„Nawet jeśli prawda może powodować zgorszenie, lepiej dopuścić do zgorszenia niż wyrzec się prawdy” - św. Grzegorz Wielki
Przeczytałem w całości „Raport z prac Zespołu do spraw oceny funkcjonowania Podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego” sygnowany przez premiera @KosiniakKamysz i wiceministra @CTomczyk.
Wiem, że wszystko jest polityką, lub wręcz „wszystko jest wojną”, jakby powiedział Mark Galeotti, więc będąc zwolennikiem prawicy i zdecydowanym przeciwnikiem obecnego nieszczęścia jakim jest rząd @donaldtusk, nie powinienem zabierać się za temat Raportu sprzed paru dni.
Powinienem jak przywódcy PiS nie mówić nic, lub przekierować dyskusję na rolę Tuska i jego rządu po 10 IV 2010 r. w „zamulaniu” i „zawaleniu” sprawy i śledztwa dotyczącego tragedii smoleńskiej (co jest prawdą).
To byłoby zbyt proste i nie w moim stylu, zatem ryzykując nie pierwszy raz niechęć @Macierewicz_A (którego niezwykle cenię i szanuję za antykomunizm w PRL, lustrację w 1992 r., likwidację WSI i proatlantyzm) i wielu zwolenników PiS, podzielę się swoimi refleksjami na temat Raportu.
Właśnie dla dobra prawicy i jej przyszłości!
UWAGA: do fanów obecnego rządu, jak i opozycji – mój wpis należy traktować integralnie, bez wygodnego powoływania się jedynie na jeden czy drugi jego fragment! :)
Mój stosunek do tragedii smoleńskiej był od początku złożony…
Przez lata wykluczałem rosyjski zamach, uznając że przyczyny katastrofy są pozazamachowe i związane są z błędami organizacyjnymi leżącymi zarówno po stronie rosyjskiej, jak i polskiej.
Zastrzegam się – nigdy nie poświęciłem się temu zagadnieniu.
Tezę o zamachu z użyciem ładunków wybuchowych instynktownie odrzucałem – ze względu na brak dostępu do rosyjskich dowodów w sprawie, ale także pod wpływem oglądanych z doskoku konferencji smoleńskich, naukowych kłótni pomiędzy jej uczestnikami, a zwłaszcza będąc pod wrażeniem tekstów i rozmów z prof. Markiem Czachorem – moim dobrym kolegą i fizykiem z Politechniki Gdańskiej.
Później zaczytywałem się w tekstach i analizach (no i w książce pt. „W innym świecie”) członków Podkomisji czyli Marka Dąbrowskiego, Wiesława Chrzanowskiego i Kazimierza Grono.
Nie ma co ukrywać, że dla mnie laika, teza wspomnianych badaczy (w tym prof. Czachora) o (zamierzonej?) utracie sterowności samolotu (ale nie w wyniku wybuchu), spotkania się z brzozą i winie Rosjan z „wieży” w Smoleńsku sprowadzających polski samolot… na zderzenie z ziemią, stała się najbliższa.
Nawet tworząc odcinki smoleńskie filmu „Reset” poróżniliśmy się nieco z @michalrachon właśnie o sposób opowiedzenia przyczyn katastrofy.
3/11
Pewien sceptycyzm w sprawie Smoleńska pozostał do dziś.
Ale… studiując na wielką skalę polskie dokumenty dyplomatyczne/wojskowe i inne po 2022 r. odnalazłem setki niezwykłych zupełnie dokumentów, meldunków, analiz, korespondencji i notatek (niektórych z nich nie znał ani Zespół Śledczy nr 1 prokuratury krajowej, ani Podkomisja, ani…) z których wynikały trzy kwestie:
1. Że stanowisko polityczne rządu RP od początku było sceptyczne/wrogie wobec obciążania Rosjan winą za katastrofę. Niektórzy z ministrów rządu Tuska (i chyba on sam) apriorycznie wykluczali jakąkolwiek winę rosyjską za tragedię;
2. W szerzej rozumianej ekipie rządu Tuska (w tym wśród lotniczych ekspertów) pojawiły się głosy niezwykle krytyczne wobec sposobu/intencji prowadzenia śledztwa przez Rosjan i samego sprowadzania samolotu w Smoleńsku w dniu 10 IV 2010 r., co znalazło swoje odbicie w niesamowitym wręcz polskim raporcie z grudnia 2010 r. – będącym odpowiedzią na projekt raportu Anodiny (mało kto dziś pamięta, że podpis pod tym dokumentem złożył sam Tusk, ale z jakichś przyczyn – co brzmi jak dywersja - dokument ten nie został przetłumaczony na jakikolwiek język kongresowy i w wersji polskiej został wysłany i załączony do raportu Anodiny!);
3. Po upublicznieniu raportu Anodiny w styczniu 2011 r. i początkowo ostrej reakcji dyplomatycznej Polski (z wezwaniem ambasadora FR do MSZ i dość zdecydowanej rozmowie Sikorskiego z Ławrowem włącznie), stanowisko polskie zaczęło niepokojąco ewoluować w stronę dopasowania głównych tez własnego raportu z lata 2011 r. (Jerzego Millera) do raportu Anodiny (co nie oznacza, że różnic nie było). To miało być również stawką – niwelowania problemów związanych ze Smoleńskiem - ratowania dobrych relacji z Rosją i kierunku polityki Tuska wobec Rosji po 2007 r. W Warszawie, w KPRM i MSZ uważano, że w całej tej machinie kłamstwa najważniejszy będzie zwrot wraku Tu-154M, który zakończy sprawę i pozwoli uczynić skok w przyszłość w relacjach Warszawy z Moskwą. Putin zagrał na nosie takie polskim reseciarzom wykorzystując ich głupotę i naiwność, bo Polska mu po 10 IV 2010 r. nie była już do niczego potrzebna.
Wszystko to, i znacznie więcej, w tym o operacjach rosyjskich wokół Smoleńska i często zupełnie skandalicznych decyzjach Tuska i jego ekipy jest opisanych w #Zgoda a wcześniej w filmie #Reset.
Uważam, że to jak rządy ZP łagodnie potraktowały Tuska po 2015 r. w sprawie Smoleńska i jego polityki rosyjskiej (w tym konsekwentne ukrywanie audytów w służbach specjalnych analizujących funkcjonowania służb w dniu i po 10 IV 2010 r.) jest gigantycznym skandalem oraz powinno zostać w jakiś sposób wyjaśnione i rozliczone.
Całość mojej wiedzy, której część wyartykułowałem w #Zgoda, unaoczniła mi gigantyczną pracę Rosjan (rządu i służb FR), by sprawy katastrofy w Smoleńsku nigdy nie wyjaśnić i wykorzystać w tym prorosyjskie nastawienie Polski rządzonej przez Tuska. I tak było!
Stąd też ostateczne przyjęcie przeze mnie tezy o zamachu przeprowadzonym przez Rosjan w Smoleńsku jako bardzo prawdopodobnej przyczynie katastrofy.
Czytajcie #Zgoda!
4/11
Dopiero powyższe zastrzeżenie pozwala mi odnieść się do Raportu @KosiniakKamysz i @CTomczyk.
Z faktami dyskutował nie będę więc przyznam od razu:
sprawa dotycząca manipulowania raportem NIAR (czytałem o tym wcześniej u prof. Czachora i w książce „W innym świecie”), porównanie treści raportu i ekspertyz NIAR (str. 33, 195-202 [tabela], 232 i nast. [w tym sprawa Jorgensena] oraz 476-555) i wykorzystanie NIAR do własnej tezy o stanie wrakowiska, zniszczenia kadłuba, trajektorii lotu, sprawy drzwi, defragemntacji samolotu (w tym skrzydła) czy zderzenia z brzozą, wyglądają jednoznacznie, są najpoważniejszym zarzutem i obciążają raport Podkomisji poważnym zarzutem nierzetelności!
Jeśli jest inaczej: należy podjąć naukową polemikę (tej brak, jeśli nie liczyć żenujących wpisów na X „Podkomisji smoleńskiej” i wypowiedzi Macierewicza o nielegalności działań MON).
Podobnie jest z ujawnioną korespondencją z Protheroe (str. 208-211), a zwłaszcza sprawą dotyczącą wprowadzenia zmian w przesłanym wcześniej raporcie i ostatniej zapłaty uzależnionej od usunięcia spornego fragmentu (str. 213!).
Chciałbym, aby ta korespondencja (jak i ta z Magnussonem) była fejkiem, ale nie jest, sądząc po reakcjach oraz publikowanych wywiadach medialnych.
5/11
Wbrew temu, co najmocniej akcentują autorzy Raportu, czyli koszt funkcjonowania Podkomisji nie robi na mnie większego wrażenia, bo badanie rzeczywistych przyczyn katastrofy 10 IV 2010 r. jest warte każdych pieniędzy (oczywiście należy to zawsze robić profesjonalnie!), zaś wydatkowaną przez blisko 8 lat sumę 34 milionów zł. uznać należy za niewielką.
Tu zresztą @KosiniakKamysz i @CTomczyk dopuszczają się pewnej manipulacji, bo sumowanie diet, biletów czy noclegów i epatowanie danymi sumarycznymi (to jest modne od końca 2023 r.) tylko na pozór może robić wrażenie na kimś kto zapomina, że dotyczy to prawie 8 lat funkcjonowania Podkomisji (2016-2023), wielu osób (członków Podkomisji i osób z nią współpracujących oraz zamawianych ekspertyz) i związanej z tym logistyki. W przypadku opisywanych diet/umów nie zawsze wiadomo, co jest kwotą netto a co brutto.
Podobnie rzecz się ma z wartością zniszczonego „trwale” i „nieodwracalnie” (pismo z 20 XI 2018 r., str. 271) samolotu TU-154 z września 2011 r. – 47 mln. złotych (str. 266).
Nie wiadomo, czy wycena odnosiła się do samolotu sprawnego, czy była to wycena obiektu muzealnego, co z kolei wydaje mi się wątpliwe (str. 266, przypis nr 205).
Wiadomo, że niszczejący od 2011 r. TU-154, w 2016 r. musiał być wyceniany już inaczej, bo przecież sami autorzy Raportu przyznają, że od 2011 r. nie latał, a koszt jego utrzymania w zdolności do lotów na rok 2012 r. wynosił 6 mln. złotych rocznie (nie wiemy także czy ta suma nie była wliczana w wycenę wartości samolotu z 2011 r. kiedy samolot był zdolny do latania).
Zarzut trwałego uszkodzenia jest z pozoru poważny, ale należy go drobiazgowo przeanalizować biorąc pod uwagę stan maszyny po 2011 r. i stopień późniejszej defragmentacji [przecież wcale niecałościowej) (str. 271).
Natomiast obciążenie kwotą 47 mln. zł Podkomisji Smoleńskiej jest jednak nadużyciem i manipulacją obliczoną na sztuczne podwyższenie kosztów funkcjonowania Podkomisji.
6/11
A teraz sprawa krótko opisanego w Raporcie spotkania Antoniego Macierewicza z Aleksandrem Glazkowem w dniu 16 XII 2020 r. (str. 287-288):
- samo spotkanie z obywatelem FR nie jest czymś nagannym (w #Zgoda na str. 226 wspominamy o spotkaniach polskich dyplomatów z Piotrem Litwiszko i Michaiłem Guriewiczem z Komitetu Śledczego FR, którzy ku niepokojowi rządu Tuska już we wrześniu 2010 r. przekazali informacje o błędach w identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej, co ukrywano przez następne prawie 2 lata!);
- uważam, że powinno się ono odbyć w reżimie kontrwywiadowczym lub w lokalu MON (wtedy Rosjanin musiałby zostać zgłoszony do SKW);
- na spotkanie z Glazkowem można było wysłać innego przedstawiciela Podkomisji (zachowując powyższe reguły);
- Macierewicz zgłosił post factum swoje spotkanie z Glazkowem i przekazał służbie (SKW) nośnik otrzymany od Rosjanina (6 dni później);
- do tej pory – ani z Raportu MON, ani z komunikatu SKW czy ABW (wczoraj pisała o tym @rzeczpospolita) nie dowiedzieliśmy się kim był/jest Glazkow (pomijam "badania" Piątka).
Natomiast spotkanie Macierewicza z Romanem Rostkiewiczem w 2016 r. w Londynie (str. 288) zostało tak enigmatycznie opisane w Raporcie, że trudno na ten temat się wypowiadać.
Należy podkreślić, że podczas konferencji w MON minister @CTomczyk tak opowiadał o tych dwóch spotkaniach (w przypadku Rostkiewicza była mowa że jest obywatelem FR – w Raporcie tego zabrakło), jakby miał pewność że miały one charakter quasi operacyjny a obaj rozmówcy byli reprezentantami rosyjskich służb. Jeśli tak było, to należy to pokazać! Jeśli tak się skaluje i akcentuje te informacje to należy być precyzyjnym.
Niestety minister Tomczyk ma już swoich nieszczęsnych naśladowców… oczywiście w swoim tylko wiadomym stylu wypisujących takie brednie (na proces)👇:
7/11
Na marginesie oburzenia (słusznego) związanego ze spotkaniami Macierewicza z Glazkowem i Rostkiewiczem, że nie odbyły się one w MON i w reżimie kontrwywiadowczym…
Należy pamiętać o całej serii spotkań z jesieni 2007 r. Bronisława Komorowskiego i innych polityków PO (w tym ówczesnego szefa ABW) z głównymi aktorami „afery marszałkowej” (Lichocki - kursant KGB, Tobiasz), które organizowano w… biurze poselskim marszałka Komorowskiego przy Nowym Świecie (z premedytacją wyprowadzono spotkania poza Sejm).
I przykład jeszcze bardziej adekwatny czyli relacje SKW z FSB i rzekome spotkania z Ruskami w „pomieszczeniach recepcyjnych” SKW (jak kłamali w swoich wyjaśnieniach @czeslawmroczeki @TomaszSiemoniak, co opisaliśmy w #Zgoda).
Jak wyglądała rzeczywistość „recepcyjna” i „kontrwywiadowcza” spotkań z FSB ukazuje m. in. dwudniowa biesiada w hotelu w Kadynach (jak wyglądało zabezpieczenie operacyjne tego chlania to ukażemy niebawem… na nowych filmach z imprez #Dusza #Pytel #Nosek z FSB)👇:
8/11
Tylko dla specjalistów…
Rozśmieszył mnie fragment prezentacji Raportu (w samym Raporcie tego nie znalazłem!) odnoszący się do ujawnienia – „cytowania” „informacji niejawnych” w załączniku nr 39 Raportu (Macierewicza) „przekazanych przewodniczącemu Podkomisji”…
Tyle poszukiwań, tyle zachodu, i znaleźli tylko załącznik nr 39!
Wiecie Państwo czego dotyczy ów załącznik 39?
Taaaak, współpracy SKW z FSB czyli ekipy #Dusza #Pytel #Nosek która po 10 IV 2010 r. wkroczyła na drogę współpracy instytucjonalnej SKW-FSB!
Oni mają szajbę na punkcie swoich kontaktów z Ruskami!
Dziękuję @Macierewicz_A za ujawnienie tych faktów!
Zresztą czytajcie fragment załącznika nr 39 (tego przeboleć nie mogą!)👇:
9/11
Śmieszny jest także zarzut zbierania materiałów nie wprost związanych z katastrofą smoleńską (str. 294).
Ten fragment pisał ktoś niepoważny, albo mocno zideologizowany na punkcie walki z Macierewiczem, gdyż postawił zarzut (nie ma na to przepisu w kodeksie) złamania zasady wiedzy niezbędnej (popisał się też angielszczyzną: „need-to-know”).
Geniusz!!! Brawo ten Pan!
Zobaczcie 👇:
10/11
To chyba świadczy o tym, że autorzy Raportu o Podkomisji nie przeczytali Raportu Podkomisji, bo w wielu załącznikach (i to jest akurat bardzo wartościowe) opisano wiele aspektów dotyczących polityki Tuska wobec Rosji po 2007 r.
Tak więc zarzut gromadzenia materiałów z Ministerstwa Energetyki, KPRM, ABW czy MON pozbawiony jest logiki i sensu, gdyż zostały one opisane i ujęte w załącznikach Raportu Podkomisji.
Tu spis niektórych załączników opisujących inne niż techniczne aspekty katastrofy (z podziałem tematycznym)👇:
11/11
A zatem czas na dwa najważniejsze wnioski:
1. Raport @KosiniakKamysz i @CTomczyk jest nierówny a miejscami zideologizowany i naciągany;
2. Część techniczna Raportu, w tym sprawa NIAR i współpracy z ekspertami, jest najważniejsza i zawiera poważne zarzuty wobec Podkomisji.
Wnioski dla Zjednoczonej Prawicy:
1. Sprawa katastrofy Smoleńskiej nie została profesjonalnie przebadana w okresie rządów ZP mimo odkrycia wielu nieznanych aspektów związanych z 10 IV 2010 r.;
2. Bezpowrotnie tragedia Smoleńska została w Polsce skompromitowana w oczach społeczeństwa: najpierw przez Tuska i jego rząd w 2010 r. i później, a potem – po 2015 r. – przez rządy prawicy (nawet część rodzin smoleńskich odwróciła się od @Macierewicz_A że wspomnę, iż książkę "W innym świecie" wsparli swoimi nazwiskami Magdalena Merta i Janusz Walentynowicz);
3. Już nigdy – a przynajmniej w ciągu najbliższej dekady – Smoleńsk nie stanie się obiektem rzetelnych badań państwowych wychodzących poza ustalenia komisji Millera i podkomisji Macierewicza;
4. Podkomisja stała się ofiarą i przykładem zarazem, sposobu zarządzania rządami ZP: czyli każda z frakcji ZP otrzymuje własne księstwo bez możliwości partycypacji i kontroli ze strony kierownictwa politycznego i instytucji rządowych (tak było w Ministerstwie Sprawiedliwości, tak było w służbach specjalnych i urzędzie koordynatora itd.);
5. Stąd wiele błędów, chaos organizacyjny a często i marne efekty w których szczytne idee i wola zmiany uległy ciężarowi niekompetencji i braku profesjonalizmu;
6. Potrzeba przepracowania błędów, bo powrotu do takiej jakości zarządzania poszczególnymi segmentami państwa być nie może. Polski na to nie stać!
A teraz możecie mnie ekskomunikować z prawicy! 😊
A kto nie chce czytać o błędach prawicy niech czyta o niekompetencji i głupocie rządów Tuska i jego polityce wobec Rosji. Czytajcie #Zgoda
No dobrze… wróćmy do „raportu” Zespołu ds. Dezinformacji rządowej Komisji #Stróżyk z 10 stycznia 2025 r. i uporządkujmy kwestię ewentualnego plagiatu, jaki związany jest z publikacją „raportu”.
Uporządkujmy, a raczej uzupełnijmy dotychczasowe ustalenia, bo sprawa jest poważniejsza niż wydawałoby się to po ustaleniach @StZaryn .
A zatem… na stronie 13, w akapicie drugim „raportu” Komisja #Stróżyk pisze:
„O możliwości realizacji celów rosyjskiej polityki zagranicznej decydują między innymi zdolności prowadzenia walki informacyjnej (ros. информационная борьба)”
i odsyła nas do przypisu nr 9 na tej samej stronie o treści:
„И. Б. Мощанскии , Информационная война. Органы спецпропаганды Красной армии, Москва 2010, s. 8–9. Rosyjska teoria walki informacyjnej wywodzi się z teorii propagandy specjalnej, od 1942 r. do ostatniej dekady XX w. przedmiot nauczania w Wojskowym Instytucie Języków Obcych w Moskwie. Do propagandy specjalnej powrócono w Instytucie w 2000 r. po opublikowaniu Doktryny Bezpieczeństwa Informacyjnego Federacji Rosyjskiej”.
W rzeczywistości powyższy fragment jest dość nieudolną przeróbką ustaleń dr. Michała Wojnowskiego – analityka ABW, pracownika KPRM i członka Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022, którego ludzie @TomaszSiemoniak po wyborach w 2023 r. wyrzucili z pracy.
W każdym razie „zapożyczony”, bez podania źródła, tekst Komisji #Stróżyk pochodzi z bardzo ważnego artykułu dr. Wojnowskiego: „Zarządzanie refleksyjne” jako paradygmat rosyjskich operacji informacyjno-psychologicznych w XXI w., „Przegląd Bezpieczeństwa Wewnętrznego”, 2015, nr 12 (7), s. 14 (przypis nr 12).
Chodzi o ten fragment 👇, który zaznaczono w przypisie („następny slajd proszę”):
3/7
Ale to nie wszystko w tym kontekście.
Otóż w cytowanym i już zaprezentowanym wyżej fragmencie „raport” #Stróżyk (przypis 9 ze str. 13) odnosi się do rosyjskiej książki Moszczańskiego i to w kontekście „walki informacyjnej”:
И. Б. Мощанскии, Информационная война. Органы спецпропаганды Красной армии, Москва 2010, s. 8–9.
Tak się składa, że ja tę książkę mam! Fragment ze stron 8-9 książki Moszczańskiego nie dotyczy tego o czym pisze #Stróżyk („możliwości realizacji celów rosyjskiej polityki zagranicznej decydują między innymi zdolności prowadzenia walki informacyjnej”)!!!
Tak jak słusznie przywołuje tę książkę dr Wojnowski w swoim „Zarządzaniu refleksyjnym”… (str. 14, przypis nr 12), Moszczański pisze o organach XX-wiecznej specpropagandy i to w dodatku podczas II wojny światowej (lata 1941-1943) w kontekście prowadzonych działań wojennych i relacji pomiędzy partią, armią, ośrodkami naukowymi i agencjami informacyjnymi!
To dość jednoznacznie prowadzi do wniosku, że komisja #Stróżyk – mimo naukowego cenzusu wielu jej członków (Stróżyk zrobił habilitację jak wynika z informacji @MON_GOV_PL, co należy w szczegółach przeanalizować!) zacytowała książkę, której zapewne nikt na oczy nie widział i zapewne nie czytał, ale przez fakt, że cały ten fragment jest przez zabawy z szykiem zdań "zalegendowanym plagiatem" z Wojnowskiego (u którego książka Moszczyńskiego jest cytowana poprawnie) to nieumiejętnie wklejono do niej przypis odnosząc się także do tych samych stron, jakie przywołał Wojnowski (str. 8-9).
Dowód 👇w postaci fragmentów książki Информационная война ze stron 8-9 („następny slajd proszę”):
Obejrzałem wywiad red. Patrycjusza Wyżgi @patrycjuszwyzga z Aleksander #MakowskiSB na @DidaskaliaWP
Piszę to dla tych, co nie mają nerwów i sił, by obejrzeć ten propagandowy spektakl, w którym z zawodowego hucpiarza i oszusta, aktywisty ZSP i PZPR, ulubieńca Kiszczaka oraz funkcjonariusza komunistycznej bezpieki osobiście odpowiedzialnego za szereg operacji wymierzonych w podziemie „Solidarności”, Ruch Młodej Polski, emigrację i Kościół katolicki, robi się „doświadczonego” „oficera polskiego wywiadu”, który przewidział wojny i światowe kryzysy, „prawie” zwerbował pracowników ONZ i BND oraz miał na wyciagnięcie ręki bin Ladena.
Zacząć trzeba od razu od dwóch kwestii natury metodologicznej.
Pierwsza:
Zanim red. @patrycjuszwyzga przystąpił do wywiadu z #MakowskiSB nie odrobił lekcji. Z tego długiego wywiadu może wynikać, że dziennikarz WP nie czytał ani akt osobowych Makowskiego, nie zapoznał się z jego tzw. kontem osobistym w Departamencie I MSW (sprawy/agentura którą prowadził), nie pochylił się nad materiałami/operacjami Wydziału II (USA) i Wydziału XI (dywersja ideologiczna w kraju i za granicą) Departamentu I MSW (gdzie służył Makowski), nie zna publikacji naukowych IPN… Sam też do IPN (chyba) nie poszedł...
Zna za to książkę Makowskiego „Tropiąc Bin Ladena” (wyd. 2012 r.), bo kilkukrotnie nią wymachiwał, oraz (prawdopodobnie) „Zawód szpieg” (wyd. 2014 r.).
To już na wstępie czyni z tego nagrania karykaturę wywiadu, bowiem dziennikarz czerpie wiedzę (tak to przynajmniej wygląda) z tego, co jego rozmówca sam napisał/powiedział lub opowieści podobnych mu kolegów z SB (płk Włodzimierz Sokołowski ps. „Severski”).
Pan Redaktor nie kryje też swojej fascynacji, skoro twierdzi, że dzięki Makowskiemu możemy dowiedzieć się o służbach specjalnych... :)
3/10
Uwaga druga będąca konsekwencją pierwszej:
Pan red. @patrycjuszwyzga niezbyt dobrze porusza się w życiorysie #MakowskiSB stąd nie zadaje mu żadnych trudnych pytań, co pozwala Makowskiemu na „niekonfrontacyjne nawijanie makaronu” wokół dowolnych wątków.
Rozczaruje się zatem ten, kto oczekiwał, że w rozmowie pojawi się sprawa operacji Wydziału XI Departamentu I MSW przeciwko ks. Franciszkowi Blachnickiemu, który 27 lutego 1987 r. został zamordowany w RFN na skutek podania śmiertelnych substancji toksycznych.
Dlaczego to jest tu najważniejsze?
Otóż w latach 1985-1988 czyli w czasie apogeum operacji wywiadu PRL przeciwko ks. Blachnickiemu, #MakowskiSB nadzorował sprawę krypt. „Yon” dot. Jolanty Gontarczyl vel Lange i Andrzeja Gontarczyk...
Okoliczności nienaturalnej śmierci Księdza ustalił @ipngovpl i od tego czasu wszelkie rozmowy z Makowskim powinny się zacząć od tego wątku i serii pytań o rolę wywiadu i nadzór wydziału który zajmował się Blachnickim!
A teraz kilka słów komentarza do wypowiedzi Radosława #Sikorski (poniżej we fragmencie programu @michalrachon w @RepublikaTV) w sprawie rzekomo „odpowiedzialnej polityki”, jaką miał prowadzić wobec Rosji w latach 2007-2014.
#Sikorski powiedział, że swoją prorosyjską politykę #Reset rząd @donaldtusk oparł na koncepcji „testowania zdolności Rosji do zbliżenia z Europą”, jednocześnie wydając 2 procent PKB na obronność.
Tak więc #Jedziemy
2/7
Na przełomie 2007/2008 r., kiedy Rosja szturmowała Zachód próbując wymusić na UE nową umowę PCA2 (blokowała ją Polska w okresie rządów Jarosława #Kaczyński), nie było już przestrzeni do testowania czegokolwiek.
#Sikorski robi z nas wariantów udając, że nikt z nas nie pamięta już „kondycji” Rosji i jej relacji z cywilizowanym światem, kiedy #Tusk ogłaszał w Sejmie RP „nową politykę” wobec Rosji, a później wręcz „przyjaźń” z Moskwą.
Wystarczy przypomnieć sekwencję kilku najważniejszych wydarzeń poprzedzających ogłoszenie przez premiera Tuska nowej polityki wobec Moskwy:
- zamordowanie przez GRU prezydenta Czeczenii Zelimchana Jandarbijewa (13 lutego 2004 r.),
- ustanowienie przez Władimira Putina święta Dnia Jedności Narodowej (12 grudnia 2004 r.) odwołującego się do odbicia Kremla z rąk Polaków w 1612 r.,
- zamach i zabójstwo czeczeńskiego przywódcy Asłana Maschadowa (8 marca 2005 r.), doroczne orędzie prezydenta Putina, w którym stwierdził, że „największą katastrofą geopolityczną XX w. był rozpad Związku Sowieckiego w 1991 r.” (25 kwietnia 2005 r.),
- zabójstwo Anny Politkowskiej (7 października 2006 r.)
- zabójstwo Aleksandra Litwinienki (23 listopada 2006 r.),
- antyzachodnie „przemówienie monachijskie” Putina (10 lutego 2007 r.),
- zmasowany atak cybernetyczny Rosji na Estonię, który sparaliżował serwery agencji rządowych, parlamentu i banków (27 kwietnia 2007 r.),
- podpisanie przez Putina dekretu zawieszającego uczestnictwo Rosji w Traktacie o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (Treaty on Conventional Armed Forces in Europe – CFE) w związku z projektem budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie (14 lipca 2007 r.).
Opowieści o testowaniu Moskala po dawno już oblanym teście, w którym Moskal pobił nauczyciela i wpadł z kałasznikowem do pokoju nauczycielskiego i wystrzelał całe grono pedagogiczne, jest jedynie załganą opowieścią człowieka, który odpowiadał osobiście za publiczne puszczenie w niepamięć zbrodni rosyjskich a dziś publicznie kłamie śniąc o prezydenturze RP.
Niech Pan się nie wygłupia, Panie #Sikorski!
Fot. PAP
3/7
Polityka anty-obronna RP, zwłaszcza w pierwszych latach #Reset zasługuje na odrębne studium.
Ale tutaj kilka faktów, które związane były z typowym wówczas myśleniem o Rosji jako zagrożeniu wyłącznie teoretycznym, gdyż wykluczano możliwość pojawienia się jakiegokolwiek konfliktu z udziałem Polski (ze strony Rosji), a nawet jego wybuchu w bezpośrednim otoczeniu geostrategicznym Polski.
Potwierdzeniem tego sposobu myślenia o fikcyjności zagrożenia rosyjskiego był sukcesywnie wdrażany od 2008 r. plan „racjonalizacji wydatków” MON.
Poprzez system drakońskich oszczędności i dyscypliny finansowej resort obrony miał faktycznie wypracować nowy budżet MON i plany finansowania armii na kolejne lata, a i tak w końcu 2008 r. okazało się, że „budżet resortu ON poniósł niepowetowane straty z tytułu niewykonania budżetu, w kwocie 3,4 mld zł, tj. 14,7% ogółu budżetu”, z czego „największa ich część, bo aż 2,6 mld zł, dotyczy wydatków związanych z modernizowaniem SZ RP, tj. zakupem uzbrojenia i sprzętu wojskowego oraz jego modernizacją” (AKPRM, sygn. 1367/6, Pismo B. Klicha do D. Tuska, Warszawa, 16 I 2009).
Jest to ważny przyczynek do interpretacji i zrozumienia niebezpiecznej gry, jaką przeciwko Amerykanom, w związku z projektem tarczy antyrakietowej i unowocześnienia Sił Zbrojnych RP, prowadził w tym czasie rząd Tuska, domagając się od Waszyngtonu faktycznego finansowania polskiego wojska i zachodzących w nim procesów modernizacyjnych.
Pod pozorem „reform”, „profesjonalizacji armii” i „oszczędności”, nie tylko zmniejszano liczbę etatów wojskowych i wyprzedawano nieruchomości, ale zlikwidowano wiele jednostek wojskowych, poligonów, strzelnic, a nawet garnizonów (w pierwszym okresie zmniejszono ich liczbę ze 126 do 112) i całych kompleksów wojskowych (tylko w 2008 r. zlikwidowano ich 138) rozlokowanych na ścianie wschodniej i ziemiach północno-wschodnich (m.in. Biała Podlaska, Białystok, Braniewo, Ostróda) oraz projektowanej „rubieży strategicznej” (np. likwidacja kilku jednostek, obiektów i kompleksów wojskowych w Grudziądzu) (AKPRM, sygn. 1367/6, Pismo B. Klicha do D. Tuska, Warszawa, 4 VIII 2008).
Nie było w dziejach wolnej Polski tak pro🇷🇺 rządu jak @donaldtusk z lat 2007-2014. Wśród wielu działań
pro🇷🇺 Tuska współpraca z 🇷🇺 w dziedzinie wojskowości i bezpieczeństwa należy do najbardziej szkodliwych.
Wpisuje się ona w całość polityki anty-bezpieczeństwa realizowanej przez ekipę Tuska w latach 2007-2014.
Razem z płk @mario_kozlo zabieramy Was w opowieść o SAMOBÓJCZEJ polityce antybezpieczeństwa rządów Tuska
@RepublikaTV @niezaleznapl @GPtygodnik @MON_GOV_PL @KosiniakKamysz @BBN_PL @prezydentpl @michalrachon
#JEDZIEMY 🧵
Lata 2008–2015 były czasem strategicznych wyzwań dla 🇵🇱, której sytuacja geopolityczna
wymagała adekwatnej odpowiedzi na eskalujące zagrożenie ze strony Rosji. W tym okresie rząd
🇵🇱 miał nie tylko okazję, ale i obowiązek wzmocnienia systemu obrony, odpowiedniego do
rozwijających się wydarzeń międzynarodowych, takich jak wojna w 🇬🇪, a później aneksja
Krymu przez 🇷🇺. Jednakże liczne decyzje lub ich brak w istotnych obszarach – od modernizacji
technicznej sił zbrojnych, przez niedofinansowanie obronności, aż po lekceważenie szkoleń rezerw
i wzmocnienia infrastruktury wojskowej – ujawniają obraz braku odpowiedzialności i
strategicznego myślenia.
Szczególnie niepokojący był przypadek współpracy Służby
Kontrwywiadu Wojskowego (#SKW) z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (#FSB), który
zyskał formalne potwierdzenie w podpisanej w 2013 umowie. To porozumienie z krajem
uważanym za bezpośrednie zagrożenie dla 🇵🇱jeszcze bardziej uwidoczniło kruchość systemu
bezpieczeństwa narodowego, stawiając 🇵🇱 w sytuacji, która mogła bezpośrednio zagrażać
jej suwerenności
Program rozbudowy agresywnego potencjału rosyjskiego trwał od momentu dojścia do władzy
#Putin, a przyspieszył po 2008, czego nikt nie kwestionuje. W tym czasie 🇷🇺 polityka
zagraniczna i wojskowa konsekwentnie eskalowała, ignorując międzynarodowe normy i
rozszerzając #wpływ w sposób zagrażający bezpieczeństwu wschodniej flanki #NATO.
Jednak 🇵🇱rząd, mimo wyraźnych sygnałów, nie zareagował odpowiednio na tę rosnącą groźbę.
Bagatelizowanie Rosyjskiego Zagrożenia
Mimo agresywnych ruchów 🇷🇺, takich jak wojna w 🇬🇪, Polska strategia obronna przez lata
nie uwzględniała realiów i ewolucji zagrożenia. Dokumenty strategiczne, takie jak Wizja Sił
Zbrojnych (2008) i Strategia Obronności (2009), ignorowały🇷🇺 ambicje i ignorowały
rosnący potencjał ofensywny.
Nawet Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z 2014 nie uwzględniała realnego ryzyka wojny na pełną skalę, co w sytuacji aneksji Krymu wydaje się wręcz
rażącym przeoczeniem.
Brak analitycznej reakcji na zmiany w polityce 🇷🇺znacząco osłabił długoterminową zdolność obronną kraju.
Przepraszam, że tak w nocy... ale jutro/dziś czasu nie będę miał a chciałbym Pana Premiera @donaldtusk i jego akolitów obudzić z małym sprostowaniem.
Pan Premier znów (parę dni temu mówił o wizach dla Rosjan, podczas gdy sam realizował koncepcję masowego napływu Rosjan do Polski w ramach małego ruchu granicznego) zaskoczył swoją niepamięcią, a w zasadzie dywagacjami, które przybierają postać politycznego samobójstwa…
No bo jak może Tusk zarzucać opozycji, że wspólnie z Putinem chciała budować w Królewcu „elektrownię jądrową PiS-u i prezydenta Dudy”, podczas gdy sam wziął na swój resetowy sztandar po 2007 r. współpracę z Rosję w budowie Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie Królewieckim! No jak?
W głowę zachodzę szukając odpowiedzi, i żadna poza tym, że Tusk stał się naszym darmowym rezonansowym pudłem reklamowym książki #Zgoda, mi nie przychodzi na myśl.
Dziękuję, wdzięczni jesteśmy razem z @michalrachon Panu Premierowi, bo tak się składa, że sprawę elektrowni w Obwodzie Królewieckim poruszyliśmy wpierw w filmie #Reset, a teraz w #Zgoda.
No to #Jedziemy!
2/12
Idea pozyskania czystej, i koniecznie ruskiej (najczystsza przecież!), energii atomowej było obecne w całym okresie rządów Tuska z lat 2007-2014, ale idea partycypacji Polski w powstaniu Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie Królewieckim wałkowana była w rozmowach z Moskwą szczególnie w latach 2008-2012.
Rosyjski atom był tematem nr 3 w gospodarczych rozmowach polsko-rosyjskich, zaraz po sprawach gazu i ropy. Rzecz jasna dla Tuska i Pawlaka, który w randzie wicepremiera z @nowePSL kierował Ministerstwem Gospodarki w latach 2007-2012 (temat Pawlaka i jego działań zasługuje na osobne omówienie).
W każdym razie kiedy Putin przybywał do Sopotu w końcu sierpnia 2009 r., to Tusk ujął w swoim planie rozmowy z prezydentem FR sprawy energetyczne, w tym „polski udziału w zakupie energii wytwarzanej przez Bałtycką Elektrownię Atomową w obwodzie kaliningradzkim”.
I tak było, bo w oficjalnej „Notatce informacyjnej nt. wizyty roboczej Premiera FR w Polsce (Sopot, 1 września 2009 r.)” przygotowanej w MSZ RP czytamy, że Tusk powiedział Putinowi, że „nie wyklucza możliwości udziału” w projekcie Bałtyckiej Elektrowni Atomowej (BEA).
Dziś sporo tu piszą o #RokKłamstw a dzięki @ProfesorPingwin a od wczoraj o #TrolleGiertycha, a w tym kontekście na temat ministra @sikorskiradek
Sprawa Sikorskiego mnie zainteresowała szczególnie, ale wcale nie ze względu na to, że często brał on udział w haniebnych akcjach trollingowych przeciwko mnie, lecz z uwagi na moje zainteresowanie jego osobą, jego karierą, jego kręgiem znajomych, jego poglądami, jego ewolucją, jego de-dekomunizacją… jego stosunkiem do Rosji.
Praca nad #Reset i #Zgoda, oraz dostęp do wielu archiwaliów na całym świecie, lektura jego tekstów i wystąpień, ale i analiza licznych wolt, czy niekonwencjonalnych zachowań, które w wyrywkowej odsłonie poznałem też osobiście w latach 2006-2007, otworzyła przede mną pokusę napisania o byłym marszałku Sejmu RP i obecnym szefie MSZ, czegoś odrębnego.
I choć obecnie siedzę nad czymś, na kształt przyczynku do emigracyjnej i afgańskiej biografii Sikorskiego, to wciąż nie wiem czy porwać się na coś większego i całościowego. Nieważne.
Dziś napiszę tu o malutkim przyczyneczku do sposobu działania Sikorskiego. I to nie na archiwaliach, ale w oparciu o to, co sam napisał… a potem skasował...