My Authors
Read all threads
#LetsTalkDesign Odc. 21 Krótka historia Pożądania
#GołeBaby
Feministki mają sporo racji, twierdząc że historia nagości w sztuce jest historią męskiego gapienia się na cycki. Przez setki lat to przeważnie mężczyźni malowali Gołe Baby dla innych mężczyzn i nazywali to sztuką
Mary Beard uważa, że ten obraz Johanna Zoffany jest satyrą, pokazującą że w sztuce chodzi właśnie o to - o znalezienie możliwie wyszukanego pretekstu, aby móc pogapić się na Gołą Babę bez narażania się na zarzut stulejarstwa. Ja uważam, że owszem - ale jednak nie tylko.
Przede wszystkim, gapienie się nie jest pojęciem precyzyjnym. Czasem gapiąc się na kobietę pożądamy jej, a czasem nas zachwyca. Możliwe są też stany pośrednie, a cała sprawa jest złożona, co ilustruje choćby mit o Pigmalionie
Gapienie się w odpowiedni sposób jest też doceniane przez kobiety które mało czego tak pragną, jak męskiego zachwytu właśnie. Nawet więc jeśli mężczyzna gapiący się na obraz uprzedmiatawia kobiety, to przynajmniej jedna z nich, czyli modelka jest zwykle z tego zadowolona.
Kobiety lubią kusić. Kusiła Ewa, sama najpierw skuszona, a ten mit dał pretekst do przedstawień nagości w sztuce europejskiego średniowiecza. Jednak, paradoksalnie - wcale nie o zachwyt w nich chodziło. Aby zachwycić się ciałem, trzeba najpierw przedstawić je realistycznie.
Sztuka średniowieczna nie była realistyczna, ponieważ jej sensem nie było przedstawianie natury, lecz kodowanie znaczeń. Na dziecięcym rysunku rozpoznajemy "domek" nie dlatego że jest podobny do realnego domu, lecz dlatego, że posiada pewne umowne, symboliczne cechy.
Jak pisał Malraux "romański krucyfiks nie był dla współczesnych rzeźbą, a Madonna Cimabuego nie była obrazem. Zresztą, również Atena Fidiasza nie była posągiem". Pojęcie sztuki - w naszym rozumieniu - nie istniało. "Sztukę" wynaleziono w Europie wtedy, gdy pojawiło się Muzeum.
Być może my w tym posągu widzimy piękną kobietę. Ale oddający jej cześć Kartagińczycy widzieli w nim coś innego. A może nie widzieli, tylko czuli. Być może to samo, co czuli Aztecy patrząc na Xochipilli i to, co czuli Grecy patrząc na berlińską Korę: boską Obecność.
W cywilizacjach przed- i nie-chrześcijańskich wizerunek BYŁ bogiem. Ale chrześcijańskie rozumienie bóstwa wykluczało jego bezpośrednią obecność w obiekcie sakralnym. Taki obiekt - rzeźba, obraz, mozaika - mógł natomiast Boga symbolizować. I nie tylko.
Intelektualna złożoność wiary chrześcijańskiej wymuszała narracyjny charakter sztuki. Rozum ludzki potrafi poznać Boga, doktryna musi być więc ROZUMIANA przez wiernych. To, co dziś nazywamy sztuką, miało pomóc w odczytaniu boskiego przekazu. Sztuka chrześcijańska była OPOWIEŚCIĄ
Dlatego nagość średniowiecza była - z dzisiejszej perspektywy - uboga. Inna nie była potrzebna. Nie znaczy to, że nie potrafiła być dosłowna - jak w przedstawieniu "drzewa penisów" z Massa Marittima, czy w specyficznej ozdobie angielskich kościołów, zwanej Sheela-na-Gig
Sheela-na-Gig pozostaje zagadką, jedni doszukują się w niej znaczeń przedchrześcijańskich (vulva jako symbol płodności), inni wskazują na pochodzącą od Augustyna tradycję porównywania sromu kobiecego do rany w boku Chrystusa (z której narodził się Kościół).
Nawiasem mówiąc, niektórzy mistycy opisywali wizje, w których rana na boku Chrystusa otwierała się jako wielka wagina, przez którą dostawali się do Jego ciała, odnajdując w nim schronienie jak płód w łonie matki. Skromna chrześcijańska ikonografia przedstawiała to +/- tak:
Stosunek średniowiecza do ciała był złożony. Bez wątpienia jednak, budzenie pożądania lub zachwytu NIE BYŁO funkcją ciała w sztuce. Luxuria była grzechem głównym, przed czym przestrzegały rzeźby takie jak ta z kościoła w Oo, ta z portalu w Moissac czy ta z kapitelu w Vézelay
Aprobata dla miłości cielesnej pojawia się dopiero w kulturze i w literaturze dworskiej. Le Roman de la Rose napisana w XIII wieku jest afirmacją kobiecej seksualności (którą zresztą tytułowa róża wprost symbolizuje). Trudno się tego jednak domyślić, oglądając ilustracje ;)
Jednak już chwilę później pojawia się nagość którą możemy traktować jako "atrakcyjną". Jednak nie symbolizuje ona pożądania, lecz jego przeciwieństwo. W XIV i XV wieku piękno nagości symbolizować ma czystość. Być może to tylko pretekst, początek oszustwa. A może nie?
Raczej tak, bo od XV w cycki skutecznie wkradają się na stronice popularnych godzinek (modlitw na poszczególne pory dnia). I to w nich natrafiamy na postać, którą można uznać za jedno z pierwszych przedstawień, opowiadających o zachwycie nagim ciałem. Nie jest to bynajmniej Ewa.
Pierwszą kobietą przedstawianą - jeszcze w średniowieczu! - jako obiekt zachwytu i pożądania, była Betsabe, uwiedziona przez króla Dawida. Scena jest jednoznaczna i nie ma nic wspólnego z moralnością chrześcijańską, a najbardziej znana jest ta autorstwa Jean Bourdichon.
Wraz z triumfalnym powrotem nagości w Odrodzeniu, Betsabe stanie się wspaniałym tematem, eksplorowanym w kontekstach czytelnie współczesnych: król pożąda Betsabe, Betsabe kusi króla... ale Betsabe również zachwyca się sobą. Betsabe Jana Massysa dziś byłaby królową Instagrama.
Na razie jednak wciąż jesteśmy pomiędzy średniowieczem a renesansem. Sposoby przedstawiania nagości zaczynają teraz podążać trzema różnymi drogami. Gotyk międzynarodowy, ten z manuskryptów OPOWIADA o cielesnej zmysłowości, ale nie umie jej POKAZAĆ realistycznie.
Na Północy, Flamandowie odkrywają przedstawienie realistyczne, ale wzdragają się przed użyciem go do wyrażenia niemoralnego przesłania: tzw. prymitywiści choć przedstawiają ciało realistycznie, wciąż opowiadają przy jego pomocy tę samą, średniowieczną religię.
Czy ktoś przy zdrowych zmysłach może uznać Ogród Rozkoszy Ziemskich za wizualizację pożądania? Nie, to tylko opowieść, zresztą o czymś zupełnie innym
Z kolei Włosi, czerpiąc bezpośrednio z tradycji antycznej, widzą w ciele nie obiekt jakichkolwiek emocji, lecz ideał estetyczny. Tą drogą podąża też potem Dürer którego poniższe przedstawienie kobiety, choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie sposób uznać za zmysłowe.
Zmysłowość wkrada się do sztuki stopniowo. Ponownie - trochę w formie oszustwa, jak w Pięknej Niemce Gregora Erharta. Jest "pozornie gotycka" - w temacie i w manierze, a czy "naprawdę" miała być pochwałą zmysłowego ciała? Myślę że w 1510 sam autor nie był tego pewien.
Niejednoznaczne traktowanie ciała widać najbardziej u malarzy Północy: Ewa z Prado tego samego Dürera i Ewa z drzeworytu Holbeina wydają się kusić już nie tylko jabłkiem, a przecież trudno je jeszcze nazwać zmysłowymi. Baldung Grien z kolei nieznośnie, średniowiecznie moralizuje.
Ta obawa (świadoma?) przed zmysłowością znamionuje też największego "erotomana" epoki, czyli Cranacha Starszego: namalował tych golasów od cholery, owijał je w nawet w gazę, a czy jakikolwiek szanujący się mechanik powiesiłby sobie którąś w warsztacie?
No, dobra, Lukrecję z Bambergu ja bym sobie powiesił. Gdybym miał warsztat oczywiście. Ale ona jest jednak na tle pozostałej twórczości Cranacha pewnym wyjątkiem
Skoro już przy Cranachu jesteśmy, nie mogę nie wspomnieć, że Lucas Cranach Starszy namalował też piękny obraz będący alegorią małżeństwa Kazimierza Marcinkiewicza (drugiego małżeństwa). Pewne rzeczy w relacjach damsko-męskich nie zmieniają się, jak widać, od stuleci.
Decydujący krok w stronę afirmacji zmysłowej kobiecości robią dopiero Francuzi i Włosi: Szkoła z Fontainebleau, Danae Correggia i oczywiście Tycjan. Oglądając te obrazy obcujemy z kobiecością w sposób intymny, być może nawet oglądamy się, by sprawdzić czy ktoś nas nie ogląda.
Wenus z Urbino przewartościowuje podejście do nagości w sztuce. Dwuznaczna poza to jedno, ale przede wszystkim - to my patrzymy na nią, czy to ona patrzy na nas? Tycjan namalował ją, byśmy ją oglądali, czy by ona rozkoszowała się naszym pragnieniem, sama pozostając niedostępna?
Tego rodzaju wieloznaczność obca była Hendrikowi Goltziusowi. Ten wspaniały kaleka nie bawił się w subtelności i na widok jego obrazów i miedziorytów możemy tylko przyznać rację feministkom i zamruczeć z uznaniem "Mmmmmm..." Oczywiście, wszystkie były bardzo wzniosłymi alegoriami
No, dobra - nie wszystkie. Ten miedzioryt i ten rysunek to dwie wersje ilustracji przysłowia mówiącego że bez Ceres, czyli bez jadła i bez Bachusa (wiadomo) Venus się... wychładza.
Odtąd rzeczywiście malarstwo europejskie wkroczy na drogę, którą Zoffany szyderczo spuentuje obrazem przytoczonym na początku wątku, a na której końcu czekają Boucher i Fragonard. Jednak jest to tylko JEDEN z aspektów gry z kobiecością rozpoczętej przez Tycjana.
Gry w której owszem, męskie gapienie się (i damskie wypinanie się, let's not forget) odgrywają niepoślednią rolę. Ale czy rzeczywiście wszystko da się sprowadzić do gapienia się na cycki?
Nawet jeśli, to nigdy się do tego nie przyznamy, hehe. Ale ja myślę, że jednak gapienie gapieniu nierówne. Bo jeśli by tak było, to Betsabe Massysa przedstawia tylko instagramową gwiazdkę, robiącą selfika. Does she?
Missing some Tweet in this thread? You can try to force a refresh.

Enjoying this thread?

Keep Current with Easy Rider

Profile picture

Stay in touch and get notified when new unrolls are available from this author!

Read all threads

This Thread may be Removed Anytime!

Twitter may remove this content at anytime, convert it as a PDF, save and print for later use!

Try unrolling a thread yourself!

how to unroll video

1) Follow Thread Reader App on Twitter so you can easily mention us!

2) Go to a Twitter thread (series of Tweets by the same owner) and mention us with a keyword "unroll" @threadreaderapp unroll

You can practice here first or read more on our help page!

Follow Us on Twitter!

Did Thread Reader help you today?

Support us! We are indie developers!


This site is made by just two indie developers on a laptop doing marketing, support and development! Read more about the story.

Become a Premium Member ($3.00/month or $30.00/year) and get exclusive features!

Become Premium

Too expensive? Make a small donation by buying us coffee ($5) or help with server cost ($10)

Donate via Paypal Become our Patreon

Thank you for your support!