„Rzecz dziwna, ale pojawienie się po raz pierwszy automobilu na ulicach stolicy odbiło się mniejszym echem w prasie niż tramwaju, a nawet roweru. Próbna jazda „powozu systemu Benza”, która odbyła się 25 sierpnia 1896 na (1)
Senatorskiej między Bielańską a placem Bankowym, zgromadziła wprawdzie gapiów, ale wiadomość o tym fakcie „Kurier Warszawski” zamieścił na czwartej kolumnie; wtłoczono ją pomiędzy inne, podrzędne informacje. „O znaczeniu samochodów na (2)
Zachodzie, o zastosowaniu ich do ulepszonej komunikacji podmiejskiej i o możliwym wprowadzeniu u nas pomówimy po ukończeniu prób” – napisał sprawozdawca „Kuriera” ostrożnie, jakby nie dowierzając, że do czegoś takiego dojdzie. W 2 dni (3)
później gazeta podała dalsze szczegóły: „Powóz-samochód, mknący bez koni po ulicach wśród najbardziej ożywionego ruchu drogowego, osiąga około 20 wiorst na godzinę”. W ciągu 14 dni prób okazało się, że „ekwipaż przyszłości, może nawet bardzo (4)
niedalekiej – jak teraz pisano, chociaż wciąż jeszcze na dalszych stronach «Kuriera» – przewyższa bieg dobrych koni”, bo odległość 16 wiorst do Jabłonny pokonał w ciągu 48 min., a więc jechał tylko 5 minut dłużej niż Kolej Nadwiślańska. Jeszcze (5)
we wrześniu znalazł się klient, który jako pierwszy w firmie Grodzki nabył ową nowość wprost z Paryża. Był nim przedsiębiorca Karol Temler, współwłaściciel garbarni K. Temler i A. Szwede. Dopiero jednak gdy w maju następnego roku Stanisław (6)
Grodzki przejechał 60 wiorst na trasie Jabłonna-Nowy Dwór-Modlin-Zakroczym w ciągu 3 godzin i 20 minut, a potem w lipcu pojechał swoim autem etapami od 120 do 170 kim wprost do Paryża, pokonując tę trasę w ciągu 17 dni – Warszawa dosłownie (7)
oszalała na punkcie samochodów. Zainteresowanie prasy sięgnęło zenitu, a posiadanie automobilu zaczęło uchodzić za szczyt elegancji". (8)
Stanisław Milewski "Podróże bliższe i dalsze czyli urok komunikacyjnych staroci", Warszawa 2006
"Boy (lub Boye) – który zginął 2 lipca 1644 roku w bitwie na Marston Moor – był słynnym psem wojennym, który należał do księcia Ruperta Reńskiego (księcia Bawarii i Cumberlandu oraz hrabiego Holderness). Boy (1)
towarzyszył wiernie swojemu panu od 1642 do 1644 roku podczas angielskiej wojny domowej. Żołnierze parlamentu obawiali się dużego białego pudla, posądzali go nawet o nadprzyrodzone moce. Podobno Boy był jasnowidzący, potrafił przepowiadać przyszłość i odnajdywać ukryte (2)
skarby. Kiedy atakował, kule się go nie imały, a gdy wróg strzelał do księcia Ruperta, Boy chwytał kule pyskiem. Niektórzy twierdzili nawet, że biały pudel to w rzeczywistości sam diabeł w przebraniu, natomiast inni byli bardziej powściągliwi w swoich domniemaniach i (3)
Dziś 125 rocznica ur. Bohdana Pniewskiego – wybitnego architekta, autora wielu realizacji, głównie w Warszawie: gmach Sądów Grodzkich, gmach Narodowego Banku Polskiego, Dom Chłopa, budynek Polskiego Radia czy rozbudowa kompleksu (1)
budynków Sejmu. Ważną i ciekawą realizacją jest też dom własny Pniewskiego przy al. Na Skarpie 27. Architekt zakupił ten dom w 1936 od Stefana Potockiego, ale mocno go zmodyfikował wg założeń modernizmu– pierwotnie był to pawilon ogrodowy zaprojektowany przez Szymona Bogumiła (2)
Zuga pod koniec XVIII w. Pniewski mieszkał w nim do śmierci w 1965 r. Odkupiony od spadkobierców przez Urząd Rady Ministrów obecne jest siedzibą Muzeum Ziemi. Z willą wiąże się plotka, że była siedzibą loży masońskiej Wielkiego Wschodu w XVIII i XIX w. Przed wojną znajdowało (3)
„Czy naprawdę mogę poważnie traktować tytuł, jaki nadałem tej książce? Większość psów potrafi niewiele więcej, niż siadać i warować, trudność sprawia im nawet chodzenie na smyczy, lwia część z radością ugasi (1)
pragnienie w muszli klozetowej, a wiewiórka znikająca na drzewie powoduje, że w konsternacji raz po raz okrążają pień. To nie brzmi jak profil klasycznego geniusza. Nici z sonetów Shakespeare’a, lotów kosmicznych czy internetu – gdybym ograniczył się do typowej definicji (2)
geniuszu, byłaby to bardzo krótka książeczka.
Mówię jak najbardziej serio, a setki eksperymentów i najnowszych badań zdają się popierać mój punkt widzenia. Dzieje się tak, ponieważ w kognitywistyce myślimy o inteligencji zwierząt nieco inaczej. Kiedy ją oceniamy, pierwszą (3)
Tego dnia 122 lata temu umiera Fryderyk Nietzsche: „Przychodzi wielki rok 1888: Zmierzch bożyszcz, Przypadek Wagnera, Antychryst, Ecce homo. Wygląda to tak, jakby zdolności twórcze Nietzschego potęgowały się w ostatnim porywie, który poprzedza upadek. (1)
W tych dziełach wielkiego panowania zmienia się nawet ton: nowa przemoc, nowa ironia, jakby komiczność Nad-człowieka. Zarazem Nietzsche buduje z siebie samego prowokacyjny obraz świata o wymiarze kosmicznym („Kiedyś przylgnie do imienia mego wspomnienie czegoś potwornego (2)
[...]. Dlatego ode mnie poczyna się na ziemi wielka polityka”); koncentruje się też jednak na teraźniejszości, troszczy o doraźny sukces. Pod koniec roku 1888 pisze osobliwe listy. Do Strindberga: „Skierowałem do Rzymu Radę Książęcą, chcę nakazać rozstrzelanie młodego (3)
Tego dnia w 1932 r. ur. się Antoni Gucwiński - lekarz weterynarii, zootechnik, wieloletni dyrektor Ogrodu Zoologicznego we Wrocławiu. Był twórcą, wraz z żoną Hanną, popularnego programu telewizyjnego "Z kamerą wśród zwierząt". Zmarł w 2021 r.
"Mój (1)
poprzednik, dyrektor Karol Łukaszewicz, jak już opuścił zoo, też prawie nie przychodził. Miał żal, i ja to zupełnie rozumiem, dzisiaj – po wszystkich naszych przejściach – jeszcze bardziej. To nie jest sprawa racji urzędowych, tylko sprawa psychiczna. W tę instytucję jest się (2)
wciąganym, wsiąka się i później jest jakaś awersja, by przychodzić. Każdy modeluje ogród na swoją modłę. Pamiętam, jak przyjechałem do dyrektora zoo w Rotterdamie jako świeżo upieczony, pytałem, jak zarządzać. Odpowiedział pytaniem: „Wie pan, co jest najważniejsze dla (3)
Tego dnia w 1902 r. w wieku 82 lat zmarł Sokrat Starynkiewicz – prezydent Warszawy w latach 1875-1892. Starynkiewicz nie tylko wprowadził Warszawę w nowoczesność, zapewniając jej wodociągi, kanalizację, tramwaje konne, granitowe i betonowe drogi, ale (1)
też ogólną i widoczną poprawę stanu miasta, dzięki realizacji kilku parków czy sprawnemu wywożeniu śmieci i sprzątaniu błota z ulic. Po zrezygnowaniu z urzędu z powodów zdrowotnych, nie wyjechał z Warszawy - tu żył i mieszkał do końca swoich dni. Był powszechnie szanowany i (2)
lubiany za uczciwość oraz ciężką pracę na rzecz miasta – na jego pogrzebie pojawiło się ok. 100 tys. osób. To bodaj jedyny Rosjanin, który nie dość, że zapisał się złotymi zgłoskami w Warszawie, to jeszcze otrzymał za życia plac nazwany jego imieniem, a także pomnik, którego (3)