„Słownik architektów i budowniczych Polaków oraz cudzoziemców w Polsce pracujących” Stanisława Łozy z 1917 r. to jedno z najważniejszych dzieł i źródeł do dziejów architektury w Polsce. Dziesiątki biogramów i, co ważne, przypisanie (1)
ich do setek budynków w dawnej Polsce – autor zebrał ten ogromny materiał podczas swojej pracy w Towarzystwie Opieki nad Zabytkami Przeszłości w dziale inwentaryzacji zabytków. A tak pisał o swoich celach we wstępie: „Pomiędzy twórcami dzieł sztuki zwykle najbardziej są (2)
lekceważeni budowniczowie. O ile bowiem o malarzach, rzeźbiarzach i muzykach wiemy mniej więcej wszyscy, co stworzyli lub wykonali, posiadamy odnośne słowniki lub monografie, o tyle autorzy pomników budownictwa, tak świeckiego, jak religijnego, zwykle pozostają nieznani. Przy (3)
opisach kościołów i gmachów, zarówno w artykułach, jak i przewodnikach, podawane są zwykle nazwiska fundatorów, ofiarodawców, konsekratorów, nawet przedsiębiorców budowlanych, czas trwania i koszta budowy, lecz nazwiska twórców w znakomitej większości wypadków są pomijane. (4)
Słyszy się czasami o słynniejszych lub bardziej wziętych budowniczych, częstokroć jednak nie wiadomo, co stawiali lub stawiają, nie mówiąc już o dawniejszych, których nazwiska tylko dzięki sumiennym badaczom nieraz wypadkiem zostały wydobyte z ukrycia. W dawnych bowiem (5)
czasach istniał wśród architektów i muratorów zwyczaj podpisywania lub znaczenia swych dzieł, tak jak to zwykli są czynić artyści innych kunsztów, lecz niestety, wskutek nieumiejętnej lub niedbałej konserwacji, imiona ich zostały zacierane. Później podpisywanie dzieł (6)
architektonicznych wyszło z użycia i dopiero w ostatnich czasach znów zaczęło się przyjmować, zwłaszcza pod wpływem architektów francuzów. Nieliczne zresztą nazwiska architektów tak zwykle były porozsypywane po pamiętnikach, archiwach, czasopismach, że z czasem powstała (7)
myśl zebrania ich w jedną całość, t. j. utworzenia słownika”. (8)
Książkę w wersji cyfrowej można przeglądać i pobrać na stronie Dolnośląskiej Biblioteki Cyfrowej:
Fotografia lubi architekturę i ja w tym wątku będę wrzucał co jakiś czas po prostu fajne foty fajnych budynków - żadnego ględzenia, tylko krótki opis, co oglądamy. Zaczynamy od Alvar Aalto: Klub Robotniczy w Jyväskylä, Finlandia, 1924 r.
Eric Owens: The Waffle Building (Dom gofrowy/waflowy), Culver City, Kalifornia, USA, 2017 r.
* podaje architektów oczywiście, nie fotografów
Michaił Budiłowski: Gmach Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Kijowie, Ukraina, 1960 r.
Wygląd wielu słynnych budowli jest tak oczywisty, że nie zastanawiamy się, że mogłyby wyglądać inaczej–a przecież często ich powstanie to efekt konkursów z setkami zgłoszonych projektów. Tu nowy 1 World Trade Center i jeden z odrzuconych projektów: (1)
W 1834 r. spalił się budynek parlamentu w Londynie i rozpisano konkurs na nowy – dziś trudno nam sobie wyobrazić inny Palace of Westminster niż ten projektu Charlesa Barry'ego i Augustusa Pugina. Ale propozycji do komisji konkursowej napłynęło... 1400! Oto niektóre z nich: (2)
Gmach Muzeum Narodowego w Warszawie wzniesiono w latach 1927–1938 wg projektu Tadeusza Tołwińskiego i Antoniego Dygata, a poniżej, obok tego zrealizowanego, inne konkursowe projekty: Jana Bagieńskiego, Bolesława Żurkowskiego i Czesława Przybylskiego. Który najlepszy? (3)
Rano 7 lutego 1934 roku Lisa Sheridan przegląda prasę i dostaje ataku furii. Nie tylko „Daily Mail”, ale też „Daily Express”, „Mirror”, „Evening Standard” i magazyn „House Beautiful” drukują całe strony pełne zdjęć i porad dotyczących tego, jak należy (1)
zajmować się psami.
Ale to są jej własne zdjęcia!
Zostały u niej zamówione do książki „Our Princesss and Their Dogs” Michaela Chance’a, którą księżniczki miały zadedykować „wszystkim dzieciom, które kochają psy”, i ten łajdak wydawca pozwolił sobie udostępnić je prasie, nie (2)
mając do tego prawa. (...)
Pośrednio to właśnie Lisa Sheridan sprawiła, że Anglicy poznali psy rasy corgi, od 1933 roku ulubione psy Elżbiety, bo wtedy właśnie zakochała się w szczeniaczku należącym do rodziny wicehrabiego Weymouth, przyszłego markiza Bath, z którym bawiła (3)
„Filip z konopi”, reż. Józef Gębski (1981). Pewnie niektórzy będą sarkać, że z polskich produkcji wybrałem taki błahy film, ale przecież to chyba najbardziej architektonicznych (i urbanistyczny) polski film w historii! Mamy tu (1)
jeden dzień z życia blokowiska, a dokładnie mrówkowca przy Gogola 7 (tak naprawdę to Czechowa 7 na warszawskich Bielanach), który zaludnia galeria zwykłych, czasem nieco mniej zwykłych, a nawet zupełnie niezwykłych postaci. To komedia więc wszystkie relacje między bohaterami (2)
są uproszczone i sprowadzone do skeczowych scenek, ale całość sprawia całkiem przyjemne wrażenie i choć nie zawsze humor jest najwyższych lotów, to uśmiech pojawia się nader często. Młody architekt, który zaproponował przeniesienie centrum na peryferia i wygrał dzięki temu (3)
Dwa dni temu była 96 rocznica ur. wybitnego japońskiego architekta Fumihiko Maki, a dla mnie to pretekst, aby wspomnieć o najważniejszej nagrodzie architektonicznej na świecie, czyli Pritzker Architecture Prize, której Maki jest laureatem. Nagroda (1)
została ufundowana przez amerykańskiego przedsiębiorcę Jay Arthura Pritzkera w 1979 r. i jest Noblem dla projektantów – w tym roku zdobył ją Diébédo Francis Kéré z Burkina Faso, który zaprojektował szkoły dla Afryki czy Centre for Earth Architecture w Mali, w przeszłości zaś (2)
wielu znanych i cenionych architektów. Pierwszy laureatem Nagrody Pritzkera został Philip Johnson (1906-2005), autor takich budynków jak AT&T Building i Lipstick Building w Nowym Jorku czy Kaplica Dziękczynienia w Dallas oraz domu własnego, czyli tzw. Glass House z 1949 r. (3)
"Boy (lub Boye) – który zginął 2 lipca 1644 roku w bitwie na Marston Moor – był słynnym psem wojennym, który należał do księcia Ruperta Reńskiego (księcia Bawarii i Cumberlandu oraz hrabiego Holderness). Boy (1)
towarzyszył wiernie swojemu panu od 1642 do 1644 roku podczas angielskiej wojny domowej. Żołnierze parlamentu obawiali się dużego białego pudla, posądzali go nawet o nadprzyrodzone moce. Podobno Boy był jasnowidzący, potrafił przepowiadać przyszłość i odnajdywać ukryte (2)
skarby. Kiedy atakował, kule się go nie imały, a gdy wróg strzelał do księcia Ruperta, Boy chwytał kule pyskiem. Niektórzy twierdzili nawet, że biały pudel to w rzeczywistości sam diabeł w przebraniu, natomiast inni byli bardziej powściągliwi w swoich domniemaniach i (3)