#LetsTalkDesign odc. 36: Alchemik Formy
Być może Władimir Putin ma szansę zostać Wielkim Odnowicielem Kultury Rosyjskiej. Krwawy upadek państwa carów zaowocował wszak już raz erupcją kreatywności artystów, której kultura zawdzięcza rzeczy ważne i niezwykłe. Również nasza. 👇
Być może, ale tym razem raczej nie; awangarda początku XX wieku była reakcją na ogólnoeuropejską Wielką Trwogę, powszechne poczucie końca mieszczańskiego świata. Zaś Rosja była wówczas wystarczająco mieszczańska i europejska, by poczucie to dotyczyło również jej.
Europejska była rosyjska bohema: jeździła do Paryża, wystawiała w Berlinie. Stanowiła tę kosmopolityczną część Imperium Rosyjskiego, luźno identyfikującą się narodowo. Być może dlatego wielu z nich z taką łatwością przyszła identyfikacja z komunizmem. Tym jednak co ich łączyło...
...niezależnie od poglądów politycznych, byłą fascynacja formą. Awangarda głosiła Śmierć Sztuki, w każdym razie - śmierć dotychczasowej sztuki. A skrajną postacią awangardy był konstruktywizm: przekonanie że zadaniem sztuki jest wyłącznie zapanowanie nad wybraną przestrzenią.
Przestrzeń i przedmiot mają funkcje, realizowane za pomocą środków formalnych. Czym surowszych, tym lepiej - czego ostatecznym spełnieniem stanie się Czarny Kwadrat Malewicza, będący odpowiednikiem 4′33″ Johna Cage'a w muzyce. Czy istnieje doskonalszy dźwięk niż cisza?
Tak zaczęła się sztuka trudna, sztuka której "zwykły człowiek" nie rozumie, bo żeby zrozumieć, musiałby przeczytać skomplikowane manifesty i śledzić hermetyczne dyskusje teoretyków. A przede wszystkim - musiałby znać dobrze wszystko to, przeciw czemu ta sztuka się buntowała.
Ale z tego myślenia - przede wszystkim z konstruktywizmu właśnie - czerpał funkcjonalizm, Bauhaus, Le Corbusier i Niemeyer. Czyli wszystko to, co zdeterminowało przestrzeń, w jakiej żyjecie. O ile macie szczęście, bo jak go nie macie, to żyjecie na gównianym deweloperskim osiedlu
Tak, w fascynacji dyscypliną formalną jest coś nieludzkiego. Dlatego suprematyzm i dogmatyczny racjonalizm zostały szybko porzucone. A Karol Hiller był jednym z tych, którzy potrafili połączyć perfekcjonizm w stosowaniu Formy z czymś co trzeba chyba banalnie nazwać humanizmem
Nie wiemy, czy jakieś znaczenie dla rozwoju artystycznego tego syna łódzkiego tkacza - z rodziny dolnośląskich Niemców, przybyłych do Łodzi w połowie XIX wieku - miało to, że pierwsze swoje swoje studia rozpoczął w 1910 akurat w Darmstadt, mieście dziwacznej, niemieckiej secesji.
W każdym razie, nie spodobało mu się tam; może dlatego że ojciec kazał mu studiować chemię. Uciekł na architekturę do Warszawy, a potem do Moskwy, gdzie wzięli go do wojska i wysłali do Kijowa, żeby rysował mapy. Kijów przyniósł mu szczęście: ożenił się i trafił na prof. Bojczuka
Michajło Bojczuk uczył się na krakowskiej ASP, u Wyczółkowskiego. Był też taternikiem i narciarzem, wspinał się z Zaruskim. Jako twórca szkoły nowobizantyjskiej malował freski w Soborze Sofijskim i wraz z całym pokoleniem ukraińskiego Rozstrzelanego Odrodzenia zginął w 1937.
Jego żona, zabita wraz z nim, też była artystką. Tu krótki wątek o niej
Bojczuk nauczył Hillera eksperymentalnego podejścia do technik malarskich, ale - być może - zaszczepił mu też nieodłączny od ikon mistycyzm: przekonanie że Forma nie może istnieć bez Treści.
Z okresu kijowskiego zachowała się jedna praca neobizantyńska Hillera:
Po powrocie w 1921 do Polski, Hiller rzuca się w „miasto, masę, maszynę”, by "odkrywać futuryzm i naturalny kubizm”. Na siedzibę wybiera rodzinną Łódź - "złe miasto", pełne biedy i przemocy, a przy okazji pustynię kulturalną. Komunizuje, wstępuje do KPP.
Jednak w solenności "Tkacza" (któremu nadał rysy swojego ojca) odnajdujemy echo kijowskich doświadczeń, coś ze spokoju ikony.
Hiller włącza się aktywnie w życie społeczne robotniczego miasta: współzakłada grupę "Srebrny Wóz", a następnie Stowarzyszenie Artystów i Miłośników Sztuk Plastycznych „Start”. Publikuje i dekoruje sale robotnicze w duchu awangardowego malarstwa; wystawia we Lwowie i Warszawie
Oraz zarabia na reklamach. Bardzo znanych reklamach!
W 1928 powstają 2 najbardziej konstruktywistyczne dzieła Hillera: Deska ze spiralą i Deska 0. W tym okresie też najbliżej mu do Władysława Strzemińskiego, przybyłego z Rosji sowieckiej "ojca" polskiego konstruktywizmu, zresztą sąsiada. Jednak obu panów więcej dzieli niż łączy.
Strzemiński w post-suprematyczny sposób konstruuje przestrzeń, ograniczając się świadomie do linii i plamy. Nazywa to unizmem i straszliwie na ten temat teoretyzuje: jego głęboko przemyślane paćki są kulminacją drogi wiodącej od renesansu, przez barok, impresjonizm i kubizm.
Prace Hillera są... dekoracyjne. To nie jest konstruktywizm spod znaku Malewicza czy Rodczenki. Zresztą poza "Deskami", konstruktywistyczna Forma nigdy nie pojawia się u niego w postaci czystej. Łagodzi ją biomorficzna miękkość, bliższa abstrakcji... lub surrealizmowi.
Nie stroni od umieszczania w nich postaci ludzkich. Abstrakcja nie oznacza zerwania z mimetyką. I, w przeciwieństwie do Strzemińskiego, prace Hillera wywołują w oglądającym emocje. Niejasne, niesprecyzowane, ale wyraźnie odczuwalne. Tym właśnie Strzemiński gardzi (vide cytaty).
Krytycy mówią o pierwiastku irracjonalnym i wpływach filozofii Bergsona. Może. Ale, na szczęście, nie trzeba jej czytać, żeby to zrozumieć. "Poznawanie sposobu wyrażania uczuć w sztuce jest terenem >studiów nad magią kształtów< nie mniej ważną od dotykowej realności przedmiotów".
I to właśnie ta zdolność do napełnienia dekoracyjnej formy niepokojącą emocją stanie się podstawą stworzonego przez Hillera nowego rodzaju sztuki: heliografiki.
Na szklanych lub celuloidowych kliszach maluje temperą i gwaszem kompozycje, z których następnie wykonuje odbitki.
Technika otwiera nowe możliwości: klisze można rytować i drapać, farbę nakładać lub wcierać. Tworzenie rzeczywistości staje się procesem chemicznym. Na szkiełku powstają mikrokosmosy płaszczyzn i form. Nie "zagospodarowujących przestrzeń". Mówiących do nas coś z innej przestrzeni
Te prace budzą oczywiste skojarzenia z pionierami fotografii eksperymentalnej: Man Ray'em i László Moholy-Nagy'm. Jednak Ray, kiedy tworzy abstrakcję, buduje ją z fragmentów rzeczywistości, a Nagy dąży do abstrakcji "czystej". Hiller kreuje swój własny świat.
Niepowtarzalny.
Cały czas też maluje. Jest rozpoznawalny, ale dalece nie sławny. Dopiero w 1938 odbywa się jego pierwsza wystawa indywidualna, w warszawskim Instytucie Propagandy Sztuki w 1938. Rok później wybucha wojna.
7 listopada 1939 roku przychodzi wezwanie na gestapo: Intelligenzaktion. Mógłby uciec albo podpisać volkslistę. Nie robi ani jednego, ani drugiego. W więzieniu odzywa się wyłącznie po polsku; podpisania volkslisty odmawia też jego matka. Ginie, rozstrzelany w Lesie Lućmierskim.
Większość dorobku artysty przepada: to co stworzył w okresie neobizantyńskim w Kijowie, zniszczyła rewolucja. To, co stworzył w Łodzi, zniszczą Niemcy, uniemożliwiając wysiedlanej z mieszkania na os. Montwiłła jego ukochanej żonie, Jadwidze, zabranie czegokolwiek.
Po wojnie przypomniano twórczość Hillera zaledwie trzykrotnie: w 1967, w 2003 i w 2017, zawsze w Łodzi, mieście, które wyjątkowo nie ma szczęścia do uznania swojego wkładu w kulturę Polski. Grób jego żony, zmarłej w 1961 w zapomnieniu, z trudem udało się uratować.
EOT
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Nawrocki przegrywający te wybory będzie jednak swoistym paradoksem; ma on bowiem to, co jest niezbędne, aby zostać prezydentem a czego Trzaskowski nie posiada zupełnie. Aby to zrozumieć trzeba jednak pochylić się nad istotą prezydentury w Polsce, zapraszam na wąteczek 👇
Polska prezydentura jest tak naprawdę monarchią, zgodnie z tradycją - elekcyjną. Monarcha elekcyjny jak wiadomo nie rządzi i nic nie może (nasz coś może, ale o tym za chwilę), pojawia się więc pytanie po co w ogóle jest?
Ano po to, by odpowiadać żywotnym potrzebom społeczeństwa.
Podstawową zaś wśród tych potrzeb, jest, aby społeczeństwo mogło wyrazić siebie w symbolicznej osobie. Takiej, która jest jak oni - ale zarazem takiej, jaką oni chcą być. Zasadą monarchii elekcyjnej była wszak równość panów braci - królem mógł zostać każdy z nich. Teoretycznie.
Jak wiadomo, dzieje III RP opisać można w dwóch zdaniach, składających się na tzw. paradoks polskości: 1. Nasi politycy to debile 2. Pod ich przywództwem Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej.
Jednym słowem, dzisiejszym wąteczku zajmiemy się elitami; zapraszam 👇
Od elit ludzie oczekują nie wiadomo czego i ciągle na nie narzekają. Tymczasem, funkcjonalnie rzecz biorąc, elita to zwyczajnie grupa, mająca zasoby rzadkie, trudno dostępne dla większości: władzę, pieniądze, intelekt, wykształcenie. Postmarksiści nazywają to po prostu kapitałem.
I - jak to postmarksiści - uważają, że nikt nie ma swojego kapitału; żeby mieć jakiś kapitał, trzeba go najpierw komuś zabrać. To jest podstawowy błąd tego nurtu, to oparte zasadniczo na wierze założenie że społeczeństwo musi być grą o sumie zerowej. Ja się z tym nie zgadzam...
Alexis de Tocqueville wyjaśnił nam, że wolność może być mocno niekompatybilna z równością, sędziowie SN natomiast najwyraźniej postanowili nam udowodnić, że praworządność MUSI być całkowicie niekompatybilna ze sprawiedliwością.
"Justycjarna masakra piłą mechaniczną", zapraszam 👇
To będzie długi wątek (nawet jak na mnie), bo żeby zacząć od początku, musimy cofnąć się właściwie do pradziejów człowieka. Czy pragnienie sprawiedliwości jest czymś, co czyni nas ludźmi? Antropologia i najnowsze badania nad psychologią zwierząt sugerują że niekoniecznie.
A nawet jeśli to gdzieś przecież musiał być ten początek. Coś co sprawiło, że człowiek (lub jego przodek) zaczął odczuwać negatywną emocję związaną z "niewłaściwym" potraktowaniem. Aby stało się to możliwe, musiała jednak najpierw zaistnieć jakaś koncepcja "zachowania właściwego"
Z okazji inby o didaskalia, ale toczonej na najwyższym diapazonie spraw ostatecznych, kilka oczywistości: 1. Czy wystawa w MIIWŚ była bardzo dobra?
Oczywiście.
Pomysł narracji uniwersalnej, pokazanie WW2 szeroko, z perspektywy światowej a nie wyłącznie polskiej fajnie zagrał. 1/
To była w końcu wojna światowa, do cholery. Uniwersalność nie oznacza, ze Polski i polskich wątków tam nie ma, są. Tyle że nie są główną osią narracyjną. 2. Czy można było UMIEJĘTNIE umieścić kilka dodatkowych polskich akcentów, żeby przemycić zwiedzającym z Zachodu wiedzę 2/
..o paru sprawach ważnych z punktu widzenia polskiej polityki historycznej? Można było i warto było. 3. Czy Machcewicz się uparł że nie zrobi tego na złość PiSowi? Ano uparł się. 4. Czy PiS z właściwym mu wdziękiem wywalił Machcewicza żeby mu pokazać że potrafi działać tylko 3/
Wzmożenie prezydenckie już dostarcza nam wiele radości, a to dopiero początek. Sam fakt że zaistniało jest oznaką czegoś nowego; wybory prezydenckie są niezłym benchmarkiem zmian w systemie politycznym. Ale zacznijmy po kolei.
"Prestiż, bigos i żyrandol" zapraszam na wąteczek 👇
Kiedy w lutym 2015 @lis_tomasz obwieszczał, że "Wybory prezydenckie w roku 2015 wygrał Bronisław Komorowski", nie wiedział jeszcze jakie zaskoczenia go czekają; i nie tylko jego. Jednak poza zaskoczeniem wynikiem Dudy i Kukiza, same wybory przebiegały dość rutynowo. Wiadomo było
@lis_tomasz ..kto i po co startuje, wiadomo też było co będzie oznaczać wynik poszczególnych kandydatów. Postkomunistyczna lewica wydała ostatnie tchnienie i zatonęła w Ogórkowej, Kukiz przystąpił do budowy partii (choć głupio), PiS złapał wiatr w żagle. Czyli - było jak zawsze.
Najbardziej zastanawiające wydaje mi się przede wszystkim to, że CPK wcale nie jest żadną gigantomanią ani próbą wykonania maoistowskiego "wielkiego skoku". Jest zaledwie próbą dorównania do poziomu zachodniej średniej. I w tym chyba tkwi przyczyna tak żywiołowego oburzenia 1/n
..zwolennikow projektu. Zagadką pozostaje, w czym tkwi przyczyna lęku i wręcz odrazy obozu rządzącego. Nie takie pieniądze (proporcjonalnie) marnowano już, by zadowolić elektoraty. Każdy racjonalny polityk machnąłby ręką i powiedział po prostu "a robić, najwyżej nie wyjdzie" 2/n
Popromowałby się na entuzjazmie i zostawił do skończenia następcom, tak aby zdywersyfikować ryzyko, ale zachować zdolność odcięcia w razie czego kuponów od sukcesu; ot nie przymierzając jak zrobił Tusk swego czasu z gazoportem. Jego obecne zachowanie jest nieracjonalne nie 3/n