Muszę Wam opowiedzieć o Lucynie Kornobys, naszej srebrnej kulomiotce z Rio i już z Tokio. Przeszła kilka piekieł i upokorzeń zanim weszła na szczyt. Nie wiele znam osób z większą determinacją, tak bardzo zawziętych, odpornych na przeciwności, walczącej z nierównościami i o innych
„Dzieciństwo było traumą, której nikomu nie życzę”. Urodzona w Lubawce, po śmierci mamy z bratem i 4 siostrami sami zgłosili się do domu dziecka, byle dalej od ojca-okrutnika, który bił i głodził. W wieku 6 lat najmowała się do wykopków albo szabrowała z rodzeństwem po ogródkach
"W domu dziecka tylko narty pozwalały mi zapomnieć, zatracić się w czymś przyjemnym. Pojechaliśmy na Kappelę za Jelenią Górą. Jeszcze ten jeden zjazd i do busa. Ruszyłam. Jakiś facet, rozłożył ręce i wydarł się: „Zjeżdżam! Z drogi! Nie umiem jeździć!” I wjechał prosto we mnie...”
"Szpital, operacja... To tylko moje podejrzenia, bo nie mam żadnych dowodów – podczas usypiania anestezjolog dał mi za dużą dawkę czegoś. Zrobił się spory problem, żeby mnie wybudzić. Dokumentacja medyczna? A kto by wydał 15-letniej gówniarze z domu dziecka?"
"Wiadomo, dzieciaka z domu dziecka traktuje się inaczej niż takiego o którego bez przerwy dopytują rodzice, zanoszą prezenty, wożą na konsultacje. O mnie nie pytał pies z kulawą nogą. A dla domu dziecka fakt że jestem pół roku w szpitalu, to problem z głowy. Zero zainteresowania"
Mój stan się pogarszał. Nogi przestawały funkcjonować, jedna za drugą. Lekarze wpakowali je w aparat Ilizarowa, obręcze ze śrubami wkręconymi w kości. Ale ścięgna podkolanowe okazały się tak silne, że powyginały śruby. Podcinali więzadła, pakowali nogi w gips, nic nie pomagało…"
Straciłam czucie w obu nogach, doszła za to potworne skurcze mięśni. Dlaczego, przecież nie miałam uszkodzonego kręgosłupa? Lekarze nie wiedzieli. Dostałam rentę 700 zł i do widzenia. Starałam się chodzić o kulach, ale szło coraz gorzej, ręce nie wytrzymywały ciężaru...
Przejście paru głupich metrów zajmowało pół godziny. Kiedyś nogi ugięły się pode mną na przejeździe kolejowym. Usiadłam na szynach i nie mogłam wstać. Pomyślałam: „a niech się dzieje co chce, może tak będzie lepiej...” Ale jakiś kierowca, wybiegł z samochodu i pomógł mi wstać...
Opowiada, że wtedy rzadko spotykała się z życzliwością. Kilka razy pisała skargi do MZK, bo kierowcy autobusu zamykali drzwi i odjeżdżali z przystanku, a ona zostawała jak frajer. Okazało się, że to był ten sam facet. Ale nikt z pasażerów się nie upomniał...
Raz stała przed sklepem, do którego nie mogła wjechać przez schodki. "Z odliczonymi pieniędzmi prosiłam ludzi, żeby mi zrobili zakupy. Patrzyli z odrazą jak na wariatkę albo narkomankę. Przez pół godziny nikt nie chciał pomóc. Popłakałam się z bezradności..."
Choć miała okres, że nie wstawała z łóżka i nie chciała pisać matury, przełamała się. Skończyła administrację na Uni. Wrocławskim. Dostała pracę w urzędzie. Aż ktoś zaraził ją sportem, to było jak objawienie. Ciągnęło mnie do ludzi, których nie będzie razić moja niepełnosprawność
Zabrała się za pchnięcie kulą, rzut dyskiem i oszczepem. I już z pierwszych mistrzostw Polski w Kozienicach przywiozła trzy medale, po jednym w każdej konkurencji. Z czasem w każdej pobije rekord świata, a w kuli zdobędzie dwa medale paraolimpijskie
Sukcesy przyniosły pewność siebie. Zaczęła walczyć, żeby ludzie dostrzegali niepełnosprawnych i ich rozumieli. Od lat jeździ po szkołach z prelekcjami. Żeby dzieci pojęły, co niepełnosprawność czyni z człowiekiem, jeżdżą na wózku, chodzą z zasłoniętymi oczami, jak niewidomi…
Prowadzi warsztaty z savoir-vivre wobec osób z niepełnosprawnościami, by traktowano je z godnością. Ale jest sporo do zrobienia, bo jak opowiada, zdarzyło jej się na przystanku, że podeszła dziewczynka zainteresowana wózkiem, a mama ją odciągnęła bo „jeszcze się zarazisz”… 🤦♂️
Choć po igrzyskach w Tokio nie zamierza jeszcze kończyć kariery, właśnie zrobiła uprawnienia trenera dzieci z niepełnosprawnością i już planuje wyciągać je z domów i zarażać sportem. Od lat zresztą organizuje turnieje, mityngi i zawody integracyjne...
O jej determinacji niech świadczy historia z MŚ do Dubaju w 2019 przyjechała ze stanem zapalnym przyczepu łokciowego (łokieć golfisty i tenisisty w jednym). Wiodącą ręka którą pcha ledwo podnosiła kubek z herbatą. Ale na zawodach: złoto i rekord świata!
📷 Fot. Adrian Stykowski
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
O życiu Oksany Masters na pewno powstanie film w Hollywood. Tylko jak scenarzysta zmieści w jednym przerażający horror, bajkę o dobrej wróżce i historię wielkiego triumfu zdobywczyni złotych medali na zimowych i letnich #Paralympics? Wyobrażąm sobie w filmie takie sceny...
Scena 1. 1989. Cztery lata po awarii Czarnobyla. W szpitalu w Chmielnickim kobieta rodzi córeczkę o zdeformowanym ciałku. Nóżki bez kości goleniowych, jedna 6 cm krótsza, z 6 palcami u stópek. Rączki bez kciuków za to ze zrośniętymi palcami... Z płaczem oddaje małą do adopcji...
Scena 2: Oksana jest już w trzecim sierocińcu. W nocy nie może spać z głodu, bo bardzo boli ją brzuszek. Wraz z koleżanką Laną wykradają się nocą do kuchni. Przyłapane, są bite do nieprzytomności. Lana nie wraca do pokoju. Oksana już nigdy jej nie spotka…
Dziś na igrzyskach zadebiutuje #Taekwondo a wraz z nim Parfait Hakizimana, który wystartuje w barwach Reprezentacji Uchodźcow. Przybył do Tokio prosto z obozu uchodźców Mahama Refugee Camp w Rwandzie który jest jego domem od 2015 kiedy to cudem uszedł z życiem z pogromu w Burundi
"Kocham taekwondo, bo dało mi nadzieję w życiu. Dało wewnętrzny spokój, umiejętność wyłączania się i zapominania na chwilę okropnych obrazów, których byłem świadkiem. Zamordowanie matki na moich oczach, zaszlachtowanie maczetami bliskich i przyjaciół..."
Miał 8 lat gdy przeżył atak na swój obóz relokacyjny. Został postrzelony w rękę przy nasadzie barku. Z braku opieki lekarskiej rączka przestała rosnąć i zwyrodniała. Dwa lata spędził w szpitalu. Przynajmniej udało mu się uniknąć amputacji
Pamiętacie zamach terrorystyczny ISIS na lotnisku w Brukseli w 2016? Najkrwawszy w historii Belgii, zginęły 32 osoby. Na zapisie sprzed wybuchów widać jak zamachowiec-samobójca stoi obok nastolatki gadającej przez telefon. To 17-letnia Beatrice de Lavalette. I nagle eksplozja...
Gdy Beatrice oprzytomniała zobaczyła obraz jakie widzi się w filmach: chaos, wrzask, dym, gruzowisko, ogień. „Dostrzegłam światło wpadające z wejścia do hali odlotów. Pojęłam że aby przetrwać muszę przejść przez te drzwi. Ale nie mogłem się ruszyć. Nie miałam obu nóg…”
Jej obrażenia były tak poważne, że wśród ponad 300 rannych oznaczono ją jako ‘czerwoną’ - osobę, która nie przeżyje, więc nie jest priorytetem do ratowania. Wykrwawiała się. „Gdy zobaczyłam strażaka, podniosłem rękę najwyżej jak mogłem, a on krzyknął: „tu jest jeden!”
Za chwilę nasza złota Róża Kozakowska🌹zaczyna konkurs pchnięcia kulą. Trzymajcie kciuki, bo w Tokio się ochłodziło (19C i pada). Chora na neuroboreliozę Róża woli startować w upale, bo on rozgrzewa jej mięśnie. W chłodzie dopadają ją koszmarnie bolesne skurcze mięśni...
Trener Piotr Kuczek zdradza, że Róża 🌹 musi pchać kulą w specjalnej ortezie, która uniemożliwia jej pełny wyprost ręki. Pozwoliłby pchnąć dalej ale Róża mogłaby pozrywać ścięgna i przyczepy napiętycb spastyką mięśni
📷Fot. Bartłomiej Zborowski
Tylu Japonczyków przypina siedzisko (kozę) Róży do stanowiska rzutu...
Albinos w Afryce to ktoś przeklęty. Zobaczyć go to pech: nie wyjdzie ci interes, zachorujesz albo ktoś z rodziny itp. Za to amulety z ich ciała pomagają na wszystko - pukiel włosów zapewni szczęście, stopy - bogactwo, penis - jurność. Ćwiartowani maczetami, okaleczani...
„Gdybym nie uciekła z Mali pewnie już bym nie żyła. Albo została bardzo okaleczona. W najlepszym razie wydana za mąż w wieku 14 lat i trzymana w zamknięciu" mówi Adiaratou, złota medalistka #Tokyo2020 na 100 m osób niedowidzących w barwach swej nowej ojczyzny – Hiszpanii
Niestety w Afryce wciąż istnieją przesądy, że albinos to owoc związku kobiety z demonem, obdarzony niezwykłą mocą. Toteż noworodki często są zabijane zaraz po porodzie. A jeśli matka upiera się zachować dziecko, rodzina się jej wyrzeka. Dorośli są atakowani w domach i na ulicach
Jeszcze jedna opowieść paraolimpijska. Mariyappan Thangavelu to Hindus, który pokonał Łukasza Mamczarza w skoku wzwyż. Ma historię niemal jak "Slamdog. Milioner z ulicy". Urodził się w wiosce Petiavadagampatti. Ojciec porzucił rodzinę. Matka zarabiała 1.40 dolara dziennie...
...wynajmując się do noszenia cegieł, a gdy już nie dawała rady, do sprzedawania warzyw. Byle zarobić na 6 dzieci. Gdy Mariyppan miał 5 lat pijany kierowca autobusu przejechał mu po stopie w drodze do szkoły. Nóżka skarlowaciała, nie urósła od tego czasu, poza wielkim paluchem
Mieszkali w chacie bez prądu, wody, czegokolwiek. Dodatkowo jeszcze zapożyczyła się na leczenie synka. Nadal chodził do szkoły i świetnie się uczył. Okazało się że jest niezwykle skoczny, czym zadziwiał rówieśników. Gdy miał 14 lat usłyszal o nim trener z Bengularu i rozpoczął