Pan maruda, co lubi marudzić na tematy militarne.
Artyleria jest król wojny, jak szczupak król dżungli! Czy jakoś tak..
Student Inżynierii Bezpieczeństwa.
Oct 9, 2023 • 19 tweets • 13 min read
Infrastruktura dla lotnictwa w trakcie działań zbrojnych.
(wszystkie zdjęcia do tekstu są w odpowiedziach!)
Dziś skupimy się właśnie na tym temacie. Szczególnie pod kątem ataków na infrastrukturę lotniczą w trakcie działań zbrojnych na terenie UA, oraz postaramy się przenieść to na polskie realia. Tekst powstał przy pomocy @AleksanderFied .
Na początku należy wspomnieć o ukraińskim lotnictwie i jego infrastrukturze. Ukraińcy w spadku po Związku Radzieckim dostali poza dziesiątkami samolotów (wśród których były nawet bombowce strategiczne) sporą ilość baz lotniczych, DOLi, lotnisk zapasowych oraz cywilnych. Pozwoliło to na utworzenie całkiem przyzwoitych sił powietrznych, oczywiście po pewnych redukcjach. Niestety cięcia kosztów doprowadziły do tego, że sporo obiektów infrastruktury lotniczej zostało zapomnianych i zostawionych na pastwę losu, lub niezmodernizowanych.
Dziś spora części z tych obiektów, nie nadaje się do funkcjonowania, ale dzięki przezorności Ukraińców, nie wszystkie, ale o tym zaraz. Należy jednak podkreślić znaczenie infrastruktury, by to odpowiednio wybrzmiało. Bez infrastruktury lotnictwo nie działa. Potrzeba pasów startowych, zbiorników paliwa, magazynów amunicji, szeregu urządzeń technicznych. Doktryna rosyjska zakładała wyjście spod uderzenia na lotniska w bardzo krótkim czasie. Każdy pułk lotnictwa w PRL dysponował kilkoma lotniskami zapasowymi, na które byłby przebazowany ( lotniska zapasowe, DOLe, lotniska cywilne). Razem z samolotami miały być przebazowane zasoby techniczne i personel. To wszystko miało umożliwić funkcjonowanie lotnictwa w czasie wojny, nawet po ataku na główne bazy sił powietrznych.
Spróbujmy teraz to odnieść do sytuacji na Ukrainie w dzień przed 24 lutego. Po 2014 roku, Ukraińskie lotnictwo dysponowało w sumie 12 stałymi bazami sił powietrznych i trudną do policzenia ilością lotnisk zapasowych i DOLi. Warto wspomnieć, że jako lotniska zapasowe, zostały użyte stare radzieckie bazy lotnicze. Pasy startowe w tych bazach, jak wynika z zdjęć satelitarnych były utrzymywane w dobrym stanie, czy to przez wojsko, czy przez komercyjnych użytkowników. Niestety wadą tych obiektów, było to, że poza pasami startowymi, rzadko kiedy jakakolwiek inna część infrastruktury nadawała się do użytku. Co na dobrą sprawę zrównywało je z DOLami. Odnośnie DOLi, warto też wspomnieć, że i tych Ukraina odziedziczyła i zbudowała sporo i są prężnie używane od początku pełnoskalowej inwazji. Trzeba jednak zaznaczyć, że DOL oraz lotniska zapasowe to tylko rozwiązanie tymczasowe. Funkcjonowanie na nich przez długi czas jest trudne i ryzykowne. Stałe bazy jednak zapewniają zaplecze serwisowe i magazynowe, które jest konieczne. Jakimś rozwiązaniem jest jednak funkcjonowanie rotacyjne między bazami, lotniskami zapasowymi i DOLami.
Skupmy się teraz na kluczowych elementach infrastruktury lotniskowej. Szybko je opiszmy i oceńmy ich znaczenie w działaniu całego systemu. Zaczniemy chyba od najważniejszego elementu.
Pas startowy, wykonany z asfaltu, betonu lub z płyt betonowych, umożliwia operowanie maszyn z danego lotniska. Największy i teoretycznie najbardziej wrażliwy obiekt, ale nie do końca. Przede wszystkim pasy startowe są najczęściej budowane z zapasem długości, co umożliwia operowanie z nich, nawet przy częściowym uszkodzeniu. Jednocześnie zmusza to przeciwnika do użycia dużej ilości środków na zniszczenie tego pasa, który i tak stosunkowo szybko da się odbudować. Rosjanie dysponują dedykowanym środkiem do tego typu zadań, mianowicie bombą BetAB-500ShP, jednak użycie jej wymagałoby bezpośredniego przelotu maszyn uderzeniowych. Można oczywiście użyć pocisków manewrujących lub balistycznych, ale to skokowo zwiększa nam zapotrzebowanie na ilość tych środków w trakcie operacji.
Drogi kołowania. Jak wiadomo umożliwia ona kołowanie samolotów, przemieszczanie ich wzdłuż pasa oraz po różnych częściach lotniska. Jednocześnie w przypadku sytuacji awaryjnej pozwala ona na operowanie z niej samolotów.
Kolejny ważny element i to nawet bardzo kluczowy to drogi dojazdowe. Łączą one HAS, hangary, miejsca postojowe itd. z drogą kołowania, lub bezpośrednio z samym pasem startowym. Są kluczowe dlatego, że gdy jest ich mało, na przykład tylko dwie, to nieprzyjaciel, dwoma precyzyjnymi uderzeniami z zaskoczenia, jest w stanie unieruchomić większość naszych sił powietrznych na ziemi minimum na kilka godzin.
Schronohangary. W trakcie Pustynnej Tarczy/Pustynnej Burzy Koalicja dokonywała szeregu uderzeń na infrastrukturę iracką. Okazało się, że do skutecznego porażenia samolotów w HAS ( hardened aircraft shelter) potrzeba uderzenia co najmniej 2 specjalizowanych środków rażenia, nie licząc strat od OPL i awarii. To oznacza, że w celu zniszczenia standardowych sowieckich schronohangarow dla eskadry 16 samolotów potrzeba... co najmniej 32 środków w postaci penetrujących bomb lotniczych lub pocisków manewrujących/balistycznych. Do tego schronohangary, pozwalają zamaskować przed oczami rozpoznania ile tak właściwie maszyn jest na lotnisku. Ktoś może powiedzieć, że schronohangary w przypadku penetrujących i precyzyjnych środków rażenia to przeżytek. Nic bardziej mylnego. Dobrze zbudowany schronohangar z betonu o twardości powyżej 70 MPA, z elementami do łamania penetratorów i z osłoną ziemną jest w stanie wytrzymać uderzenia dużych środków rażenia jak np. głowice HE pocisków manewrujących, lub w niektórych przypadkach nawet użycie stworzonych do tego środków. Szczególnie, że poza wyjątkami większość tych dedykowanych środków to bomby lotnicze, których użycie (i to dużej ilości) wymaga dostarczenia ich za pomocą samolotów, a to wymaga unieszkodliwienia OPL, albo liczenia się z ogromnymi stratami. No dobrze, ale ktoś powie, że koszta budowy będą ogromne. Prawdopodobnie tak, ale znacznie mniejsze niż koszta utraty maszyny na samymi początku wojny i niewykorzystanie jej możliwości w ogóle.
Kolejna kwesta to zwykłe hangary. Zakładając, że nie jesteśmy w stanie zbudować odpowiednich schronohangarów, powinniśmy postawić chociaż zwykłe hangary. Powodów jest klika. Ochrona przed warunkami atmosferycznymi, ochrona przed oczami wywiadu i rozpoznania np. satelitarnego, ochrona przed odłamkami, albo przed popularnymi teraz dronami, by uniknąć chociaż sytuacji, jaka miała miejsce w Krzywym Rogu, gdzie drona ZALA Lancet uszkodził stojącego na miejscu postojowym MiGa-29. A są to dla Ukraińców samoloty bardzo cenne.
Kolejna kwestia to hangary remontowe. Ważne obiekty pozwalające na serwis i bardziej zaawansowaną obsługę techniczną maszyn na lotniskach. Niestety są to konstrukcje dość wrażliwe na uderzenia, co widać na przykładzie Ukrainy.
No i kolejna bardzo ważna kwestia to magazyny na paliwo i amunicję. Obiekty te bezwzględnie powinny mieć formę budowli ochronnych i być rozproszone w różnych częściach lotniska. To od tych obiektów zależy skuteczność i funkcjonowanie lotniska i jego grupy lotniczej w przypadku wojny. Nie ma paliwa i amunicji? No to maszyny za grube miliony są całkowicie bezużyteczne. A warto mieć świadomość, że wróg ma pojęcie o znaczeniu tych obiektów i je będzie atakował priorytetowo.
To co wymieniłem to tylko cześć infrastruktury bazy lotniczej, ale według mnie ta najbardziej wrażliwa. Chociaż inne elementy też są niezmiernie ważne. Budynki mieszkalne dla załóg i obsługi, budynki dla pojazdów technicznych itd., wieża kontroli lotów, systemy radarowe i wiele innych obiektów. Ale o tym wspomnimy jeszcze później. T
rzeba też wspomnieć o dwóch elementach, które bardzo utrudniają ataki na bazy lotnicze i zmniejszają ich skuteczność. Element pierwszy to OPL. Obecność OPL w bazie lotniczej skokowo zwiększa zapotrzebowanie na ilość środków i sił użytych do ataku na bazę lotniczą.
Drugi element to sprawne ekipy remontowe i techniczne, które chwilę po ataku, już wyjeżdżają by łatać pasy, naprawiać infrastrukturę, lekko uszkodzone samoloty itd. Ich obecność również zmusza nieprzyjaciela do użycia większej ilości środków rażenia, by jak najbardziej zmaksymalizować straty.
Dobrze, skoro już omówiliśmy rozśrodkowanie sił poza bazy, infrastrukturę bazy lotniczej itd., to warto by to przenieść w praktykę. Odniesiemy to na razie do sytuacji na Ukrainie i do ukraińskich baz lotniczych. No i nie zawsze wygląda to kolorowo niestety.
Wymienię teraz trochę spostrzeżeń na temat ukraińskiej infrastruktury lotniczej.
- Niestety dużym problemem jest brak modernizacji lub modernizacja częściowa, już istniejącej infrastruktury, którą UA odziedziczyła po związku radzieckim. Sporo baz zamieniono w lotniska tymczasowe, sporo w ogóle porzucono, a te które funkcjonują, opierają się głównie naremontach starzejących się budynków itd., ale rzadko kiedy mowa jest o kompleksowej modernizacji.
- Schronohangary znów. Tym razem niestety ich brak. W niektórych bazach jest ich zbyt mało, w niektórych w ogóle, przez co maszyny stoją często pod gołym niebem. Brak jest nawet zwykłych hangarów, które mogłyby chociaż stanowić ochronę przed odłamkami. W Krzywym Rogu skończyło się to tym, że ZALA Lancet uszkodził (prawdopodobnie znacznie) MiGa-29, który dla Ukraińców jest wyjątkowo cenną maszyną.
- Maszyny, nawet te przeznaczone do kanibalizacji, stoją w rzędach pod gołą chmurą. Wystarczy kilka pocisków, by całkowicie je poszatkować odłamkami i sprawić, że nawet jako dawcy części, są bezużyteczne.
- Brak jakiegokolwiek maskowania maszyn stojących na miejscach postojowych.
- Przechowywanie amunicji, paliwa i innych kluczowych zasobów pod gołym niebem, ze względu na braki w infrastrukturze ochronnej. Paliwo, często składowane jest w cysternach ustawionych w rzędach, jedna obok drugiej
- Pasy startowe na Ukrainie, są w większości budowane według „szkoły rosyjskiej”, czyli z płyt betonowych, co w przypadku uszkodzenia pasa, pozwala na jego szybką naprawę. Dlatego przy pasach gromadzono duże ilości zapasowych płyt, oraz żwiru. Niestety jak wynika ze zdjęć satelitarnych, ta kwestia została zaniedbana, nie ułatwiając działania jednostkom remontowym.
- Brak jakichkolwiek sposobów kamuflowania, makiet itd. Warto zaznaczyć, że makiety samolotów, „sztuczne” hangary, makiety systemów OPL i masy innych rzeczy, niskim kosztem mogłyby zminimalizować ryzyko trafienia w kluczowe obiekty, oraz zwiększyć ilość środków koniecznych do ataku na daną bazę. Wliczając w to, że takich baz jest kilka to ilość środków zaczyna się robić zbyt duża i trzeba ograniczyć się do uderzania tylko na konkretne obiekty, co zwiększa szansę na przetrwanie tych kluczowych.
Teraz trzeba by się skupić chwilę na podejściu naszego agresora. Należy zwrócić uwagę na to, że Rosjanie na początku wojny podeszli bardzo po macoszemu do ataków na Ukraińskie bazy lotnicze, co w dłuższej perspektywie okazało się dla nich fatalne w skutkach, potem w dalszym toku działań wojennych dalej ponawiali ataki, ale było już za późno by osiągnąć jakieś wymierne skutki, poza czasowym wyłączeniem bazy z funkcjonowania. Ale spróbujmy zrozumieć w jaki sposób Rosjanie atakowali bazy lotnicze. Po pierwsze zwróćmy uwagę na użyte środki. Przed wszystkim były to pociski manewrujące Ch-101, Ch-555, 3M54, 9M723TL/K oraz pociski balistyczne Iskander-M. Nie jestem w stanie zrozumieć tak małej ilości środków użytych na pierwsze uderzenie, ale to mogło być spowodowane różnymi kwestiami.
W każdym razie Rosjanie skupili się przede wszystkim na obiektach magazynowych i remontowych. Uderzyli w składy paliwa, amunicji, hangary remontowe itd. Ciekawe były pojedyncze uderzenia w niektóre schronohangary, być może mieli jakieś specyficzne informacje wywiadowcze. W Łucku uderzono też w samoloty stojące przy pasie startowym. Za to prawie w ogóle nie dało się zauważyć ataków na pasy startowe itd.
Odnoszę wrażenie, że Rosjanie planowali uniemożliwić funkcjonowanie ukraińskiego lotnictwa, bez nadmiernego niszczenia infrastruktury lotniczej oraz maszyn. Być może rzeczywiście łudzili się, że Ukraina szybko upadnie. Ukraińców to opóźnienie oraz rozśrodkowanie lotnictwa uratowało. Późniejsze ataki na lotniska już nie miały szans wyrządzić takich szkód, bo jestem przekonany, że Ukraińcy poza rozrzuceniem lotnictwa, rozproszyli część zasobów zgromadzonych w bazach lotniczych itd. Późniejsze ataki, były już w dużym stopniu chaotyczne.
Tak naprawdę Rosjan uratowało by tylko jedno zmasowane uderzenie na wszystkie rozpoznane obiekty, gdzie stacjonuje Ukraińskie lotnictwo, ale ze względu na to ile środków takie uderzenie musiałoby pochłonąć to jest ono na obecną chwilę niemożliwe. Rosjanie przespali swoją szansę.
Teraz spójrzmy na to wszystko co jest wyżej i spróbujmy to przenieść na polskie realia. Zacznijmy od potencjalnego rozśrodkowania sił. Mamy kilka sprawnych DOLi, kilka baz, które jakieś możliwości posiadają, ale niestety nie jestem w stanie powiedzieć jak by wyglądała obsługa samolotów typu F-16 i F-35 na terenie tych baz. Co innego jak by miały służyć jako bazy tymczasowe. Jednak warto zaznaczyć, że budowa nowych DOLi to przykra konieczność i należy zdać sobie z tego sprawę jak najszybciej. Dysponujemy też kilkoma stałymi bazami lotniczymi. Część z nich jest wyposażona w schronohangary, za to dwie najnowocześniejsze bazy czyli 32-ga i 31-a, zaczęły używać klasycznych stalowych hangarów, co według mnie jest błędem. Bo poza odłamkami, tego typu obiekt nie jest w stanie zapewnić, żadnej konkretniejszej ochrony. Samoloty w hangarach stalowych można by porazić choćby za pomocą głowicy kasetowej z Isakndera-M z subamunicją przeciwpancerną. Zresztą już wyżej wspomniałem o konieczności ochrony maszyn bojowych. Ktoś się spyta: „Ale po co, skoro na Ukrainie Rosjanie raczej nie atakowali hangarów i samolotów?”. Ano dlatego, że Rosjanie się uczą i w przypadku kolejnych działań wojennych na tą skalę, już nie popełnią tych samych błędów.
Na plus po naszej stronie w nowych bazach jest dobre zabezpieczenie infrastruktury z paliwem i amunicją oraz schrony dla pojazdów do szybkie obsługi samolotów, czyli np. cystern i pojazdów amunicyjnych.
Niestety jest też kwestia która rzuca się w oczy w przypadku baz w Łasku i Krzesinach. Mała liczba dróg dojazdowych prowadzących z hangarów do pasa startowego. W przypadku zaskakującego uderzenia, może spowodować to unieruchomienie dużej części naszego lotnictwa na ziemi na co najmniej kilka godzin.
W stosunku do naszych baz lotniczych, wart spojrzeć na wnioski RAAFu w stosunku do własnych baz. Wnioski powstały na skutek analizy możliwości własnej stosunkowo małej floty samolotów, oraz przy założeniu, że nieprzyjaciel dokona wyprzedzającego uderzenia z użyciem pocisków manewrujących. Australijczycy stwierdzili, że znacznie bardziej opłaca się „utwardzić” bazy, niż ryzykować zniszczenie nawet części lotnictwa na ziemi. Wypiszę też kilka ciekawych opcji w celu zwiększenia bezpieczeństwa baz, jakie pojawiają się w tym raporcie.
- Ulepszenia pasa startowego w celu zapewnienia co najmniej jednego pasa startowego o długości 10 000–12 000 stóp (około 3,5 km) dla każdej bazy. Jest to wymagane, aby uwzględnić pełne spektrum typów statków powietrznych, w tym tankowce i ciężkie samoloty transportowe. (Dodatkowo zwiększa szansę na operowanie samolotów, nawet z części pasa, gdyby okazało się, że odpowiednio długi kawałek przetrwał uderzenie)
- Każda baza wymaga podziemnego magazynu paliwa z utwardzanego betonu o pojemności od 10 000 do 20 000 ton (na przykład wiele cylindrycznych zbiorników o pojemności 2000 ton)
- Wymagane będą dodatkowe, wzmocnione bunkry amunicyjne z dodatkowymi drogami dojazdowymi.
- Zakopany i wzmocniony bunkier dowodzenia, oraz schronu plot w różnych częściach bazy.
- Schronohangary, mogące się oprzeć naddźwiękowym pociskom manewrującym z głowicą o wadze 450 kg.
- Wzmocnienie schronów o ochronę przed EMP i HPM. - Przewidziane stanowiska dla systemów OPL, radarów, stanowisk dowodzenia itd.
Prawda jest taka, że powinniśmy uczyć się na błędach Ukraińców, czerpać garściami z wiedzy innych i przede wszystkim przygotować nasze bazy powietrzne tak, byśmy nie musieli się martwić utratą, dużej części lotnictwa na ziemi, na samym początku działań zbrojnych. Bo Rosjanie naprawdę uczą się na błędach. Bardzo dziękuję Aleksandrowi Fiedorkowi za pomoc w przygotowaniu tego tekstu
@ApacheCantFly
@KapitanLisowski
@Maciej_Korowaj
@SomeGumul
@wolski_jaros
@Martinnkaaaa
@Artur_Micek
@DawidKamizela
@KrukuOne
@SPIKE_3725
Baza w Starokonstantynowie. Dom dla Su-24 z pociskami Storm Shadow.
Jul 26, 2023 • 33 tweets • 9 min read
A dziś zgodnie z obietnicą pochylimy się nad ukraińską obroną przeciwlotniczą, a dokładniej nad częścią związaną z wyrzutniami. Kolejna dotyczyć będzie systemów radarowych i dowodzenia, kierowania ogniem. Pojawi się ona za jakiś czas.
Ukraińska OPL od samego początku, czyli od 24 lutego, okazała się orzechem twardym do zgryzienia. Zresztą nie bez powodu uważano ten konstrukt oparty o wyrzutnie S-300 i Buk M1 za jeden z najpoważniejszych w Europie
Jul 19, 2023 • 15 tweets • 5 min read
Dziś będzie o lotniczych środkach rażenia, które trafiły na Ukrainę w ramach pomocy wojskowej, a także o lotniczych, ale uziemionych typach uzbrojenia. Podsumujemy, co Ukraińcy dostali, mniej więcej ile dostali, i krótko scharakteryzujemy każdy dostarczony efektor.
Na samym początku warto w ogóle zauważyć, że minęło 500 dni wojny, a druga armia świata, jak przedstawiali się Rosjanie, nie była w stanie zlikwidować ukraińskiego lotnictwa. Wynika to z kilku czynników, które postaram się omówić w przyszłości.
Jul 18, 2023 • 34 tweets • 9 min read
A dziś trochę o artylerii dostarczonej przez Zachód, o jej stratach oraz przyczynach tych strat. Będzie trochę suchych danych, faktów i moich przemyśleń. Po kolei.
1/31
Zachodnia artyleria w postaci M777 była głównym elementem pierwszych dostaw sprzętu na Ukrainę po wybuchu konfliktu, a na dodatek bardzo ważnym. Po pierwsze zachodnia artyleria stanowiła doskonałą alternatywę dla artylerii poradzieckiej oraz kurczących się zapasów amunicji 152 mm