Jedna z najbardziej niezwykłych, w sumie niepokojących i dających do myślenia rzeczy, o jakich ostatnio przeczytałem.
Bardzo pospolity w Polsce i na świecie grzyb - Chrząstkoskórnik purpurowy, znany patogen drzew rozkładający drewno... zaatakował człowieka! 1/6
Rzecz miała miejsce w Indiach, grzyb zainfekował tchawicę mężczyzny powodując powstanie ropnia utrudniającego oddychanie. Pacjenta wyleczono, cóż więc w tym takiego niezwykłego? Chrząstkoskórnik jest przystosowany do życia w skrajnie odmiennym środowisku tkanek roślinnych 2/6
i był to pierwszy przypadek na świecie, gdy odnotowano jego infekcję u ludzi. To trochę tak, jakbyśmy polecieli na marsa, wysiedli ze statku bez skafandra i stwierdzili, że w sumie to da się tu żyć. Spośród milionów gatunków grzybów na świecie, tylko nieliczne mogą infekować 3/6
ludzi, a i to głównie tych z osłabioną odpornością. Przypadki, w których patogen może się rozwijać na organizmach z odmiennych królestw (rośliny i zwierzęta) są skrajnie rzadkie. Znamy choćby Alternaria alternata, który to grzyb jest pod tym kątem dosyć wszechstronny, ale 4/6
ma ogólnie szersze spektrum siedliskowe, obejmujące różne rodzaje materii organicznej, niż wyspecjalizowany w porażaniu roślin Chrząstkoskórnik. Czyni to jego "wyczyn" tym bardziej niezwykłym i każe się nam po raz kolejny zastanowić nad tym, jak dziwacznymi i niepokojąco 5/6
plastycznymi organizmami są grzyby. Co będzie następne? W czasach nagłych zmian czeka nas więcej podobnych odkryć, przy których scenariusz z The Last of Us zdaje się nie być aż tak fantastyczny, jak się z początku mogło wydawać😉6/6
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Na naszych twarzach (w mieszkach włosowych i gruczołach łojowych) mieszkają mikroskopijne pajęczaki. I nie oszukujmy się, że nie - badania DNA znajdują potwierdzenie ich obecności na skórze właściwie WSZYSTKICH dorosłych i ok. 70% osób poniżej 18 lat. Poznajcie swoje Nużeńce! 1/8
Mierzą ok 0,1 - 0,4 mm. Dzień spędzają kryjąc się w naszej skórze i odżywiając głównie łojem i złuszczonym naskórkiem. Nocą zaś, gdy śpimy, budzi się w nich pożądanie. Opuszczają torebki włosowe i powoli wędrują nam po twarzy w poszukiwaniu partnera do kopulacji. 2/8
Gdy mamy osłabioną odporność, populacja naszych małych przyjaciół może zanadto wzrosnąć, prowadząc do powstania objawów przypominających trądzik (nużyca). Najczęściej obecność nużenców jest jednak bezobjawowa, a być może odgrywa naprawdę ważną rolę dla higieny naszej skóry! 3/8
Niektórzy, gdy patrzą jak nocą w łazience czmycha przed swiatłem, witają się z nim jak ze starym przyjacielem. Inni się go brzydzą czy nawet boją, a część w ogóle nie wie o jego istnieniu.
A to romantyczny owad, który jednak... nigdy nie kopuluje! Jak to możliwe?
Oto Rybik! 1/6
Rybiki cukrowe towarzyszą człowiekowi właściwie na całym świecie. Zamieszkują ciepłe i wilgotne pomieszczenia (np. łazienki czy kuchnie) i są właściwie nieszkodliwe. Nie przenoszą żadnych chorób, odżywiają się martwą materią organiczną i bardzo starają się przed nami ukryć 2/6
Są przy tym długowieczne jak na owady, bo dożywają nawet 8 lat - niekiedy mieszkają więc w naszych mieszkaniach... dłużej niż my. Ich zaloty to romantyczny "taniec", po którym jednak NIGDY nie dochodzi do fizycznego zbliżenia i kopulacji. Samiec wytwarza specjalny pakunek... 3/6
Jednym z najbardziej śmiercionośnych grzybów w dziejach wcale nie jest jakiś muchomor, a coś dużo bardziej niepozornego. Grzyb ten często zabijał tysiącami, powodując bolesną agonię w halucynacjach, z gnijącymi kończynami odpadającymi od ciała trawionego Ogniem św. Antoniego 1/6
W tylko dwóch krótkich epizodach w X wiecznej Francji zabił szacunkowo nawet 40-60 tysięcy osób. Kolejne "epidemie" zbiorowych halucynacji pociągały za sobą kolejne tysiące i setki ofiar. Z czasem zaczęto dopatrywać się w nim źródła opowieści o czarownicach (np. Salem)... 2/6
czy do dziś niewyjaśnionych, brzmiących na wyjęte prosto z koszmaru chorobach, takich jak np. Taniec św. Wita, który całe społeczności prowokował do obłąkańczego tańca kończącego się zbiorową śmiercią. Grzyb sam w sobie był jednak wystarczająco śmiertelny i "magiczny"... 3/6
Czy to Bąk? Giez? Ślepak, mucha końska, pawent, bumbaszka??? Po ostatnim wpisie okazuje się, że wymaga to głębszego wyjaśnienia!
Oto prosta ściąga i wątek z kilkoma zdaniami opisu dla każdego z tych dziwadeł. Jeśli ktoś jest ciekaw, kto do cholery jest kim, to proszę! 1/8
Na pierwszy rzut, żeby rozwiać wszystkie wątpliwości - oto jedyny, niepowtarzalny, Bąk. A dokładniej jeden z kilku polskich, prawdziwych Bąków (Tabanus), dosyć do siebie podobnych. Przecina skórę i zlizuje krew, prawdziwy bydlak i okrutnik, boleśnie kąsa. Osiąga nawet 2+cm! 2/8
Oto krewniaczka bąka, 2 razy mniejsza, ale należąca tak jak i on do rodziny bąkowatych. Postrach kąpielisk, potwornie upierdliwa - albo cię użre albo zginie z twojej ręki. Często napada chmarami, również boleśnie kąsa. Jusznica deszczowa, nazywana muchą końską lub pawentem 3/8
"Każdego ranka – pisał Steller – ciągnęliśmy za ogony naszych więźniów, których pojmaliśmy żywcem, na egzekucję przed koszarami, gdzie części ścinano głowy, a innym łamano nogi lub choć jedną, a potem odrąbywano ogony".
Czyli o wojnie Beringa z błękitnymi lisami i nie tylko.. 1/7
Odkrycia geograficzne często pociągały za sobą rzeź żyjących na nowych lądach zwierząt. Syrenę morską, którą wspomniany Steller opisał podczas tej wyprawy, doszczętnie wytępiono w zaledwie 27 lat (!). Dziś to gatunek wymarły. A czym na tortury zasłużyły sobie błękitne lisy? 2/7
Gdy statek Beringa rozbił się u wybrzeży nowoodkrytej wyspy, marynarze natknęli się na niej na błękitną odmianę Lisa arktycznego. Zaraz po zejściu na ląd odstrzelili kilka zwierząt zadziwieni faktem, że te nie czuły strachu przed człowiekiem. Tak rozpoczęła się wojna... 3/7
Ciekawostka: rój pszczół ma w polskim prawie własne przepisy. I tak np. pszczelarzowi, któremu zwiał rój, wolno w pogoni za nim wejśc na cudzy grunt, ale jeżeli miną 3 dni, to rój zyskuje niepodległość i staje się niczyj 😉 Takie przepisy niemal bez zmian mamy od ok. 200 lat! 1/4
Prawo to jest dosyć szczegółowe i tak, jeżeli nasz rój upatrzy sobie cudzy, wolny ul i w nim osiądzie, to mamy prawo żądać jego wydania. Sprawa ma się inaczej, gdy nasz rój połączy się z rodziną pszczelą w cudzym, zajętym ulu, bo przez takie przejęcie tracimy do niego prawo 2/4
Sam rój to zresztą też ciekawe zjawisko - kłąb, który widać na zdjęciach, to ciasno zbita grupa pszczół otaczającą i chroniąca matkę, wraz z którą uciekła z ula (wyroiła się), by rozpocząć życie na wlasną rękę. Podczas gdy rój osiada np. na bramce piłkarskiej, część pszczół 3/4