Tomasz Cichocki w ciągu 312 dni na jachcie "Polska Miedź" opłynął świat, tylko raz zawijając przymusowo do portu. Za ten wyczyn otrzymał tytuł Żeglarza Roku 2012 oraz Srebrny Sekstant: „1 stycznia 2012 r. Są na niebie i ziemi rzeczy, (1)
o których nie śniło się filozofom. A nawet jeśli się śniło, to i tak nie mieszczą się one w głowie. Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Skoro dziś w nocy przywitałem na południowym Pacyfiku nowy rok, to znaczy, że wczoraj był 31 grudnia. A przedwczoraj? Otóż przedwczoraj też (2)
był 31 grudnia! I poprzedniej nocy również przywitałem nowy rok! Pierwszego sylwestra spędziłem trochę na zachód od Międzynarodowej Linii Zmiany Daty, drugiego nieco na wschód od niej. Samo istnienie tej linii – chociaż w teorii dość łatwe do zrozumienia i zaakceptowania – w (3)
chwili bezpośredniego zetknięcia się z jego konsekwencjami powoduje solidny mętlik w głowie. Wyobraźcie sobie, że w poniedziałek o dziesiątej rano wsiadacie do samolotu w Nukualofa, stolicy wysp Tonga. Gdy dwie godziny później lądujecie w mieście Apia na Samoa, jest południe (4)
poprzedniego dnia – niedzieli. Ileż to stwarza możliwości! Spóźniłeś się o dzień z opłaceniem rachunków? Żaden problem. Wsiadasz w samolot i lecisz tam, gdzie nadal jest wczoraj. Albo inna sytuacja. Budzi się Samoańczyk rano, idzie zajrzeć do lodówki, a tam pusto. Niestety (5)
jest niedziela, sklepy zamknięte, a głód coraz bardziej doskwiera. Cóż począć, trzeba lecieć na wyspy Tonga, gdzie jest już poniedziałek, zrobić zakupy, a po powrocie zjeść niedzielny obiad. (…) Rejony, w których się znalazłem, wyjątkowo sprzyjają ciekawym eksperymentom (6)
myślowym. Ot, choćby taka sprawa. Z zupełnie innego niż dotychczas powodu zacząłem właśnie żałować, że nie mam już telefonu satelitarnego. Mógłbym teraz zadzwonić do któregoś z raptem 500 mieszkańców francuskiej wioski Gatteville-le-Phare leżącej na wybrzeżu Normandii. (7)
Poprosiłbym rozmówcę o położenie na ziemi masłem do dołu posmarowanej kromki chleba. Następnie zrobiłbym zwrot i cofnąłbym się kawałek ku bezludnemu archipelagowi Wysp Antypodów, który minąłem niedawno po lewej burcie. Rzuciwszy tam kotwicę, dopłynąłbym wpław do brzegu, by (8)
położyć na ziemi masłem do dołu przygotowaną wcześniej na tę okazję kromkę chleba. W taki oto sposób powstałaby pierwsza w historii ludzkości (o ile mi wiadomo) kanapka z kulą ziemską – Wyspy Antypodów leżą bowiem idealnie po przeciwnej stronie naszego globu niż wspomniana (9)
normandzka wioseczka. Gdybym zaś chciał znaleźć się idealnie naprzeciwko swojego olsztyńskiego mieszkania, musiałbym pożeglować dobre 300 mil niżej na południe i kilkaset mil na wschód od mojej aktualnej pozycji. Tyle że tam z kanapki nici. Dookoła tylko woda, bo archipelag (10)
Wysp Antypodów jest ostatnim skrawkiem lądu, jaki mija się z bliska, żeglując moją trasą ku Hornowi. Zresztą słowo „archipelag” jest w tym kontekście pewnym nadużyciem, bo mówimy o dwóch wysepkach i kilku wystających z morza skałach zajmujących łącznie powierzchnię (11)
trzydziestokrotnie mniejszą od wspomnianych tu niedawno wysp Auckland i Rozczarowania. Ot, 20 kilometrów kwadratowych stałego lądu otoczone pokrywającym blisko jedną trzecią powierzchni Ziemi bezkresem Pacyfiku. I to jest kolejna rzecz, którą trudno pojąć – rozmiar tego (12)
oceanu. 165 milionów kilometrów kwadratowych słonej wody. A pośrodku ja”. (13)
Tomasz Cichocki & Marcin Mastalerz „Zew oceanu. 312 dni samotnego rejsu”, Warszawa 2013
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
„Po "Życiu seksualnym dzikich" spodziewano się treści bezwstydnych i ekscytujących, a część czytelników zarówno pierwszego angielskiego wydania, jak i wydania polskiego bez wątpienia liczyła na naukowo uzasadnioną pornografię. Jednak (1)
największą sensacją, wstrząsającą dla szerszej publiczności, okazało się ujawnienie przez Malinowskiego, że „dzicy” obywają się bez instytucji ojcostwa, fundamentalnej dla cywilizacji Zachodu i monoteistycznych religii, których opoką była rodzina patriarchalna. Żeglarzom, (2)
urzędnikom kolonialnym, a w szczególności misjonarzom był to fakt dobrze znany. Ale to dopiero Malinowski podał go do publicznej wiadomości. Kompleksowo zbadał i opisał przekonania wyspiarzy odnoszące się do kondycji ludzkiej i prokreacji oraz przeanalizował konsekwencje ich (3)
Errol Flynn, wielka hollywoodzka gwiazda znana z takich filmów jak "Robin Hood" czy "Kapitan Blood", zanim trafił do Ameryki miał całkiem ciekawy epizod, hm… nazwijmy go awanturniczym. Flynn ur. się w 1909 r. na przedmieściach Hobart, (1)
stolicy Tasmanii i od dzieciństwa był niespokojnym duchem – został wydalony ze szkoły za kradzież, choć sam utrzymywał, że to za romans ze szkolną… praczką. W wieku 18 lat, po tym, jak został wyrzucony z pracy po ponownej kradzieży, wyjechał w poszukiwaniu przygód na Papuę- (2)
Nową Gwineę. Przybył na wyspę do miasta Rabaul w październiku 1927 r., aby zbić fortunę na nowo odkrytych polach złota w Edie Creek. Oczywiście nic z tego nie wyszło, a przyszły aktor od samego początku musiał mocno ściemniać, kim jest i jakie są jego prawdziwe cele podróży. (3)
„Rok 1919, jako pierwszy rok wolności, rozpoczął się wcześniej niż jego poprzednicy, gdyż jeszcze w październiku i listopadzie 1918 roku, kiedy to zakończyły się lata zaborów oraz okupacji i Polacy przystąpili do działań na rzecz (1)
niepodległości. W tytule pierwszego rozdziału wskazano konkretny dzień odrodzenia państwowości polskiej. Czy słusznie? Współcześnie dzień 11 listopada nie budzi emocji, gdyż jest powszechnie kojarzony z początkiem niepodległości. Ale przez wiele lat wcale nie było pewne, czy (2)
zostanie zapamiętany, gdyż konkurowały z nim jeszcze cztery inne dni, z których każdy miał swoich zwolenników. Poza 11 listopada były to: 7 listopada 1918 roku, 28 października 1918 roku, 15 sierpnia 1917 roku oraz 5 listopada 1916 roku. Takich problemów z uzgodnieniem daty (3)
„Pan Pip”, reż. Andrew Adamson (2012). Nowozelandzki obraz opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec lat 80-tych na Wyspie Bougainville’a, leżącej w archipelagu Wysp Salomona na Oceanie Spokojnym i będąca autonomiczną (1)
częścią Papui-Nowej Gwinei. Rebelia miejscowej ludności przeciw rządowi centralnemu wybuchła na skutek grabieżczej polityki wydobycia miedzi na wyspie degradującej środowisko i niezapewniającej w żaden sposób potrzeb miejscowej ludności. Wyspa została odcięta od świata - (2)
zabroniono wyjazdu, wjazdu, zamknięto fabryki i szkoły. Konflikt stawał się coraz poważniejszy. Sytuację widzimy oczami dwójki bohaterów – tytułowego pana Pipa oraz młodej uczennicy Matyldy. Pip, czyli tak naprawdę Brytyjczyk p. Watts, jest jedynym białym, który został na (3)
Robert Louis Stevenson, słynny pisarz i autor „Wyspy skarbów”, „Porwanego za młodu” czy najsłynniejszej swej nowelki „Doktor Jekyll i pan Hyde”, jako dziecko chorował na gruźlicę– stąd też przez resztę życia cierpiał z powodu słabych płuc. Od najmłodszych (1)
lat często też wyjeżdżał ze Szkocji w poszukiwania lepszego powietrza dla osłabionego organizmu – bywał w celach leczniczych w Belgii i Francji. W 1888 r., kiedy był już prawdziwą gwiazdą literatury postanowił, wraz z rodziną, przenieść się do Oceanii dla poprawy zdrowia. (2)
Wypłynęli wszyscy z San Francisco i przez trzy lata podróżowali po Pacyfiku, spędzając czas na Hawajach, Tahiti, Wyspach Gilberta, Nowej Zelandii, Australii i Samoa. To właśnie w tym ostatnim kraju Stevenson ostatecznie się osiedlił, kupując w 1890 r. 127 hektarów na swoją (3)
„Ludność wysp na Oceanie Indyjskim i Pacyfiku często traktowano poprawnie – na początku. Papuasi z Nowej Gwinei uważali Japończyków za o wiele milszych niż australijscy kolonizatorzy, zwłaszcza, że dobrowolnie dzielili się z nimi (1)
posiłkiem. Ale i tu potrzeba tworzyła prawo. Okupant nigdy nie wahał się przed instrumentalizacją tubylców, czy to kradnąc im ich zapasy (konfiskata świń, służących także jako waluta wymienna, została bardzo źle przyjęta przez Papuasów), mobilizując ich jako tragarzy czy, na (2)
co są dowody, zjadając ich. Potrzeba transportu ciężarów w górach Nowej Gwinei była głównym powodem japońskich okrucieństw. Przymus i kary stosowano zawsze, by rekrutować zamieszkujących rzadko zaludnione tereny tubylców i uniemożliwić im ucieczkę pod ogniem bombardowań. (3)