My Authors
Read all threads
#letstalkdesign
Nazwać Tappio Wirkkala swoim "ulubionym" projektantem brzmi dość banalnie, gdyż jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych twórców wzornictwa użytkowego w całej jego historii. Oprócz ponadczasowości tych projektów, Wirkkala przyciąga swoją wszechstronnością Image
projektował wszystko: szkło, ceramikę, meble, biżuterię - a nawet banknoty. Jego światowy sukces odzwierciedlał sukces Finlandii, która w latach 60tych dołącza (wreszcie!) do bogatego świata przemysłowego Zachodu. Zapewne większość z Was zetknęła się przynajmniej z 1 jego wzorem: Image
Charakterystyczne szkło, inspirowane różnymi formami lodu (możliwości do obserwacji którego w Finlandii nie brak) stało się jego znakiem rozpoznawczym, szczególnie w zaprojektowanej w 1968 dla Ittala serii Ultima Thule: Image
Seria ta powstała na zamówienie FinnAir, otwierajacej w 1968 pierwsze bezpośrednie połączenie lotnicze Helsinki-N. Jork. W tych szklankach serwowano napoje w klasie biznes i do dzisiaj "wyhaczyć" można egzemplarze opatrzone logo linii lotniczych Image
Wirkkala wiosną opuszczał Helsinki i krótkie, arktyczne lato spędzał w swoim domku w Laponii. Nie pracował, lecz obserwował przyrodę. Jak mówił - wchłaniał inspiracje. Lód był oczywiście jedną z najważniejszych. Tak powstały "Niva", "Solaris" i "Avena" ImageImageImage
Od 1966 Wirkkala podjął współpracę z Venini, jednym z najbardziej uznanych producentów szkła z Murano. Owocem były niezwykłe butle i naczynia wykonane w technice incalmo. Zrywały one z dekoracyjnością Murano, wprowadzając surową, skandynawską formę - ale w bajecznych kolorach ImageImageImage
Pierwsze projekty porcelany dla Rosenthala Tapio robił już od 1956. Jednak dopiero decyzja Philipa Rosenthal o uruchomieniu linii "Studio line", obejmującej projekty najwyższej jakości od czołowych projektantów światowych, uczyniła Wirkkalę słąwnym również w świecie porcelany
Powstały wtedy m. in. Eisblume, Variation i Noire ImageImageImage
Oraz wazony "Pollo", talerz "Jahresteller 1971" i właściwie postmodernistyczny (w latach 70tych!) "Wazon - papierowa torba" ImageImageImage
Wirkkala, mimo sławy, nie miał też jednak nic przeciwko projektowaniu taniej, popularnej porcelany dla należącej do Rosenthala "ludowej" marki Thomas. Tak powstały - gorsze materiałowo, lecz bardzo udane estetycznie serie - popartowskie Jumbo i Rotunda oraz prosty Finnland ImageImageImageImage
Inne przedmioty użytkowe wg jego projektów nie zdobyły takiej popularności - i może słusznie. Szkło i ceramika były jego żywiołem, jego przedmioty inne niż naczynia są często oryginalne ale brak im tego niezwykłego "czegoś". Jednak "serwis campingowy" też cieszy oko ImageImageImageImage
Z ważnych, ikonicznych projektów tego twórcy wymieńmy jeszcze Kantarelli - projekt, dzięki któremu Wirkkala zwyciężył w 1946 w konkursie organizowanym przez Ittala, co przyniosło mu zatrudnienie, a firmie zapewniło nieprzerwany dostęp do jego pomysłów Image
Większość modeli do swoich projektów Wirkkala wykonywał tradycyjnym fińskim nożem puukko. Był tak związany z tym narzędziem, że po jakimś czasie zaprojektował jego własną wersję, dostosowaną do swoich potrzeb rzeźbiarskich. Na rybach też dobrze się sprawdza ;) Image
#letstalkdesign odc. 2 #PRLdesign #ceramikaPRL
Ten kubek znają chyba wszyscy. Ci #borninthePRL pamiętają go z dzieciństwa, a młodsi niekiedy jeszcze dziś dostają w nim herbatę podczas wizyty u babci. Wzory z Mirostowic były w niemal każdym polskim domu Image
Historia Mirostowickich Zakładów Ceramicznych zaczyna się w l. 70tych XIX w. Wtedy w miejscowości Nieder Ullersdorf na Łużycach (Sorau) powstała firma produkująca ceramikę budowlaną i dużą ceramikę użytkową i sanatarną, od 1896 działająca jako spółka Ullersdorfer Werke A.G. ImageImageImage
Po wojnie, obszar ten znalazł się w granicach Polski Ludowej. Wieś zmieniła nazwę na Płonica Dolna, a następnie na Mirostowice. W 1946 znacjonalizowano to co zostało z fabryki, a zostało niewiele - to czego nie wywieźli Niemcy, rozgrabili Sowieci. Piece były w ruinie. Image
Odbudowa, a właściwie budowa MZC to jeden z nienapisanych fragmentów polskiej historii społecznej. Pod butem stalinizmu, w absurdalnych warunkach socjalistycznej gospodarki grupa pasjonatów uruchomiła produkcję, odnosząc sukces. W Mirostowicach zaczęto wypalać cegłę klinkierową.
Była to produkcja o dużym znaczeniu, gdyż wysokiej jakości klinkier miał szerokie zastosowanie w przemyśle górniczym. Na mirostowickim klinkierze wybudowano niemal cały Rybnicki Okręg Węglowy. Jednak kierownictwo zakładu ambicję, aby ponownie uruchomić produkcję porcelitu
Na terenie zakładu wciąż stał bowiem uszkodzony poniemiecki piec tunelowy „Kerabedarf” do wypału tego materiału - mimo upływu lat nadal będący nowoczesną konstrukcją. Uruchomienie pieca bez dokumentacji i inwentaryzacji było wyczynem inżynierskim i nastąpiło w 1962
Umożliwiło to produkcję najpierw płytek okładzinowych (zachowane do dziś m. in. w hotelu Mercure w Poznaniu) a następnie cienkościennej galanterii ceramicznej, w tym charakterystycznie straszliwych elektroczajników ImageImage
Estetyka pierwszych linii wyrobów ceramicznych była, co tu dużo mówić - fatalna. Zakład nie miał wszak nawet własnej modelarni. Wszystko zmieniło się, gdy do MZC trafiło w 1966 małżeństwo Figlów a w 1967 - młody absolwent PWSSP we Wrocławiu, Adam Sadulski Image
Eryk Figiel stworzył modelarnię i wykształcił modelarzy i odlewników form, pracujących do końca istnienia MZC. Adam Sadulski zaś stał się autorem większości wzorów zastaw stołowych, które dosłownie zalały PRL-owskie mieszkania, a od 1975 stały się wyłączną produkcją MZC
Decydowało o tym połączenie taniego materiału ze znakomitą formą, jak w przypadku serwisów "PSP", "Nefryt" i "Novi" ImageImageImageImage
Siła projektów Sadulskiego leżała - oprócz formy - w charakterystycznych szkliwieniach, niemal zawsze opartych na odcieniach brązu i "rozlewających się" plamach. Uderza to również w prostszych projektach, takich jak "Jaś" i "Kasia" ImageImage
"To coś" Sadulskiego jest na tyle charakterystyczne, że nawet bez większej wiedzy nt PRL-owskiego porcelitu nietrudno zauważyć, które z poniższych kubków wyszły spod jego ręki :) Image
Sadulski projektował też dużo bardziej rozbuchaną kolorystycznie porcelanę dla ZPS "Karolina" w Jaworzynie Śląskiej. Ale to już inna historia... ImageImage
Adam Sadulski zmarł w 2010 r w Żarach, tam gdzie żył i pracował. Będąc w tych okolicach odwiedźcie koniecznie Iłową koło Żagania. Przy ul. Żagańskiej ocalała fantastyczna, wykonana ręcznie mozaika jego autorstwa (ocalała dosłownie, supermarket chciał ją zdemontować i wyrzucić) Image
Zaś same Mirostowickie Zakłady Ceramiczne zostały jesienią 1991 postawione w stan likwidacji. Nie było chętnych na ich projekty, a Polacy mieli inne problemy niż wybór serwisów do picia kawy... Likwidacji, o ile wiem - nawet nie zakończono. Fabryka popadła w ruinę. ImageImage
#LetsTalkDesign odc. 3 #ScandinavianDesign
Dziś o rywalizacji Carla Thore i Jo Hammerborga, dwóch mistrzów rozproszonego światła. Często mylonych ze sobą, choć rola jaką odegrali we wzornictwie jest zupełnie różna. Przy okazji będzie też o świetle w ogóle i trochę o Danii. ImageImage
Wynalezienie żarówki postawiło przed rodzącą się profesją projektantów lamp problem odwrotny do tego, z którym zmagano się od tysiącleci: jak osłabić światło, zamiast je wzmacniać. Lampy elektryczne zaopatrywano w abażury, ograniczano zasięg światła, ew. kierowano je na sufit.
Paul Henningsen, człowiek-instytucja duńskiego designu i kultury długo eksperymentował, szukając sposobu rozproszenia światła tak, aby uzyskać efekt miękkiej poświaty lamp naftowych. Tak w 1926 powstał rewolucyjny pomysł lampy o 3 kloszach, a w 1958 - ikoniczna PH5 ImageImage
Klosze rozpraszające światło stały się znakiem rozpoznawczym duńskiego designu. Ogromny był w tym udział Jo Hammerborga (ur. 1920), który w przeciwieństwie do większości projektantów miał wykształcenie nie architektoniczne lecz złotnicze. Image
Dało mu to swobodę eksperymentowania z metalami, wśród których szczególnie wyróżniał miedź, często zestawianą z czarno lakierowaną stalą. W 1957 objął kierownictwo działu wzornictwa w Fog & Mørup, przekształcając firmę w producenta lamp światowej sławy. ImageImageImage
Pierwsze serie oparte były na wariacjach cylindrycznych i stożkowych. Hammerborg dbał o wzrost sprzedaży, powielając tę samą formę w różnych wariacjach materiałowych (miedź, brąz, aluminium, stal) i w różnych rozmiarach. Narzucił też bardzo wysokie standardy jakości. Image
Kolejną znaną serią są wariacje kuli i elipsy, obejmujące modele "Orient", "Milieu" i "Medio". Zastosowano w nich prosty, plastikowy rozpraszacz, dający rewelacyjny efekt miękkiego światła, które mogło być dzięki temu skierowane prostopadle w dół. ImageImageImageImage
Łącznie Hammerborg zaprojektował około 60 lamp. W przeciwieństwie do innych słynnych projektów, produkty F&M nie były drogie, dzięki czemu są bardzo rozpowszechnione. W 1970 forma cylindra powróciła w postaci modelu "Hydra" Image
W tym samym czasie, po drugiej stronie Cieśnin Duńskich w firmie Granhaga Metallindustri pojawił się równieśnik Hammerborga - Sigurd Lindkvist, bardziej znany jako Carl Thore. On również projektował w miedzi, uzyskują zaskakujące efekty, zwł. w modelu "Trava" Image
Thore nie tyle kopiował, co twórczo rozwijał pomysły Hammerborga, a w dodatku niekiedy udawało mu się to nawet lepiej niż wielkiemu rywalowi. Światło jego lamp daje ciekawe efekty, choć forma nie osiąga (może poza Travą) takiej elegancji ImageImageImageImage
O losach obu Panów zadecydował ostatecznie nie talent, lecz marketing. F&M miał lepszy system sprzedaży, lepszą rozpoznawalność na światowym (już) rynku... i większe moce produkcyjne. Jednak obydwie firmy popadły w kryzys po odejściu projektantów na których opierał się ich sukces
Po rozstaniu z Granhagą, Thore popadł w zapomnienie. "Travę" odkryli na nowo miłośnicy vintage w dopiero ostatniej dekadzie. Hammerborg jest bardziej rozpoznawalny dzięki remake'om produkowanym współcześnie przez Fritz Hansen. Sam projektant zginął
podczas skoku ze spadochronem na Bornholmie w 1982 (był zapalonym miłośnikiem sportów lotniczych)
Jako appendix do odc. 3 dodaję jeszcze fantastyczną lampę stojącą Thore'a zaprojektowaną dla Granhaga w l. 70tych. Piękne zestawienie chromu z palisandrowymi detalami. Zdjęcia ze strony genbrugbare.com
#LetsTalkDesign ImageImageImageImage
#LetsTalkDesign odc. 4 #PolskaCeramika
Pretekstem do dzisiejszego odcinka o (pre)historii polskiej porcelany i fajansu są dwie serie znaczków pocztowych, wydane w 1981 i 1982, które ostatnio wpadły mi w ręce. Generał Jaruzelski dbał o polską kulturę i znaczki kazał robić ładne ;) ImageImage
Obie serie przedstawiają ciekawie dobrane wzory starej polskiej ceramiki szlachetnej. Zaprojektowały je 2 dziś całkiem zapomniane graficzki: Helena (Winogradow) Matuszewska i Krystyna Tarkowska-Gruszecka. Pierwsza była też ilustratorką, druga "robiła" tylko w znaczkach. ImageImage
Większość manufaktur z których pochodzą te wyroby jest dziś równie zapomniana, co obie autorki znaczków. Nikt nie zbiera starej polskiej porcelany z prostego powodu: nie ma co zbierać. Miejsca, w których ją gromadzono, czyli pałace i dwory uległy zagładzie wraz z zawartością
W połączeniu z faktem, że i produkcja polskich manufaktur nie była zbyt obfita, większość starej polskiej porcelany i fajansu znajduje się w muzeach. Oraz w rękach jedynego (!) w Polsce kolekcjonera prywatnego - Andrzeja Wasilewskiego (polecam wywiad: pieniadze.rp.pl/inwestycje/szt…) Image
Ten odcinek ma więc przypomnieć najstarsze polskie manufaktury porcelany. Powstały one stosunkowo późno, gdyż saska dynastia Wettynów zabraniała produkować porcelanę na ziemiach polskich, utrzymując w ten sposób monopol będącej ich własnością manufaktury miśnieńskiej.
Pierwszą znaną manufakturę ceramiki szlachetnej na ziemiach polskich założyła księżna Anna z Sanguszków Radziwiłłowa w Białej Podlaskiej. Wytwarzano wyłącznie fajans, w zdobieniach inspirując się zarówno Miśnią jak i holenderskimi Delftami, jednak osiągając oryginalność. ImageImageImageImage
Manufaktura w Białej upadła już w l. 60tych XVIII w. Do naszych czasów dotrwało zaledwie kilkanaście egzemplarzy jej wyrobów. Przed r. 1770 działały jeszcze manufaktury w Żółkwi i Świerżniu (obie należące do Radziwiłłów), ale również i one nie przetrwały długo.
W 1770 powstała sławna (i często niesłusznie uważana za pierwszą) wytwórnia "farfurów" (jak nazywano fajans) w Belwederze, założona przez samego króla Stasia. Miał on ambicje złamania saskiego quasi-monopolu i wyprodukowania porcelany, jednak nie zdołano odkryć (wciąż pilnie
strzeżonej) tajemnicy kaolinu i skończyło się na farfurze. W dodatku - jak narzekali - współcześni - nader kruchym. Niedostatki materiału wyrównać miały eleganckie zdobienia w stylu chinoiserie. Wg Glogera, w Belwederze powstał też serwis - dar dla sułtana, z napisami po turecku. ImageImage
W1784 na scenę wkracza ks. Józef Klemens Czartoryski, zakładając manufakturę w Korcu na Wołyniu. Franciszkowi Mezerowi udaje się w 1790 opanować proces produkcji porcelany z wydobywanej nieopodal Korca glinki kaolinowej. Wyroby sygnowane są charakterystycznym Okiem Opatrzności ImageImageImageImage
Porcelana z Korca była dobrej jakości, jednak czas nie sprzyjał pionierom przemysłu ceramicznego. Rozbiory pozbawiły ją rynków zbytu i nie pomógł serwis kawowy - prezent dla Katarzyny II. Mimo to wytwórnia przetrwała aż do powstania listopadowego, produkując udane "empiry". ImageImage
Franciszkowi Mezerowi zawdzięczamy też powstanie manufaktur w Horodnicy (należącej również do Czartoryskich, później - Lubomirskich) i w Tomaszowie Lubelskim (Zamoyscy). Obie powstały pod sam koniec XVIII w, jednak wyroby z pierwszego okresu ich działania nie zachowały się. ImageImageImageImage
Natomiast w 1804 brat Franciszka, Michał uruchamia na zlecenie Adama Walewskiego, męża Józefy Lubomirskiej słynną wytwórnię porcelany w Baranówce. To pierwsza polska manufaktura, w której udaje się tak długo zachować ciągłość produkcji - działa ona aż do rewolucji bolszewickiej.
Na kolana to estetyka Baranówki nie powala. Oczywiście kochamy te kwiatki (bo nasze, polne) i te widoczki (bo też nasze, to była specjalność zakładu), ale szału nie ma. Choć... na uwagę zasługuje przywiązanie do prostoty, na przekór szalejącemu wówczas wszędzie biedermeierowi ImageImageImageImage
Z ciekawostek: w pałacu w Łańcucie widziałem nader oryginalny serwis zdobiony motywem trawy. Pracownicy muzeum nie wiedzą co to (sic!), a pomacać i sprawdzić sygnatur nie pozwolili (sic!) Ale w MN w Kielcach stoi bardzo podobna waza, zidentyfikowana jako Baranówka. Może więc... ImageImageImageImage
Po 1917 Barnówka znalazła się w granicach ZSRR. W upaństwowionej fabryce wznowiono produkcję, która znalazła nawet uznanie W. I. Lenina. Modele zmieniły się drastycznie, ale niektóre wzory są całkiem oryginalne. Oprócz serwisu "Бутон", specjalnością stały się ciut toporne figurki ImageImageImageImage
#LetsTalkDesign odc. 5 - Kobieta Która Wymyśliła Kuchnię #NiemieckiFunkcjonalizm
Nie wiem czy macie świadomość, ale za każdym razem, kiedy robicie sobie kawę lub gotujecie obiad, propagujecie komunizm. Wasza kuchnia - i moja - i każda współczesna - jest ideologicznym manifestem.
Wygląd dzisiejszej kuchni, te blaty robocze, zintegrowana kuchenka, szafki nad blatem - to wszystko jest dziełem w zasadzie jednej kobiety. Zaciekłej komunistki i rewolucjonistki społecznej, która wymyśliła to wszystko z nadzieją na zburzenie starego ładu społecznego. No kidding!
Oto ona - Margarete Schütte-Lihotzky. Wnuczka burmistrza Czerniowic i krewna Wilhelma von Bode, pierwsza kobieta studiująca na Kunstgewerbeschule w Wiedniu, gdzie dostała się dzięki protekcji Gustawa Klimta. Nagradzana już na studiach, stała się pionierką funkcjonalizmu. ImageImage
To właśnie "Grete" Schütte-Lihotzky zaprojektowała pierwszą nowoczesną kuchnię, w której aranżacja wnętrza i jego wystrój podporządkowane zostały wymogom funkcjonalności. Była to słynna "kuchnia frankfurcka", będąca częścią całego projektu społecznego. Image
"Grete" nie stworzyłaby jednak swojej kuchni, gdyby nie pewna Amerykanka - Christine Frederick. Christine była bowiem twórcą ergonomicznego podejścia do prac domowych, do których zastosowała założenia rodzących się w tym okresie nauk o zarządzaniu. Image
Początek XX to rewolucja w podejściu do organizacji pracy i produkcji. W 1909 ukazuje się pierwsza praca Emersona o wydajności, w 1911 "The Principles of Scientific Management" Taylora a w 1913 H. Ford uruchamia ruchomą linię montażową. Image
Ch. Frederick, żona przedsiębiorcy zafascynowanego teoriami Taylora, postanawia zastosować je do "home management". W 1912 zaczyna publikować artykuły dot. wydajności domowej, w tym na temat ergonomii kuchni (z wykresami!) ImageImageImage
Schütte-Lihotzky zna prace Frederick i zastosuje je, kiedy dołączy do grupy architektów, projektujących pod kierownictwem Ernsta May'a Nowy Frankfurt - wielkie przedsięwzięcie społeczno-gospodarcze, realizowane z inicjatywy burmistrza tego miasta, Ludwiga Landmanna
"Neues Frankfurt" był programem budowy mieszkań komunalnych, ale nie tylko. Był odpowiedzią na kryzys gosp. Republiki Weimarskiej i był praktyczną realizacji idei społecznych i estetycznych ruchu Neues Bauen i Bauhausu. Miał tworzyć nową przestrzeń miejską i nową tkankę społ. ImageImageImage
Rewolucja przemysłowa zrodziła problem powiększających się gwałtownie miast, pociągający za sobą wszystko to o czym czytaliście w lekturach szkolnych: przeludnienie, przestępczość, nieludzkie warunki bytowe robotników. Neues Bauen postulowało ich rozwiązanie poprzez architekturę.
Nowoczesne i funkcjonalne osiedla robotnicze miały stworzyć nową tkankę miejską, w której powstaną nowe - miejskie - wspólnoty. Z uwagi na ogromny popyt, osiedla te miały podlegać daleko idącej standardyzacji - ale bez rezygnacji z walorów estetycznych. ImageImageImage
Nowy Frankfurt, projektowany m. in. przez W. Gropiusa i M. Elsaessera miał zrealizować te idee w praktyce, oferując klasie robotniczej nowoczesne i funkcjonalne osiedla, zaprojektowane kompleksowo - od ogrodów i budowli publicznych, do klamek i kaloryferów. ImageImage
Kuchnia Lihotzky miała być upodmiotowieniem kobiety - i upodmiotowieniem proletariusza. Koniec z kuchniami wspólnymi dla kilku mieszkań, pozbawionymi światła i wody bieżącej. Nowa kuchnia była mała, ale maksymalnie efektywna, zgodnie z założeniami Ch. Frederick Image
W kuchni frankfurckiej metalowy zlew i kuchenka gazowa były standardem (nie była nim jednak lodówka, której nie przewidziano). Z rewolucyjnych wynalazków należy też wymienić suszarkę do naczyń. Zabudowa z prefabrykatów była tania i pasowała do 3 typowych rozmiarów kuchni.
Nowy Frankfurt okazał się sukcesem - do nowych osiedli przeprowadziło się 10% mieszkańców miasta, którzy zainstalowali ponad 10.000 kuchni wg proj. Lihotzky. Jednak ruch Neues Bauen stał się wrogiem rosnącej w siłę NSDAP.
Architekturę funkcjonalizmu naziści określali jako nie-niemiecką, a Goebbels nazwał May'a "Leninem architektury". Poglądy projektantów nie były tu bez znaczenia - w 1930 May wraz z "brygadą" 17 kolegów (w tym z Lihotzky) wyjechali do ZSRR, wspierać plan 5-letni Stalina.
Projektowali m. in. Magnitogorsk, jednak wyleczyli się przy tej okazji z miłości do komunizmu - większość opuściła ZSRR już 3 lata później. Lihotzky wytrzymała do 1937, po czym uciekła do Stambułu. Poglądów jednak nie zmieniła, wstępując do Komunistycznej Partii Austrii.
Po wojnie chętnie pracowała też na zlecenia "demoludów" - m. in. na Kubie. Jej kuchnia zaś, pomimo zmian technologicznych, przetrwała w swoich założeniach do dzisiaj, determinując nasze postrzeganie tego miejsca i sposób korzystania z niego.
Oryginalne "kuchnie frankfurckie" zachowały się w nielicznych egzemplarzach. Na aukcjach osiągają ceny kilkudziesięciu tysięcy euro; 1 posiada w swoich zbiorach @V_and_A, 1 @MuseumModernArt, a 1 można zobaczyć w May-Haus Museum we Frankfurcie, w domu Im Burgfeld 136 ImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt #LetsTalkDesign odc. 6. Mobius Architekci #PolishDesign
Polska architektura też wstaje z kolan, a milionerzy pomalutku uczą się że symbolem statusu i sukcesu nie musi być pseudoklasycystyczny pseudodworek. Nie mała w tym zasługa Przemka Olczyka i jego studia ImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Przemek jest z Krakowa, ale - dlaczego mnie to nie dziwi - sukces odniósł dopiero, kiedy się stad wyprowadził. Do 2008 r udało mu się zrealizować tylko 1 bliźniaka. Potem był projekt Atrium w podkrakowskich Pielgrzymowicach, a pracownia pojawiła się w magazynie Wallpaper ImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Przemek przeniósł pracownię do Warszawy i tak powstało studio Mobius. Co jest rzadkością na polskim rynku, konsekwentnie odmawiało robienia chałtur. I, co bardzo krzepiące, znaleźli się klienci doceniający tę postawę. Tak powstały EDGE i NEMO ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt W 2014 Mobius zajęło 1 miejsce w International Property Awards za GREEN LINE, zrealizowany na Warmii. To bardzo charakterystyczny projekt dla estetyki Olczyka - łagodny, harmonijnie "zatopiony" w otoczeniu, a jednocześnie pięknie wyrazisty i bardzo funkcjonalny. ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Sukcesy na razie nie przekładają się na większe realizacje, ale wato odnotować trzy projekty konkursowe pracowni: Gdyńskiej Szkoły Filmowej, kładki w Gdańsku i Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Żeby nie przesłodzić dodam na koniec że nie przepadam za projektami wnętrz Olczyka, głównie z uwagi na moją nieuleczalną miłość do klasycznego modernizmu. Właściwie tylko wnętrze EDGE mi się podoba. I stronę internetową mógłby mieć lepszą, bo jest przeładowana graficznie ;) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt #LetsTalkDesign odc. 7. Drostowie #PolishDesign #PolishGlass
Oprócz sprzedawania nudesków, istotnym uzupełnieniem budżetu młodej damy z ośrodka wielkomiejskiego może być też przegrzebanie babcinej szafki kuchennej. Za każdy z tych wzorów można dostać więcej niż za zestaw fotek. ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt To są "Drosty", czyli projekty Jana i Eryki Drostów, autorów rewolucji w polskim przemyśle szklanym, a ostatnio coraz modniejszych - również na Zachodzie. Do tego stanowiących rzadki przypadek przemiłych ludzi i szczęśliwego małżeństwa z bardzo długim stażem :) ImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Ponieważ lubię po kolei, to zacznijmy od historii Huty Szkła Gospodarczego „Ząbkowice”. Założył ją opodal Dąbrowy Górniczej w 1884 Josef Schreiber jr, korzystając z rosnącego popytu na szkło do lamp naftowych i gazowych. Działała jako spółka akcyjna do 1935. Image
@V_and_A @MuseumModernArt Po 1939 Niemcy uruchomili hutę na potrzeby wojska, zaś po 1945 została oczywiście upaństwowiona. Przez pierwsze 15 lat działalności nie posiadała własnej wzorcowni, opierając produkcję na wzorach przedwojennych. Były to cukiernice, w których zakład specjalizował się od pocz. XX w ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Drugą spécialité de la maison w pierwszej dekadzie działalności w PRL stanowiły straszliwe kury, służące do przechowywania, hm... zapewne łakoci. Mają swoich wielbicieli, choć przyznam, że ich nie rozumiem. Występują też - rzadziej - inne ptaki. Zdarza się nawet lis i dzik (!) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt "Cudeńka" te produkowano w technice szkła prasowanego, stosowanej w zakładzie od 1902 (a znanej od 1825). "Prasówka" umożliwia szybkie rozprowadzenie stopionego i schłodzonego szkła w formie, zanim się zestali, co umożliwia kształtowanie skomplikowanych form.
@V_and_A @MuseumModernArt Jest to technika typowo przemysłowa - szybka, tania i "nieszlachetna". Nie uzyskuje się jednolitej powierzchni szkła i jest ono po prostu mętnawe. Od lat 50tych zaczęli się nim interesować awangardowi projektanci, dostrzegając w mankamentach nowy potencjał Image
@V_and_A @MuseumModernArt Jan Sylwester Drost zetknął się z tym trendem dzięki stypendium w Szwecji. Kiedy w 1960 w HSG Ząbkowice utworzono własny ośrodek wzornictwa, objął jego kierownictwo, a wkrótce dołączyła do niego żona - Eryka Trzewik-Drost, z którą wspólnie studiował na PWSSP we Wrocławiu
@V_and_A @MuseumModernArt Wzory Drostów oraz wprowadzone przez nich techniki oznaczały rewolucję. Zniknęła symetria i imitacje szlifów, pojawił się modelunek reliefowy, organiczna linia i intensywne kolory. Pasmo sukcesów zapoczątkował Diatret Image
@V_and_A @MuseumModernArt Zaprojektowali ogromną ilość przepięknych, ale zarazem bardzo funkcjonalnych zastaw stołowych. Ten geniusz widać zwłaszcza w zdolności do przemiany tak banalnego przedmiotu jak talerz coś absolutnie niezwykłego (foto: "Skamielina", "Rotor", "Sahara" i "Igloo") ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Jednym z najpopularniejszych - i mocno dziś poszukiwanych - wzorów jest seria "Asteroid", zwłaszcza w wersji z kolorowymi kropkami (uwaga: są po prostu pomalowane i kolor schodzi w myciu, więc posiadacze muszą na nie uważać) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Przedmiotem pożądania kolekcjonerów jest wzór Radiant. Zostało ich niewiele, gdyż produkcję przerwano, bo kulki obłamywały się w transporcie. Obecnie wydatek rzędu 2.000 zł za pojedynczy egzemplarz. ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Nie sposób też nie wspomnieć o wazonach - w czasach PRLu miały być tanim zamiennikiem "prawdziwych kryształów", dziś mają już własną wartość (foto: "Okulus" i różne wersje "wazonu optycznego", załamującego światło) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Projekty Pani Eryki wyraźnie odróżniają się od prac męża. Są pozbawione tej surowej finezji, ale mają swoich zażartych wielbicieli. Panie w średnim wieku uwielbiają zwłaszcza "Romby i guziczki", falbaniastą "Corę"oraz nieszczęsną "Karolinkę" z cegłą na głowie ;) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt HSG Ząbkowice upadła w 2002. Udało się jednak utrzymać produkcję wzoru "Rotor" w Hucie Szkła Edwanex - jest dostępny (jako "Spirala") na Szklanydom.pl
Jeśli jednak chcecie posiadać ząbkowicki oryginał, a nie lubicie skarmiać handlarzy - grzebcie w babcinych szafkach :) ImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt W ostatniej fazie działalności Huty, już w XXI w pojawił się jeszcze ciekawy projekt młodego autora, Tomasza Góry - modułowy zestaw Puzzle składający się z salaterek i pojemników, które można było łączyć w dowolne kombinacje kolorystyczne. Image
@V_and_A @MuseumModernArt Zaś na koniec odcinka, jako ciekawostkę, wrzucam wazon, który do dziś jest czasem brany za Drosta. Nigdy jakoś nie mogłem się z tym pogodzić, bo jest zupełnie nie-drostowski. I otóż niedawno okazało się, że jest to autorskie dzieło hutnika z Ząbkowic, Stanisława Machy :) Image
@V_and_A @MuseumModernArt #LetsTalkDesign odc. 8. Kai Kristiansen - pierwszorzędny projektant drugorzędny #ScandinavianDesign
Nie ma go w większości opracowań poświęconych #DanishModern a jednak miał swój udział w rozwoju skandynawskiej estetyki, a przede wszystkim - w upowszechnieniu pewnego stylu życia
@V_and_A @MuseumModernArt Skandynawski modernizm traktowany jest zwykle jako zjawisko gł. estetyczne: lekka konstrukcja i powtarzalny rytm, w połączeniu z tradycyjnymi materiałami i trwałością wykonania. Odejście od zimnego niemieckiego funkcjonalizmu, tak by tworzyć wnętrza przyjazne, użyteczne i piękne ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Ale ta estetyka miała swoje podłoże społeczne. Skandynawia, oszczędzona przez wojnę i przywiązana do tradycji mieszczańskiej przeżywa w l. 50tych boom gospodarczy, skutkujący dynamicznym wzrostem zamożności i pojawieniem się nowej klasy średniej. Jednocześnie, w społeczeństwach
@V_and_A @MuseumModernArt duńskim i szwedzkim żywe są tradycje inkluzywnej demokracji i równości, nakazujące z szacunkiem traktować dziedzictwo kultury chłopskiej. Stąd też przywiązanie do tradycyjnego rzemiosła. Wielu projektantów tworzących ikoniczne projekty modernizmu pochodzi z rodzin rzemieślniczych
@V_and_A @MuseumModernArt W przeciwieństwie do lewicowej niemieckiej awangardy, Skandynawowie nie chcą tworzyć "nowego społeczeństwa", lecz zaoferować formy, w których nowi uczestnicy podziału bogactwa, obejmującego coraz większą liczbę obywateli, będą mogli zaspokoić swoje aspiracje
@V_and_A @MuseumModernArt Dlatego cechą #ScandinavianDesign jest trwałość i jakość materiałów. To meble dla ludzi którzy nie mają mebli odziedziczonych po rodzicach - ale którzy będą mogli zostawić swoim dzieciom meble zakupione przez siebie. Jednak meble te muszą być tańsze niż te robione na zamówienie
@V_and_A @MuseumModernArt Jest to możliwe dzięki umasowieniu produkcji. I tu na scenę wkracza mój bohater, który - w przeciwieństwie do wyrastających w tym czasie "ikon designu" projektuje meble relatywnie tanie. Jeszcze nie masowe - to są wzory dla klasy średniej - ale nie elitarne.
@V_and_A @MuseumModernArt W pierwszych projektach Kristiansena widać jeszcze przywiązanie do tradycyjnej formy, jednak porzuca ją już w połowie l. 50tych na rzecz eleganckiej prostoty, co dobrze ilustruje ewolucja jego biurek ImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Jego ulubionym meblem stają się krzesła. Fritz Hansen odrzuca projekt Z-chair, czyli modelu nr 42 po interwencji samego Arne Jacobsena (wówczas wiodącego projektanta tej firmy), który zagroził odejściem, jeżeli projekt "tego dzieciaka" miałby zostać wdrożony. To błąd. ImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Produkcji podejmuje się Schou Andersen i odnosi sukces. Nieco wcześniej powstaje wzór fotela i sofy Paperknife dla Magnus Olesen, który to model firma produkować będzie nieprzerwanie przez 10 lat ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Brak dokładnych danych, ile wzorów krzeseł zaprojektował Kai Kristiansen, ale wszystkie mają unikalną linię :) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Z popularnych do dzisiaj wzorów Kristinasena, wciąż spotykanych w duńskich domach wymieńmy jeszcze komody, komódki i stoliki nocne, oraz zgrabny stół do jadalni (pomysłowo rozsuwany) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Wszystkie te meble zachwycają jakością wykonania (drewno tekowe lub palisander), wszystkie są proste, eleganckie i... były przystępne cenowo. I to one - a nie szpanerskie Egg Chair Jacobsena - wypełniały duńskie domy, dając ich mieszkańcom poczucie, że nie są w niczym gorsi.
@V_and_A @MuseumModernArt Jednak projektem Kristiansena, który przeżywa obecnie prawdziwą drugą młodość jest jego "meblościanka" czyli system regałów, zaprojektowany dla Feldballes Møbelfabrik i znany jako FM Reolsystem. Składa się on z modułów dających się dowolnie zestawiać - dowolnie zapełniać :) ImageImageImageImage
@V_and_A @MuseumModernArt Kai Kristiansen, pozostający w cieniu swoich sławniejszych kolegów, przeżył ich wszystkich. Po śmierci żony przerwał emeryturę i wrócił do projektowania. Ma obecnie 90 lat i jest jedynym żyjącym uczniem wielkiego Kaare Klinta. Zaś jego meble znów są produkowane... w Japonii. Image
Missing some Tweet in this thread? You can try to force a refresh.

Enjoying this thread?

Keep Current with Easy Rider

Profile picture

Stay in touch and get notified when new unrolls are available from this author!

Read all threads

This Thread may be Removed Anytime!

Twitter may remove this content at anytime, convert it as a PDF, save and print for later use!

Try unrolling a thread yourself!

how to unroll video

1) Follow Thread Reader App on Twitter so you can easily mention us!

2) Go to a Twitter thread (series of Tweets by the same owner) and mention us with a keyword "unroll" @threadreaderapp unroll

You can practice here first or read more on our help page!

Trending hashtags

Follow Us on Twitter!

Did Thread Reader help you today?

Support us! We are indie developers!


This site is made by just three indie developers on a laptop doing marketing, support and development! Read more about the story.

Become a Premium Member ($3.00/month or $30.00/year) and get exclusive features!

Become Premium

Too expensive? Make a small donation by buying us coffee ($5) or help with server cost ($10)

Donate via Paypal Become our Patreon

Thank you for your support!