„Filip z konopi”, reż. Józef Gębski (1981). Pewnie niektórzy będą sarkać, że z polskich produkcji wybrałem taki błahy film, ale przecież to chyba najbardziej architektonicznych (i urbanistyczny) polski film w historii! Mamy tu (1)
jeden dzień z życia blokowiska, a dokładnie mrówkowca przy Gogola 7 (tak naprawdę to Czechowa 7 na warszawskich Bielanach), który zaludnia galeria zwykłych, czasem nieco mniej zwykłych, a nawet zupełnie niezwykłych postaci. To komedia więc wszystkie relacje między bohaterami (2)
są uproszczone i sprowadzone do skeczowych scenek, ale całość sprawia całkiem przyjemne wrażenie i choć nie zawsze humor jest najwyższych lotów, to uśmiech pojawia się nader często. Młody architekt, który zaproponował przeniesienie centrum na peryferia i wygrał dzięki temu (3)
konkurs w Afryce, czeka na narodziny Filipa – jego żona właśnie jedzie rodzić (wchodzenie ciężarnej do malucha musiało być niezłą gimnastyką!). Jego szef z biura projektowego zmaga się z kolei ze zmianami w makiecie osiedla, którą uparcie przerabia mu sprzątaczka, w dodatku (4)
nie potrafi dobrze przypisać zdjęć bloków z wielkiej płyty do własnej książki (to Wrocław? Nie, Karl-Marx-Stadt!). W tle mamy „fachowców”, którzy prowadzą „branżowe rozmowy”, a że to kabaret Tey to są one pełne absurdu lub „mistrza fryzjerstwa” (zabawnie przerysowany Gołas), (5)
który żeni się z gosposią, a wszyscy spotykają się na ich weselu- trzeba przyznać, że liczba typów ludzkich jest tu naprawdę duża. Sporo tu też zabawy podkręconymi dźwiękami, synchronizacją ruchów ludzi i przedmiotów (wspólne wyjazdy i powroty samochodów na osiedle) i całkiem (6)
celne pokazywanie absurdów słusznie minionego systemu. No i wszystko się kręci wokół urbanistyki i architektury oraz ciągłych problemów z gospodarką braków i fatalną jakością wszystkiego. Większość pewnie ten film zna, ale nawet powtórzony wciąż sprawia frajdę. Ocena: 7/10 (7)
I mój ulubiony tekst:
Ankieter: Co pan chciałby zmienić?
Lokator: W kraju?
Ankieter: W mieszkaniu...
Lokatora: Też nic...
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Fotografia lubi architekturę i ja w tym wątku będę wrzucał co jakiś czas po prostu fajne foty fajnych budynków - żadnego ględzenia, tylko krótki opis, co oglądamy. Zaczynamy od Alvar Aalto: Klub Robotniczy w Jyväskylä, Finlandia, 1924 r.
Eric Owens: The Waffle Building (Dom gofrowy/waflowy), Culver City, Kalifornia, USA, 2017 r.
* podaje architektów oczywiście, nie fotografów
Michaił Budiłowski: Gmach Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Kijowie, Ukraina, 1960 r.
„Słownik architektów i budowniczych Polaków oraz cudzoziemców w Polsce pracujących” Stanisława Łozy z 1917 r. to jedno z najważniejszych dzieł i źródeł do dziejów architektury w Polsce. Dziesiątki biogramów i, co ważne, przypisanie (1)
ich do setek budynków w dawnej Polsce – autor zebrał ten ogromny materiał podczas swojej pracy w Towarzystwie Opieki nad Zabytkami Przeszłości w dziale inwentaryzacji zabytków. A tak pisał o swoich celach we wstępie: „Pomiędzy twórcami dzieł sztuki zwykle najbardziej są (2)
lekceważeni budowniczowie. O ile bowiem o malarzach, rzeźbiarzach i muzykach wiemy mniej więcej wszyscy, co stworzyli lub wykonali, posiadamy odnośne słowniki lub monografie, o tyle autorzy pomników budownictwa, tak świeckiego, jak religijnego, zwykle pozostają nieznani. Przy (3)
Wygląd wielu słynnych budowli jest tak oczywisty, że nie zastanawiamy się, że mogłyby wyglądać inaczej–a przecież często ich powstanie to efekt konkursów z setkami zgłoszonych projektów. Tu nowy 1 World Trade Center i jeden z odrzuconych projektów: (1)
W 1834 r. spalił się budynek parlamentu w Londynie i rozpisano konkurs na nowy – dziś trudno nam sobie wyobrazić inny Palace of Westminster niż ten projektu Charlesa Barry'ego i Augustusa Pugina. Ale propozycji do komisji konkursowej napłynęło... 1400! Oto niektóre z nich: (2)
Gmach Muzeum Narodowego w Warszawie wzniesiono w latach 1927–1938 wg projektu Tadeusza Tołwińskiego i Antoniego Dygata, a poniżej, obok tego zrealizowanego, inne konkursowe projekty: Jana Bagieńskiego, Bolesława Żurkowskiego i Czesława Przybylskiego. Który najlepszy? (3)
Rano 7 lutego 1934 roku Lisa Sheridan przegląda prasę i dostaje ataku furii. Nie tylko „Daily Mail”, ale też „Daily Express”, „Mirror”, „Evening Standard” i magazyn „House Beautiful” drukują całe strony pełne zdjęć i porad dotyczących tego, jak należy (1)
zajmować się psami.
Ale to są jej własne zdjęcia!
Zostały u niej zamówione do książki „Our Princesss and Their Dogs” Michaela Chance’a, którą księżniczki miały zadedykować „wszystkim dzieciom, które kochają psy”, i ten łajdak wydawca pozwolił sobie udostępnić je prasie, nie (2)
mając do tego prawa. (...)
Pośrednio to właśnie Lisa Sheridan sprawiła, że Anglicy poznali psy rasy corgi, od 1933 roku ulubione psy Elżbiety, bo wtedy właśnie zakochała się w szczeniaczku należącym do rodziny wicehrabiego Weymouth, przyszłego markiza Bath, z którym bawiła (3)
Dwa dni temu była 96 rocznica ur. wybitnego japońskiego architekta Fumihiko Maki, a dla mnie to pretekst, aby wspomnieć o najważniejszej nagrodzie architektonicznej na świecie, czyli Pritzker Architecture Prize, której Maki jest laureatem. Nagroda (1)
została ufundowana przez amerykańskiego przedsiębiorcę Jay Arthura Pritzkera w 1979 r. i jest Noblem dla projektantów – w tym roku zdobył ją Diébédo Francis Kéré z Burkina Faso, który zaprojektował szkoły dla Afryki czy Centre for Earth Architecture w Mali, w przeszłości zaś (2)
wielu znanych i cenionych architektów. Pierwszy laureatem Nagrody Pritzkera został Philip Johnson (1906-2005), autor takich budynków jak AT&T Building i Lipstick Building w Nowym Jorku czy Kaplica Dziękczynienia w Dallas oraz domu własnego, czyli tzw. Glass House z 1949 r. (3)
"Boy (lub Boye) – który zginął 2 lipca 1644 roku w bitwie na Marston Moor – był słynnym psem wojennym, który należał do księcia Ruperta Reńskiego (księcia Bawarii i Cumberlandu oraz hrabiego Holderness). Boy (1)
towarzyszył wiernie swojemu panu od 1642 do 1644 roku podczas angielskiej wojny domowej. Żołnierze parlamentu obawiali się dużego białego pudla, posądzali go nawet o nadprzyrodzone moce. Podobno Boy był jasnowidzący, potrafił przepowiadać przyszłość i odnajdywać ukryte (2)
skarby. Kiedy atakował, kule się go nie imały, a gdy wróg strzelał do księcia Ruperta, Boy chwytał kule pyskiem. Niektórzy twierdzili nawet, że biały pudel to w rzeczywistości sam diabeł w przebraniu, natomiast inni byli bardziej powściągliwi w swoich domniemaniach i (3)