„Społeczeństwa i narody chętnie uważają się za wieczne. Pielęgnują też opowieści o swoich korzeniach. Szczególną cechą chińskiej cywilizacji jest brak zauważalnego początku. Chiny pojawiają się w (1)
historii nie jako konwencjonalne państwo narodowe, ale raczej jako permanentne zjawisko naturalne. W opowieści o Żółtym Cesarzu, czczonym przez wielu Chińczyków legendarnym władcy i założycielu, Chiny wydają się już istnieć. Gdy (2)
cesarz pojawia się w micie, chińska cywilizacja pogrążona jest w chaosie. Rywalizujący między sobą książęta dręczą siebie nawzajem i nękają ludność, a wyczerpany władca nie potrafi utrzymać porządku. Nowy bohater zaciąga armię, (3)
zaprowadza spokój w królestwie, po czym zostaje ogłoszony cesarzem. Żółty Cesarz wszedł do historii jako bohaterski założyciel. W micie założycielskim nie tworzy jednak imperium, lecz je odnawia. Chiny istniały wcześniej, w historycznej (4)
świadomości pojawiły się jako państwo już ustanowione, potrzebujące tylko odnowienia, a nie utworzenia. Ten paradoks chińskiej historii daje się zauważyć również w przypadku Konfucjusza, starożytnego mędrca: uważa się go za (5)
„założyciela” kultury, choć on sam podkreślał, że niczego nie wynalazł, lecz po prostu pragnął przywrócić do życia zasady harmonii istniejące niegdyś w złotym wieku i zatracone w późniejszej epoce politycznego wzburzenia, w której (6)
przyszło mu żyć. Pisząc o paradoksie początków Chin, dziewiętnastowieczny misjonarz i podróżnik ksiądz Régis Évariste Huc zauważył: „Chińska cywilizacja wywodzi się ze starożytności tak odległej, że na próżno szukamy jej początku. W (7)
ludzie tym nie ma żadnych śladów dziecięctwa. Jest to fakt bardzo szczególny. Historia narodów przyzwyczaiła nas do odnajdywania wyraźnych punktów wyjścia, a zachowane historyczne dokumenty, tradycje i pomniki na ogół umożliwiają (8)
prześledzenie rozwoju cywilizacji niemal krok po kroku – asystujemy przy narodzinach, obserwujemy rozwój, marsz naprzód, a w wielu przypadkach także późniejszy rozkład i upadek. Z Chińczykami jest jednak inaczej. Odnosi się wrażenie, (9)
jakby od zawsze żyli na tym samym poziomie rozwoju co dziś, a starożytne źródła potwierdzają tę opinię”.
Gdy w II tysiącleciu p.n.e., za panowania dynastii Shang, pierwszy raz pojawiły się znaki chińskiego pisma, starożytny Egipt był u (10)
szczytu świetności. Wspaniałe miasta-państwa klasycznej Grecji jeszcze nie powstały, a założenie Rzymu było odległe o tysiąclecia. A jednak obecnie ponad miliard ludzi posługuje się pismem bezpośrednio wywodzącym się z systemu pisma (11)
dynastii Shang. Chińczycy mogą dziś zrozumieć inskrypcje z czasów Konfucjusza, współczesne chińskie książki i rozmowy wzbogaca się aforyzmami nawiązującymi do starożytnych bitew i dworskich intryg. Równocześnie chińska historia (12)
pamięta wiele wojen domowych, interregnów i okresów chaosu. Po każdym upadku chińskie państwo odnawiało się jakby za sprawą niezmiennego prawa natury. Na każdym etapie pojawiał się nowy bohater dokonujący zjednoczenia – postępując (13)
szlakiem wytyczonym przez Żółtego Cesarza, podporządkowywał sobie rywali i ponownie jednoczył Chiny (czasem rozszerzając przy tym ich granice). Słynny początek Dziejów trzech królestw, czternastowiecznego eposu cenionego przez (14)
Chińczyków wielu stuleci (także przez Mao, który powiedział, że w młodości zaczytywał się tym dziełem niemal obsesyjnie), wyznacza jednostajny rytm: „Cesarstwa rozkwitają i chylą się ku upadkowi, państwa jednoczą się lub rozdzielają”. (15)
Każdy okres braku jedności uważano za odchylenie od normy. By odnowić ciągłość, każda nowa dynastia sięgała wstecz do zasad, według których sprawowała rządy dynastia poprzednia. Podstawowe prawidła chińskiej kultury przetrwały, (16)
wypróbowane w ogniu okresowych klęsk”. (17)
Henry Kissinger "O Chinach", Wołowiec 2014
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
„Po trzech dniach jazdy trafia się do najbardziej imponującego i majestatycznego z miast, które dzięki swej świetności, znaczeniu i pięknu zostało nazwane Kinsaj, co oznacza «Niebiańskie Miasto»” - odnotowuje Marco Polo. — „Jest to (1)
najwspanialsze miasto na świecie i można znaleźć tu tyle rozkoszy, że podróżnikowi zdaje się, iż trafił do raju”. Marco miał do czynienia z apogeum chińskiej cywilizacji. Znalazł się w mieście tak postępowym, tak pięknym, tak pełnym zmysłowych przyjemności, że ledwie potrafił (2)
przekonać sceptycznych Europejczyków, iż nie pisze o jakiejś niematerialnej wizji, lecz o miejscu tak prawdziwym jak Wenecja. Podobnie jak miasto rodzinne podróżnika, Kinsaj zbudowano dookoła sieci kanałów, na których tłoczyły się wszelkiego rodzaju łodzie. Hangzhou - bo taką (3)
W 1959 r. chińskie władze zakończyły budowę elektrowni wodnej na rzece Xin'an, tworząc także sztuczne jezioro Qiandao (Tysiąc Wysp) u podnóża góry Wu Shi. Sprawa dość normalna, gdyby nie to, że przy okazji zatopiono dwa niezwykle cenne (1)
historycznie i kulturowo miasta: He Cheng i Shi Cheng, zbudowane za czasów dynastii Han i Tang. Bez żadnych skrupułów komunistyczny rząd pozwolił, by pozostałości, często pochodzące sprzed ponad dwóch tysięcy lat, zniknęły pod wodą. Podczas budowy zatopiono też inne miasta (2)
oraz wsie i w sumie wysiedlono prawie 300 tys. osób, ale to Shi Cheng było najbardziej zabytkowe. Choć niektórzy badacze uważają, że zalanie miasta paradoksalnie… pomogło zachować dawną zabudowę, a budynki stojące teraz kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią wody są w pewien (3)
"Życie nocne zamiera w Chinach około godziny dziesiątej, jedenastej i toczy się dalej w zakątkach, gdzie czynne są nocne knajpy, albo w dzielnicach barów, restauracji i klubów nocnych. W Pekinie są trzy takie miejsca. Jedno to Guijie, (1)
czyli Ulica Duchów, gdzie znajdują się dziesiątki restauracji czynnych do nocy. Tak naprawdę większość z nich wyludnia się przed północą, ale dla pekińczyków to i tak bardzo późno. Stamtąd możemy się przenieść na niedalekie Shishahai, inaczej Houhai, gdzie nad brzegami (2)
połączonych stawów leżących na północny zachód od Zakazanego Miasta ulokowało się prawdziwe zagłębie knajpiane. Tam posłuchamy koncertów na żywo w pubach, do których próbują nas wciągnąć hałaśliwi naganiacze. Jeśli nadal nie chce nam się spać, to ratuje nas już tylko Sanlitun,(3)
Sylwia Czubkowska „Chińczycy trzymają nas mocno. Pierwsze śledztwo o tym, jak Chiny kolonizują Europę, w tym Polskę”. Tak naprawdę przeczytałem tę książkę jako swego rodzaju uzupełnienie do „Chiny 5.0”, o której wspominałem (zob. zał.) i (1)
w zasadzie dostałem to, com chciał. Pani Sylwia nawet kilka razy powołuje się na jej autora więc synergia jest dobra, o ile jednak Kai Strittmatter skupiał się jednak na sprawach wewnętrznych Chin, to p. Redaktor postanowiła prześwietlić miękką politykę zagraniczną Państwa (2)
Środka. Bo tu dostajemy przyzwoite śledztwo w jaki sposób Chińczycy próbują, z różnych skutkiem na szczęście, szukać w naszym rejonie świata wpływów, okazji do ekspansji oraz oddziaływania na lokalną politykę i gospodarkę. Czubkowska zabiera nas w podróż po Europie, ale (3)
"Wywiady te mają wartość nie tylko dziennikarską, lecz także literacką – nie są to wierne zapisy spotkań z rozmówcami, lecz ich rekonstrukcje. Ponieważ przeprowadzanie wywiadów wymagało szczególnej wrażliwości i cierpliwości, Liao czasami (1)
rezygnował z używanych zazwyczaj w takich sytuacjach narzędzi, jakimi są dyktafon i notatnik. Niezależnie od tego, czy rozmawiał z kimś w więzieniu, czy na ulicy, zawsze spędzał z daną osobą dużo czasu, żeby przed rozpoczęciem wywiadu zdobyć jej zaufanie. Każda historia (2)
wymagała średnio trzech, czterech osobnych spotkań. Przykładowo, z przedsiębiorcą pogrzebowym Liao rozmawiał podczas siedmiu sesji, a później złożył zgromadzony materiał w jedną całość. W 2001 roku wydawnictwo Yangtse wydało skróconą, ocenzurowaną wersję tej książki i (3)
Na filmiku możemy usłyszeć recytację żartobliwego wiersza napisanego przez Zhao Yuanrena (1892-1982), chińskiego językoznawcę, pisarza i kompozytora. W utworze, który składa się z 10 wersów i 92 znaków, jest tylko słowo „shi” w różnych (1)
tonach. W standardowym mandaryńskim brzmią one niemal identycznie – jako „shi” (pomijając tony). Wiersz jest łatwy do zrozumienia, gdy jest czytany w formie pisemnej w chińskich znakach, ze względu na to, że każdy znak jest związany z innym podstawowym znaczeniem. Jest on (2)
również zrozumiały w formie mówionej w językach chińskich oprócz mandaryńskiego. Gdy jest w formie zromanizowanej lub mówionej formie mandaryńskiej staje się kompletnie niezrozumiały, ze względu na homofonię występującą w chińskim. Tekst w polskim przekładzie: „Poeta Shi Shi (3)