„Nawet jeśli prawda może powodować zgorszenie, lepiej dopuścić do zgorszenia niż wyrzec się prawdy” - św. Grzegorz Wielki
Przeczytałem w całości „Raport z prac Zespołu do spraw oceny funkcjonowania Podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego” sygnowany przez premiera @KosiniakKamysz i wiceministra @CTomczyk.
Wiem, że wszystko jest polityką, lub wręcz „wszystko jest wojną”, jakby powiedział Mark Galeotti, więc będąc zwolennikiem prawicy i zdecydowanym przeciwnikiem obecnego nieszczęścia jakim jest rząd @donaldtusk, nie powinienem zabierać się za temat Raportu sprzed paru dni.
Powinienem jak przywódcy PiS nie mówić nic, lub przekierować dyskusję na rolę Tuska i jego rządu po 10 IV 2010 r. w „zamulaniu” i „zawaleniu” sprawy i śledztwa dotyczącego tragedii smoleńskiej (co jest prawdą).
To byłoby zbyt proste i nie w moim stylu, zatem ryzykując nie pierwszy raz niechęć @Macierewicz_A (którego niezwykle cenię i szanuję za antykomunizm w PRL, lustrację w 1992 r., likwidację WSI i proatlantyzm) i wielu zwolenników PiS, podzielę się swoimi refleksjami na temat Raportu.
Właśnie dla dobra prawicy i jej przyszłości!
UWAGA: do fanów obecnego rządu, jak i opozycji – mój wpis należy traktować integralnie, bez wygodnego powoływania się jedynie na jeden czy drugi jego fragment! :)
Mój stosunek do tragedii smoleńskiej był od początku złożony…
Przez lata wykluczałem rosyjski zamach, uznając że przyczyny katastrofy są pozazamachowe i związane są z błędami organizacyjnymi leżącymi zarówno po stronie rosyjskiej, jak i polskiej.
Zastrzegam się – nigdy nie poświęciłem się temu zagadnieniu.
Tezę o zamachu z użyciem ładunków wybuchowych instynktownie odrzucałem – ze względu na brak dostępu do rosyjskich dowodów w sprawie, ale także pod wpływem oglądanych z doskoku konferencji smoleńskich, naukowych kłótni pomiędzy jej uczestnikami, a zwłaszcza będąc pod wrażeniem tekstów i rozmów z prof. Markiem Czachorem – moim dobrym kolegą i fizykiem z Politechniki Gdańskiej.
Później zaczytywałem się w tekstach i analizach (no i w książce pt. „W innym świecie”) członków Podkomisji czyli Marka Dąbrowskiego, Wiesława Chrzanowskiego i Kazimierza Grono.
Nie ma co ukrywać, że dla mnie laika, teza wspomnianych badaczy (w tym prof. Czachora) o (zamierzonej?) utracie sterowności samolotu (ale nie w wyniku wybuchu), spotkania się z brzozą i winie Rosjan z „wieży” w Smoleńsku sprowadzających polski samolot… na zderzenie z ziemią, stała się najbliższa.
Nawet tworząc odcinki smoleńskie filmu „Reset” poróżniliśmy się nieco z @michalrachon właśnie o sposób opowiedzenia przyczyn katastrofy.
3/11
Pewien sceptycyzm w sprawie Smoleńska pozostał do dziś.
Ale… studiując na wielką skalę polskie dokumenty dyplomatyczne/wojskowe i inne po 2022 r. odnalazłem setki niezwykłych zupełnie dokumentów, meldunków, analiz, korespondencji i notatek (niektórych z nich nie znał ani Zespół Śledczy nr 1 prokuratury krajowej, ani Podkomisja, ani…) z których wynikały trzy kwestie:
1. Że stanowisko polityczne rządu RP od początku było sceptyczne/wrogie wobec obciążania Rosjan winą za katastrofę. Niektórzy z ministrów rządu Tuska (i chyba on sam) apriorycznie wykluczali jakąkolwiek winę rosyjską za tragedię;
2. W szerzej rozumianej ekipie rządu Tuska (w tym wśród lotniczych ekspertów) pojawiły się głosy niezwykle krytyczne wobec sposobu/intencji prowadzenia śledztwa przez Rosjan i samego sprowadzania samolotu w Smoleńsku w dniu 10 IV 2010 r., co znalazło swoje odbicie w niesamowitym wręcz polskim raporcie z grudnia 2010 r. – będącym odpowiedzią na projekt raportu Anodiny (mało kto dziś pamięta, że podpis pod tym dokumentem złożył sam Tusk, ale z jakichś przyczyn – co brzmi jak dywersja - dokument ten nie został przetłumaczony na jakikolwiek język kongresowy i w wersji polskiej został wysłany i załączony do raportu Anodiny!);
3. Po upublicznieniu raportu Anodiny w styczniu 2011 r. i początkowo ostrej reakcji dyplomatycznej Polski (z wezwaniem ambasadora FR do MSZ i dość zdecydowanej rozmowie Sikorskiego z Ławrowem włącznie), stanowisko polskie zaczęło niepokojąco ewoluować w stronę dopasowania głównych tez własnego raportu z lata 2011 r. (Jerzego Millera) do raportu Anodiny (co nie oznacza, że różnic nie było). To miało być również stawką – niwelowania problemów związanych ze Smoleńskiem - ratowania dobrych relacji z Rosją i kierunku polityki Tuska wobec Rosji po 2007 r. W Warszawie, w KPRM i MSZ uważano, że w całej tej machinie kłamstwa najważniejszy będzie zwrot wraku Tu-154M, który zakończy sprawę i pozwoli uczynić skok w przyszłość w relacjach Warszawy z Moskwą. Putin zagrał na nosie takie polskim reseciarzom wykorzystując ich głupotę i naiwność, bo Polska mu po 10 IV 2010 r. nie była już do niczego potrzebna.
Wszystko to, i znacznie więcej, w tym o operacjach rosyjskich wokół Smoleńska i często zupełnie skandalicznych decyzjach Tuska i jego ekipy jest opisanych w #Zgoda a wcześniej w filmie #Reset.
Uważam, że to jak rządy ZP łagodnie potraktowały Tuska po 2015 r. w sprawie Smoleńska i jego polityki rosyjskiej (w tym konsekwentne ukrywanie audytów w służbach specjalnych analizujących funkcjonowania służb w dniu i po 10 IV 2010 r.) jest gigantycznym skandalem oraz powinno zostać w jakiś sposób wyjaśnione i rozliczone.
Całość mojej wiedzy, której część wyartykułowałem w #Zgoda, unaoczniła mi gigantyczną pracę Rosjan (rządu i służb FR), by sprawy katastrofy w Smoleńsku nigdy nie wyjaśnić i wykorzystać w tym prorosyjskie nastawienie Polski rządzonej przez Tuska. I tak było!
Stąd też ostateczne przyjęcie przeze mnie tezy o zamachu przeprowadzonym przez Rosjan w Smoleńsku jako bardzo prawdopodobnej przyczynie katastrofy.
Czytajcie #Zgoda!
4/11
Dopiero powyższe zastrzeżenie pozwala mi odnieść się do Raportu @KosiniakKamysz i @CTomczyk.
Z faktami dyskutował nie będę więc przyznam od razu:
sprawa dotycząca manipulowania raportem NIAR (czytałem o tym wcześniej u prof. Czachora i w książce „W innym świecie”), porównanie treści raportu i ekspertyz NIAR (str. 33, 195-202 [tabela], 232 i nast. [w tym sprawa Jorgensena] oraz 476-555) i wykorzystanie NIAR do własnej tezy o stanie wrakowiska, zniszczenia kadłuba, trajektorii lotu, sprawy drzwi, defragemntacji samolotu (w tym skrzydła) czy zderzenia z brzozą, wyglądają jednoznacznie, są najpoważniejszym zarzutem i obciążają raport Podkomisji poważnym zarzutem nierzetelności!
Jeśli jest inaczej: należy podjąć naukową polemikę (tej brak, jeśli nie liczyć żenujących wpisów na X „Podkomisji smoleńskiej” i wypowiedzi Macierewicza o nielegalności działań MON).
Podobnie jest z ujawnioną korespondencją z Protheroe (str. 208-211), a zwłaszcza sprawą dotyczącą wprowadzenia zmian w przesłanym wcześniej raporcie i ostatniej zapłaty uzależnionej od usunięcia spornego fragmentu (str. 213!).
Chciałbym, aby ta korespondencja (jak i ta z Magnussonem) była fejkiem, ale nie jest, sądząc po reakcjach oraz publikowanych wywiadach medialnych.
5/11
Wbrew temu, co najmocniej akcentują autorzy Raportu, czyli koszt funkcjonowania Podkomisji nie robi na mnie większego wrażenia, bo badanie rzeczywistych przyczyn katastrofy 10 IV 2010 r. jest warte każdych pieniędzy (oczywiście należy to zawsze robić profesjonalnie!), zaś wydatkowaną przez blisko 8 lat sumę 34 milionów zł. uznać należy za niewielką.
Tu zresztą @KosiniakKamysz i @CTomczyk dopuszczają się pewnej manipulacji, bo sumowanie diet, biletów czy noclegów i epatowanie danymi sumarycznymi (to jest modne od końca 2023 r.) tylko na pozór może robić wrażenie na kimś kto zapomina, że dotyczy to prawie 8 lat funkcjonowania Podkomisji (2016-2023), wielu osób (członków Podkomisji i osób z nią współpracujących oraz zamawianych ekspertyz) i związanej z tym logistyki. W przypadku opisywanych diet/umów nie zawsze wiadomo, co jest kwotą netto a co brutto.
Podobnie rzecz się ma z wartością zniszczonego „trwale” i „nieodwracalnie” (pismo z 20 XI 2018 r., str. 271) samolotu TU-154 z września 2011 r. – 47 mln. złotych (str. 266).
Nie wiadomo, czy wycena odnosiła się do samolotu sprawnego, czy była to wycena obiektu muzealnego, co z kolei wydaje mi się wątpliwe (str. 266, przypis nr 205).
Wiadomo, że niszczejący od 2011 r. TU-154, w 2016 r. musiał być wyceniany już inaczej, bo przecież sami autorzy Raportu przyznają, że od 2011 r. nie latał, a koszt jego utrzymania w zdolności do lotów na rok 2012 r. wynosił 6 mln. złotych rocznie (nie wiemy także czy ta suma nie była wliczana w wycenę wartości samolotu z 2011 r. kiedy samolot był zdolny do latania).
Zarzut trwałego uszkodzenia jest z pozoru poważny, ale należy go drobiazgowo przeanalizować biorąc pod uwagę stan maszyny po 2011 r. i stopień późniejszej defragmentacji [przecież wcale niecałościowej) (str. 271).
Natomiast obciążenie kwotą 47 mln. zł Podkomisji Smoleńskiej jest jednak nadużyciem i manipulacją obliczoną na sztuczne podwyższenie kosztów funkcjonowania Podkomisji.
6/11
A teraz sprawa krótko opisanego w Raporcie spotkania Antoniego Macierewicza z Aleksandrem Glazkowem w dniu 16 XII 2020 r. (str. 287-288):
- samo spotkanie z obywatelem FR nie jest czymś nagannym (w #Zgoda na str. 226 wspominamy o spotkaniach polskich dyplomatów z Piotrem Litwiszko i Michaiłem Guriewiczem z Komitetu Śledczego FR, którzy ku niepokojowi rządu Tuska już we wrześniu 2010 r. przekazali informacje o błędach w identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej, co ukrywano przez następne prawie 2 lata!);
- uważam, że powinno się ono odbyć w reżimie kontrwywiadowczym lub w lokalu MON (wtedy Rosjanin musiałby zostać zgłoszony do SKW);
- na spotkanie z Glazkowem można było wysłać innego przedstawiciela Podkomisji (zachowując powyższe reguły);
- Macierewicz zgłosił post factum swoje spotkanie z Glazkowem i przekazał służbie (SKW) nośnik otrzymany od Rosjanina (6 dni później);
- do tej pory – ani z Raportu MON, ani z komunikatu SKW czy ABW (wczoraj pisała o tym @rzeczpospolita) nie dowiedzieliśmy się kim był/jest Glazkow (pomijam "badania" Piątka).
Natomiast spotkanie Macierewicza z Romanem Rostkiewiczem w 2016 r. w Londynie (str. 288) zostało tak enigmatycznie opisane w Raporcie, że trudno na ten temat się wypowiadać.
Należy podkreślić, że podczas konferencji w MON minister @CTomczyk tak opowiadał o tych dwóch spotkaniach (w przypadku Rostkiewicza była mowa że jest obywatelem FR – w Raporcie tego zabrakło), jakby miał pewność że miały one charakter quasi operacyjny a obaj rozmówcy byli reprezentantami rosyjskich służb. Jeśli tak było, to należy to pokazać! Jeśli tak się skaluje i akcentuje te informacje to należy być precyzyjnym.
Niestety minister Tomczyk ma już swoich nieszczęsnych naśladowców… oczywiście w swoim tylko wiadomym stylu wypisujących takie brednie (na proces)👇:
7/11
Na marginesie oburzenia (słusznego) związanego ze spotkaniami Macierewicza z Glazkowem i Rostkiewiczem, że nie odbyły się one w MON i w reżimie kontrwywiadowczym…
Należy pamiętać o całej serii spotkań z jesieni 2007 r. Bronisława Komorowskiego i innych polityków PO (w tym ówczesnego szefa ABW) z głównymi aktorami „afery marszałkowej” (Lichocki - kursant KGB, Tobiasz), które organizowano w… biurze poselskim marszałka Komorowskiego przy Nowym Świecie (z premedytacją wyprowadzono spotkania poza Sejm).
I przykład jeszcze bardziej adekwatny czyli relacje SKW z FSB i rzekome spotkania z Ruskami w „pomieszczeniach recepcyjnych” SKW (jak kłamali w swoich wyjaśnieniach @czeslawmroczeki @TomaszSiemoniak, co opisaliśmy w #Zgoda).
Jak wyglądała rzeczywistość „recepcyjna” i „kontrwywiadowcza” spotkań z FSB ukazuje m. in. dwudniowa biesiada w hotelu w Kadynach (jak wyglądało zabezpieczenie operacyjne tego chlania to ukażemy niebawem… na nowych filmach z imprez #Dusza #Pytel #Nosek z FSB)👇:
8/11
Tylko dla specjalistów…
Rozśmieszył mnie fragment prezentacji Raportu (w samym Raporcie tego nie znalazłem!) odnoszący się do ujawnienia – „cytowania” „informacji niejawnych” w załączniku nr 39 Raportu (Macierewicza) „przekazanych przewodniczącemu Podkomisji”…
Tyle poszukiwań, tyle zachodu, i znaleźli tylko załącznik nr 39!
Wiecie Państwo czego dotyczy ów załącznik 39?
Taaaak, współpracy SKW z FSB czyli ekipy #Dusza #Pytel #Nosek która po 10 IV 2010 r. wkroczyła na drogę współpracy instytucjonalnej SKW-FSB!
Oni mają szajbę na punkcie swoich kontaktów z Ruskami!
Dziękuję @Macierewicz_A za ujawnienie tych faktów!
Zresztą czytajcie fragment załącznika nr 39 (tego przeboleć nie mogą!)👇:
9/11
Śmieszny jest także zarzut zbierania materiałów nie wprost związanych z katastrofą smoleńską (str. 294).
Ten fragment pisał ktoś niepoważny, albo mocno zideologizowany na punkcie walki z Macierewiczem, gdyż postawił zarzut (nie ma na to przepisu w kodeksie) złamania zasady wiedzy niezbędnej (popisał się też angielszczyzną: „need-to-know”).
Geniusz!!! Brawo ten Pan!
Zobaczcie 👇:
10/11
To chyba świadczy o tym, że autorzy Raportu o Podkomisji nie przeczytali Raportu Podkomisji, bo w wielu załącznikach (i to jest akurat bardzo wartościowe) opisano wiele aspektów dotyczących polityki Tuska wobec Rosji po 2007 r.
Tak więc zarzut gromadzenia materiałów z Ministerstwa Energetyki, KPRM, ABW czy MON pozbawiony jest logiki i sensu, gdyż zostały one opisane i ujęte w załącznikach Raportu Podkomisji.
Tu spis niektórych załączników opisujących inne niż techniczne aspekty katastrofy (z podziałem tematycznym)👇:
11/11
A zatem czas na dwa najważniejsze wnioski:
1. Raport @KosiniakKamysz i @CTomczyk jest nierówny a miejscami zideologizowany i naciągany;
2. Część techniczna Raportu, w tym sprawa NIAR i współpracy z ekspertami, jest najważniejsza i zawiera poważne zarzuty wobec Podkomisji.
Wnioski dla Zjednoczonej Prawicy:
1. Sprawa katastrofy Smoleńskiej nie została profesjonalnie przebadana w okresie rządów ZP mimo odkrycia wielu nieznanych aspektów związanych z 10 IV 2010 r.;
2. Bezpowrotnie tragedia Smoleńska została w Polsce skompromitowana w oczach społeczeństwa: najpierw przez Tuska i jego rząd w 2010 r. i później, a potem – po 2015 r. – przez rządy prawicy (nawet część rodzin smoleńskich odwróciła się od @Macierewicz_A że wspomnę, iż książkę "W innym świecie" wsparli swoimi nazwiskami Magdalena Merta i Janusz Walentynowicz);
3. Już nigdy – a przynajmniej w ciągu najbliższej dekady – Smoleńsk nie stanie się obiektem rzetelnych badań państwowych wychodzących poza ustalenia komisji Millera i podkomisji Macierewicza;
4. Podkomisja stała się ofiarą i przykładem zarazem, sposobu zarządzania rządami ZP: czyli każda z frakcji ZP otrzymuje własne księstwo bez możliwości partycypacji i kontroli ze strony kierownictwa politycznego i instytucji rządowych (tak było w Ministerstwie Sprawiedliwości, tak było w służbach specjalnych i urzędzie koordynatora itd.);
5. Stąd wiele błędów, chaos organizacyjny a często i marne efekty w których szczytne idee i wola zmiany uległy ciężarowi niekompetencji i braku profesjonalizmu;
6. Potrzeba przepracowania błędów, bo powrotu do takiej jakości zarządzania poszczególnymi segmentami państwa być nie może. Polski na to nie stać!
A teraz możecie mnie ekskomunikować z prawicy! 😊
A kto nie chce czytać o błędach prawicy niech czyta o niekompetencji i głupocie rządów Tuska i jego polityce wobec Rosji. Czytajcie #Zgoda
Nie było w dziejach wolnej Polski tak pro🇷🇺 rządu jak @donaldtusk z lat 2007-2014. Wśród wielu działań
pro🇷🇺 Tuska współpraca z 🇷🇺 w dziedzinie wojskowości i bezpieczeństwa należy do najbardziej szkodliwych.
Wpisuje się ona w całość polityki anty-bezpieczeństwa realizowanej przez ekipę Tuska w latach 2007-2014.
Razem z płk @mario_kozlo zabieramy Was w opowieść o SAMOBÓJCZEJ polityce antybezpieczeństwa rządów Tuska
@RepublikaTV @niezaleznapl @GPtygodnik @MON_GOV_PL @KosiniakKamysz @BBN_PL @prezydentpl @michalrachon
#JEDZIEMY 🧵
Lata 2008–2015 były czasem strategicznych wyzwań dla 🇵🇱, której sytuacja geopolityczna
wymagała adekwatnej odpowiedzi na eskalujące zagrożenie ze strony Rosji. W tym okresie rząd
🇵🇱 miał nie tylko okazję, ale i obowiązek wzmocnienia systemu obrony, odpowiedniego do
rozwijających się wydarzeń międzynarodowych, takich jak wojna w 🇬🇪, a później aneksja
Krymu przez 🇷🇺. Jednakże liczne decyzje lub ich brak w istotnych obszarach – od modernizacji
technicznej sił zbrojnych, przez niedofinansowanie obronności, aż po lekceważenie szkoleń rezerw
i wzmocnienia infrastruktury wojskowej – ujawniają obraz braku odpowiedzialności i
strategicznego myślenia.
Szczególnie niepokojący był przypadek współpracy Służby
Kontrwywiadu Wojskowego (#SKW) z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (#FSB), który
zyskał formalne potwierdzenie w podpisanej w 2013 umowie. To porozumienie z krajem
uważanym za bezpośrednie zagrożenie dla 🇵🇱jeszcze bardziej uwidoczniło kruchość systemu
bezpieczeństwa narodowego, stawiając 🇵🇱 w sytuacji, która mogła bezpośrednio zagrażać
jej suwerenności
Program rozbudowy agresywnego potencjału rosyjskiego trwał od momentu dojścia do władzy
#Putin, a przyspieszył po 2008, czego nikt nie kwestionuje. W tym czasie 🇷🇺 polityka
zagraniczna i wojskowa konsekwentnie eskalowała, ignorując międzynarodowe normy i
rozszerzając #wpływ w sposób zagrażający bezpieczeństwu wschodniej flanki #NATO.
Jednak 🇵🇱rząd, mimo wyraźnych sygnałów, nie zareagował odpowiednio na tę rosnącą groźbę.
Bagatelizowanie Rosyjskiego Zagrożenia
Mimo agresywnych ruchów 🇷🇺, takich jak wojna w 🇬🇪, Polska strategia obronna przez lata
nie uwzględniała realiów i ewolucji zagrożenia. Dokumenty strategiczne, takie jak Wizja Sił
Zbrojnych (2008) i Strategia Obronności (2009), ignorowały🇷🇺 ambicje i ignorowały
rosnący potencjał ofensywny.
Nawet Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z 2014 nie uwzględniała realnego ryzyka wojny na pełną skalę, co w sytuacji aneksji Krymu wydaje się wręcz
rażącym przeoczeniem.
Brak analitycznej reakcji na zmiany w polityce 🇷🇺znacząco osłabił długoterminową zdolność obronną kraju.
Przepraszam, że tak w nocy... ale jutro/dziś czasu nie będę miał a chciałbym Pana Premiera @donaldtusk i jego akolitów obudzić z małym sprostowaniem.
Pan Premier znów (parę dni temu mówił o wizach dla Rosjan, podczas gdy sam realizował koncepcję masowego napływu Rosjan do Polski w ramach małego ruchu granicznego) zaskoczył swoją niepamięcią, a w zasadzie dywagacjami, które przybierają postać politycznego samobójstwa…
No bo jak może Tusk zarzucać opozycji, że wspólnie z Putinem chciała budować w Królewcu „elektrownię jądrową PiS-u i prezydenta Dudy”, podczas gdy sam wziął na swój resetowy sztandar po 2007 r. współpracę z Rosję w budowie Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie Królewieckim! No jak?
W głowę zachodzę szukając odpowiedzi, i żadna poza tym, że Tusk stał się naszym darmowym rezonansowym pudłem reklamowym książki #Zgoda, mi nie przychodzi na myśl.
Dziękuję, wdzięczni jesteśmy razem z @michalrachon Panu Premierowi, bo tak się składa, że sprawę elektrowni w Obwodzie Królewieckim poruszyliśmy wpierw w filmie #Reset, a teraz w #Zgoda.
No to #Jedziemy!
2/12
Idea pozyskania czystej, i koniecznie ruskiej (najczystsza przecież!), energii atomowej było obecne w całym okresie rządów Tuska z lat 2007-2014, ale idea partycypacji Polski w powstaniu Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie Królewieckim wałkowana była w rozmowach z Moskwą szczególnie w latach 2008-2012.
Rosyjski atom był tematem nr 3 w gospodarczych rozmowach polsko-rosyjskich, zaraz po sprawach gazu i ropy. Rzecz jasna dla Tuska i Pawlaka, który w randzie wicepremiera z @nowePSL kierował Ministerstwem Gospodarki w latach 2007-2012 (temat Pawlaka i jego działań zasługuje na osobne omówienie).
W każdym razie kiedy Putin przybywał do Sopotu w końcu sierpnia 2009 r., to Tusk ujął w swoim planie rozmowy z prezydentem FR sprawy energetyczne, w tym „polski udziału w zakupie energii wytwarzanej przez Bałtycką Elektrownię Atomową w obwodzie kaliningradzkim”.
I tak było, bo w oficjalnej „Notatce informacyjnej nt. wizyty roboczej Premiera FR w Polsce (Sopot, 1 września 2009 r.)” przygotowanej w MSZ RP czytamy, że Tusk powiedział Putinowi, że „nie wyklucza możliwości udziału” w projekcie Bałtyckiej Elektrowni Atomowej (BEA).
Dziś sporo tu piszą o #RokKłamstw a dzięki @ProfesorPingwin a od wczoraj o #TrolleGiertycha, a w tym kontekście na temat ministra @sikorskiradek
Sprawa Sikorskiego mnie zainteresowała szczególnie, ale wcale nie ze względu na to, że często brał on udział w haniebnych akcjach trollingowych przeciwko mnie, lecz z uwagi na moje zainteresowanie jego osobą, jego karierą, jego kręgiem znajomych, jego poglądami, jego ewolucją, jego de-dekomunizacją… jego stosunkiem do Rosji.
Praca nad #Reset i #Zgoda, oraz dostęp do wielu archiwaliów na całym świecie, lektura jego tekstów i wystąpień, ale i analiza licznych wolt, czy niekonwencjonalnych zachowań, które w wyrywkowej odsłonie poznałem też osobiście w latach 2006-2007, otworzyła przede mną pokusę napisania o byłym marszałku Sejmu RP i obecnym szefie MSZ, czegoś odrębnego.
I choć obecnie siedzę nad czymś, na kształt przyczynku do emigracyjnej i afgańskiej biografii Sikorskiego, to wciąż nie wiem czy porwać się na coś większego i całościowego. Nieważne.
Dziś napiszę tu o malutkim przyczyneczku do sposobu działania Sikorskiego. I to nie na archiwaliach, ale w oparciu o to, co sam napisał… a potem skasował...
Poniższy wpis premiera mojej umęczonej Ojczyzny @donaldtusk jest pouczający z dwóch powodów:
1) ze względu na skrajnie manipulacyjny charakter przedstawiający samego siebie jako antyrosyjskiego jastrzębia, który – w domyśle – nigdy nie realizował liberalnej polityki wizowej wobec Rosji;
2) ze względu na fakt, że zaatakowani przez Tuska politycy opozycji, jak i sam @pisorgp nie potrafią się przed tą manipulacją bronić (tak jak nie potrafili ani w tej sprawie, jak i w innych obszarach polityki prorosyjskiej Tuska przedstawić i wyjawić kulis polityki resetu z Moskwą w latach 2007-2015).
Ruch bezwizowy dla Rosjan (i dla Polaków) był jednym z głównych motywów polityki rządu @donaldtusk, stąd już 8 lutego 2008 r., kiedy na Kremlu spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem wśród pakietu pomysłów na realizację nowej „filozofii stosunków polsko-rosyjskich” pojawił się… ruch bezwizowy dla Rosjan z obwodu kaliningradzkiego.
Nieprzypadkowo, ruch bezwizowy był obecny we wszystkich rozmowach polsko-rosyjskich. Zresztą Tusk ponownie zaoferował to Putinowi podczas rozmowy w dniu 31 sierpnia 2009 r. w Sopocie.
Rosjanie byli tym od zawsze bardzo zainteresowani… bo w ruchu bezwizowym z Polską upatrywali przyczółek do zniesienia wiz dla obywateli Federacji Rosyjskiej przez wszystkie państwa UE.
Mało kto wie, że na dzień przed tragedią smoleńską, bo w dniu 9 kwietnia 2010 r. Siergiej Ławrow w przyjaznym liście do Radosława Sikorskiego @sikorskiradek („Drogi Radku”) kreślił optymistyczną wizję nowych relacji polsko-rosyjskich osadzonych w szerokim kontekście stosunków europejskich pisząc m. in.:
„Dużą uwagę w tym aspekcie przywiązujemy do wspólnego apelu do kierownictwa Unii o ułatwienie trybu kontaktów granicznych między Obwodem Kaliningradzkim a ościennymi regionami Polski. Dostrzegamy w tym niewielki, aczkolwiek dobry krok na drodze do ruchu bezwizowego między Rosją a przestrzenią Schengen”.
Jeśli myślicie państwo, że głupoty wypisywane przez prof. Romanowskiego o Jaruzelskim, i polecane przez Michnika, dotyczą tylko okoliczności wprowadzenia stanu wojennego (pisałem o tym w odrębnej nitce) – to jesteście w wielkim błędzie.
Przybliżę więc węzłowe metody manipulacji i bzdury Romanowskiego o wielkości Jaruzelskiego (rezygnując w istocie z większej polemiki):
1. Wygodna metoda porównania Jaruzelskiego do Piłsudskiego (nie wiedzieć czemu właśnie takie porównanie) a stanu wojennego do zamachu majowego w której bilans ofiar rozstrzyga o wielkości „Wolskiego”;
2. Wedle powyższego zabiegu internowanie blisko 10 tys. osób (w tym także niewspomniane pacyfikacje i pobicia w niektórych z obozów internowania jak Wierzchowo czy Kwidzyn) w 1981 r. w porównaniu praktykami stosowanymi przez sanację po 1930 r. – także wypada na korzyść Jaruzelskiego (podobne to Mazguły trochę, prawda?);
3. Zasługą Jaruzelskiego jest to, czego nie zrobił (że odwołam się do stwierdzenia marszałka Hołowni), czyli nie zlikwidował własności i podmiotowości Kościoła (szczęśliwie jego reżim zabił „tylko” kilku księży w tym czasie) – za co powinniśmy mu być dozgonnie wdzięczni;
4. Jaruzelski zachował „szczątkowy polityczny pluralizm” i „więzi z Zachodem”!
👇Jeślibyście Państwo mi nie wierzyli (ja to w pełni rozumiem!), że można w 2024 r. coś takiego napisać to proszę:
2/8
Ale to nie wszystko, bo:
„ Jaruzelski od początku postawił na to co było wtedy najważniejsze: odbudowę miejsca Polski w świecie. Najpierw jednak – w „socjalistycznej wspólnocie”. W „bratnich krajach” był wszędzie – nawet w Korei Północnej, gdzie ściskał dłoń Kim Ir Sena. Wszędzie przekonywał, że polska prawowierność jest nienaruszona”.
I co istotne, dodaje Romanowski:
„Ale od 1984 roku szerzej już wyprowadzał państwo polskie z międzynarodowej izolacji”.
Wprawdzie coś się Romanowskiemu pokićkało, bo Jaruzelski był w Korei Północnej w 1986 r. (w 1984 r. to Kim Ir Sen był w PRL), no ale wizyta u koreańskim obozie koncentracyjnym też może być przecież „wyprowadzeniem państwa polskiego z międzynarodowej izolacji”. Czemu nie!
Zobaczcie, rok 1984:
I rok 1986 r. (wychodzimy z izolacji!):
3/8
Jest! Jaruzelski w ramach „demokracji walczącej” zbudował nam państwo prawa powołując m. in.: „urząd Rzecznika Praw Obywatelskich”, który
„obsadziła go wtedy prof. Ewa Łętowska. Jak widać, dokonywał Jaruzelski – może czasem swoistej, na pewno jednak konsekwentnej -demokratyzacji”.
Wczoraj Adam Michnik polecił tekst prof. Andrzeja Romanowskiego „Generał wyparował” – o wielkości Wojciecha Jaruzelskiego - w sobotnio-niedzielnej „GW”, więc skoro nikt go nie czytał, to postanowiłem Wam go krótko streścić i opatrzyć komentarzem…
Najpierw nitka nr 1 o samym Jaruzelskim i osi narracyjnej Romanowskiego czyli o Jaruzelskim i stanie wojennym.
@RepublikaTV @PNisztor @michalrachon
Romanowski pisze o Jaruzelskim:
„Jest dla nas za trudny. Wnuk powstańca styczniowego i syn weterana wojny polsko-bolszewickiej przeszedł ze swym szlachetnym rodowodem i herbem Ślepowron drogę dokładnie odwrotną niż jego przodkowie. I nawet odwrotną niż on sam, 16-latek: uczeń gimnazjum ojców marianów, katolik i harcerz kultywujący legendę lwowskich Orląt. Oraz on 18-latek: zesłaniec i sybirak. W latach stanu wojennego…”.
W ten sposób z biogramu Jaruzelskiego wyparowało wszystko pomiędzy wrześniem 1939 r. (14 VI 1941 r. rodzina Jaruzelskich została wywieziona przez NKWD na Sybir) a grudniem 1981 r.
Zniknął Jaruzelski od 19 VII 1943 r., kiedy został powołany do armii Berlinga przez Komendę Uzupełnień Armii Czerwonej w Bijsku i otrzymał skierowanie do Szkoły Oficerskiej 1 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w Riazaniu. Wyparowała niemal cała służba w LWP z lat 1945-1981, w tym udział w pacyfikacjach podziemia polskiego i ukraińskiego, kierowanie Głównym Zarządem Politycznego WP i operacje antykatolickie, walka z Żydami po 1967 r., kierowanie Sztabem Generalnym i przygotowywanie wojny napastniczej przeciwko Zachodowi, kierowanie MON i krwawy Grudzień’70…
Zniknął więc m. in. „krwawy mąż”… który kierował obławami na podziemie niepodległościowe:
3/7
Wyparował też agent „Wolski” czyli współpraca agenturalna Jaruzelskiego z krwawą Informacją Wojskową.
Jaruzelski jako „Wolski” zwerbowany został 23 III 1946 r. w czasie służby w 5 pułku piechoty 3 Dywizji Piechoty „na uczuciach patriotycznych”.
Charakteryzowano go jako jednostkę wartościową, członka PZPR, podkreślano, że jest dobrym tajnym współpracownikiem, nadającym się na rezydenta.