„Molokai - historia ojca Damiana”, reż. Paul Cox (1999). Film religijny to bardzo trudny i grząski teren– łatwo tu wpaść w prostackie moralizatorstwo, jasełkowość i ogólnie w taki tryb „katechetyczny”. Film oczywiście może być katechezą, (1)
ale musi spełniać jednak pewne formalne i dramaturgiczne standardy, aby przemówić do widza w odpowiedni sposób. Wydaje się, że australijski reżyser Paul Cox osiągnął opowieścią o świętym bracie Damianie bardzo dobry balans między tym, co duchowe, a tym, co filmowe. Belgijski (2)
(ale Flamand – jest i piwo!) ojciec Damian De Veuster postanowił zostać misjonarzem i trafił na Hawaje. Tam zgłosił się na ochotnika do posługi na wyspie Molokai, której część była przeznaczona dla śmiertelnie chorych na trąd. Gdy tam przybył, zastał tak naprawdę umieralnię, (3)
gdzie ludzie byli bez dachu nad głową, bez podstawowej opieki medycznej i bez nadziei. To wszystko starał się przez 16 lat służby w tragicznych warunkach dać im ojciec Damian. Oprócz kwestii religijnych wielkie znaczenie miały umiejętności organizatorskie księdza, który (4)
niemal przez cały czas musiał walczyć z „górą”– zarówną kościelną, jak i urzędniczą, aby zapewnić najpotrzebniejsze rzeczy dla kolonii, która liczyła nawet 1000 chorych. Dobro niestety jest często mało filmowe, słabo wypada i nie daje „narracyjnego kopa” filmowi, ale tu udało (5)
się, poprzez ciekawe ujęcie zmagań duchownego z trudnymi okolicznościami, przełamać ten schemat. Stało się tak także, a może przede wszystkim, dzięki pokazaniu ojca Damiana nie jako papierowej postaci z kart wspomnień liturgicznych, ale jak najbardziej żywego człowieka – (6)
oprócz heroicznej walki widzimy go też w chwilach zwątpienia, słabości czy pokusy. Mnie oprócz tego, że nawet na końcu świata wyszedł z niego prawdziwy Flamand i uwarzył sobie belgijskiego ale’a, podobał się także jego szacunek do Hawajczyków i ich, nie zawsze przecież (7)
zgodnego z katolickim, sposobu myślenia. A wszystko pokazane subtelnie i z dużym zrozumieniem dla wiary i tego, po co przede wszystkim zakonnik tam przybył. W śledzeniu tej dobrze skonstruowanej i porządnie zrealizowanej opowieści pomogli też świetni aktorzy- David Wenham (8)
w roli głównej, ale też Peter O`Toole, Paul Wilkinson czy Sam Neill. Nieco przerysowana i zbyt „inkwizytorska” wydała mi się postać ojca Lenora Fouesnela, doradcy biskupa Honolulu grana przez Dereka Jacobi, ale to drobne zastrzeżenie. Dla ludzi wierzących film może być (9)
inspirującym tematem rekolekcji duchowych, a dla tych bardziej sceptycznych, po prostu ciekawym obrazem o wyjątkowej postaci. Polecam. Ocena: 7,5/10 (10)
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
„Po "Życiu seksualnym dzikich" spodziewano się treści bezwstydnych i ekscytujących, a część czytelników zarówno pierwszego angielskiego wydania, jak i wydania polskiego bez wątpienia liczyła na naukowo uzasadnioną pornografię. Jednak (1)
największą sensacją, wstrząsającą dla szerszej publiczności, okazało się ujawnienie przez Malinowskiego, że „dzicy” obywają się bez instytucji ojcostwa, fundamentalnej dla cywilizacji Zachodu i monoteistycznych religii, których opoką była rodzina patriarchalna. Żeglarzom, (2)
urzędnikom kolonialnym, a w szczególności misjonarzom był to fakt dobrze znany. Ale to dopiero Malinowski podał go do publicznej wiadomości. Kompleksowo zbadał i opisał przekonania wyspiarzy odnoszące się do kondycji ludzkiej i prokreacji oraz przeanalizował konsekwencje ich (3)
Errol Flynn, wielka hollywoodzka gwiazda znana z takich filmów jak "Robin Hood" czy "Kapitan Blood", zanim trafił do Ameryki miał całkiem ciekawy epizod, hm… nazwijmy go awanturniczym. Flynn ur. się w 1909 r. na przedmieściach Hobart, (1)
stolicy Tasmanii i od dzieciństwa był niespokojnym duchem – został wydalony ze szkoły za kradzież, choć sam utrzymywał, że to za romans ze szkolną… praczką. W wieku 18 lat, po tym, jak został wyrzucony z pracy po ponownej kradzieży, wyjechał w poszukiwaniu przygód na Papuę- (2)
Nową Gwineę. Przybył na wyspę do miasta Rabaul w październiku 1927 r., aby zbić fortunę na nowo odkrytych polach złota w Edie Creek. Oczywiście nic z tego nie wyszło, a przyszły aktor od samego początku musiał mocno ściemniać, kim jest i jakie są jego prawdziwe cele podróży. (3)
„Rok 1919, jako pierwszy rok wolności, rozpoczął się wcześniej niż jego poprzednicy, gdyż jeszcze w październiku i listopadzie 1918 roku, kiedy to zakończyły się lata zaborów oraz okupacji i Polacy przystąpili do działań na rzecz (1)
niepodległości. W tytule pierwszego rozdziału wskazano konkretny dzień odrodzenia państwowości polskiej. Czy słusznie? Współcześnie dzień 11 listopada nie budzi emocji, gdyż jest powszechnie kojarzony z początkiem niepodległości. Ale przez wiele lat wcale nie było pewne, czy (2)
zostanie zapamiętany, gdyż konkurowały z nim jeszcze cztery inne dni, z których każdy miał swoich zwolenników. Poza 11 listopada były to: 7 listopada 1918 roku, 28 października 1918 roku, 15 sierpnia 1917 roku oraz 5 listopada 1916 roku. Takich problemów z uzgodnieniem daty (3)
„Pan Pip”, reż. Andrew Adamson (2012). Nowozelandzki obraz opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec lat 80-tych na Wyspie Bougainville’a, leżącej w archipelagu Wysp Salomona na Oceanie Spokojnym i będąca autonomiczną (1)
częścią Papui-Nowej Gwinei. Rebelia miejscowej ludności przeciw rządowi centralnemu wybuchła na skutek grabieżczej polityki wydobycia miedzi na wyspie degradującej środowisko i niezapewniającej w żaden sposób potrzeb miejscowej ludności. Wyspa została odcięta od świata - (2)
zabroniono wyjazdu, wjazdu, zamknięto fabryki i szkoły. Konflikt stawał się coraz poważniejszy. Sytuację widzimy oczami dwójki bohaterów – tytułowego pana Pipa oraz młodej uczennicy Matyldy. Pip, czyli tak naprawdę Brytyjczyk p. Watts, jest jedynym białym, który został na (3)
Robert Louis Stevenson, słynny pisarz i autor „Wyspy skarbów”, „Porwanego za młodu” czy najsłynniejszej swej nowelki „Doktor Jekyll i pan Hyde”, jako dziecko chorował na gruźlicę– stąd też przez resztę życia cierpiał z powodu słabych płuc. Od najmłodszych (1)
lat często też wyjeżdżał ze Szkocji w poszukiwania lepszego powietrza dla osłabionego organizmu – bywał w celach leczniczych w Belgii i Francji. W 1888 r., kiedy był już prawdziwą gwiazdą literatury postanowił, wraz z rodziną, przenieść się do Oceanii dla poprawy zdrowia. (2)
Wypłynęli wszyscy z San Francisco i przez trzy lata podróżowali po Pacyfiku, spędzając czas na Hawajach, Tahiti, Wyspach Gilberta, Nowej Zelandii, Australii i Samoa. To właśnie w tym ostatnim kraju Stevenson ostatecznie się osiedlił, kupując w 1890 r. 127 hektarów na swoją (3)
Tomasz Cichocki w ciągu 312 dni na jachcie "Polska Miedź" opłynął świat, tylko raz zawijając przymusowo do portu. Za ten wyczyn otrzymał tytuł Żeglarza Roku 2012 oraz Srebrny Sekstant: „1 stycznia 2012 r. Są na niebie i ziemi rzeczy, (1)
o których nie śniło się filozofom. A nawet jeśli się śniło, to i tak nie mieszczą się one w głowie. Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Skoro dziś w nocy przywitałem na południowym Pacyfiku nowy rok, to znaczy, że wczoraj był 31 grudnia. A przedwczoraj? Otóż przedwczoraj też (2)
był 31 grudnia! I poprzedniej nocy również przywitałem nowy rok! Pierwszego sylwestra spędziłem trochę na zachód od Międzynarodowej Linii Zmiany Daty, drugiego nieco na wschód od niej. Samo istnienie tej linii – chociaż w teorii dość łatwe do zrozumienia i zaakceptowania – w (3)