Mariusz Jagóra 🇵🇱 Profile picture
🇵🇱 "If you want a picture of the future, imagine a boot stamping on a human face—for ever.” George Orwell https://t.co/luy5H0Rr4k
2 subscribers
Apr 30 10 tweets 15 min read
Internet to Google
Elita technologiczna to zagrożenie dla demokracji.

W styczniu 1961 roku, trzy dni przed objęciem urzędu prezydenta USA przez Johna F. Kennedy'ego, ustępujący prezydent Dwight D. Eisenhower wygłosił przemówienie pożegnalne, w którym mówił o powstającym "kompleksie wojskowo-przemysłowym", a który postrzegał jako zagrożenie dla bezpieczeństwa i wolności.

W tym samym przemówieniu ostrzegł, że nasze rosnące uzależnienie od technologii może doprowadzić do wyłonienia się "elity technologicznej" tak potężnej, że będzie mogła kontrolować politykę publiczną bez świadomości ludzi na temat roli, jaką odgrywa w ich życiu.

Dr Robert Epstein, psycholog z Amerykańskiego Instytutu Badań Behawioralnych i Technologii uważa, że taka elita od dawna istnieje i ma większą władzę, niż nam się wydaje.

Powstanie Internetu dało firmom Big Tech bezprecedensową moc kontrolowania polityki publicznej, wpływania na wybory, prania mózgów dzieci, cenzurowania treści, śledzenia każdego naszego ruchu, polaryzacji społeczeństw, a nawet inżynierii społecznej. Niewielka grupa dyrektorów korporacji nowych technologii ma moc zmieniania opinii, preferencji zakupowych, a nawet wyników wyborów na masową skalę na całym świecie, bez czyjekolwiek wiedzy.

Badania prowadzone przez Dr Roberta Epsteina dowodzą, że w efekcie dokonywanych przez Google manipulacji, prawdziwy wynik wyborów prezydenckich byłby diametralnie inny niż oficjalny. Silne polityczne faworyzowanie wbudowane w algorytmy Google i YouTube (który jest własnością Google) były w roku 2020 wystarczające do przesunięcia co najmniej 6 milionów głosów w wyborach prezydenckich, bez wiedzy ludzi poddanych manipulacji. W eksperymentach dowiedziono, że manipulacja sugestiami i wynikami wyszukiwania może zmienić podział 50-50 w grupie niezdecydowanych wyborców w podział 90-10.Image Potęga Google: Internet to Google

Internet to Google - ruch w sieci jest w ponad 90% kontrolowany przez Google. W 2009 roku Google odciął cały świat od Internetu przez  oznaczenie każdej witryny na stronach wyników wyszukiwarki jako potencjalnie szkodliwej i niebezpiecznej. W ten sposób umieścił cały Internet na czarnej liście, w której istnienie oficjalnie zaprzecza. Blackout dotyczył wszystkich stron internetowych na całej planecie i trwał około 40 minut. Szacuje się, że ponad 5 miliardów ludzi na całym świecie korzysta z wyszukiwarek, odgrywają one kluczową rolę w nawigacji internetowej kierując aż 93% całego ruchu w sieci. Obsługują 2,2 biliona zapytań rocznie, a 68% doświadczeń online zaczyna się od nich. Google przetwarza ponad 8,5 miliarda wyszukiwań dziennie, i to jest więcej niż Bing i Yahoo przetwarzają miesięcznie. Według stanu na marzec 2024 udział w globalnym rynku wyszukiwarek przedstawia się następująco: Google (91,37%), Bing (3,37%), Yandex (1,64%),  Yahoo (1,1%), Baidu (0,99%), DuckDuckGo (0,53%), pozostałe (0,47%). Google nie wynalazł wyszukiwarki, jego produkt był 21 wyszukiwarką na świecie – skąd więc ta popularność i siła?Image
Nov 25, 2023 4 tweets 12 min read
Niezależny fact-checking?

„To najważniejszy tekst, jaki przyszło mi pisać” tweetnął Aleksy Szymkiewicz, autor ataku Demagoga na Coolfonpl.

@SzymkiewiczA_ pełni w Demagogu funkcję koordynatora projektu ds. dezinformacji klimatycznej (sic!). Jest “antropologiem, medioznawcą i filozofem — absolwentem Międzyobszarowych Studiów Humanistycznych i Społecznych”. Aktualnie jest doktorantem na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie przygotowuje „rozprawę dotyczącą przyczyn i konsekwencji ruchów konspiracyjnych w gospodarce opartej o wiedzę”.
Chwali się uczestnictwem w DFR Lab’s Digital Sherlocks, organizacji factcheckingowej związanej z The Atlantic Council. To think tank z siedzibą w Waszyngtonie, posiadający czternaście ośrodków na całym świecie, który koncentruje się na różnych kwestiach politycznych, w tym „zmianach klimatu, rozwoju gospodarczym i wspieraniu demokracji”. W latach 2019-2021 kilka dużych grup i instytucji konsekwentnie przekazywało Radzie Atlantyckiej dotacje w wysokości co najmniej 1 miliona dolarów w każdym roku podatkowym. Należą do nich Pfizer, Ambasada Zjednoczonych Emiratów Arabskich w USA, Facebook, Google, Goldman Sachs, Fundacja Rockefellera i miliarder Bahaa Hariri.

Atak demagoga skoordynowany jest z pozwem Jakuba Wiecha, skierowanym do @coolfonpl. Portal @PatrzymyPl pisze: „Na czym w takim razie polega problem z działalnością Jakuba Wiecha i ? Główna część problemu już została pokrótce opisana, to po prostu ślepota i wojna ideologiczna, nie żadna walka z „hejtem” jako takim. (…) W procesach karnych i cywilnych ustalenie danych powinno przebiegać w ściśle określonych warunkach i aby to miało moc dowodów procesowych, dane muszą być potwierdzone przez: sąd, prokuraturę lub policję. Wszystko wskazuje na to, że Jakub Wiech postanowił zastąpić te organy i działa na własną rękę, co jest dalekie od przewidzianych prawem reguł postępowania. Najgorsze i najbardziej obrzydliwe jest jednak to, że zarówno Jakub Wiech, jak i portal przy ustalaniu danych @coolfonpl posługiwali się wpisami ściganego od wielu lat hejtera i stalkera, posługującego się pseudonimem @Kot_Behemot_NSA. Prokuratura w Rybniku prowadzi co najmniej dwa postępowania: sygn. akt PR 1 Ds. 1174.2020 i PR 4097-4 Ds. 335.2021, w kierunku ustalenia danych sprawcy, w związku z popełnieniem przez niego czynów przestępczych” (źródło: ).

Demagog chwali się, ze jest pierwszą w Polsce organizacją należącą do International Fact-Cheking Network (IFCN - Międzynarodowej Sieci Sprawdzania Faktów), która powstała w 2015 roku przy Poynter Institute. Poynterowski INCF to jednostka Instytutu Poyntera zrzeszająca ponad 100  fact checkersów na całym świecie – to taka „międzynarodówka” FactCheckingu działająca zgodnie z tak zwanym Poynterowskim Kodeksem zasad Międzynarodowej Sieci Sprawdzania Faktu. Z sygnatariuszami kodeksu zasad IFCN nawiązał współpracę Facebook, również Google w swojej wyszukiwarce wyróżnia weryfikacje faktów dokonane przez sygnatariuszy kodeksu. W listopadzie 2021r IFCN we współpracy z Facebookiem ogłosił program grantów na walkę z dezinformacją klimatyczną (Climate Misinformation Grant - ).

Fact Checking jako nowa forma cenzury.

Gdy stało się jasne, że kanały informacyjne mediów społecznościowych mogą stanowić zagrożenie dla monopolu mediów głównego nurtu na informację (i dezinformację), rządy, platformy technologiczne i właściciele mediów szybko zareagowali, uzurpując sobie prawo do sprawdzania faktów (FACT CHECK).

Już w 2009 roku Reuters opublikował raport dotyczący rozwoju mediów społecznościowych i ich wpływu na dziennikarstwo głównego nurtu, gdzie zauważył jak, wtedy nowe, potężne narzędzia internetowe, takie jak YouTube, Facebook czy Twitter, zmieniają sposób produkcji, dystrybucji i konsumpcji mediów. „Materiały zdjęciowe i wideo generowane przez użytkowników regularnie zajmują czołowe miejsca w dziennikach telewizyjnych i na pierwszych stronach gazet, podczas gdy nowa kategoria opiniotwórczych blogów redefiniuje granice samego dziennikarstwa. Media społecznościowe i treści tworzone przez użytkowników zasadniczo zmieniają charakter wiadomości bieżących. Przyczyniają się do kompresji "cyklu informacyjnego" i wywierają większą presję na redaktorów w kwestii tego, co i kiedy należy relacjonować. Organizacje informacyjne już teraz rezygnują z prób bycia pierwszymi, którzy podają najświeższe wiadomości, skupiając się zamiast tego na jak najlepszej ich weryfikacji i opracowywaniu”.

Nowa era fact-checkingu może zatem interpretowana jako dostosowanie się dziennikarstwa do potrzeb cyfrowego środowiska. Ale może być również postrzegana jako demontaż tradycyjnej roli dziennikarstwa i rekonstrukcja jego sposobu pracy, dostosowująca się do priorytetów i ideologii firm technologicznych, które płacą pensje weryfikatorom. Fact Check, którego dokonują te organizacje, nie jest wewnętrznym przeglądem, który kiedyś był normą przed publikacją, ale „niezależną” działalnością polegającą na weryfikacji, obalaniu i poprawianiu nieprawd, które zostały już opublikowane - i szeroko rozpowszechnione w sieci.

Na początku boomu na fact-checking, kilka niezależnych serwisów informacyjnych (, Spinsanity, a od 2003 roku polityczny ) wykorzystały Internet jako narzędzie do natychmiastowej publikacji sprostowań i obnażania kłamstw. Wirusowość mediów społecznościowych, której sprzyjało wprowadzenie przycisku „podaj dalej” wprowadzonego przez Facebook w 2006 r, spowodowało, że „wiadomości” zaczęły być używane celowo do dezinformacji w czasie wyborów, prowadzenia skoordynowanych kampanii propagandowych, reklam politycznych, a nawet powstawaniu dochodowych farm. Od tego czasu redakcje informacyjne, takie jak BuzzFeed, z powodzeniem przekształciły badanie dezinformacji na platformach społecznościowych w potężny dział medialny. Nowe techniki i technologie stosowane przez przedsiębiorczych dziennikarzy śledczych wszędzie, od New York Timesa po niezależną stronę Bellingcat, podważyły sprzeczne doniesienia na tak różne tematy, jak zestrzelenie malezyjskiego samolotu MH17 czy zabicie saudyjskiego dziennikarza Jamala Khashoggiego. Ludzie tacy jak Glenn Kessler z "Washington Post" i Linda Qiu z "Timesa" pełnią rolę specjalnych weryfikatorów historii, które jednocześnie relacjonują ich koledzy.

Jednak to się szybko zmieniło - grube pieniądze napływają na tworzenie nowych typów organizacji do walki z (dez)informacją. Istnieje obecnie cały sektor filantropii zajmujący się sprawdzaniem faktów, napędzany przez Google'a, Facebooka, do niedawna Twitter i fundacje non-profit. W rezultacie, jak wynika z wyliczeń Duke'a, w 2018 roku czterdzieści jeden z czterdziestu siedmiu organizacji zajmujących się sprawdzaniem faktów było częścią firm medialnych lub było z nią powiązanych; w 2019 roku liczba ta wynosiła już tylko trzydzieści dziewięć z sześćdziesięciu. Innymi słowy, liczba organizacji fact-checkingowych rośnie, ale ich związek z tradycyjnymi placówkami dziennikarskimi słabnie. Fact checking stał się potężną bronią, często służącą oczernianiu przeciwników, dezawuowaniu niezależnych źródeł informacyjnych, małych portali – rzadko zdarza się żeby Fact-checking dotyczył mainstreamu.
Image Niezależność i wiarygodność

Czy FactChecking jest niezależny, czy też zależy całkowicie od swoich darczyńców? Skąd płyną pieniądze? Czy mogą być źródłem uprzedzeń i stronniczości w mediach?

Ze składek i dobrowolnych darowizn trudno się utrzymać. Demagog podaje na stronie , że w 2022 roku ze składek uzyskał 2 240 zł, a z darowizn 25 852,39 zł. Z pomocą przychodzą granty. W 2023 Demagog otrzymał:

- grant 74 310 USD na warsztaty z fact-checkingu przed wyborami parlamentarnymi dla mediów lokalnych, które stworzył wraz z Google News Initiative,

- grant w wysokości 104 500,00 EUR na opracowanie systemu, który umożliwi monitorowanie niemal w czasie rzeczywistym licznych internetowych platform społecznościowych. Będzie filtrował szum społeczny i analizował treści multimedialne (tekstowe, dźwiękowe, wizualne) i wielojęzyczne za pomocą nowatorskich algorytmów AI.

- grant 102 224,43 EUR na projekt FAKE kNOw MORE

Wśród innych źródeł finansowania Demagog wymienia niegrantowe źródła finansowania - od września 2019 roku jest Demagog członkiem Programu niezależnej weryfikacji treści Facebooka i w jego ramach zajmuje się weryfikacją nieprawdziwych treści (artykułów, zdjęć, filmów) w celu ograniczenia rozprzestrzenianie się fake newsów w mediach społecznościowych, a od 2022 współpracuje z firmą Kinzen, analizując potencjalnie szkodliwe treści i mowę nienawiści w języku polskim. Demagog zastrzega, że przyjmując „jakiekolwiek zewnętrzne źródło finansowania działalności Stowarzyszenia Demagog, nie ma ono żadnego wpływu na zakres merytoryczny naszej pracy”.

A jak to wygląda w USA?
NPR () jest niezależną, niedochodową organizacją medialną, która została założona z misją tworzenia bardziej świadomego społeczeństwa. Ale czy rzeczywiście niezależną? Od 2000 roku Fundacja Gatesów przekazała dla NPR 17,5 miliona dolarów w postaci dziesięciu grantów charytatywnych - wszystkie z nich przeznaczone są na relacje o globalnym zdrowiu i edukacji, czyli konkretnych kwestiach, nad którymi pracuje Bill Gates i jego fundacje. W efekcie NPR obszernie relacjonuje działalność Fundacji Gatesów - do końca 2019 roku NPR wspomniał o fundacji ponad 560 razy w swoich raportach, w tym 95 razy o globalnym o zdrowiu i rozwoju, który Gates finansuje.

Pokazuje to trend – ale także problem etyczny związany z miliarderami-filantropami, którzy finansują dostawców wiadomości oraz organizacje FactCheckingowe. W miarę jak filantropi coraz częściej wypełniają luki w finansowaniu organizacji informacyjnych - a jest niemal pewne, że rola ta wzrośnie w obliczu spowolnienia mediów po pandemii koronawirusa - niepokoi fakt, jak wpłynie to na sposób, w jaki redakcje informacyjne będą informować – także o swoich dobroczyńcach. Dobrym przykładem obrazującym te obawy jest przypadek Fundacji Gatesów, czołowego darczyńcy redakcji informacyjnych, które odwdzięczają się przychylnością.

Tim Schwab z przeanalizował prawie 20 tysięcy dotacji charytatywnych, które Fundacja Gatesów przekazała do końca czerwca 2020 i okazało się, że ponad 250 milionów dolarów przeznaczonych zostało na dziennikarstwo. Wśród beneficjentów znalazły się takie organizacje informacyjne, jak BBC, NBC, Al Jazeera, ProPublica, National Journal, The Guardian, Univision, Medium, Financial Times, The Atlantic, Texas Tribune, Gannett, Washington Monthly, Le Monde i Center for Investigative Reporting; organizacje charytatywne powiązane z redakcjami informacyjnymi, jak BBC Media Action i New York Times' Neediest Cases Fund; firmy medialne, takie jak Participant, organizacje dziennikarskie, takie jak Pulitzer Center on Crisis Reporting, National Press Foundation i International Center for Journalists; oraz wiele innych grup tworzących treści informacyjne lub zajmujących się dziennikarstwem, takich jak Leo Burnett Company, agencja reklamowa, której Gates zlecił stworzenie "strony informacyjnej" promującej sukcesy grup pomocowych. W niektórych przypadkach beneficjenci mówią, że część funduszy przekazali w formie subgrantów innym organizacjom dziennikarskim - co utrudnia uzyskanie pełnego obrazu finansowania Gatesa dla czwartej władzy. Fundacja pomogła nawet sfinansować raport American Press Institute z 2016 roku, który posłużył do opracowania wytycznych, jak redakcje prasowe mogą zachować niezależność redakcyjną od fundatorów filantropijnych. Co warte podkreślenia, dane ankietowe, na podstawie których przeprowadzono badanie, wykazały, że prawie jedna trzecia fundatorów zadeklarowała, że widziała przynajmniej niektóre treści, które sfinansowali, przed ich publikacją.
Oct 25, 2023 4 tweets 7 min read
Kiedy to runie? Udokumentowane problemy ze szczepionkami mRNA przeciwko COVID-19:

Producenci szczepionek potwierdzili w zawartych umowach, że nie wiedzą jakie jest długoterminowe bezpieczeństwo i skuteczność szczepionek.
Wkrótce po rozpoczęciu globalnej kampanii szczepień, albański serwis informacyjny ujawnił w całości treść umowy dotyczącej produkcji i dostaw szczepionek, zawartej pomiędzy Pfizer Export B.V. a rządem Albanii. Dokument zawiera, oprócz innych obciążających szczegółów, następujące oświadczenie: „Nabywca przyjmuje również do wiadomości, że długoterminowe skutki i skuteczność szczepionki nie są obecnie znane i że mogą wystąpić niepożądane skutki szczepionki, które nie są obecnie znane”.

Ten sam zapis pojawia się w ujawnionej w kwietniu 2021 r. przez włoskiego nadawcę państwowego RAI umowie przedwstępnej kupna (tzw. APA – Advanced Purchase Agreement) zawartej przez Komisję Europejską w imieniu państw członkowskich z firmą Pfizer/BioNTech na opracowanie, produkcję, opcje priorytetowego zakupu i dostawę skutecznej szczepionki przeciwko COVID-19 dla państw członkowskich UE". Akapit ten, który w wersji zredagowanej, opublikowanej przez Komisję Europejską, został usunięty z Formularza Zamówienia Szczepionki (załącznik nr 1 do Umowy), brzmi: „1.4. 4. Uczestniczące Państwo Członkowskie przyjmuje do wiadomości, że szczepionka i materiały z nią związane, a także ich komponenty i materiały składowe są szybko opracowywane ze względu na nadzwyczajne okoliczności pandemii COVID-19 i będą nadal badane po dostarczeniu szczepionki Uczestniczącym Państwom Członkowskim w ramach APA. Uczestniczące Państwo Członkowskie przyjmuje ponadto do wiadomości, że długoterminowe skutki i skuteczność szczepionki nie są obecnie znane i że mogą wystąpić niepożądane skutki szczepionki, które nie są obecnie znane. Ponadto, w zakresie Uczestniczące Państwo Członkowskie przyjmuje do wiadomości, że szczepionka nie będzie poddawana serializacji”.

W ujawnionej przez rząd RPA umowie z Pfizer pojawia się identyczny zapis: „Nabywca przyjmuje do wiadomości, że Szczepionka i materiały związane ze Szczepionką oraz ich komponenty i materiały składowe są szybko opracowywane ze względu na nadzwyczajne okoliczności pandemii COVID-19 i będą nadal badane po dostarczeniu Szczepionki Nabywcy na mocy niniejszej Umowy. Nabywca przyjmuje ponadto do wiadomości, że długoterminowe skutki i skuteczność Szczepionki nie są obecnie znane i że mogą wystąpić niepożądane skutki Szczepionki, które nie są obecnie znane. Ponadto, w stosownym zakresie, Nabywca przyjmuje do wiadomości, że Produkt nie podlega serializacji”.

Szczere wyznanie ze strony BionTech dotyczące bezpieczeństwa i skuteczności szczepionek znalazło się w Raporcie Rocznym (za rok obrotowy zakończony z dniem 31 grudnia 2021 r.) złożonym przed Komisją Papierów Wartościowych i Giełd Stanów Zjednoczonych: „szczepionka na COVID-19 jest szerzej stosowana przez pacjentów jako produkt dopuszczony do obrotu, niż to miało miejsce w badaniach klinicznych, i dlatego, po uzyskaniu pozwolenia na stosowanie w trybie nagłym, mogą wystąpić działania niepożądane i inne problemy, które nie były widoczne lub przewidywane, albo nie występowały tak często, lub nie były tak poważne podczas badań klinicznych.” BionTech więc „nie może zagwarantować, że nie pojawią się nowo odkryte lub opracowane problemy związane z bezpieczeństwem. Przy stosowaniu jakiejkolwiek szczepionki przez szeroką populację pacjentów mogą wystąpić poważne zdarzenia niepożądane, które nie wystąpiły w badaniach klinicznych lub które początkowo wydawały się niezwiązane z samą szczepionką, a dopiero po zebraniu kolejnych informacji stwierdzono, że są przyczynowo związane z produktem.”
Image Szczepionki przeciwko COVID-19 nie zapobiegają infekcji:

Po 3 latach rozpowszechniania kłamstw o jedynej skutecznej broni w walce z COVID-19 w postaci szczepień mRNA, Anthony Fauci przyznał w styczniu 2023, że „wirusy, które replikują się w błonie śluzowej dróg oddechowych człowieka (bez zakażenia ogólnoustrojowego), takie jak grypa typu A, SARS-CoV-2, endemiczne koronawirusy, RSV i wiele innych wirusów "przeziębienia", zazwyczaj nie wywołują pełnej i trwałej odporności ochronnej, i że do tej pory nie zostały skutecznie zwalczone przez licencjonowane lub eksperymentalne szczepionki. Dotychczasowe nieudane próby wywołania solidnej ochrony przed wirusami oddechowymi występującymi na błonach śluzowych i opanowania wywoływanych przez nie śmiertelnych epidemii i pandemii były naukową i publiczną porażką zdrowotną” - konkluduje Anthony Fauci w pracy opublikowanej w styczniu 2023 w Cell Host&Microbe. Autorzy w opublikowanym przeglądzie analizują problemy, które uniemożliwiają opracowanie skutecznych szczepionek na choroby układu oddechowego, podkreślając, że te „wirusy replikują się niezwykle szybko w nabłonku powierzchniowym i są szybko przenoszone na innych gospodarzy, w wąskim przedziale czasowym, zanim adaptacyjna odpowiedź immunologiczna może być w pełni wykorzystana.”

W opublikowanym ostatnio badaniu przeprowadzonym przez szkołę medyczną w Chicago (pre-print), naukowcy sprawdzali ilość kopii RNA SARS-CoV-2 wydychanych na minutę podczas naturalnego oddychania w trakcie zakażenia COVID-19. Okazało się, że osoby zaszczepione i niezaszczepione wydychały podobne poziomy RNA SARS-CoV-2, a  poziomy wydychanego wirusowego RNA nie różniły się w zależności od wieku, płci, pory dnia, statusu szczepienia lub wariantu wirusa.

Australijski badacz Michael Kowalik pisze w pracy "Etyka odmowy szczepienia, że „nie ma ani moralnego obowiązku szczepień, ani solidnej podstawy etycznej, aby nakazać szczepienia w jakichkolwiek okolicznościach, nawet w przypadku hipotetycznych szczepionek, które są medycznie wolne od ryzyka. Niezależność podmiotu w odniesieniu do samostanowienia ma absolutne normatywne pierwszeństwo przed redukcją lub eliminacją związanego z tym ryzyka dla życia. W praktyce obowiązkowe szczepienia są równoznaczne z dyskryminacją zdrowych, wrodzonych cech biologicznych, co jest sprzeczne z ustalonymi normami etycznymi, a także jest niedopuszczalne a priori”.

18 grudnia 2022 The Washington Post publikuje artykuł, w którym Leana S. Wen apeluje o zmianę polityki obowiązkowych szczepień przeciwko COVID w wojsku mówiąc, że „nadszedł czas, aby wykorzystać siłę naturalnej odporności”, kwestionując jednocześnie skuteczność szczepionek. Wen przywołuje kilka badań na poparcie swojej tezy. W jednym z badań Centers for Disease Control and Prevention stwierdzono, że „osoby zaszczepione, które nigdy nie chorowały na COVID, były co najmniej trzykrotnie bardziej narażone na zakażenie niż osoby nieszczepione, które wcześniej chorowały”. W innym badaniu opublikowanym przez Lancet, okazało się, że osoby zaszczepione, które nigdy nie chorowały na COVID, były czterokrotnie bardziej narażone na ciężką chorobę, która zakończyła się hospitalizacją lub śmiercią, w porównaniu z osobami nieszczepionymi, które przechorowały COVID-19. Ostatnie duże badanie izraelskie opublikowane w New England Journal of Medicine dowodzi, że ochrona wynikająca z naturalnej odporności słabnie wolniej niż ta wynikająca ze szczepienia. „W badaniu porównano dwie grupy ludzi: jedną, która była szczepiona i nigdy wcześniej nie chorowała na COVID, i drugą, która nigdy nie była szczepiona, ale niedawno wyzdrowiała po COVID. Wyniki są uderzające: dwa miesiące po szczepieniu, członkowie pierwszej grupy mieli dwa razy więcej infekcji niż druga grupa. A po sześciu miesiącach wskaźnik zakażeń w pierwszej grupie był prawie trzykrotnie wyższy niż w drugiej.”

W związku z tym nie ma etycznych ani racjonalnych podstaw do zmuszania kogokolwiek do poddania się szczepieniom w celu ochrony innej osoby lub jako wkład w "zakończenie pandemii" – to po prostu bzdura.
Oct 20, 2023 4 tweets 5 min read
Afryka dzika?

Rząd RPA, zmuszony przez tamtejszy sąd, ujawnił umowy zawarte z firmami farmaceutycznymi na dostawę szczepionek przeciwko COVID-19.

Upublicznienie umów między rządem RPA a czterema dostawcami szczepionek - Johnson & Johnson (J&J), Pfizer, Serum Institute of India oraz Gavi Vaccine Alliance było następstwem sprawy sądowej wniesionej przez organizację pozarządową Health Justice Initiative

Organizacje obywatelskie twierdzą, że ujawnione kontrakty ukazały istnienie mobbingu farmaceutycznego, który spowodował, że kraj ten płacił wyższe ceny za niektóre szczepionki przeciwko COVID-19 niż państwa Unii Europejskiej. Warunki zawarte w tych umowach były tak jednostronnie korzystne dla międzynarodowych korporacji, że aż trudno w to uwierzyć – twierdzą organizacje pozarządowe.

Kontrakty ujawniają, że Serum Institute of India, firma produkująca szczepionkę Oxford/AstraZeneca, pobierała od RPA 5,35 USD za dawkę, podczas gdy UE płaciła zaledwie 1,78 EUR. Rząd RPA płacił 10 USD za dawkę szczepionki J&J - o 15 procent więcej niż kraje Unii Europejskiej. Co prawda uzyskano zniżkę w stosunku do ceny UE za szczepionkę BioNTech/Pfizer, płacąc 10 USD (w porównaniu do 15,50 EUR w krajach UE) ale to wciąż więcej niż cena 6,75 USD, którą według doniesień, obciążono Unię Afrykańską. GAVI, organizacja non-profit, która dostarczała szczepionki w ramach programu Covax WHO, także została oskarżona o nadużycia: tu kontrakt nie gwarantował RPA liczby dawek ani daty dostawy, a mimo to, kraj był zobowiązany do zapłaty za wszystkie zamówione dawki, niezależnie od dostawy.

Republika Południowej Afryki została zmuszona do zapłaty olbrzymich kwot przy zawyżonych cenach za dawkę. "Mówiąc wprost, firmy farmaceutyczne zmusiły nas do zapłacenia okupu. Czy zrobiły to także innym krajom?" - pyta Fatima Hassan, prawniczka zajmującą się prawami człowieka, kierującą organizacją Health Justice Initiative, która prowadziła batalię sądową o uzyskanie dostępu do kontraktów.
Image To co udało się w Afryce jest, jak się okazuje, nie do uzyskania w rozwiniętej demokracji zachodu – Unii Europejskiej. Unia, która tak pięknie mówi konieczności zwiększenia przejrzystości, w przypadku  umów dotyczących szczepionek przeciwko COVID-19, nabiera wody w usta. Artykuł 11 Traktatu o Unii Europejskiej mówi, że „instytucje utrzymują otwarty, przejrzysty i regularny dialog ze stowarzyszeniami przedstawicielskimi i społeczeństwem obywatelskim.”

Tyle teoria, bo „jawność” w praktyce oznacza, że Europejski Rzecznik Praw Obywatelskich Emily O'Reilly, nie może uzyskać dostępu do SMSów Ursuli Von der Leyen do szefa firmy Pfizer Alberta Bourli, które dotyczyły negocjacji zakupu szczepionek. Komisja Europejska "nie podała dobrego powodu", dla którego wiadomości jej przewodniczącej z Pfizerem nie zostały ujawnione. Wiadomości tekstowe to nowatorski sposób prowadzenia osobistej dyplomacji i negocjacji, w celu zakupu – bagatela - 1,8 mld dawek szczepionek “ratujących życie”.

W styczniu 2023 The New York Times, który ujawnił aferę, złożył pozew przeciwko Komisji Europejskiej, argumentując, że Komisja jest prawnie zobowiązana do ujawnienia wiadomości, które mogą zawierać informacje o transakcjach zakupu przez KE dawek COVID-19 o wartości miliardów euro. Rumuński eurodeputowany Cristian Terhes wielokrotnie pytał Komisję Europejską o powód zaczernienia większości stron umowy z firmą Pfizer dotyczącej dostawy szczepionek na Covid, bez odpowiedzi. Tak samo jak pytania pani Rivasi, Joron, Anderson i kilku innych niepokornych eurodeputowanych.
Image
Sep 5, 2023 5 tweets 11 min read
Cholesterol – wróg czy najlepszy przyjaciel człowieka?
Od ponad 60 lat cholesterol jest przedmiotem sporów wśród naukowców, ale także źródłem kolosalnych dochodów.

Cholesterol przywołuje jednoznacznie złowrogie konotacje. Powszechnie kojarzony jest z chorobami układu krążenia. Wiadomo, że powinniśmy kontrolować jego poziom, bo jeśli zostanie przekroczony, znajdziemy się w grupie ryzyka. A to właściwie oznacza wyrok – nieuchronny zawał serca.

Kim jest ten wróg, skąd się bierze w organizmie i czy faktycznie jest tak groźny? Cholesterol to woskowata, podobna do tłuszczu substancja znajdująca się we wszystkich komórkach naszego ciała, która pomaga organizmowi wytwarzać hormony, witaminę D i substancje pomagające trawić żywność. Cholesterol buduje błony komórkowe oraz reguluje ich płynność i przepuszczalność. Ma także wpływ na prawidłowe funkcjonowanie mózgu. Około 80% potrzebnego nam cholesterolu produkują nasze organy, głównie wątroba, pozostałe brakujące 20% przyjmujemy wraz z pożywieniem, przy czym biochemicy zauważyli, że im więcej cholesterolu spożywamy, tym mniej produkuje go wątroba. Cholesterol to jeden z podstawowych budulców naszych komórek, niezbędny do życia, którego nie wolno bezkarnie eliminować z organizmu, gdyż wpływa na wiele funkcji życiowych. Zaburzenie równowagi lipidowej może powodować zakłócenie ważnych procesów metabolicznych i prowadzić do rozwoju nowotworów czy chorób autoimmunologicznych.

Skąd więc wzięła się tak zła sława cholesterolu? Wszystko zaczęło się w latach 50-tych w Stanach Zjednoczonych, gdzie zaobserwowano znaczący wzrost zgonów z powodu chorób serca mężczyzn w sile wieku. Zawał nie ominął nawet ówczesnego prezydenta USA Dwighta D. Eisenhowera. Zdarzenie to było impulsem dla naukowców z Uniwersytetu w Minnesocie, którzy zajęli się badaniem przyczyn chorób układu sercowo-naczyniowego. Zaczęto przyglądać się możliwym czynnikom ryzyka. W tym czasie palenie papierosów nie było uważane za taki czynnik (prezydent Eisenhower był nałogowym palaczem), więc niektórzy winą obarczali zanieczyszczenie środowiska, inni niedobór witamin, ale największą popularność zdobyła „hipoteza lipidowa”, której autorem był Ancel Keys, amerykański fizjolog, który badał wpływ diety na zdrowie.

Keys postawił hipotezę, że winowajcą zwiększonego występowania chorób sercowo-naczyniowych są tłuszcze nasycone, które powodują wzrost poziomu cholesterolu, a to substancja, która zatyka tętnice prowadząc do zawału serca. W 1958 r. Ancel Keys rozpoczął badania porównawcze obejmujące 7 państw (tzw. Seven Countries Study), które dotyczyły związku między wzorcem żywieniowym a częstotliwością występowania choroby wieńcowej. Badania prowadzono w Grecji, Włoszech, Hiszpanii, Afryce Południowej, Japonii i Finlandii. Badanie pokazało, że istniała prosta zależność – im większe spożycie tłuszczów, tym większa liczba zawałów serca. Co prawda, jak wykazywali krytycy, nie wszystkie kraje wpadały w ten schemat – Finlandia i Francja notowały identyczne spożycie tłuszczów, ale Francja miała wielokrotnie mniej zawałów – lecz hipoteza Keysa szybko stała się „obowiązująca nauką”, której nie ma potrzeby weryfikować. Z czasem - jak się okazało – wręcz nie wolno podważać.
👇
Źródło: https://www.cdc.gov/cholesterol/ldl_hdl.htm Strach przed cholesterolem szybko został wykorzystany przez przemysł, zwłaszcza producentów olejów roślinnych. Masowo pojawiające się reklamy straszyły fatalnymi konsekwencjami dla zdrowia, wynikającymi ze spożywania tłuszczów nasyconych, występujących na przykład w maśle, i korzyściach zdrowotnych, które nadejdą, jeśli masło zamienimy na margarynę. Nastała era prohibicji cholesterolowej, a TV reklamowała produkty masłopodobne o obniżonej zawartości tłuszczu i zerowym poziomie cholesterolu. Firmy produkujące oleje roślinne finansowały badania dotyczące chorób krążenia, a stowarzyszenia kardiologiczne stały się beneficjentami milionowych dotacji, odwdzięczając się zleceniami zastępowania tłuszczów nasyconych wielonienasyconymi tłuszczami roślinnymi, obecnymi w olejach roślinnych.

Było jeszcze jedno potężne lobby, któremu zależało na utwierdzeniu amerykanów w przekonaniu, że główną przyczyną chorób układu krążenia są tłuszcze i cholesterol. Ujawnione w roku 2016 dokumenty branżowe dowiodły, że już w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku, przemysł cukrowniczy rozpoczął ścisłą współpracę z naukowcami zajmującymi się żywieniem, aby obarczyć tłuszcz i cholesterol winą za dietetyczne przyczyny chorób wieńcowych i zbagatelizować istniejące dowody na to, że to spożycie sacharozy było czynnikiem wysokiego ryzyka. Od lat-60 tych przemysł cukrowniczy opłacał też kampanie reklamowe ukrywające szkodliwość cukrów, oraz wskazujące na cholesterol jako głównego winnego chorób układu krążenia. Jak wynika z dokumentów, spisek został uknuty przez interesariuszy z branży cukrowniczej z Sugar Research Foundation, zaniepokojonych pojawiającymi się badaniami wiążącymi cukier z chorobami serca. Wdrożono tzw. Projekt 226, przedsięwzięcie finansowane przez fundację, do którego zatrudniono naukowców z Uniwersytetu Harvarda, którym polecono dokonać przeglądu badań, zawierających ustalenia mogące negatywnie wpłynąć na sprzedaż cukru. W ramach Projektu 226 opracowano dwuczęściowy przegląd, który został opublikowany w New England Journal of Medicine w 1967 roku, w którym stwierdzono, że nie ma wątpliwości, że choroby serca nie są związane z cukrem, ale z cholesterolem i tłuszczem. Artykuł ten, w którym nie ujawniono, że badanie zostało sfinansowane przez Sugar Research Foundation, miał długotrwały wpływ na zdrowie publiczne. „Przegląd literatury pomógł ukształtować nie tylko opinię publiczną na temat tego, co powoduje problemy z sercem, ale zwłaszcza pogląd społeczności naukowej na to, jak oceniać dietetyczne czynniki ryzyka chorób serca" - powiedziała Cristin Kearns, jedna z autorek artykułu opublikowanego w JAMA, która ujawniła spisek.

Istniało wiele badań podważających teorię o złym wpływie cholesterolu. W 1968 roku Kilmer McCully odkrył, ze powodem chorób serca może być homocysteina. Naukowiec badał przypadki dzieci, które zmarły na zawał serca, gdyż w wyniku rzadkiej choroby genetycznej nie miały zdolności wychwytu witamin z grupy B, co spowodowało wzrost stężenia homocysteiny, a jak dowodził McCully, jej nadmiar prowadził do rozwoju blaszki miażdżycowej w tętnicach. Po opublikowaniu w 1969 roku badań McCully stał się wrogiem numer jeden zwolenników teorii cholesterolowej, jego uczelnia wstrzymała nie tylko finansowanie badań, ale także jego pensję, a on sam zniknął na 30 lat w naukowym niebycie. Przez trzydzieści lat szydzono z jego teorii, dopiero opublikowane w 1997 roku nowe badania dowiodły, że McCully mógł mieć rację.

W końcówce lat siedemdziesiątych Dr George Mann podważył teorię wpływu diety na choroby serca argumentując, że głównym powodem jest brak ruchu. Dowodem miało być badanie zwyczajów żywieniowych Masajów kenijskich, których dieta jest bogata w tłuszcze nasycone i mają wysokie stężenie cholesterolu, ale nie umierają na zawały, gdyż prowadzą aktywny tryb życia. Mann dostał ostrzeżenie, że jeśli nie przestanie podważać badań Ancela Keysa to straci fundusze na dalsze badania. Tak też się stało.
👇
Aug 23, 2023 5 tweets 9 min read
Zmarnowane lekcje.

Szef WHO ostrzega: "Świat musi być gotowy na kolejną pandemię". A czego nas nauczyły poprzednie?

W lutym 1976 roku Stany Zjednoczone ogarnęła fala paniki związanej z zagrożeniem świńską grypą, która miała zdziesiątkować USA. Zagrożenie jakie niósł ze sobą wirus świńskiej grypy wydawało się bardzo realne - wirus ten był przyczyną pandemii w 1918 i 1919 roku, która przyniosła ponad pół miliona ofiar w Stanach Zjednoczonych, dochodząc do 20 milionów na całym świecie.

Rząd i media epatowały przypadkami zachorowań i zgonów, z czego jeden szczególnie zwracał uwagę i działał na wyobraźnię – przypadek młodego, zdrowego żołnierza, szeregowca Davida Lewisa z Fort Dix w New Jersey, który zmarł krótko po zakażeniu. Skoro wirus zabija młodych i zdrowych to jakie szanse mają osoby w średnim wieku, mało wysportowane, nie wspominając o osobach starszych, schorowanych? Telewizja na okrągło pokazywała jak groźny i zaraźliwy jest wirus świńskiej grypy, a reklamy przypominały bardziej horrory niż programy dotyczące profilaktyki zdrowotnej: „John przyniósł wirus do domu z biura, zaraził żonę, dziecko oraz teściową, która właśnie miała wracać do domu w Kalifornii. W drodze na lotnisko sprzedała wirusa taksówkarzowi, agentowi biletowemu i jednej z uroczych stewardess. W Kalifornii zaraziła swoją najlepszą przyjaciółkę, która miała słabe serce i zmarła. Ale zanim zmarła, podała wirusa swoim przyjaciołom, listonoszowi, synowi sąsiadów i weterynarzowi, kiedy poszła odebrać swojego Chihuahua... W szkole, dzieci Johna zaraziły inne dzieci i nauczycielkę, która z kolei przekazała wirusa swojemu mężowi...” wypowiadanym zdaniom towarzyszy grobowa muzyka, a ponury głos narratora ostrzega: „Jeśli nadejdzie epidemia świńskiej grypy, w ten właśnie sposób będzie się rozprzestrzeniać. Musisz się chronić, zwłaszcza jeśli jesteś starszy lub przewlekle chory – przyjmij zastrzyk odporności - zaszczep się przeciwko świńskiej grypie”.

Kiedy już na dobre rozpętano kampanię społecznego strachu, rząd błyskawicznie, jakby w odpowiedzi na powszechne błagania przestraszonego społeczeństwa, zaoferował „zbawienie” w postaci nowej, skutecznej szczepionki. Przerażone społeczeństwo usłyszało, że w świetle uzasadnionych podejrzeń, iż świńska grypa może okazać się niezwykle zabójcza i może błyskawiczne rozprzestrzenić się w całym kraju, prezydent Ford zdecydował, że każdy mężczyzna, kobieta i dziecko powinni otrzymać „zastrzyk odporności”, aby zapobiec ogólnokrajowemu wybuchowi pandemii. Ponownie uruchomiona została machina propagandowa rządu USA, aby wezwać całą Amerykę do ochrony przed zagrożeniem świńską grypą: "Grypa to poważna sprawa, podczas dużych epidemii grypy miliony ludzi chorują, a tysiące umierają. W tym roku mogą się Państwo zabezpieczyć - szczepionki są bezpieczne, łatwe do przyjęcia i mogą ochronić Państwa przed grypą - proszę więc podwinąć rękaw i zabezpieczyć się przyjmując szczepienie".

W rządowe zapewnienia uwierzyło 48 milionów wystraszonych Amerykanów (25% amerykańskiej populacji), którzy posłusznie „podwinęli rękaw” i przyjęli szczepionkę, wierząc że ta uratuje ich przed zabójczym wirusem. Program szczepień rozpoczął się 1 października 1976 roku, ale już po 10 tygodniach stało się jasne, że istniej związek szczepień z występowaniem rzadkiej choroby neurologicznej – zespołu Guillaina-Barrégo (SGB) - i szczepionka zaczęła być wycofywana. Ostatecznie po stwierdzeniu (wg danych oficjalnych) 532 przypadków zespołu SGB, 25 zgonach, tysiącach przypadków narkolepsji i licznych skargach zdrowotnych, program szczepień został całkowicie wstrzymany, mimo, że CDC utrzymywało, że żaden ze zgonów nie był związany ze szczepieniem. Śmiertelne zagrożenie świńską grypą zostało uznane za fałszywy alarm, a szczepionka spowodowała znacznie więcej szkód niż sama grypa. Program szczepień populacyjnych doprowadził do tysięcy pozwów sądowych i późniejszych roszczeń odszkodowawczych w wysokości trzech i pół miliarda dolarów. Informacje, które zaczęły przedzierać się do opinii publicznej pokazały, że groźba pandemii została sfabrykowana, a morderczy szczep świńskiej grypy nigdy nie opuścił Fort Dix i zmarł wraz z szeregowcem Lewisem.

Okazało się, że w styczniu 1976 roku wielu rekrutów zaczęło skarżyć się na dolegliwości układu oddechowego, cierpiąc na infekcję grypopodobna. Lekarz wojskowy wysłał próbki posiewów pobranych z ich gardeł do laboratorium zdrowia publicznego w New Jersey, aby dowiedzieć się, z czym mają do czynienia. Jedna z tych próbek pochodziła od szeregowca Davida Lewisa. Laboratorium w New Jersey zidentyfikowało w większości posiewów pobranych z gardła żołnierzy normalny rodzaj wirusa grypy występujący w tym roku, ale nie mogli ustalić, jaki rodzaj wirusa znajdował się w posiewie pobranym od szeregowego Lewisa i od czterech innych żołnierzy, wysłano więc próbki do Federalnego Centrum Kontroli Chorób w Atlancie celem dalszych badań. Kilka dni później otrzymano werdykt - świńska grypa. Panika, która wybuchła w następstwie tej informacji, opierała się na próbkach pobranych od 5 żołnierzy, z których czterech szybko wyzdrowiało, a jak się później okazało, bezpośrednią przyczyną głośnego zgonu szeregowca Lewisa nie była grypa tylko forsowny, wielomilowy nocny marsz, do którego został zmuszony, mimo, że leżał chory, z gorączką. Podczas marszu zasłabł, a kilka dni później - zmarł.

Osobą odpowiedzialną za opracowanie programu walki z zagrożeniem związanym z epidemią świńskiej grypy oraz forsowanie programu szczepień był ówczesny dyrektor CDC dr David Sencer. Pytany o zasadność wprowadzenia tak drastycznych metod jak szczepienie populacyjne w oparciu o jeden przypadek grypy, odpowiedział, że "uzasadnieniem naszego zalecenia nie była śmierć pojedynczej osoby, ale fakt, że kiedy widzimy zmianę w charakterystyce wirusa grypy, jest to ogromny problem zdrowia publicznego w tym kraju”. Jak się okazało, do 1 października 1976 roku, dnia kiedy podano pierwsza szczepionkę, na całym świecie zgłoszono zaledwie kilka przypadków zachorowania, z których żaden nie został potwierdzony. Zgłaszane przypadki z Australii były faktami prasowymi, a sam Sencer przyznał, że CDC nie znalazła żadnego ogniska świńskiej grypy gdziekolwiek na świecie. W formularzu zgody, który CDC nakazała dawać pacjentom do podpisania przed szczepieniem, widniała informacja, że szczepionka przeciwko świńskiej grypie została dokładnie przetestowana i jest bezpieczna. Nie wspomniano w nim jednak, że po zakończeniu testów naukowcy opracowali inną wersję szczepionki - x-53a -  i to właśnie ona została podana większości z 48 milionów osób, które przyjęły zastrzyk, a x-53a nie przeszła żadnych testów w badaniach klinicznych. We wspomnianym formularzu zgody, nie było też żadnej informacji o jakimkolwiek potencjalnym ryzyku wystąpienia poważnych powikłań po zastrzyku, bo jak twierdził Sencer, żaden z naukowców nie zgłosił, że takie ryzyko występuje. Nie było to jednak prawdą. Dr Michael Hattwick kierował zespołem nadzorującym program szczepień na świńską grypę w CDC. Jego zadaniem było sprawdzenie, jakie możliwe komplikacje mogą wyniknąć po przyjęciu szczepionki i zgłoszenie swoich ustaleń osobom odpowiedzialnym. Jak zeznał, doskonale wiedziano, że istniały doniesienia o przypadkach zaburzeń neurologicznych związanych ze szczepieniem, o czym poinformował swoich przełożonych. Ci jednak najwyraźniej nie uznali za stosowne, żeby ostrzec o zagrożeniach współobywateli. Zamiast tego woleli zająć się kolportażem ulotek zachęcających do szczepień wzorem celebrytów jak prezydent Ford, Henry Kissinger, Elton John, Muhammad Ali, Mary Tyler Moore czy Edward Kennedy. Jak się później okazało wiele z tych osób nigdy nie wyraziło zgody na wykorzystanie ich nazwisk w kampanii reklamowej CDC.
Aug 18, 2023 4 tweets 6 min read
Oszustwo recyklingu. Recykling odpadów plastikowych to kłamstwo wymyślone, aby usprawiedliwić produkcję i sprzedaż większej ilości plastiku.

Ostatnio ponownie zrobiło się głośno o składowaniu niemieckich śmieci w Polsce. W maju 2023 wiceminister ds. klimatu Jacek Ozdoba grzmiał w sejmie, że nie do przyjęcia jest taka sytuacja, że państwo, które mieni się być proeuropejskie i proekologiczne „wywozi swój syf do innego kraju”, apelując do rządu federalnego o uprzątnięcie 35 tys. ton odpadów przywiezionych nielegalnie na teren naszego kraju – to 2 tysiące tirów ze śmieciami. Ostatnio Polska złożyła do TSUE skargę na Niemcy w związku z przywozem nielegalnych odpadów.

To część szerszego problemu dotyczącego mitu recyklingu, a w szczególności recykling odpadów plastikowych. Recykling odpadów plastikowych to wielkie kłamstwo wymyślone, aby sprzedać więcej plastiku - mówią eksperci branżowi - a znane wszystkim logo recyclingu to nic innego jak „proekologiczne’ narzędzie marketingowe. Szacuje się, że nie więcej niż 10 procent wyprodukowanego plastiku zostało kiedykolwiek poddane recyklingowi. Stany Zjednoczone w 2021 r. osiągnęły wskaźnik recyklingu wynoszący około 5 procent dla pokonsumenckich odpadów z tworzyw sztucznych. To o połowę mniej w porównaniu z deklarowanym poziomem 9,5 procent w 2014 r., ale w tym czasie Stany Zjednoczone eksportowały miliony ton odpadów z tworzyw sztucznych do Chin i liczyły je jako poddane recyklingowi, mimo że większość z nich została spalona lub wyrzucona. Spadek wiąże się z faktem, iż Chiny zmagając się z własnymi rosnącymi hałdami śmieci, przestały akceptować śmieci z importu.

Nawet Greenpeace przyznaje, że recykling tworzyw sztucznych to ślepa uliczka - z roku na rok recykling tworzyw sztucznych spada, mimo że ilość odpadów z tworzyw sztucznych rośnie. John Tierney, amerykański dziennikarz i redaktor City Journal, a wcześniej przez trzy dekady reporter i felietonista w New York Times, napisał w 1996 roku artykuł, w którym poddał analizie wiarę w recykling, i obalając mity z nią związane, doszedł do wniosku, że jest on drogi i nieskuteczny.

Tierney pisał w artykule: „W USA w 1987 r rozpoczęto wielki ogólnokrajowy eksperyment. To był rok, w którym barka o nazwie Mobro 4000 przemierzyła tysiące mil, próbując rozładować ładunek śmieci z Long Island, a jej podróż miała zaskakujący wpływ na Amerykę - obywatele najbogatszego społeczeństwa zaczęli mieć obsesję na punkcie własnych odpadów. Wierząc, że na wysypiskach nie ma już miejsca, Amerykanie doszli do wniosku, że recykling jest ich jedyną opcją. Ich intencje były dobre, a wnioski wydawały się wiarygodne. Recykling czasami ma sens - w przypadku niektórych materiałów w niektórych miejscach i czasie. Jednak najprostszą i najtańszą opcją jest zazwyczaj składowanie i zakopywanie śmieci na bezpiecznym dla środowiska wysypisku. A ponieważ miejsca na wysypiskach nie brakuje (kryzys z 1987 roku był fałszywym alarmem), nie ma powodu, by czynić recykling prawnym lub moralnym imperatywem. Obowiązkowe programy recyklingu nie są zbawieniem dla potomności. Oferują krótkoterminowe korzyści kilku grupom wpływu - politykom, konsultantom ds. public relations, organizacjom ekologicznym, korporacjom zajmującym się utylizacją odpadów - jednocześnie odwracając uwagę od prawdziwych problemów społecznych i środowiskowych. Recykling może być najbardziej marnotrawną działalnością we współczesnej Ameryce: marnotrawstwo czasu i pieniędzy, marnotrawstwo zasobów ludzkich i naturalnych”.

Tierney twierdzi, że skoro recykling jest tak kosztowny i mało skuteczny, alternatywą powinien być powrót do składowania śmieci na wysypiskach. Tym bardziej, że mimo iż to plastik jest rutynowo krytykowany, ponieważ nie ulega rozkładowi się na wysypiskach, okazuje się, że nie rozkłada się też większość innych opakowań. William Rathje, archeolog z Uniwersytetu w Arizonie, odkrył podczas wykopalisk na wysypiskach, że papier, tektura i inne materiały organiczne - choć z technicznego punktu widzenia powinny ulegać biodegradacji - mają tendencję do pozostawania nienaruszonymi w pozbawionym powietrza środowisku wysypiska. Te zmumifikowane materiały w rzeczywistości zajmują znacznie więcej miejsca na wysypiskach niż plastikowe opakowania, które stale się zmniejszają, ponieważ producenci opracowują mocniejsze i cieńsze materiały. Kartony po sokach, które zastąpiły szklane butelki, zajmują połowę miejsca na wysypisku zajmowanego kiedyś przez butelki, a 12 plastikowych toreb na zakupy mieści się w przestrzeni zajmowanej przez jedną papierową.
Aug 15, 2023 4 tweets 10 min read
OxyContin - legalny narkotyk.

W USA około pół miliona osób straciło życie z powodu przyjmowania leku, który został im przepisany przez lekarzy.

OxyContin, lek przeciwbólowy, który zawiera silny narkotyk - oksykodon - doprowadził do uzależnienia milionów amerykanów. Kiedy Purdue Pharma, producent leku, wprowadziła OxyContin w 1996 roku, był on agresywnie promowany jako lek o przedłużonym uwalnianiu, co miało skutkować małym stopniem uzależniania. Ten slogan reklamowy miał olbrzymie przełożenie na sprzedaż, która wzrosła z 48 milionów dolarów w 1996 roku do prawie 1,1 miliarda dolarów w 2000 roku. Wysoka dostępność leku korelowała z jego nadużywaniem i w efekcie z uzależnieniem. OxyContin stał się wiodącym narkotykiem nadużywanym w Stanach Zjednoczonych, a masowe nadużywanie opiatów było przyczyną śmierci około pół miliona osób, gdyż tylu właśnie obywateli USA przedawkowało leki opioidowe.

Przed wprowadzeniem OxyContinu, firma Purdue przez ponad 15 lat produkowała i sprzedawała lek przeciwbólowy na bazie morfiny o nazwie MS Contin. Pod kierownictwem Richarda Sacklera rodzinna firma farmaceutyczna zamieniła morfinę na oksykodon i tak narodził się OxyContin ("oxy" od substancji czynnej, "contin" od stopniowego, ciągłego uwalniania). Przed wprowadzeniem na rynek, OxyContin musiał uzyskać aprobatę FDA, co mogło być trudnym zadaniem, bo firma miała ambicję sprzedawać ten silnie uzależniający narkotyk jako lek przeciwbólowy dla każdego, a nie tylko jako środek przynoszący ulgę w cierpieniu osób terminalnie chorych. Z pomocą przyszedł Curtis Wright, który w tym czasie był zastępcą dyrektora FDA, nadzorującym środki znieczulające i produkty uzależniające. Jego decyzje miały znaczący wpływ na amerykański kryzys opioidowy, stały się symbolem korupcji i nadużyć regulacyjnych w amerykańskim przemyśle farmaceutycznym. Wright odegrał kluczową rolę w dopuszczeniu leku do użycia, wraz z wprowadzającą w błąd informacją na etykiecie, która sugerowała, że OxyContin nie uzależnia: "Uważa się, że opóźnione wchłanianie zapewniane przez tabletki OxyContin zmniejsza ryzyko nadużywania leku". To zdanie stało się kluczowym sloganem marketingowym wykorzystywanym przez firmę do nakłaniania lekarzy do masowego przepisywania leku na każdy rodzaj bólu. Krótko po tym, jak doprowadził do zatwierdzenia OxyContinu, Curtis Wright odszedł z FDA, a rok później otrzymał stanowisko dyrektorskie w Purdue Pharma z pakietem wynagrodzeń w wysokości 400 000 USD. Reklama i marketing
Po dopuszczeniu leku do stosowania i wprowadzeniu go na rynek w 1996 roku, firma Purdue, dzięki bezprecedensowej kampanii marketingowej skierowanej do lekarzy i pacjentów, przekształciła OxyContin w żyłę złota. Lek zawierał znacznie wyższą dawkę narkotyku niż inne środki przeciwbólowe, ponieważ, jak utrzymywała firma, został zaprojektowany tak, aby powoli wchłaniał się do organizmu pacjenta przez 12 godzin. Purdue informowała lekarzy, że jest to nie tylko bardziej skuteczne w tłumieniu bólu, ale także mniej podatne na uzależnienie i nadużywanie. Początkowo standardem były tabletki 10 miligramowe, z czasem firma doszła do aż do 160 mg, przekonując, że jeśli ból nie ustępuje, należy zwiększać dawkowanie, co jest – przy stopniowym uwalnianiu leku – całkowicie bezpieczne. Dzięki sloganowi o powolnym uwalnianiu, nawet lekarze, którzy początkowo nieufnie podchodzili do opioidów z powodu obaw o uzależnienie, zaczęli masowo przepisywać lek. Jedno zdanie, które dzięki Curtisowi Wrightowi znalazło się na oryginalnej etykiecie OxyContinu: "Uważa się, że opóźnione wchłanianie zapewniane przez tabletki OxyContin zmniejsza ryzyko nadużywania leku" stało się motorem napędowym kampanii marketingowej. Mimo, że twierdzenie to nie było poparte żądnymi badaniami klinicznymi, informacja ta pozostawała na etykiecie OxyContinu przez ponad pięć lat, zanim FDA usunęła ją i umieściła na leku "ostrzeżenie w czarnej ramce", oznaczające poważne lub zagrażające życiu ryzyko związane z lekiem.

Jakimi metodami zatem Purdue Pharma doprowadziła do tego, że OxyContin stał się jednym z najczęściej przepisywanych leków w kraju, co przyniosło firmie dochód w wysokości ponad 35 miliardów dolarów ze sprzedaży? OxyContin nie wyróżniał się niczym wyjątkowym w porównaniu z innymi dostępnymi preparatami opioidowymi dostępnymi na rynku. W 2001 r. Medical Letter on Drugs and Therapeutics stwierdził, że oksykodon nie oferuje żadnej medycznej przewagi nad odpowiednimi dawkami innych silnych opioidów. Randomizowane badania z podwójnie ślepą próbą porównujące OxyContin podawany co 12 godzin z oksykodonem o natychmiastowym uwalnianiu podawanym 4 razy dziennie wykazały porównywalną skuteczność i bezpieczeństwo stosowania w przypadku przewlekłego bólu pleców i bólu związanego z rakiem. Randomizowane badania z podwójnie ślepą próbą, w których porównywano OxyContin z morfiną o kontrolowanym uwalnianiu w przypadku bólu związanego z rakiem, również wykazały porównywalną skuteczność i bezpieczeństwo. Specjalista ds. oceny medycznej FDA, oceniając skuteczność OxyContinu we wniosku o nowy lek firmy Purdue z 1995 r., stwierdził, że nie wykazano znaczącej przewagi OxyContinu nad konwencjonalnym oksykodonem o natychmiastowym uwalnianiu przyjmowanym 4 razy dziennie, poza zmniejszeniem częstotliwości dawkowania

Skąd więc tak duży sukces komercyjny leku? Firma Purdue prowadziła niezwykle agresywną kampanię promującą stosowanie opioidów w ogóle, a OxyContinu w szczególności. Tylko w 2001 r. firma wydała 200 milionów dolarów na szereg działań mających na celu wprowadzenie na rynek i promocję OxyContinu. W latach 1996-2001 firma Purdue przeprowadziła ponad 40 krajowych konferencji dotyczących leczenia bólu i szkolenia prelegentów w ośrodkach na Florydzie, w Arizonie i Kalifornii. Ponad 5000 lekarzy, farmaceutów i pielęgniarek wzięło udział w tych sympozjach z opłaconymi wszystkimi kosztami, gdzie byli rekrutowani i szkoleni do krajowego biura prelegentów Purdue. Jednym z fundamentów planu marketingowego Purdue było wykorzystanie danych dotyczących przepisywanych przez lekarzy leków. Firmy farmaceutyczne kompilują profile lekarzy, szczegółowo opisując wzorce przepisywania przez nich leków, w celu wywierania wpływu na ich nawyki w tym zakresie. Dzięki opracowanym profilom firma farmaceutyczna może zidentyfikować osoby przepisujące najwięcej i najmniej leków na danym obszarze. Do jednych i do drugich firma wysyłała przedstawicieli handlowych z odpowiednimi bonusami. Lukratywny system premiowy zachęcał przedstawicieli handlowych do zwiększania sprzedaży OxyContinu, co skutkowało dużą liczbą wizyt u lekarzy z wysokim odsetkiem wypisywanych recept na opioidy, a także wieloaspektową kampanią informacyjną skierowaną do nich. W 2001 roku, oprócz średniego rocznego wynagrodzenia przedstawiciela handlowego w wysokości 55 000 USD, roczne premie wynosiły średnio 71 500 USD, przy czym ich zakres wahał się od 15 000 USD do prawie 240 000 USD. W tym samym roku firma Purdue wypłaciła swoim przedstawicielom handlowym 40 milionów dolarów premii motywacyjnych.

Purdue promowało liberalne stosowanie opioidów o „przedłużonym uwalnianiu” szczególnie wśród lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej - do 2003 r. prawie połowa wszystkich lekarzy przepisujących OxyContin była lekarzami pierwszego kontaktu. Firma w swojej kampanii promocyjnej twierdziła, że ryzyko uzależnienia od OxyContinu jest niezwykle małe, przedstawicielom handlowy kazano informować lekarzy, że wynosi ono "mniej niż jeden procent".

Na katastrofę nie trzeba było długo czekać - niezwykłemu komercyjnemu sukcesowi OxyContinu towarzyszyły rosnące wskaźniki nadużywania leku i gwałtownie rosnąca liczba osób uzależnionych, które szybko odkryły, że zamiast lek połykać, można go kruszyć i wciągać do nosa lub wstrzykiwać, aby uzyskać intensywny efekt morfinopodobny. Wraz ze wzrostem dostępności i nadużywania leku, wzrosła liczba uzależnień od opioidów, przedawkowań i zgonów. Do 2004 r. OxyContin stał się najbardziej rozpowszechnionym opioidem na receptę nadużywanym w Stanach Zjednoczonych, wyprzedzając kokainę i heroinę,  a zgony z powodu jego przedawkowania przewyższyły liczbę zgonów z powodu nadużywania heroiny i kokainy.
Aug 8, 2023 5 tweets 2 min read
Pfizer, Moderna - strategia obrony: my tylko dostarczaliśmy dane - odpowiedzialność za dopuszczenie szczepionek do użytku ciąży na rządowych agencjach regulujących.

Podczas posiedzenie australijskiej senackiej komisji ustawodawczej ds. edukacji i zatrudnienia, dyrektorzy firm… https://t.co/SbEpdub9r7twitter.com/i/web/status/1…
Image Serię pytań rozpoczął senator Matthew Canavan, który skupił się na kwestii przenoszenia wirusa: "Czy Pfizer przetestował, czy szczepionka na COVID-19 może zatrzymać lub ograniczyć przenoszenie wirusa przed jej zatwierdzeniem i wprowadzeniem na rynek pod koniec 2020 r.?"

W… twitter.com/i/web/status/1…
Aug 7, 2023 4 tweets 2 min read
Zredukujmy do zera emisję CO2 i zaciemnijmy Słońce - czy plan ratowania planety Organizacji Narodów Zjednoczonych, wpierany przez USA, UE i miliarderów zatrzyma wegetację roślin? Będzie głodno i chłodno.

„Globalne wysiłki na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym są obecnie… https://t.co/WeOreZfVZxtwitter.com/i/web/status/1…
Źródło: https://www.weforum.org/agenda/2022/09/solar-geoengineering-temperature-global-warming-climate-change/ Modyfikacja promieniowania słonecznego (SRM), znana również jako zarządzanie promieniowaniem słonecznym, środki modyfikacji promieniowania lub geoinżynieria słoneczna, miałaby na celu zaradzenie „objawom zmian klimatycznych” poprzez odbijanie większej ilości światła słonecznego z… https://t.co/rBsGxE9jwXtwitter.com/i/web/status/1…
Image
Aug 1, 2023 6 tweets 3 min read
Iwermektyna - skazana na śmierć.

Jej potencjał leczenia szerokiego spektrum chorób, skuteczność, dostępność i niska cena sprawiają, że jest zagrożeniem dla potężnych interesów gigantów farmaceutycznych. Jej los jest przesądzony.

Jak to możliwe, pyta dr Tess Lawrie, że lek,… https://t.co/dYzJaW0PKEtwitter.com/i/web/status/1…
Image Unikalny i niezwykły mikroorganizm wytwarzający awermektyny (treptomyces avermectinius) z których pozyskiwana jest iwermektyna, został odkryty przez Ōmura w 1973 roku. Został on wysłany do laboratoriów Merck w celu przeprowadzenia specjalistycznego badania pod kątem skuteczności… twitter.com/i/web/status/1…
Apr 28, 2023 4 tweets 2 min read
Skąd brało się szerokie społeczne poparcie dla obowiązku szczepień? Pfizer w 2021 roku przekazał miliony w dotacjach rzekomo niezależnym stowarzyszeniom medycznym, grupom konsumenckim i organizacjom praw obywatelskich.

Farmaceutyczny gigant Pfizer w 2021 roku przekazał liczne… twitter.com/i/web/status/1… Image Dziennikarz śledczy Lee Fang opisuje jak działa taki mechanizm kontrolowanej przychylności na przykładzie Chicago Urban League, organizacji, która pomaga ludziom w znalezieniu pracy, zapewnieniu przystępnych cenowo mieszkań, poszerzeniu doświadczeń edukacyjnych i rozwijaniu… twitter.com/i/web/status/1…
Apr 5, 2023 10 tweets 6 min read
Modele klimatyczne a rzeczywistość.
Modele klimatyczne służą do tworzenia polityki klimatycznej, a nie powinny, bo żaden z modeli, nawet w niewielkim stopniu, nie odpowiada obserwacjom.
Nauka o zmianach klimatu jest złożona, i niestety jest bardzo podatna na wpływy polityki i… twitter.com/i/web/status/1… Image Dr John Christy, profesor nauk atmosferycznych na Uniwersytecie Alabama w Huntsville (UAH), uważa, że głównym zadaniem naukowca jest weryfikacja hipotez. Ponieważ klimatolodzy opierają całą swoją wiedzę na modelach klimatycznych, modele te muszą być testowane. Średnia globalna… twitter.com/i/web/status/1… Image
Apr 3, 2023 6 tweets 3 min read
Niebezpieczna wolność słowa.

Łamanie praw i wolności własnych obywateli jest w Europie nie tylko normą, a wręcz oficjalną polityką Komisji Europejskiej.

Ujawnienie tzw. przez Elona Muska "Twitter Files" wywołało w Stanach Zjednoczonych spore zamieszanie – odtajnione pliki… twitter.com/i/web/status/1… Image Ponadto w ramach Kodeksu utworzono "stałą grupę zadaniową" ds. dezinformacji, w której mają obowiązek uczestniczyć wszyscy sygnatariusze Kodeksu, a której przewodniczy nie kto inny, jak sama Komisja Europejska. W skład "grupy zadaniowej" wchodzą również przedstawiciele służb… twitter.com/i/web/status/1…
Mar 4, 2023 63 tweets 10 min read
Gardasil.
Dlaczego politycy trudnią się reklamowaniem produktów medycznych? Merck zarabia na Gardasilu 1,7 mld dolarów rocznie i planuje w 2023 roku podwoić produkcję.

8 grudnia 2022 roku Prezydent Francji wyraził zaniepokojenie niskim wskaźnikiem wyszczepienia nastolatków przeciwko zakażeniu wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV). Powiedział, że chce działać szybko, zapowiedział kampanię informacyjną w szkołach i nie wykluczył wprowadzenia obowiązkowej szczepionki Gardasil. 1 marca podczas wizyty w jednej ze szkół w Charente wezwał do przeprowadzenia
Mar 2, 2023 61 tweets 10 min read
House Oversight Committee: Twitter był firmą, którą infiltrowało FBI i rząd federalny, aby celowo ograniczać wolność słowa i wiadomości sprzecznych z głównym nurtem narracji.

Wątek, którego całość można zobaczyć tu: mariuszjagora.substack.com/p/house-oversi…

House Oversight Committee Image (the committee on oversight and accountability) to Komisja Izby Stanów Zjednoczonych ds. nadzoru i odpowiedzialności, która jest główną komisją śledczą Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.

Szeroka jurysdykcja i uprawnienia ustawodawcze tej komisji sprawiają, że jest ona
Mar 1, 2023 75 tweets 12 min read
Eksperyment.
"Absolutnie koniecznym składnikiem wszelkich eksperymentów medycznych prowadzonych na ludziach jest niewymuszona zgoda na ich przeprowadzenie wyrażona przez osobę, która ma być im poddana..." fragment zasady 1 Kodeksu Norymberskiego.

Czy można zgodnie z prawem Image zmusić kogoś do przyjęcia szczepionki? Sprawa nie jest taka prosta. Obowiązek szczepień wynika z kilku tekstów międzynarodowych i krajowych. Zgodnie podpisaną przez 164 państwa zrzeszone w ONZ Powszechną Deklaracją Praw Człowieka, zawarty w niej Międzynarodowy Pakt Praw
Feb 28, 2023 32 tweets 7 min read
Project Veritas - komu zależy na upadku firmy
Czy organizacja została zinfiltrowana?

„Muszę wyjaśnić, że nie zrezygnowałem z pracy w Project Veritas, którą założyłem 13 lat temu. Zostałem pozbawiony stanowiska dyrektora generalnego i prezesa. Dzisiaj przyszedłem do biura, aby zabrać swoje rzeczy osobiste. Jeśli zastanawiają się Państwo, co dalej, proszę o cierpliwość...” powiedział James O’Keefe na spotkaniu z pracownikami, którego nagranie upublicznił, w odpowiedzi na kłamstwa zarządu Project Veritas. Dodał, że czuje teraz to samo, co Steve Jobs,
Feb 27, 2023 44 tweets 8 min read
WHO na drodze do władzy. Czy uda się utrzymać suwerenność decyzji państw członkowskich?
(Całość: mariuszjagora.substack.com/p/who-na-drodz…)

194 państwa forsują zmiany w regulaminie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), aby dać dyrektorowi generalnemu Tedrosowi Adhanomowi Ghebreyesusowi Image jednostronne prawo do ogłoszenia stanu zagrożenia zdrowia publicznego w dowolnym kraju na podstawie dowodów, które arbitralnie uzna za wiarygodne.

Warto przypomnieć, że równocześnie procedowane są dwie – często mylone – inicjatywy: zmiany w Międzynarodowych Przepisach
Feb 17, 2023 43 tweets 8 min read
Jatrogenia Covidowa - leczenie gorsze niż choroba.

Okres pandemii przejdzie do Historii z wielu powodów. Dla dużej liczby osób czas ten zawsze kojarzył będzie się z bólem, związanym ze stratą bliskich, którzy najczęściej odchodzili w osamotnieniu. Strach, który wylewał się z ekranów telewizorów, potęgowany codziennymi statystykami dotyczącymi zachorowań i zgonów, utwierdzał społeczeństwa w wierze o istnieniu nadzwyczajnego zagrożenia i uzasadniał podjęcie zupełnie nadzwyczajnych środków przez rządy po to, żeby wygrać wojnę z wirusem – a wiadomo,
Feb 17, 2023 26 tweets 5 min read
Jeden dzień z życia Parlamentu Europejskiego - i wszystko jasne: wniosek o odebrania przedstawicielom firmy Pfizer przepustek do europarlamentu upadł i Albert Bourla nadal może lobbować, zaś Ursula von der Leyen nie stawi się przed komisją COVI, w celu złożenia wyjaśnień dotyczących negocjacji prowadzonych z Bourlą drogą esemesową.

Konferencja Przewodniczących Grup Politycznych (CoP – Conference of Presidents) wydała werdykt: przedstawiciele Pfizer będą mogli nadal wchodzić do budynku Parlamentu Europejskiego. „To głosowanie to była żenada”