#PrzewodzikKsiążkowy#NowewBibliotecePrzewodzika
„Korzeni wagnerowców, przede wszystkim pod względem personalnym, czyli ludzi, którzy stali u początku działalności tej CzWK, można doszukiwać się już w firmie pod nazwą Antiterror-Orieł. Skąd nazwa? Od miasta Orzeł w południowo-(1)
zachodniej Rosji, gdzie została zarejestrowana ta firma, formalnie ochrony, w 2005 r. Oficjalnie zamknięta została w 2016 roku, a więc już gdy słowo wagnerowcy zaczęło pojawiać się w mediach. Ale Antiterror-Orieł faktycznie przestała działać dużo wcześniej, a jedną z nowych (2)
CzWK powstałych na jej bazie była Moran Security Group, specjalizująca się w ochronie tankowców, portów, platform wiertniczych. Jednym z największych jej klientów była państwowa spółka Sowkomfłot posiadająca flotę tankowców. Po raz pierwszy o Moranie zrobiło się głośno w (3)
Rosji, gdy dziewięciu najemników tej firmy zostało zatrzymanych przez władze nigeryjskie w Lagos w październiku 2012 r., i oskarżonych o nielegalne posiadanie broni. W lutym 2013 najemnicy wyszli za kaucją, a w październiku pozwolono im opuścić Nigerię. Jeszcze gdy rosyjscy (4)
dyplomaci walczyli o pełną wolność dla rodaków-najemników, wiosną 2013 roku Moran Security Group rozpuściła wici wśród weteranów i ruszyły rozmowy kwalifikacyjne do pracy w firmie, którą chyba z perspektywy czasu można nazwać spółką celową Morana powołaną do realizacji (5)
konkretnego zadania. W Hongkongu zarejestrowana została Slavonic Corps Ltd. Choć tak naprawdę wszystko, co jej dotyczyło, działo się – najpierw – w Sankt Petersburgu i Moskwie oraz – potem – w Syrii. Wszak w mieście nad Newą mieszkał i prowadził biznes formalny dyrektor (6)
Slavonic Corps Siergiej Kramskoj i jego zastępca Borys Czikin, jak już wcześniej wspomniano, jeden z założycieli Moran Security Group. Wyłącznym właścicielem Slavonic Corps został zaś Wadim Gusiew, również zasiadający w kierownictwie Moran Security Group. Dlaczego szefowie (7)
Moran Security Group postanowili otworzyć dodatkowy biznes? Otóż latem 2013 r. dostali zlecenie o charakterze mocno odbiegającym od dotychczasowego profilu firmy. Ministerstwo ropy naftowej i zasobów mineralnych Syrii złożyło propozycję, aby zwerbować, wyszkolić i przysłać (8)
„specjalistów” do ochrony obiektów wydobycia, transportu i przerobu ropy. Moran Security Group nie chciała związać się bezpośrednio umową z Damaszkiem. Dlatego kilku menedżerów firmy zarejestrowało w Hongkongu spółkę Slavonic Corps Limited (pol. Korpus Słowiański Sp. z o.o.). (9)
Główne biuro zaś i tak działało w Moskwie. Do września 2013 roku spółka zwerbowała w sumie 267 osób. Zarobki wyglądały atrakcyjnie. Cztery tysiące „zielonych” miesięcznie. Za cięższą ranę 20 kawałków ekstra. A gdyby któryś nie wrócił do domu – nawet 40 tys. dolarów dla (10)
rodziny. Całą historię, zdradźmy już teraz że krótką, opisał w swych artykułach dziennikarz portalu Fontanka.ru, Denis Korotkow. Zaakceptowani po rozmowie w biurze Moran Security Group ludzie trafiali do Bejrutu, a stamtąd jechali do syryjskiej Latakii. Kontrakt (11)
dotyczący ochrony „obiektów wydobycia, transportu i przerobu ropy naftowej” podpisywali z rządem w Damaszku, ale za akceptacją FSB i rządu Rosji. Mieli ochraniać instalacje naftowe w prowincji Dajr az-Zaur zagrożonej przez dżihadystów z ISIS”. (12)
Grzegorz Kuczyński "Wagnerowcy. Psy wojny Putina", Warszawa 2022 (13)
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
„Rok przed narodzinami Tony’ego Halika, 18 stycznia 1920 r., Toruń opuścił Prusy i znalazł się w granicach Polski. Liczył wtedy 37 tysięcy 356 mieszkańców i stał się stolicą województwa pomorskiego. Tony na świecie pojawił się 24 stycznia 1921 r. o godz. (1)
piątej rano w Klinice Chorób Kobiecych i Chirurgicznych przy placu Świętej Katarzyny 4. Poród odebrał doktor Saft. Mieczysław von Halik, syn Zbigniewa von Halika, obywatela ziemskiego, i Heleny von Halik, z domu Krasuskiej, imię dostał po dziadku. Nie wiadomo, skąd wzięło się (2)
drugie, Sędzimir, i czy zostało oficjalnie zarejestrowane. Nie ma go w akcie urodzenia ani w paszporcie Rzeczypospolitej Polskiej z 1946 r. wystawionym przez konsulat w Londynie. Można za to je znaleźć w księdze wieczystej z 1926 r. Matka Tony’ego Halika, Helena z Krasuskich, (3)
Nie będę tu tak do końca szukał początków namysłu nad poznaniem świata (ale trochę jednak!), ale raczej niepodziewanych językowych powiązań, które łączą kupę z nauką. Otóż angielskie słowo „shit”, które większość (1)
zapewne kojarzy pochodzi od staroangielskiego czasownika scitan (który oznaczał czynność, po której pojawia się „shit”), a ten z kolei pochodzi od protogermańskiego „skit” (stąd „scheisse”). Idąc dalej, tak ok. 4000 p.n.e., cofamy się do protoindoeuropejskiego słowa „skhei”, (2)
które oznaczało oddzielać lub dzielić – tu zapewne chodziło o to, że odchody oddzielały się od ciała człowieka (można też porównać greckie „skhizein” - "rozdzielać, rozszczepiać" czy gockie „skaidan”, stąd też niedaleko do „schizmy”). Taką drogę słowo to przeszło do (3)
Jacek Dukaj „Lód”. No i znów #LekturyWtóre, czyli powtórka pewnych ważnych dla mnie książek. No musiałem zakończyć #LodowyTydzień tą powieścią, bo w zasadzie cały ten pomysł był związany z tym, że od prawie dwóch miesięcy jej słuchałem (cieszę się, że (1)
lektorem był Filip Kosior). Oczywiście ciężko napisać coś nowego o opus vitae Dukaja, więc jedynie trochę subiektywnych uwag. Przede wszystkim ponownie, jak 15 lat temu, zaimponował mi wizja przedstawiona przez autora– pomysł z tungetytem, lutymi, ćmiatłem, które zmieniają (2)
bieg historii w kluczowym jej momencie jest dla mnie niezwykle pociągający i uważam, że w „Lodzie” mamy jeden z najlepszych obrazów historii kontrfaktycznej w polskiej literaturze. Oczywiście, że to wizja fantastyczna, do której można się przyczepiać, oczywiście, że Dukaj nie (3)
„Powszechnego uczucia ulgi po opuszczeniu statku nie podzielał jeden tylko człowiek. Był to mocno zbudowany mężczyzna o szerokiej twarzy i grubym nosie, w jego mowie pobrzmiewały ślady irlandzkiego akcentu. Gdy opróżniano statek, kiedy (1)
wyładowywano sprzęt, psy i ludzi, trzymał się, w miarę możliwości, na uboczu. Nazwisko jego brzmiało sir Ernest Shackleton, a dwudziestu siedmiu ludzi, którzy oto opuszczali tak niechwalebnie swój zwyciężony statek, byli to członkowie jego Imperialnej Transantarktycznej (2)
Wyprawy. Działo się to 27 października 1915 r. Statek nazywał się „Endurance”. Pozycja wynosiła 69°5' szerokości płd. 51°30' długości zach. – głęboko w lodowym pustkowiu zdradzieckiego antarktycznego Morza Weddella, mniej więcej w połowie drogi między biegunem południowym a (3)
#LodowyTydzień#ZCyfrowegoLamusa#PrzewodzikNaukowy
Pewnego grudniowego dnia w 1611 r. Johannes Kepler spacerował po Pradze i głowił się nad świątecznym prezentem dla swojego przyjaciela i mentora Wackera von Wackenfelsa:co może dać komuś, kto ma wszystko? Pomyślał, że dobrym (1)
i żartobliwym podarkiem będzie… „nic”. Rozwiązaniem miało być napisanie książeczki o niczym, ale problem był kolejny: jakie nic? Co może być symbolem „niczego” - czy to ma być ziarnko piasku, kropla wody, a może iskra ognia lub wiatr? Przechodząc przez most Karola, zaczął (2)
przyglądać się płatkom śniegu spadającym na jego płaszcz i uderzyło go, że wszystkie są sześciokątne. To było to! Postanowił napisać dla przyjaciela traktat o płatku śniegu, który zatytułował „Strena Seu de Nive Sexangula” ("Noworoczny podarek albo o sześciokątnych płatkach (3)
Jak to z tymi karczmami na zamarzniętym Bałtyku było?
No nie do końca wiadomo. Wiadomo na pewno, że Bałtyk zamarzał, a ostatni raz, kiedy większa część Morza Bałtyckiego była skuta lodem, miał miejsce w 1947 r. Zamarzaniu sprzyja jego (1)
słabe zasolenie, wg niektórych Bałtyk to takie słonawe jezioro bardziej– średnio to tylko 7‰, a w kilku rejonach to nawet 2 promile, co przy oceanach (35‰) wygląda marnie. Nasze morze jest też płytkie, co także pomaga zamarzaniu, trzeba jednak pamiętać, że znacznie częściej (2)
zamarzają zatoki i tereny przybrzeżne, w otwartym morzu najczęściej bywał to luźny pak, na którym nie sposób postawić żadnej sensownej budowli. A skąd się właściwie wzięły te karczmy? Ze średniowiecznych kronik, a pierwsza tego typu relacja pochodzi z lat 1322-24, kiedy to: (3)