Przy okazji ankiety o Pałacu Kultury i Nauki (lub odwrotnie), zapraszam na mały spacer wokół tego budynku – przyjrzymy się dekoracjom rzeźbiarskim i ich założeniom ideologicznym. Wg pierwotnych założeń głównym pomnikiem przed Pałacem (1)
miał być postument Stalina (autor Ksawery Dunikowski), ale na szczęście do tego nie doszło z wielu względów (o tym inną razą). Towarzyszyć miał mu Kopernik i jego pomnik jest (autor: Stanisława Horno-Popławski), a jego sąsiadem ostatecznie został Mickiewicz (autor: Ludwika (2)
Nitschowa). W planach były też pomniki Marii Skłodowskiej-Curie, nad wejściem głównym miały stać cztery rzeźby będące alegoriami Kultury, Nauki, Pracy i Miłości, a przed pozostałymi wejściami pary: Matejko i Chopin, Lelewel i Frycz-Modrzewski, Kościuszko i Waryński (Jarosław (3)
Dąbrowski) oraz Dzierżyński i Świerczewski. Nic z tego nie wyszło, a gmach „ozdobiły” alegoryczne rzeźby prezentujące rodzaje sztuk, robotników i narody świata. Zgodnie z porozumieniem z Sowietami koszty budowy PKiN pokrywała strona radziecka, ale już mało kto dziś wspomina, (4)
że za jego otoczenie i ozdobienie budynku zapłacić musiał strona polska. Wg sowieckich planistów otoczenie Pałacu miało stać się przyjemnym miejscem, do którego ludzie „by przychodzili, spacerowali, odpoczywali, by wśród zieleni i bijących fontann bawiły się dzieci”. Jak (5)
wyszło – chyba średnio. Wg nadzorcy budowy ze strony polskiej Józefa Sigalina radzieccy twórcy powinni wykonać alegoryczne rzeźby z nisz oraz cztery rzeźby z portyku głównego. Natomiast rzeźba przedstawiająca przyjaźń polsko-radziecką powinna być pracą wspólną. Pałac Kultury (6)
i Nauki jest zupełnie wyjątkowy biorąc pod uwagę skalę i ilość zdobień rzeźbiarskich w architekturze socrealistycznej, Chyba jedynie hotel Drużba w Pradze można uznać za odrobinę podobny, choć tam rzeźb jest zdecydowanie mniej. Radzieckie soc-wieżowce są pod tym (7)
względem zdecydowanie skromniejsze - mają tylko standardowy zestaw zdobień – sierp i młot lub czerwone gwiazdy. W niszach PKiN jest w sumie 30 rzeźb - 20 autorstwa sowieckich rzeźbiarzy i 10 polskich. (8)
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Tę książkę chciałem omówić nieco szerzej, ale oczywiście się nie wyrobiłem i przeczytałem tylko w połowie. Choć mogę stwierdzić, że jest całkiem ciekawa, to nie do końca o Stalinie (to uosobienie władzy), a z nauk mamy w zasadzie tylko (1)
genetykę i fizykę. Jak dokończę, na pewno napiszę więcej, tymczasem cytat: „Eric Ashby, sceptyczny, choć wcale nie wrogo nastawiony obserwator, na podstawie swoich doświadczeń radzieckich napisał książkę pod tytułem Naukowiec w Rosji (ang. Scientist in Russia). Zauważył w (2)
niej, że naukowiec odwiedzający ów kraj musiał wykazać się szczególnym „oporem konsumenckim”, na przykład podczas wizytowania instytutu badań rolniczych, „ponieważ usłyszy opowieści o wieloletniej pszenicy dającej fantastyczne plony, o metodzie bakteryjnej obróbki nasion, (3)
Nie badałem tego zjawiska, ale wydaje się, że pisarstwo J.R.R. Tolkiena było niezwykle popularne w ZSRS – jak inaczej wytłumaczyć, że to tam powstały tak naprawdę pierwsze ekranizacje dzieł autora „Silmarillion” (nie licząc animowanych (1)
adaptacji Deitcha 1967 r. oraz Rankina i Bassa z 1977). W 1985 r. powstał godzinny telewizyjny film „Bajkowa podróż pana Bilbo Bagginsa, Hobbita, przez dziką krainę, czarny las, za mgliste góry. Tam i z powrotem” w reż. Władimira Łatyszewa z udziałem (2)
aktorów Leningradzkiego Państwowego Akademickiego Teatru Opery i Baletu im. S. M. Kirowa (dziś Teatr Maryjski). No cóż, to dość specyficzna adaptacja, mocno zalatująca paździerzem i trudna do oglądania, ale kto chętny… Sowieci wzięli się jako pierwsi także za „Władcę (3)
W nocy z 20 na 21 sierpnia 1942 r. Sowieci przeprowadzili pierwszy nocny nalot na Warszawę, w wyniku którego zginęło ok. 200 osób, niemal samych Polaków - straty niemieckie były nikłe. Z kolei pierwszy dzienny nalot sowiecki na stolicę (1)
miał miejsce 21 czerwca 1941 r., który, choć oficjalnie za cel miał lotnisko na Okęciu i cele wojskowe to bomby spadły też na Teatr Wielki i Krakowskie Przedmieście. Bomby były zrzucane z dużej wysokości, co uniemożliwiało precyzje ataku, a dowództwo AK uznało je za tak (2)
naprawdę terrorystyczne. Kolejne naloty były 24 i 25 czerwca, potem w listopadzie 1941 r. oraz we wrześniu roku następnego i największy w maju 1943 r. W sumie zginęło w nich co najmniej kilkaset osób, setki zostało rannych. Niemców ucierpiało niewielu. Naloty na Warszawę z (3)
„Lenin w Polsce”, reż. Siergiej Jutkiewicz (1966). Muszę przyznać, że napisanie mini-recenzji tego jawnie propagandowego dzieła to dość trudne zadanie – bo jak właściwie taki obraz traktować? Jako normalny film? No chyba nie potrafię. Jako (1)
dokument z epoki? Ale co poza odniesieniem do historii kina ma nam to dać? No dobrze, po prostu moje odczucia. Przede wszystkim to film całkowicie fantazyjny, mało tego, to wręcz bolszewicka ewangelia wg Lenina. Pełno tu bukolicznych obrazków wędrującego z kosturem i w (2)
towarzystwie młodej góralki Lenina po Podhalu, który ze zrozumieniem i troską rozmawia z miejscowymi. I nie, nie agituje za komunizmem, o nie, on tylko daje słuszne rozwiązania i prostuje ścieżki nieświadomych włościan. Te piękne obrazki przeplatane są scenami z nowotarskiego (3)
Tego dnia w 1940 r. w Meksyku został zabity Lew Trocki: "Stalin nie zapomniał o swoim największym wrogu: Beria i jeden z jego utalentowanych specjalistów od zadawania cichej i szybkiej śmierci, Pawieł Sudopłatow, zjawili się w „Kąciku”, (1)
gdzie, przechadzając się tam i z powrotem w miękkich gruzińskich butach, Stalin rozkazał:
– Trockiego należy wyeliminować w ciągu roku. (…) Odnosił się do Żydów podejrzliwie, ponieważ nie mieli własnej ojczyzny i dlatego było w nich coś „mistycznego, nieuchwytnego, (2)
nieziemskiego”. Ale Kaganowicz utrzymywał, że poglądy Stalina w tej dziedzinie uformowało żydowskie pochodzenie jego wrogów – Trockiego, Zinowiewa i Kamieniewa. Z drugiej strony większość kobiet wokół niego i wielu jego najbliższych współpracowników, od Jagody do Mechlisa, (3)
Wieniedikt Jerofiejew „Moskwa — Pietuszki”. #SowieckiTydzień, ale także #LekturyWtóre, bo to mój powrót do kolejowo-podmiejskiej odysei pewnego moskiewskiego pijaka. Podróż do Pietuszek, do dziewczyny, to metafora sowieckiego życia, ale też, chyba nawet (1)
bardziej, podróż w głąb duszy naszego domorosłego filozofa, który spirytualia niemal dosłownie miesza z metafizyką. Kiedy czytałem tę książę jako nieopierzony student, całość mnie raczej bawiła, choć oczywiście nie byłem aż tak tępy, żeby nie dostrzec smutku tego poematu (2)
prozą. Teraz, mimo ewidentnie zabawnych momentów i opisów (niektóre to są zupełne majstersztyki), niemal od pierwszych akapitów towarzyszyło mi poczucie niebywałej rozpaczy. Mój Boże jakie to jest przygnębiające! Paradoksalnie, w subtelnie piękny, a jednocześnie wulgarnie (3)