"Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Nie drukowano ich już od pół wieku bez mała. A tak się na nie cieszyłem, po mikrofilmach, z których składała się biblioteka „Prometeusza”. Nic z tego. Nie można już (1)
było szperać po półkach, ważyć w ręce tomów, czuć ich ciężaru, zapowiadającego rozmiar lektury. Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale (2)
o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot — sprzedawca. Publiczność wolała lektany — czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i (3)
modulację. Tylko naukowe publikacje o bardzo małym zasięgu drukowano jeszcze na plastyku imitującym papier. Tak że wszystkie moje zakupy mieściły się w jednej kieszeni, choć było tego prawie trzysta tytułów. Garść krystalicznego zboża — tak wyglądały książki. Wybrałem sporo (4)
dzieł historycznych, socjologicznych, trochę statystyki, demografii i to, co dziewczyna z Adaptu poleciła mi z psychologii. Parę większych podręczników matematycznych, większych oczywiście w sensie zawartej treści, a nie rozmiarów. Robot, który mnie obsługiwał, sam był (5)
encyklopedią, dzięki temu, że — jak mi powiedział — jest bezpośrednio podłączony poprzez elektronowe katalogi z wzornikami wszelkich możliwych dzieł na całej Ziemi. W księgarni znajdowały się zasadniczo tylko pojedyncze „egzemplarze” książek, a kiedy ktoś ich potrzebował, (6)
utrwalało się treść pożądanego dzieła w kryształku.
Oryginały — krystomatryce — były niewidzialne, mieściły się za emaliowanymi bladym błękitem stalowymi płytami. Tak więc książkę niejako drukowało się za każdym razem, kiedy ktoś jej potrzebował. Sprawa nakładów, ich (7)
wysokości, wyczerpywania przestała istnieć. Było to naprawdę wielkie osiągnięcie, a jednak żal mi było książek. Dowiedziawszy się, że istnieją antykwariaty z papierowymi książkami, odszukałem jeden. Rozczarowałem się; pozycji naukowych prawie nie było. Literatura rozrywkowa; (8)
trochę dziecięcej, nieco roczników starych pism". (9)
Stanisław Lem "Powrót z gwiazd", Warszawa 1961
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
„A wreszcie Polska. Polska nie była wielką potęgą od XVI wieku. Ale kiedyś nią była - i, jak sądzę, będzie znowu. Umożliwią to dwa czynniki. Po pierwsze, upadek Niemiec. Ich gospodarka jest silna i wciąż się rozwija, ale straciła (1)
dynamikę, którą się odznaczała przez dwa stulecia.Ponadto w ciągu następnych pięćdziesięciu lat gwałtownie spadnie liczba ludności, jeszcze bardziej podkopując ich potencjał gospodarczy. Po drugie, ponieważ Rosjanie naciskają na Polskę od wschodu, Niemcy nie będą mieli ochoty (2)
na trzecią wojnę z Rosją. Stany Zjednoczone jednak wesprą Polskę, udzielając jej ogromnej pomocy gospodarczej i technicznej. Wojny- jeśli nie powodują wyniszczenia kraju - stymulują wzrost gospodarczy, a Polska stanie się najważniejszą potęgą w bloku państw stawiających czoło (3)
Stanisław Lem „Golem XIV”. Lektura tej pozycji wpisuje się nie tylko w #FuturystycznyTydzień, ale także w mój inny cykl #LekturyWtóre, w którym czytam ponownie po latach ważne dla mnie książki. Tu sprawa jest o tyle prosta, że „Golema” czytałem blisko (1)
ćwierć wieku temu i muszę się przyznać, że niewiele z niej wtedy zrozumiałem. Bo to trudny, wręcz karkołomny tekst, który dodatkowo wymyka się klasyfikacjom gatunkowym – no bo co to jest? Esej, zabawa literacka, tekst naukowy? Wszystko po trosze zapewne. Dziś oczywiście (2)
zrozumiałem o wiele więcej, choć wolę uznać z pokorą, że nie wszystko. Historia i „przemyślenia” stworzonego w XXI w. najdoskonalszego umysłu w dziejach, choć napisane 40 lat temu, są wciąż niezwykle aktualne w tej najważniejszej warstwie, czyli problemie świadomości i natury (3)
„Ulepszenie”, reż. Leigh Whannell (2018). Ten australijski niskobudżetowiec to z pewnością nie jest kino z najwyższej półki, ale muszę przyznać, że byłem naprawdę miło zaskoczony nie tylko niezłą realizacją, ale także całkiem (1)
ciekawą akcją z kilkoma zaskakującym zwrotami. Dość bliska przyszłość, w której mamy autonomiczne samochody, wszechobecne drony policyjne i raczkującą cyborgizację ludzi. Młode małżeństwo zostaje wywiezione takim właśnie, zbuntowanym autonomicznym autem w szemraną dzielnicę,(2)
a tam dzieje się tragedia – w wyniku napadu żona zostaje zabita, a nasz główny bohater sparaliżowany. Grey nie może poradzić sobie ze stratą i kalectwem, ale pojawia się miliarder i właściciel firmy komputerowej, który oferuję mu rewolucyjną kurację, po które miałby wrócić (3)
„Czy futurologia jest dyscypliną naukową? Każda dyscyplina ścisła powstaje w polu obserwacji i faktów przednaukowych; jej kołyską i powijakami są katalog i protokół. Ta faza dzieciństwa trwa zazwyczaj długo; nowa gałąź jest (1)
dociekaniem głównie opisującym. Poprzez odsiew i selekcję faktów, rygor odrywań, delimitację uogólnień i krystalizację skutecznego paradygmatu robót poznawczych dyscyplina konsoliduje się w swojej samodzielności, wykuwając własny aparat pojęciowy, własne obszary zastosowań, (2)
własne metody eksperymentalne i własny cel.
Fakty, dotąd rozpierzchłe, podlegają uchwytowi uogólnień coraz powszechniejszych zakresowo. Dochodzi do mocnego „ściśnięcia” głównej problematyki badawczej. Do koncentracji – albowiem ilość informacji, zakumulowanej w teoriach, (3)
W 1771 r. w Amsterdamie ukazała się powieść „L'An 2440, rêve s'il en fut jamais” (Rok 2440, sen, jeśli kiedykolwiek istniał) anonimowego autora. Książka szybko stała się sensacją, jedną z najbardziej popularnych i (1)
kontrowersyjnych powieści XVIII w., a także jednym z pierwszych dzieł science-fiction i utopii, która nie działa się w wymyślonym miejscu w teraźniejszości, ale w przyszłości. Powieść, jak się okazało później, została napisana przez Louisa-Sébastiena Merciera, który ujawnił (2)
się jako autor już po wybuchu rewolucji francuskiej– jego książka było wielkim oskarżeniem ancien régime i dlatego musiał ukrywać swą tożsamość (wielu czytelników podejrzewało o autorstwo Rousseau lub Woltera). Powieść opisuje przygody bezimiennego mężczyzny, który po gorącej (3)
"Około dwóch tysięcy ludzkich cech jest jakoś genetycznie determinowanych i przynajmniej te najważniejsze na pewno będziemy się starali poprawić. Nie znaczy to, że nam się to uda w następnych dwunastu latach, a nawet do 2050 roku – (1)
nie wiemy jeszcze nawet, za co odpowiada każdy z ponad 20 tys. naszych genów. Wszystko to jest niesłychanie skomplikowane. Daltonizm jest powodowany przez tylko jeden gen, ale inteligencja związana jest z działaniem ponad tysiąca różnych genów. Jeden gen ma najczęściej wpływ (2)
na kilka albo więcej cech. W dodatku interakcje genów mogą wywoływać zupełnie inne skutki, niż się spodziewamy. Zatem droga do skutecznej i bezpiecznej modyfikacji całego genomu jest jeszcze długa. Ponieważ jednak pojawiło się narzędzie, które umożliwia łatwe i szybkie (3)