Antonio Ciseri, „Ecce Homo” (Behold the Man!/Oto człowiek), ok. 1871, olej na płótnie, 380 × 292 cm, Galeria Sztuki Współczesnej - Pałac Pittich we Florencji.
O malarskich inspiracjach „Pasji” (2004) Mela Gibsona.
Tworzę ten wątek... ⬇️
cytując wypowiedzi Mela Gibsona oraz operatora Caleba Deschanela. Wychowany wśród kwakrów Deschanel opowiedział o swojej pracy nad "Pasją" w wywiadze dla m-cznika „American Cinematographer” (nr 3/2004). Załączam wybrane przez siebie kadry i obrazy, których nie zawiera wspomniany
wywiad, a które podpowiadają dodatkowe malarskie tropy, oraz dodaję własne przemyślenia.
Deschanel (z lewej) pracował w Montrealu, gdy Gibson i producent Steve McEveety przesłali mu scenariusz „Pasji”. „Pomyślałem, że scenariusz jest
niesamowity” – wspomina Deschanel. „Dałem go
żonie wychowanej w wierze katolick. i ona również była nim bardzo poruszona”. Gibson i Deschanel długo rozmawiali o swojej wizji filmu. Obaj zafascynowani byli obrazami Caravaggia. „Jedynym źródłem – mówił G. – dzięki któremu wiemy cokolwiek o tym gościu, są akta więzienne, gdyż
był on człowiekiem dzikim, podżegaczem motłochu. Ale myślę, że jego prace są piękne. Jest brutalny, mroczny, uduchowiony i ma też tę przedziwną fantazję czy też dziwaczność. I wygląda tak realistycznie. Powiedziałem
Calebowi, że chcę, żeby mój film tak wyglądał”. On odpowiedział
po prostu: „OK”.
40 % filmu kręcono nocą lub w ciemnych pomieszczeniach. D. wykorzystał światło, by ogrzewało kadr niczym jasność zamknięta w ramach obrazów włoskiego artysty. Gdy Gibson zobaczył pierwsze ujęcia,
wykrzyknął zachwycony „To poruszający się Caravaggio!” „Cóż, o to
prosiłeś, prawda?'” – rzucił skromnie, od niechcenia Deschanel.
Powstało dzieło, które swoją bezkompromisową intensywnością wbija w fotel. Widz zostaje wtłoczony w ekranową rzeczywistość przy pomocy filmowych perspektyw i pracy kamery, które wzmagają efekt intymności i dają
dają wrażenie kina verite.
Po seansie, „kiedy zapaliły się światła, nikt się nie poruszył przez jakieś 90 sekund. Byliśmy unieruchomieni – wspomina rozmawiający z Deschanelem członek ASC John Bailey. To było jak przeżywanie
(J. Tintoretto, "Ostania Wieczerza, 1592–1594)
cotygodniowych rachunków sumienia i spowiedzi, jak przeżycie całego tygodnia pasyjnego”. „Czułem się, jakbym zobaczył ikonografię zapamiętaną z dzieciństwa – dodawał Bailey, – a wszystkie ujęcia, które rozpoznawałem jako dzieła sztuki,
(El Greco, "Ostatnia wieczerza", 1568)
rozwijały się na ekranie w przerażający sposób. Byłem całkowicie nieprzygotowany na coś, co wywoła we mnie tak gwałtowną reakcję. Praktycznie żaden z filmów o życiu Chrystusa czy Męce Pańskiej nie był taki jak ten”. Mel Gibson mówił,
Caravaggio, "Zaparcie się św. Piotra", 1610)
że chciał być wierny Ewangelii, inspirował się także Pasją wg objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich. Odnosząc się do obecnych w filmie aktów przemocy, zwłaszcza długiej sceny biczowania, Deschanel oznajmił, że przeprowadził długie badania i nie znalazł wielu obrazów w taki sposób
ukazujących te sceny. „Rzadko można zobaczyć obrazy Chrystusa z ciężkimi ranami od biczowania – przyznał. - Jeden obraz Caravaggia przedstawia go z niewyraźnymi śladami na ciele, ale większość obrazów (…) nie pokazuje wyraźnie ran”. Bailey zauważa
(Caravaggio,"Ecce homo", 1605)
że „znacznie więcej biczowania widać w sztuce hiszpańskiej i południowowłoskiej”, czego D. nie kwestionuje i dodaje: „również w sztuce, która powstała przed XIII w. widać o wiele więcej takich przedstawień, ale w pewnym momencie obrazy te zostają jej [krwi] pozbawione”. „W Rzymie
gdzie kręciliśmy – wspomina dalej D. - jest co najmniej 16 Caravaggiów; w kościele San Luigi dei Francesi, niedaleko miejsca, w którym mieszkałem w Rzymie, wisiały trzy (…), a w bezpośrednim sąsiedztwie było jeszcze kilka”. Obrazy znad
(Caravaggio, "Biczowanie Chrystusa", 1607)
Tybru stały się dla twórców „Pasji” punktem odniesienia do zastos. właściwego oświetlenia i kompozycji, ale przede wszyst. dla doboru obsady. „Kiedy widzisz Jima Caviezela jako Jezusa, Maię Morgenstern jako Maryję albo Hristo Shopova jako Poncjusza Piłata, możesz dzięki ich grze
świetnie zrozumieć bohaterów” – mówi D. Podkreśla też, jak ważne jest nie tylko słuchanie dialogów i obserwowanie postaci w ruchu, ale zobaczenie ile „dzieje się na twarzach i w mowie ciała”. Zwłaszcza oczy Jima Cazaviela przykuwały uwagę i prowadziły emocje widza od ujęcia do
do ujęcia. „Kiedy Mel poprosił mnie o zagranie roli – wspominał aktor – odpowiedziałem mu: Czy zdajesz sobie sprawę, że mam 33 lata, tyle samo co Jezus, gdy przez to wszystko przechodził?” Cazeviel uznał, że został poprowadzony na planie w sposób nadprzyrodzony: „Bóg działał
przeze mnie, aby odegrać tę rolę” – mówił, i dodawał: „Wierzę, że Duch Święty prowadził mnie we właściwym kierunku tak, bym odszedł od mojego fizycznego ciała i pozwolił na to, aby charakter Jezusa rozgrywał się tak, jak Bóg tego chce”. Gdy Gibson zobaczył Cazeviela przed kamerą,
był zdumiony: „Wygląda jak Całun Turyński!”
D. podkreślał potrzebę stworzenia na planie iluzji, że nocne światło pochodzi z blasku księżyca, ze świec czy ognia. „W Pałacu Pamphilli w Rzymie – wspomina – znajduje się cała kolekcja
(V. G. Perov, Chrystus w Ogrodzie oliwnym, 1878)
obrazów, które są oświetlone świecami”. Dzięki studiom nad tymi dziełami powiodło się wytworzenie w filmie odpowiedniego nastroju i metafory czasu, a „ogród oliwny ma mistyczną jakość”. Aby uwiarygodnić „źródła” oświetlenia,
A. Kuindzhi, "Chrystus w Ogrodzie Getsemani", 1901)
w scenie, w której Piotr trzykrotnie zapiera się Jezusa, pojawiają się „latarnie i wielkie garnki z ogniem”. Podczas kręcenia „Ecce homo” Piłat i Jezus stoją na podeście ponad tłumem, a widz jest bardzo blisko nich. Deschanel: „Kąty pomogły stworzyć wrażenie unoszenia się w
powietrzu, które wyraża zarówno moc Piłata, jak i jego bezradność”. Bailey podkreśla dalej, że był "całkowicie zahipnotyzowany” sposobem, w jaki udało się zachować „poczucie tempa” drogi krzyżowej i mimo to uświadomić
sobie „każdą ze Stacji”. D. zwraca także uwagę na sekwencję
z Szymonem Cyrenejczykiem, który gdy ma pomóc nieść krzyż, „robi to bardzo niechętnie", ale później "zaczyna wymieniać z Jezusem naprawdę znaczące spojrzenia”.
Oprócz sztuki Caravaggia Deschanel wspomina jeszcze wpływ Gericault, Rafaela i innych artystów. „W szkole studiowałem
historię sztuki i byłem w wielu muzeach (…). Z obrazów zaczerpnąłem nie tyle specyficzny sposób przedst. światła czy tworzenia kompozycji, co raczej treści emocjonalne. Na przykład „Tratwa Meduzy” Gericault ma pewien ruch w kierunku porażki i nieuchronnej
(Gericault, 1819)
śmierci. Pragnienie Mela, by uchwycić tego rodzaju emocje sprawiło, że zbliżyliśmy się do bohaterów i podjęliśmy próbę, aby ta historia stała się intymna i prawdziwa”. Tyle z wywiadu z Calebem Deschanelem, który za zdjęcia do „Pasji”
(Caravaggio, "Pojmanie Jezusa", 1602)
otrzymał nominację do Oscara. Myślę, że w tym niesamowitym filmie można odnaleźć wiele kadrów przywodzących na myśl różne obrazy. Ale podkreślmy: twórcy ”Pasji” korzystając z dorobku malarstwa stworzyli bez wątpienia arcydzieło na wskroś oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Jeśli
chodzi o sceny biczowania, mają one swoje plastyczne odzwierciedlenie, o którym Deschanel nie wspomina, ale – jak sądzę - z pewnością je zna. Chodzi o Jamesa Tissot i jego cieszące się wielką popularn. w Europie na przełomie XIX i XX w, a potem w USA, ilustr. wydania dziejów Pana
Jezusa oparte na Wulgacie (w PL dotąd nie publikowane). Od początku obrazy tego malarza były wykorzystywane przez Hollywood. Podkreślano fotograficzną i filmową wyobraźnię artysty, a także jego historiograf. skrupulatność w przedstawianiu detali, scenerii, ubiorów, postaci. Sądzę
że z dzieł Tissot wywodzi się w filmie Gibsona np. wygląd faryzeuszy. Myślę też, że filmujący „Pasję” mają wiele wspólnego z podejściem twórczym franc. artysty, który tworząc swoje prace po podróżach do Ziemi Świętej, pisał w 1899 r. we Wstępie do amerykańskiego wydania swojego
dzieła następująco: „Chciałem poznać prawdę – zobaczyć Jezusa z Nazaretu, gdy chodził i przemawiał w swoich rodzinnych miejscach. A potem przywrócić milionom moich współchrześcijan (…). Poruszyła mnie świadomość, że patrzę na te same skały, te same drzewa, które odbijały się w
w oczach Zbawiciela, a idąc ścieżkami, którymi musiał kroczyć, nie zawsze umiałem powstrzymać łzy. (...) Dla mnie ideałem jest prawda: rozumiem prawdę w tym sensie, w jakim Platon rozumiał piękno, bo według tego filozofa piękno i dobro to jedno. (…) Kiedy Leonardo malował
"Ostatnią Wieczerzę" w Santa-Maria-Grazie w Mediolanie, niewątpliwie namalował prawdę; ale tylko prawda moralną w jego interpretacji, a nie rzeczywistą prawda historyczną. (…) Jeśli chodzi o mnie, starałem się w miarę możliwości połączyć te dwie rzeczywistości. Chciałem, aby mój
Chrystus był prawdziwym Chrystusem, to znaczy Bogiem-Człowiekiem i tak samo prawdziwym Człowiekiem - jakim jest On Bogiem. (…) O ile ta prawda jest dostępna, to jest ona rodzajem ideału, do którego osiągnięcia zawsze dążyłem. Czy to mi się udało, czy nie, nie do
(kadr z „Pasji”)
mnie należy ocena. Twierdzę tylko jedno: moja intencja była dobra”.
Dziękuję
PS: link do mojego wcześniejszego wątku o J. Tissot.
Czy Juliusz Słowacki czytał „Ostatniego Mohikanina” Jamesa Fenimore’a Coopera? Czy kiedykolwiek spotkał amerykańskiego pisarza? Na obydwa te pytania filolodzy odpowiadają twierdząco. A czy poeta miał swoją ukochaną Korę, którą porównywał do bohaterki słynnej powieści Coopera?⬇️
W filmie Michaela Manna jedną z głównych bohaterek powieści Korę Munro gra amerykańska aktorka o zjawiskowej urodzie Madeleine Stowe. I to jak gra! Wspólnie ze znakomitym Daniel Day-Lewis w roli Sokolego Oka stanowią piękną parę. Zakochują się w sobie bez słów, rozumieją się bez
rozmowy, umawiają się na schadzkę tylko wymieniając pełne tęsknoty spojrzenia. Kamera znakomicie to wychwytuje, pozwalając nam podglądać rozwijającą się miłość. Kora i Sokole Oko pasują do siebie także wizualnie: oboje z ciemnymi oczyma i czarnymi, długimi włosami. Na przekór
John Pettie, Fixing the Site of an Early Christian Altar, 1884, 137 x 213,5 cm, Leeds Art Gallery.
Obraz artysty urodzonego w Edynburgu pozwoli nam zilustrować wątek o orientowaniu chrześcijańskich świątyń – „ad orientem”. Ta wielowiekowa tradycja skrywa niejedną tajemnicę⬇️
Zanim chrześcijaństwo zostało zalegalizowane w Cesarstwie Rzymskim, wyznawcy Chrystusa oddawali cześć Bogu w swoich domach. Już od pierwszych dni Kościoła modlili się oni zwróceni na wschód. Zwyczaj ten miał głębokie religijne uzasadnienie nawiązujące do tradycji judaistycznej i
Świątyni Jerozolimskiej. Sanktuarium Świątyni Jerozolimskiej znajdowało się na zachodnim krańcu, ale arcykapłan, który składał ofiary w Jom Kipur, twarzą zwracał się ku wschodowi, gdzie znajdował się główny portyk (wejście) i brama miasta przez którą, jak wierzono, nadejdzie
W 1604 r. w ręce słynącego z wielkiej religijnej żarliwości wojewody krakowskiego i starosty lanckorońskiego Mikołaja Zebrzydowskiego trafiła mapa, na którą patrzył jak zauroczony. Przyglądając się jej postanowił zbudować „polską Jerozolimę”. Co to była za mapa i co było dalej?⬇️
W wydanej w 1938 r. książce „Drogi kalwaryjskie” o. Stefan Podworski przytoczył podania związane z założeniem klasztoru i kalwarii w dobrach M. Zebrzydowskiego. „Pobożny fundator – czytamy - widywał często w nocy z zamku lanckorońskiego, w którym mieszkał na górze przeciwległej
zamkowi Żarek, ognie z nieba spadające”. W 1595 r. w Wielki Czwartek wieczorem „obaczył tenże fundator wraz ze swoją małżonką Dorotą (…) trzy jaśniejące krzyże”. Mikołaj powziął wówczas zamiar, by na górze Żarek, na której ujrzał owe krzyże, „wystawić świątynię Pańską
O włóczni św. Maurycego, jedynym zachowanym do dziś insygnium koronacyjnym pierwszego króla Polski Bolesława Chrobrego, a w przeszłości także relikwiarzu z gwoździem z Krzyża Pańskiego.
Słów kilka, by rozwiać nieporozumienia. Wątek⬇️
Wpis w całości jest cytatem z książki Jerzego Lileyko, Regalia polskie, Warszawa 1987.
---
Ordo coronandi czyli rytuał obowiązujący podczas obrzędu koronacji nakazywał, aby metropolita dokonał pomazania koronanta na króla olejami świętymi, wręczył mu miecz, potem berło i jabłko,
a następnie włożył na głowę koronę. Wręczenie miecza było aktem inwestytury, czyli udzielenia królowi prawa do objęcia władzy na obszarze państwa, miecz oznaczał władzę królewską w ogóle, a konkretnie władzę wojskową, sądownicza i administracyjną, a także nakładał obowiązek
Jan Matejko na tym niewielkim szkicu ołówkiem (10 x 12 cm) podał swoje inicjały i datę „1865” oraz napisał: „Św. Wojciech z Bolkiem Chrab...[Chrobrym] (Kompozycja do Kościoła)”. Mało znany i nieopisany w literaturze rysunek. Co przedstawia? Cóż to za scena? Niełatwo to ustalić⬇️
Wykonany przez artystę na papierze i naklejony na karton rysunek pojawił się w 2017 r. w ofercie Domu Aukcyjnego Agra-Art. Przy cenie wywoławczej 6000 zł. znalazł nabywcę za kwotę 35 000 zł. . W opisie oferty czytamy:
„Szkic nieznanej (niezrealizowanej?)sztuka.agraart.pl/licytacja/357/…
kompozycji. Rysunek można hipotetycznie łączyć jedynie z, wzmiankowanym przez Mariana Gorzkowskiego, pomysłem dotyczącym dekoracji wnętrz krakowskiego <magistratu> (Pałacu Wielopolskich). Otóż - jak pisze Gorzkowski - <dr [Józef] Dietl, prezydent miasta Krakowa, umysł ruchliwy i
Każdy kto oglądał film „Aleksander Newski”(1938) pamięta tę budzącą niesamowitą grozę scenę, gdy wielki mistrz krzyżacki wrzuca do ognia małe dzieci. Skąd się wzięły tego rodzaju drastyczne ujęcia w filmie Sergiusza Eisensteina? O rosyjskiej fascynacji szczególnym okrucieństwem⬇️
W 1962 r. pod zarzutem szpiegostwa na rzecz USA i Wielkiej Brytanii GRU aresztowało płk. Armii Radzieckiej Olega Pieńkowskiego. Wg płk. Ryszarda Kuklińskiego Pieńkowski został stracony w budzący postrach, okrutny sposób: wrzucono go do rozpalonego pieca hutniczego, a z egzekucji
nakręcono film, który pokazywano adeptom rosyjskiej Akademii Woroszyłowa. W powieści „Akwarium” rosyjski pisarz Wiktor Suworow również stwierdził, że gdy rozpoczynał służbę w GRU prezentowano mu film przedstawiający spalenie żywcem w piecu pułkownika GRU. Pisarz podtrzymał tę