Easy Rider Profile picture
Miłośnik ciszy, natury i pięknych widoków. Okazjonalnie handluję porcelaną i starzyzną. Po kokainie robię się nieprzewidywalny.

Sep 18, 2022, 30 tweets

#LetsTalkDesign odc. 36: Alchemik Formy
Być może Władimir Putin ma szansę zostać Wielkim Odnowicielem Kultury Rosyjskiej. Krwawy upadek państwa carów zaowocował wszak już raz erupcją kreatywności artystów, której kultura zawdzięcza rzeczy ważne i niezwykłe. Również nasza. 👇

Być może, ale tym razem raczej nie; awangarda początku XX wieku była reakcją na ogólnoeuropejską Wielką Trwogę, powszechne poczucie końca mieszczańskiego świata. Zaś Rosja była wówczas wystarczająco mieszczańska i europejska, by poczucie to dotyczyło również jej.

Europejska była rosyjska bohema: jeździła do Paryża, wystawiała w Berlinie. Stanowiła tę kosmopolityczną część Imperium Rosyjskiego, luźno identyfikującą się narodowo. Być może dlatego wielu z nich z taką łatwością przyszła identyfikacja z komunizmem. Tym jednak co ich łączyło...

...niezależnie od poglądów politycznych, byłą fascynacja formą. Awangarda głosiła Śmierć Sztuki, w każdym razie - śmierć dotychczasowej sztuki. A skrajną postacią awangardy był konstruktywizm: przekonanie że zadaniem sztuki jest wyłącznie zapanowanie nad wybraną przestrzenią.

Przestrzeń i przedmiot mają funkcje, realizowane za pomocą środków formalnych. Czym surowszych, tym lepiej - czego ostatecznym spełnieniem stanie się Czarny Kwadrat Malewicza, będący odpowiednikiem 4′33″ Johna Cage'a w muzyce. Czy istnieje doskonalszy dźwięk niż cisza?

Tak zaczęła się sztuka trudna, sztuka której "zwykły człowiek" nie rozumie, bo żeby zrozumieć, musiałby przeczytać skomplikowane manifesty i śledzić hermetyczne dyskusje teoretyków. A przede wszystkim - musiałby znać dobrze wszystko to, przeciw czemu ta sztuka się buntowała.

Ale z tego myślenia - przede wszystkim z konstruktywizmu właśnie - czerpał funkcjonalizm, Bauhaus, Le Corbusier i Niemeyer. Czyli wszystko to, co zdeterminowało przestrzeń, w jakiej żyjecie. O ile macie szczęście, bo jak go nie macie, to żyjecie na gównianym deweloperskim osiedlu

Tak, w fascynacji dyscypliną formalną jest coś nieludzkiego. Dlatego suprematyzm i dogmatyczny racjonalizm zostały szybko porzucone. A Karol Hiller był jednym z tych, którzy potrafili połączyć perfekcjonizm w stosowaniu Formy z czymś co trzeba chyba banalnie nazwać humanizmem

Nie wiemy, czy jakieś znaczenie dla rozwoju artystycznego tego syna łódzkiego tkacza - z rodziny dolnośląskich Niemców, przybyłych do Łodzi w połowie XIX wieku - miało to, że pierwsze swoje swoje studia rozpoczął w 1910 akurat w Darmstadt, mieście dziwacznej, niemieckiej secesji.

W każdym razie, nie spodobało mu się tam; może dlatego że ojciec kazał mu studiować chemię. Uciekł na architekturę do Warszawy, a potem do Moskwy, gdzie wzięli go do wojska i wysłali do Kijowa, żeby rysował mapy. Kijów przyniósł mu szczęście: ożenił się i trafił na prof. Bojczuka

Michajło Bojczuk uczył się na krakowskiej ASP, u Wyczółkowskiego. Był też taternikiem i narciarzem, wspinał się z Zaruskim. Jako twórca szkoły nowobizantyjskiej malował freski w Soborze Sofijskim i wraz z całym pokoleniem ukraińskiego Rozstrzelanego Odrodzenia zginął w 1937.

Jego żona, zabita wraz z nim, też była artystką. Tu krótki wątek o niej

Bojczuk nauczył Hillera eksperymentalnego podejścia do technik malarskich, ale - być może - zaszczepił mu też nieodłączny od ikon mistycyzm: przekonanie że Forma nie może istnieć bez Treści.
Z okresu kijowskiego zachowała się jedna praca neobizantyńska Hillera:

Po powrocie w 1921 do Polski, Hiller rzuca się w „miasto, masę, maszynę”, by "odkrywać futuryzm i naturalny kubizm”. Na siedzibę wybiera rodzinną Łódź - "złe miasto", pełne biedy i przemocy, a przy okazji pustynię kulturalną. Komunizuje, wstępuje do KPP.

Jednak w solenności "Tkacza" (któremu nadał rysy swojego ojca) odnajdujemy echo kijowskich doświadczeń, coś ze spokoju ikony.

Hiller włącza się aktywnie w życie społeczne robotniczego miasta: współzakłada grupę "Srebrny Wóz", a następnie Stowarzyszenie Artystów i Miłośników Sztuk Plastycznych „Start”. Publikuje i dekoruje sale robotnicze w duchu awangardowego malarstwa; wystawia we Lwowie i Warszawie

Oraz zarabia na reklamach. Bardzo znanych reklamach!

W 1928 powstają 2 najbardziej konstruktywistyczne dzieła Hillera: Deska ze spiralą i Deska 0. W tym okresie też najbliżej mu do Władysława Strzemińskiego, przybyłego z Rosji sowieckiej "ojca" polskiego konstruktywizmu, zresztą sąsiada. Jednak obu panów więcej dzieli niż łączy.

Strzemiński w post-suprematyczny sposób konstruuje przestrzeń, ograniczając się świadomie do linii i plamy. Nazywa to unizmem i straszliwie na ten temat teoretyzuje: jego głęboko przemyślane paćki są kulminacją drogi wiodącej od renesansu, przez barok, impresjonizm i kubizm.

Prace Hillera są... dekoracyjne. To nie jest konstruktywizm spod znaku Malewicza czy Rodczenki. Zresztą poza "Deskami", konstruktywistyczna Forma nigdy nie pojawia się u niego w postaci czystej. Łagodzi ją biomorficzna miękkość, bliższa abstrakcji... lub surrealizmowi.

Nie stroni od umieszczania w nich postaci ludzkich. Abstrakcja nie oznacza zerwania z mimetyką. I, w przeciwieństwie do Strzemińskiego, prace Hillera wywołują w oglądającym emocje. Niejasne, niesprecyzowane, ale wyraźnie odczuwalne. Tym właśnie Strzemiński gardzi (vide cytaty).

Krytycy mówią o pierwiastku irracjonalnym i wpływach filozofii Bergsona. Może. Ale, na szczęście, nie trzeba jej czytać, żeby to zrozumieć. "Poznawanie sposobu wyrażania uczuć w sztuce jest terenem >studiów nad magią kształtów< nie mniej ważną od dotykowej realności przedmiotów".

I to właśnie ta zdolność do napełnienia dekoracyjnej formy niepokojącą emocją stanie się podstawą stworzonego przez Hillera nowego rodzaju sztuki: heliografiki.
Na szklanych lub celuloidowych kliszach maluje temperą i gwaszem kompozycje, z których następnie wykonuje odbitki.

Technika otwiera nowe możliwości: klisze można rytować i drapać, farbę nakładać lub wcierać. Tworzenie rzeczywistości staje się procesem chemicznym. Na szkiełku powstają mikrokosmosy płaszczyzn i form. Nie "zagospodarowujących przestrzeń". Mówiących do nas coś z innej przestrzeni

Te prace budzą oczywiste skojarzenia z pionierami fotografii eksperymentalnej: Man Ray'em i László Moholy-Nagy'm. Jednak Ray, kiedy tworzy abstrakcję, buduje ją z fragmentów rzeczywistości, a Nagy dąży do abstrakcji "czystej". Hiller kreuje swój własny świat.

Niepowtarzalny.

Cały czas też maluje. Jest rozpoznawalny, ale dalece nie sławny. Dopiero w 1938 odbywa się jego pierwsza wystawa indywidualna, w warszawskim Instytucie Propagandy Sztuki w 1938. Rok później wybucha wojna.

7 listopada 1939 roku przychodzi wezwanie na gestapo: Intelligenzaktion. Mógłby uciec albo podpisać volkslistę. Nie robi ani jednego, ani drugiego. W więzieniu odzywa się wyłącznie po polsku; podpisania volkslisty odmawia też jego matka. Ginie, rozstrzelany w Lesie Lućmierskim.

Większość dorobku artysty przepada: to co stworzył w okresie neobizantyńskim w Kijowie, zniszczyła rewolucja. To, co stworzył w Łodzi, zniszczą Niemcy, uniemożliwiając wysiedlanej z mieszkania na os. Montwiłła jego ukochanej żonie, Jadwidze, zabranie czegokolwiek.

Po wojnie przypomniano twórczość Hillera zaledwie trzykrotnie: w 1967, w 2003 i w 2017, zawsze w Łodzi, mieście, które wyjątkowo nie ma szczęścia do uznania swojego wkładu w kulturę Polski. Grób jego żony, zmarłej w 1961 w zapomnieniu, z trudem udało się uratować.
EOT

Share this Scrolly Tale with your friends.

A Scrolly Tale is a new way to read Twitter threads with a more visually immersive experience.
Discover more beautiful Scrolly Tales like this.

Keep scrolling