszkańcy kamienicy. Jak jakiś dziennikarz tam pojedzie to pewnie jeszcze ich złapie. Zdjęcia z dziś: