"Udana akcja pod Arsenałem przyniosła tragedię mojej rodzinie. Ani ojciec,ani Przemek nie brali w niej udziału. Byli w tym czasie w domu. Z miejsca ich aresztowano."
2 I 1925 urodził się Przemysław Zdanowicz ps. "Przemek",harcerz Szarych Szergów, więzień Pawiaka i obozu Dachau👇
Przemysław Maciej urodził się w Warszawie. Był synem Witolda (chemika, dyrektora gospodarczego w PKO) i Heleny z Zalewskich (nauczycielki). Jego starszą siostrą była Danuta Zdanowicz (po mężu Rossman) - adiutantka Tadeusza Zawadzkiego "Zośki". Od 1937 uczęszczał do Gimnazjum im.
S. Batorego w Warszawie i należał do 23 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego. Wspomina Danuta: "Harcerstwo uczyło i wychowywało. Wyrabiało w nas odpowiedzialność za kraj,za to,co się w nim działo. Uczono nas,jak stawiać opór wrogowi,a także pomagać społecznie.
Mój brat Przemek należał do młodszej „Pomarańczarni”, a Tadeusz Zawadzki i zaprzyjaźnieni chłopcy do starszej. Właściwie wszystkie moje znajomości i przyjaźnie zaczęły się w harcerstwie i z tymi, którzy przeżyli,utrzymywałam kontakt przez lata. Nie znam lepszej organizacji, która
by tak przygotowała młodzież do życia. Liczyła się pomoc innym i to przesłanie każdy z nas nosił w sercu." Po wybuchu wojny i zajęciu Warszawy przez Niemców uczył się najpierw prywatnie (przedmioty matematyczne pod kierunkiem Tadeusza Zawadzkiego, przedmioty humanistyczne pod
kierunkiem Jacka Tabęckiego), a następnie na kursach przygotowawczych przerabiał materiał III i IV klasy gimnazjum. Od 30 V 1941 należał do Szarych Szeregów,najpierw jako szeregowy,a potem zastępowy w 4 drużynie hufca „Mokotów Górny” Okręgu „Południe” Chorągwi Warszawskiej. Razem
z tym hufcem brał udział w akcjach małego sabotażu Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. W okresie wrzesień 1942 - styczeń 1943 odbywał szkolenie w tajnej szkole podoficerskiej utworzonej w Chorągwi Warszawskiej (kryptonim „Wiarus”), a w styczniu 1943 został elewem III turnusu
Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty (I turnus „Agricoli”). Wspomina Danuta: "Pomagałam również Tadeuszowi w organizowaniu ćwiczeń harcerskich dla chłopców przygotowujących się do składania przyrzeczenia. Pamiętam, jak jesienią 42 roku pojechaliśmy do Lasów
Chojnowskich pod Piasecznem. W lesie także należało zachować ostrożność. Tadeusz mógł szkolić jedynie dwóch lub trzech chłopców. Każdy z nich powinien oswoić się z niebezpieczeństwem, wyrobić w sobie zręczność i refleks oraz zdobyć umiejętność dobrej orientacji w terenie. Każdemu
z chłopców zależało, aby jak najlepiej zaliczyć te egzaminy. Ja i kilka dziewczyn miałyśmy przydzielone zadania. Niosłam we włosach zawinięty rozkaz, który Tadeusz odczytywał później w umówionym punkcie. Korzystne było to charakterystyczne uczesanie. Upinałyśmy przednie i boczne
pasma włosów tak,jakbyśmy je rolowały. I w tunelu powstającego wałka chowałyśmy konspiracyjne dokumenty. Urszula Głowacka niosła na plecach pod ubraniem sztandar. Przed nami w pewnej odległości szły dwie dziewczyny. Jedną z nich była Duśka,siostra Janka Bytnara. Szłyśmy świadome,
że gdyby coś złego się działo, to te dwie pierwsze albo jedna z nich dałyby nam jakiś znak. Nagle, jak spod ziemi, wyrósł Niemiec na rowerze, wylegitymował Duśkę i tę drugą, a potem pogonił je w las. Ukrywając się za drzewem, dostrzegłyśmy, że zza krzaków wychylił się mój brat
Przemek. Zauważyłam, że Duśka, w której się kochał, dała mu znak, żeby nie podchodził. Dla Przemka było to ostrzeżenie. Po chwili dotarłyśmy do punktu zbornego. Najpierw usłyszałam jakieś rozmowy i śmiech Duśki, co wydawało się dziwne. Wesoło rozmawiała z „Niemcem”, którym okazał
się przebrany za niego Jan Rossman." Przemek został aresztowany w nocy 26/27 III 1943 wraz z ojcem oraz nocującym w tym samym mieszkaniu Stanisławem Bukowskim i sublokatorem Zdanowiczów p. Mazurkiem Aresztowanie było związane z akcją pod Arsenałem. Po przesłuchaniu w Al. Szucha
został przewieziony na Pawiak, gdzie przebywał w izolatce na IV Oddziale i był powtórnie przesłuchiwany. Dnia 13 maja 1943 został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Stąd 21 VIII 1944 zabrano go do obozu koncentracyjnego Dautmergen, a 31 X 1944 do obozu
koncentracyjnego Dachau. Po wyzwoleniu obozu (29 IV 1945) przez armię amerykańską wstąpił jako ochotnik do II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii w Materze i otrzymał przydział do 7 Pułku Artylerii Konnej w 2 Warszawskiej
Dywizji Pancernej, w stopniu kaprala podchorążego. W 1946 przeniesiony został do Wielkiej Brytanii. W grudniu 1947 wrócił do kraju. W 1951 uzyskał dyplom inżyniera łączności. Pracował na różnych stanowiskach (od 1957 także kierowniczych) w Centralnym Biurze Konstrukcyjnym
Telekomunikacji, Instytucie Tele- i Radiotechnicznym, Zakładzie Podzespołów Radiowych „Omig” i Zjednoczonych Zakładach Urządzeń Radiowych „Polon”. Wspomina Danuta: "Mojego brata Przemka aresztowano razem z ojcem w marcu 1943 roku, czyli niecałe dwa miesiące przed egzaminem
dojrzałości. Jednak liceum Batorego upomniało się o niego, kiedy wrócił do Polski po prześladowaniach niemieckich. Choć nie zdążył zdać matury, to została mu ona zaliczona ze względu na jego bohaterstwo. Nigdy nie rozmawiałam z nimi o ich pobytach w obozach. Potem miałam sobie
wiele do zarzucenia. Dlaczego nie odważyłam się o to zapytać? Miałam tyle okazji. W domu, w czasie zwykłej rozmowy, po ludzku i empatycznie mogłam okazać zainteresowanie ich losem. Chyba podświadomie czułam, że nie chcą przywoływać obrazów z tamtego okresu. Były bardzo bolesne.
Doświadczyli traumy. Porozumieliśmy się w tej kwestii bez słów. Odzyskałam swoich najbliższych, to najważniejsze. O Katyniu w ogóle się nie mówiło. Długo trwająca wojna skończyła się, ale wolności nadal nie mieliśmy.[...]Przemek,mój brat,był zakochany w Danusi Bytnar. Rozdzieliła
ich wojna jak wiele innych osób. Po trudach, poniewierce czasem uczucie słabnie. Bardzo sobie życzyłam, żeby byli razem. Duśka była piękną dziewczyną i adoratorzy nie dawali jej spokoju. Wyszła za mąż za innego. Przemek na jednym ze spotkań u państwa Kaczyńskich zobaczył Halinę
Kidzińską, koleżankę z drużyny Ireny Roguskiej, i to właśnie ona została później jego żoną. Była żołnierzem „Parasola” i miała pseudonim „Bożenka”,który bardziej do niej pasował niż jej własne imię. Została więc na zawsze Bożenką. Miała wyjątkowo układny charakter. Łagodna,cicha,
spokojna, zawsze trzymała się na uboczu. Jej skromność zadziwiała mnie. Odniosła zasługi jak my wszyscy. Dzielnie udzielała się w „Parasolu”. W czasie Powstania została ranna w walce na cmentarzu ewangelickim. Bardzo ją lubiłam. Niestety już nie żyje. Została u mnie jej kenkarta,
leży na półce. Możecie zobaczyć, jak wyglądało to niemieckie świadectwo tożsamości. Dość wcześnie pochowała męża. Przemek przeszedł ciężki obóz i to spowodowało nieuleczalną chorobę płuc."
Fragment pamiętnika Marii "Maryli" Dawidowskiej Strzemboszowej, siostry "Alka":
2 I 1942 r.
Ciągle same jakieś trudności! Dziś znów Aluś przyszedł ze swoimi trudnościami; oczekuje rady, pomocy, a ja sama nie wiem, co mu radzić i jak pomóc. Chce zrezygnować ze szkoły, bo już 👇
dalej nie wydoła, po prostu nie nadrobi wszystkich swoich zaległości; brak mu czasu i ochoty. Rozumiem go doskonale i wiem, jak źle idzie robota, w którą nie wkłada się całej duszy i że właściwie lepiej się z niej zlikwidować niż tak wegetować, lecz z drugiej strony przecież tu
chodzi o jego przyszłość. Czego teraz nie zdobędzie, to po wojnie na pewno już nie osiągnie. Boję się wojny, boję się jej mocy niszczycielskiej i deprawującej; boję się przede wszystkim, żeby z mego kochanego, beztroskiego i tak pogodnego Aluśka nie wrócił człowiek duchem stary,
31 XII minęła 107 rocznica śmierci matki jednego z najwybitniejszych poetów Młodej Polski, Jana Kasprowicza. Józefa z Kloftów Kasprowiczowa zmarła w Sylwestra 1914. Co o niej wiemy?
O jednej z najpiękniejszych Matek w literaturze 👇
Józefa urodziła się 9 III 1837. Jej ojciec,Jan Klofta,był właścicielem szesnastoarowego gospodarstwa w Szymborzu na Kujawach. Józefa odziedziczyła "z ojcowizny" dom mieszkalny oraz czwartą część roli. 5 IX 1859 wyszła za mąż za Piotra Kasprowicza, Inowrocławianina. Kasprowiczowie
byli starym kujawskim rodem. Pradziad Jana był właścicielem bogatej posiadłości w Inowrocławiu,miał trzy żony i siedmioro dzieci. Dziad poety,Franciszek, swoje bogactwo pomnożył, natomiast ilość żon zmniejszył. Zmarł tragicznie - zabity przez swojego szwagra w sporze o miedzę.
"Wierzył mocno i niezłomnie w Jasny Dzień Wolności"
1 I 1919 w Warszawie urodził się Tadeusz Mirowski ps. "Oracz”, podharcmistrz, kapral podchorąży, szef komórki motorowej warszawskich Grup Szturmowych, współredaktor pisma ,,Bądź gotów", poległ 2 VI 1943 👇
Był synem Adama, inżyniera hutnika oraz Heleny z domu Hertz, nauczycielki języka niemieckiego w Gimnazjum. Był starszym bratem Stefana Mirowskiego ps. "Bolek". Uczęszczał do Prywatnego Męskiego Gimnazjum i Liceum Towarzystwa Ziemi Mazowieckiej. Ukończył je w 1937, zdając egzamin
maturalny. W latach 1937–1939 studiował na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Warszawskiej. W czasie okupacji ukończył Technikum Budowlane i kontynuował konspiracyjnie studia. Pracował zarobkowo w firmach prywatnych i Zarządzie Miejskim. W 1932 związał się z harcerstwem.
"Węgrów, 14 grudnia 1939 (zapis): W Sokołowie na dworcu,10 rano, stoi pociąg, z przodu kilka wagonów osobowych, z tyłu dużo wagonów bydlęcych. We wszystkich ciasno upchani Polacy, wypędzeni z byłych polskich terenów, które teraz stały się częścią Niemiec. Jakaś kobieta pyta mnie,
gdzie może dostać ciepłą wodę dla swojego dziecka, któremu chce się pić. Wartownicy nie wpuszczają jej na dworzec. Pokazuję jej wyjście. Ludzie siedzą już trzeci dzień stłoczeni w pociągu. - Po południu, koło trzeciej, wracam tam, deportowani są właśnie wyładowywani. Stoją już
godzinę przed dworcem i nie wiedzą, dokąd mają iść. Obraz nędzy i rozpaczy. Wśród wielu innych moją szczególną uwagę zwrócił starszy mężczyzna. Zagaduję go. Mówi mi to samo, co wszyscy inni: „Co mamy robić. Dokąd mamy iść? - Ma miłą, starczą twarz, jest 76-letnim chłopem.
wyznaczono mi z łaski poślednią rolę kronikarza
zapisuję – nie wiadomo dla kogo – dzieje oblężenia
mam być dokładny lecz nie wiem kiedy zaczął się najazd
przed dwustu laty w grudniu wrześniu może wczoraj o świcie
wszyscy chorują tutaj na zanik poczucia czasu
pozostało nam tylko miejsce przywiązanie do miejsca
jeszcze dzierżymy ruiny świątyń widma ogrodów i domów
jeśli stracimy ruiny nie pozostanie nic
piszę tak jak potrafię w rytmie nieskończonych tygodni
poniedziałek: magazyny puste jednostką obiegową stał się szczur
wtorek: burmistrz zamordowany przez niewiadomych sprawców
środa: rozmowy o zawieszeniu broni nieprzyjaciel internował posłów
nie znamy ich miejsca pobytu to znaczy miejsca kaźni
12 grudnia 1940 roku z inicjatywy Aleksandra Kamińskiego rozpoczęła działalność Organizacja Małego Sabotażu „Wawer”
Celem organizacji było uprzykrzanie życia okupantowi i kolaborantom: zmiana haseł niemieckich oraz ich ośmieszanie, wybijanie szyb w witrynach fotografów, gdzie
widniały zdjęcia Niemców, zrywanie flag hitlerowskich i umieszczanie polskich, "gazowanie" kin wyświetlających propagandowe filmy niemieckie oraz kawiarni, w których przebywali Niemcy itp. Najaktywniejszymi działaczami organizacji „Wawer” byli: Maciej Aleksy Dawidowski „Alek”,
Jan Bytnar „Rudy”, Tadeusz Zawadzki „Zośka”.
„Organizowałem go nie jako harcerz, nie jako przedstawiciel Szarych Szeregów, ani jako przedstawiciel ZWZ. Organizowałem go niejako na swój własny rachunek i wyraźnie tak sprawę stawiałem ludziom, których zapraszałem do współpracy;