Rogier van der Weyden, Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny, ok. 1445 r., 57,5 x 36,2 cm, Muzeum Sztuk Pięknych w Lipsku.
Przyglądamy się szczegółom i symbolice obrazów flamandzkiego mistrza. Wątek⬇️
Ewangelista Łukasz mówi, że wkrótce po Zwiastowaniu i cudownym poczęciu Jezusa, Archanioł Gabriel oznajmił Maryi, że jej kuzynka Elżbieta również oczekuje dziecka (Anna, matka Marii, i Izmeria, matka Elżbiety, były siostrami).
Brzemienna Maryja chcąc oznajmić będącej już
w podeszłym wieku Elżbiecie radosną nowinę, „wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice, do pewnego miasta judzkiego” (Łk 1, 39-40). Elżbieta pochodziła z kapłańskiego rodu Aarona i wyszła za mąż za Zachariasza - kapłana świątyni w Jerozolimie. Para przez długi
czas pozostawała bezpotomna, co religijni żydzi uznawali za oznakę braku łaskawości bożej.
Na obrazie Rogiera van der Weydena widzimy pogodny, spokojny dzień z wolno płynącymi chmurami. Elżbieta wychodzi Maryi na spotkanie, słyszy dźwięk jej głosu i w tym momencie odczuwa, jak
„podskoczyło dziecko w jej łonie”. Ewangelista mówi, że „Duch Święty napełnił Elżbietę” tak mocno, że zawołała donośnym głosem: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona! Czemu zawdzięczam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie?”(Łk 1, 41-43)
W ten właśnie sposób, dzięki mocy Ducha Świętego, Elżbieta jako pierwsza z ludzi, poza Maryją, rozpoznaje obecność Dzieciątka Jezus. Ale podczas tego radosnego spotkania, choć ukryci jeszcze we wnętrzach swoich mam, po raz pierwszy spotykają się ze sobą także Chrystus z Janem
Chrzcicielem. Odtąd ścieżki życiowe dwojga rówieśników będą się ściśle przeplatać. Tę „pierwszą podróż misyjną” w historii chrześcijaństwa odbytą przez Maryję, oraz jej spotkanie z Elżbietą Kościół katolicki od wieków nazywa Nawiedzeniem Najświętszej Maryi Panny i świętuje
31 maja.
Flamandzki artysta ukazuje spotkanie Marii i Elżbiety na wąskiej, gruntowej drodze w pewnej odległości od domu Elżbiety. Po lewej stronie za Maryją rozciąga się szeroki krajobraz, który sugeruje przebycie przez Matkę Zbawiciela długiej drogi. W pewnej odległości widzimy
zagospodarowany staw z pływającym po nim łabędziem i innym ptactwem oraz z kilkoma ludźmi spacerującymi przy brzegu. Z zbiornikiem wodnym rośnie kilkanaście równych drzew wyglądających jak sad owocowy. Jeszcze dalej widać kompleks zabudowań - prawdopodobnie siedlisko rolnika. Na
dalekim horyzoncie dostrzegamy zarysy miasta...
Ale przecież nie ten flamandzki krajobraz jest tu najważniejszy. Dwie kobiety spokojnie i w cichości zrozumienia swego błogosławionego stanu witają się i kładą sobie dłonie na brzuchach. Rozpuszczone włosy Marii są zwyczajową
oznaką dziewictwa. Ich zestawienie z białym nakryciem głowy Elżbiety uwypukla nam zasadniczą różnicę między poczęciem się potomków Marii i Elżbiety. Matka Boża poczęła z Ducha Świętego i pozostała dziewicą, Elżbieta natomiast poczęła w sposób naturalny, choć nie bez Bożej pomocy.
Dom Elżbiety wydaje się być połączony z kościołem, ale biorąc pod uwagę wygląd budynku, wąskie witraże na górze i na bocznych ścianach budowli, należy przyjąć, że mamy tu do czynienia z typowym dla XV w. anachronizmem, a Rogier van der Weyden umieścił zdarzenie w ówczesnej
flamandzkiej scenerii. Wokół najwyższych partii kościoła i przybudówek latają ptaki, a tuż przed progiem domu stoi mąż Elżbiety Zachariasz z białym psem. Według Ewangelii św. Łukasza w czasie służby liturgicznej w Świątyni do Zachariasza przyszedł archanioł Gabriel i zapowiedział
mu narodziny potomka. Zachariasz nie uwierzył w tę przepowiednię, dlatego stracił głos i pozostał niemy aż do narodzin syna i nadania mu imienia Jan. Jeśli więc Zachariasz dowiedział się o poruszeniu się dziecka w łonie Elżbiety, jest to dla niego wielkie wydarzenie oznaczające
prawdziwość proroctwa (Elżbieta wcześniej ukrywała przed nim swoją ciążę).
Arcydzieło flamandzkiego mistrza jest bardzo podobne pod względem rozmieszczenia postaci, kolorystyki i kadrowania do ”Nawiedzenia” znajdującego się w Turynie, w Galerii Sabauda (ilustr.). Turyński obraz
został wykonany ok. jedenaście lat wcześniej od dzieła wiszącego w galerii w Lipsku i jest jednym z dwóch bocznych skrzydeł "Tryptyku Zwiastowanie"(ilustr.). Centralny panel tryptyku można dziś podziwiać w Luwrze (drugi z bocznych paneli także znajduje się w Turynie). Na lewym
skrzydle artysta ukazał klęczącego donatora dzieła. Tryptyk został zamówiony przez członka rodziny Villa (herb widoczny na lewym panelu) - włoskich bankierów mających siedzibę w Holandii, ale pochodzenia piemonckiego i powiązanych z miastem Chieri koło Turynu oraz z kaplicami
w kościele San Domenico w tym mieście. Badacze uważają jednak, że postać na lewym panelu została całkowicie przemalowana i nie dokonał tego van der Weyde. Podobne wątpliwości są zgłaszane co do autorstwa prawego panelu. Środkowa, największa i tytułowa scena zawierająca
Zwiastowanie niewątpliwie jest dziełem Rogiera van der Weydena. Artysta ukazuje tu sam moment przybycia archanioła Gabriela, na co wskazują jego lekko uniesione skrzydła i poruszona wiatrem szata. Archanioł ma na sobie nieskazitelnie białą albę, stułę z czerwonego brokatu i
płaszcz ze wzorzystego, złotego brokatu - ubrany jest niczym kapłan przygotowany do największej celebry. Broszka spinająca pelerynę archanioła zawiera obraz Boga Ojca w architektonicznej ramie imitującej transept bazyliki oraz dwie małe postacie po obu stronach oddające cześć
Bogu. Maryja reaguje na przybycie Gabriela spontanicznie i z oddaniem: pokornie przerywa lekturę i zwraca się w jego stronę. Artysta nadaje jej znamiona delikatności: przedstawia łagodny wyraz młodej twarzy i naturalny gest rąk. Granatowa suknia Niepokalanej łagodnie układa się
na podłodze. Realistycznie i w uporządkowany sposób ukazane jest wnętrze, a same przedmioty nie kolidują z główną sceną. Z lewej strony widzimy kominek i gotycką ławę, po środku sekretarzyk, a z prawej wielkie łoże z baldachimem pokryte czerwonym płótnem. Bogactwo szczegółów
cechuje wazon z liliami (symbol czystości Maryi), mosiężny imbryczek na tacy, żyrandol i zgaszone świece „oczekujące” przybycia Światła - Chrystusa Zbawiciela, owoc granatu (zapowiedź Męki Chrystusa) i wreszcie szklany wazon „przebity” promieniem światła symbolizującym
cudowne poczęcie.
We wszystkich częściach tryptyku w tle widnieje rozległy krajobraz z architekturą charakterystyczną dla XV-wiecznego gotyku flamandzkiego, a samo pomieszczenie przypomina rezydencję mieszczańską z tego okresu.
Obraz dowodzi głębokiej wiary malarza.
----
W uzupełnieniu odpowiadam na pytanie Pani @sojkazamorze : "Nad łóżkiem wisi medalion. Co może przedstawiać i oznaczać?"
Niemiecki historyk sztuki żydowskiego pochodzenia Erwin Panofsky napisał w 1953 r., że obraz przedstawia komnatę ślubną Maryi, a na medalionie rozpoznał 1/2
Boga Ojca jako prawdziwego męża Dziewicy Maryi. Inni badacze zaprzeczyli jego teorii, nie zgodzili się z takim postrzeganiem łoża na obrazie, a na medalionie dostrzegli obraz Chrystusa-Pankratora (Antje-Fee Köllermann, 2009).
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Ok. 1905 roku Włodzimierz Tetmajer wyobraził sobie obraz, na którym przybywający do domu Marty i Marii Chrystus trafił „pod strzechy”, do podkrakowskiej wsi.
Przez wieki każde słowo z perykopy św. Łukasza zostało skrupulatnie zbadane i przeanalizowane przez badaczy. Wątek⬇️
Dziś dysponujemy ugruntowaną egzegezą tej wyjątkowej opowieści. Opiera się ona głównie na pismach św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu, ale też na dokonaniach innych apologetów.
To trzecia i ostatnia część opowieści zapoczątkowana dwoma wątkami: 1.
Ks. Józef Kudasiewicz pisze, że „struktura perykopy (Łk 10, 38-42) jest bardzo przejrzysta”. Ewangelista umieszcza najpierw opisywane zdarzenie w życiu i działalności Zbawiciela, następnie imiennie przedstawia dwie siostry, oddaje w kilku wyrazistych
„Entre los pucheros anda el Señor” — Pan przechadza się między garnkami. To powiedzenie Św. Teresy z Avili szybko znalazło się w powszechnym użyciu w Hiszpanii i do dziś pozostaje popularnym przysłowiem. Odszyfrowujemy szczegóły zagadkowego arcydzieła Diego Velázqueza. Wątek⬇️
Kontynuuję poprzedni wątek:
Pod koniec XVI stulecia pod wpływem dzieł sprowadzanych z Flandrii i Włoch w sztuce hiszpańskiej pojawiło się zainteresowanie scenami z życia codziennego, zwłaszcza ukazującymi tawerny, kuchnie i targi. Zalicza się je do gatunku
bodegón (od hiszp.. słowa „bodega” - szynk, winiarnia, piwniczka z winem), przy czym przez niemal cały wiek XVII przedstawienia te obejmowały nie tylko sceny rodzajowe, ale też martwe natury. Velázquez podzielał zainteresowanie formą bodegón i był pierwszym spośród sewilskich
Diego Velázquez, Chrystus w domu Marty i Marii, 1618-20, 63×103,5 cm, NG w Londynie.
Perykopa opisującej wizytę Chrystusa w domu Marty i Marii była przez wieki przedmiotem bardzo ożywionych dyskusji i sporów. Także znaczenie tego obrazu wprawiało uczonych w zakłopotanie. Wątek⬇️
Opowieść zapisaną w Ewangelii wg św. Łukasza wielokrotnie i w różnorodny sposób przedstawiano w dziełach malarskich, co zobaczą Państwo w galerii towarzyszącej temu wątkowi (obrazy w porządku chronologicznym, do połowy XVII w.). O każdym z tych przedstawień, można by pisać osobno
w kontekście rozwoju sztuki, ale też w wymiarze apologetycznym.
Św. Łukasz jako jedyny z ewangelistów opisał tę scenę:
„I zstało się, gdy szli, a on wszedł do niejakiego miasteczka, a niewiasta niektóra, imieniem Marta, przyjęła go do domu swego. A ta miała siostrę imieniem Marią
Rembrandt, Autoportret, ok. 1662, 82,5×65 cm, Muzeum w Kolonii.
Umrzeć ze śmiechu… Wszyscy znamy to powiedzenie. Ale czy wiedzą Państwo, że był taki malarz, który rzeczywiście umarł ze śmiechu, gdy namalował pewną kobietę, która przyszła do niego i poprosiła o portret? Wątek⬇️
„Zeuksis z Heraklei wkroczył w drzwi sztuki otwarte przez Apollodorusa” - tymi słowami rzymski pisarz Pliniusz Starszy zmarły w 79 r. po. Chr. rozpoczyna opowieść o Zeuksisie w swoim podzielonym na 37 ksiąg dziele „Historia naturalna ”. Zeuksis, starożytny grecki malarz żyjący
w V wieku przed Ch. zasłynął z umiejętności naśladownictwa w sztuce zwłaszcza martwej natury. Cieszył się wielką sławą i był wspominany między in. przez Ksenofonta i Arystotelesa. Urodził się w Heraklei, ale mieszkał w Atenach, gdzie studiował i spędził większość swego życia.
Jean-François Millet, „Les premiers pas”, ok. 1859, 40x46,7 cm, pastel/papier.
Nauka chodzenia i pierwszy krok to z pewnością wyjątkowe chwile w rozwoju każdego człowieka. Odpowiednie przedmioty wspomagające malucha w nabyciu tych umiejętności znano już w starożytności. Wątek⬇️
Gdy spojrzymy na greckie naczynie zachowane w Luwrze i datowane na lata 330-480 przed Chr., zobaczymy na nim chłopca wspomagającego się jakimś rodzajem drewnianego chodzika. Warto dodać, że dzbanki te miały małe rozmiary (11 cm wysokości, 15 cm średnicy) i służyły do podawania
wina dzieciom pow. 3 roku życia w podczas Święta Dionizosa. W II w. po Chr. lekarz i filozof grecki, Soranus z Efezu, w traktacie o chorobach kobiecych dawał rady także w sprawach rozwoju dziecka: „jeśli [dziecko] robi większe postępy, raczkuje i trochę stoi, postaw go pod ścianą
Nikiforos Litras, "Oczekiwanie", 1895-1900, 68 x 50 cm, Galeria Narodowa w Atenach.
Kochany przez widzów obraz greckiego mistrza. Także dlatego, że opodal wisi na ścianie inne dzieło tegoż artysty, które przez wszystkich traktowane jest jako spełnienie Oczekiwania. Wątek⬇️
Nikiforos Litras (1832-1904) studiował malarstwo w Ateńskiej Szkole Sztuk Pięknych, ale główne artystyczne szlify otrzymał u Karla von Piloty’ego w Monachium, gdzie najpierw na stypendium rządu greckiego, a potem przy wsparciu barona Simona Sinasa kończył studia na Akademii Sztuk
Pięknych. W 1865 r. powrócił do Aten, by rok później zostać mianowanym profesorem malarstwa w Ateńskiej Szkole Sztuk Pięknych pozostając na tym stanowisku aż do śmierci. Odwiedzał Azję Mniejszą, Egipt, Paryż i mieszkał jeszcze przez rok w Monachium. Miał żonę i szóstkę dzieci.