Tego dnia w 1764 r. w kolegiacie św. Jana odbyła się koronacja Stanisława Augusta. Kolejne rocznice tego wydarzenia były hucznie świętowane - poniżej widok "illuminowanego ratusza miasta starey Warszawy w (1)
dzien koronacyi nayiasnieyszego Stanisława Augusta krola polskiego W.X.L. 25 listopada 1789".
I jeszcze mały cytat:
„Koronację wyznaczono na 25 listopada, dzień świętej Katarzyny (ale według naszego kalendarza). Kazanie wygłosi młody przyjaciel, kanonik przemyski Ignacy (2)
Krasicki. Porówna w nim króla Stanisława Augusta do biblijnego Saula. Dlaczego do Saula? Czy dlatego, że Saul po bezładzie, w jakim żyli Hebrajczycy pod rządami Sędziów, był pierwszym namaszczonym królem zorganizowanego wreszcie państwa? A może dlatego, że on, Krasicki, miał (3)
nadzieję przy tym Saulu odgrywać rolę Samuela, być jego mentorem? Nie wiem. Nigdy tego nie wyjaśnił”. (4)
Józef Hen "Mój przyjaciel król", Warszawa 2002
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
„Zaginiony mundial”, reż. Lorenzo Garzella/Filippo Macelloni (2011). Uwaga: jeden wielki spoiler! Kilkanaście lat temu w małej patagońskiej miejscowości znaleziono zwłoki człowieka, który leżąc w popowodziowym błocie, trzymał wciąż w (1)
dłoni kamerę filmową. Tak rozpoczyna się historia zapomnianego lub nawet zupełnie nieznanego mundialu z 1942 r., który został rozegrany na argentyńskiej pampie. Gdybym był mniej wprawnym widzem i gdybym nie interesował się państwami efemerycznymi (#LeksykonPaństwEfemerycznych)(2)
to przez pierwsze kilkanaście minut mógłbym się nabrać na ten mockument (udawany dokument) – mamy tu autorytet „specjalistów” o angielskich, argentyńskich, niemieckich i włoskich nazwiskach, wypowiedzi wielkich piłkarzy takich jak Lineker czy Baggio, a nawet „uczestników” i (3)
„Gdy naciągnąłem na siebie koszulkę reprezentacyjną z Białym Orłem na piersiach i ujrzałem swe odbicie w lustrze, coś ścisnęło mnie za gardło, a łzy wzruszenia i dumy zakręciły mi się w kącikach oczu. Nie byłem w stanie wymówić (1)
ani słowa. Stałem przed lustrem i patrzyłem jak urzeczony w czerwoną koszulkę z pięknym Orłem. To samo zresztą przeżywał stojący obok mnie Mietek Balcer, który– chcąc coś powiedzieć– zaczął się jąkać, na końcu odwrócił się i cichaczem otarł łezkę". Jakże dziwić się Zygmuntowi (2)
Chruścińskiemu. Reprezentatywka, bo w tak uroczy sposób nazywano przed wojną najważniejszą piłkarską drużynę w kraju, to przecież sprawa narodowa i zarazem oczko w głowie wszystkich bez mała miłośników sportu. Trudno, aby było inaczej, skoro po 123 latach niewoli oddychasz (3)
26 listopada 1855 r. w Konstantynopolu umiera Adam Mickiewicz. Najpewniej na cholerę, ale są sugestie, że został otruty. Po więcej szczegółów dotyczących samej śmierci, ale też jej wpływu na Polaków, odsyłam do ciekawej książki Stanisława Rośka: "Zwłoki (1)
Mickiewicza". A, tagu #KsiążkaAdresowaWarszawy w tym wypadku nie ma w nagłówku, bo Mickiewicz nigdy w Warszawie nie był (w Krakowie zresztą też nie). I oczywiście cytat: "Mickiewicz umierał publicznie. Jak wyliczono, w ostatnich godzinach jego życia znajdowało się w pokoju (2)
trzynaście osób: Armand Levy, Henryk Służalski, ksiądz Michał Ławrynowicz, lekarze Jan Gembicki, Rudolf Narkiewicz, Emil Szostakowski i Stanisław Drozdowski, pułkownik Hipolit Kuczyński, agent Hotelu Lambert Franciszek Duchiński, kapitanowie Józef Perkowski i Józef Rudnicki, (3)
„W Belo Horizonte koniec świata nastąpił dwukrotnie. Zanim, wiele lat później, Brazylia utonęła w morzu łez po tym, jak Niemcy rozjechali jej reprezentację walcem podczas mistrzostw świata w 2014 roku, płakała cała Anglia. W (1)
1950 r. dumni Synowie Albionu musieli przełknąć gorycz porażki ze Stanami Zjednoczonymi. Do dziś wynik z meczu pierwszej rundy mistrzostw świata uchodzi za największą plamę na honorze Brytyjczyków i jest jedną z największych sensacji wszystkich mundiali. Legenda głosi, że (2)
niektóre z gazet miały zgodnie z depeszą ze spotkania podać wynik 10:1 dla ekipy z Europy. Ktoś musiał się przecież pomylić i zgubić gdzieś drugą cyfrę przy Anglikach! A tak naprawdę to Stany Zjednoczone wygrały 1:0. (…) Debiutująca w turnieju rangi mistrzowskiej Anglia nie (3)
„Diego”, reż. Asif Kapadia (2019). Tego dnia dwa lata temu zmarł jeden z najwybitniejszych piłkarzy wszech czasów - Diego Armando Maradona. To chyba dobra okazja, żeby parę słów napisać o głośnym filmie dokumentalnym poświęconym jego (1)
życiu, który niedawno miałem okazje zobaczyć. Po doskonałym „Sennie” tego samego reżysera można się było spodziewać naprawdę porządnej filmowej biografii argentyńskiego piłkarza. I chyba dostałem to, co chciałem – sprawnie zrealizowany, ciekawy, intrygujący nawet obraz. Ale (2)
czy mówiący prawdę o Maradonie? Być może na tyle, na ile da się prawdę zawrzeć w filmie. Autor skupia się na włoskim etapie kariery piłkarza i to tam szuka źródeł jego ogromnego sukcesu, ale też spektakularnego upadku. W przedakacji mamy oczywiście zarys jego młodości, epizod (3)