Montowany przez PJK już od pewnego czasu sojusz populistycznych europejskich lokalistów jest oczywiście działaniem w pełni racjonalnym; przynajmniej biorąc pod uwagę sytuację PiS, który "idzie zwężającym się kanionem i mu przypiekają kuper od tyłu" /wątek/ 👇
PiS znalazł się - tylko w pewnym stopniu ze swojej winy - w sytuacji klasycznej kwadratury koła. Musi bowiem zrealizować 3 cele: 1) utrzymać zdobycze socjalne rewolucji 2015 r 2) utrzymać wzrost gospodarczy 3) zdusić inflację. A wszystko to w warunkach pandemicznego kryzysu.
Tych 3 rzeczy nie da się osiągnąć jednocześnie, dlatego dla PiS najważniejszy jest cel nr 1. Do jego realizacji niezbędne są jednak pieniądze. Pieniądze, jak wiadomo ma UE i są to w dodatku najlepsze pieniądze jakie może dostać polityk: nie zwiększają one długu publicznego
Jednak UE nie daje nic za darmo i choć Warufakis płacze w @krytyka że zmarnowano szansę na federalizację Europy, to przecież w istocie poczyniono na jej rzecz istotne kroki. Nazywają się one Fundusz Odbudowy i mechanizm praworządności. Obydwa wytyczają nowe granice dla...
...suwerenności państw członkowskich, tworzą bowiem nowe zasady zarówno dla przeznaczenia, jak i dla sposobu wydatkowania środków. A także pozwalają wstrzymać wypłatę tych środków. Kontrolę nad całością sprawuje, z grubsza, Komisja oraz Niemcy. Kluczowe jest tu słowo ORAZ.
Niemcy nie są bynajmniej demonicznym, omnipotentnym graczem. Są graczem najsilniejszym, ale uwikłanym w wielopoziomowe zależności. Powoduje to, że ich "kontrola nad całością" nie ma charakteru bezpośredniego, a jest tylko funkcją ich aktualnej siły wpływania na całą sieć powiązań
Gdybyśmy byli w stanie grać do jednej bramki z Niemcami (tzn. mieć wystarczająco dużą pulę wspólnych z nimi interesów) to w nowej, federalizującej się Europie moglibyśmy dążyć do odegrania roli Węgier w CK Monarchii. Rzecz w tym, że nie bardzo możemy
Niezależnie od "pomniejszych" różnic dotyczących polityk wspólnotowych (jak np dyrektywa o pracownikach delegowanych, nieprzyjemnie uderzająca w naszą gospodarkę), z Niemcami fundamentalnie dzieli nas polityka klimatyczna, zarówno w sferze założeń, jak i realizacji
W sferze założeń - bo oparta jest na sojuszu gospodarczym z Rosją i na uzależnieniu Europy (i nas) od rosyjskiego gazu (pozdro @jakubwiech). W sferze realizacji - bo oznaczać będzie radykalne pogorszenie naszej sytuacji gospodarczej. W najlepszym wypadku przejściowe. Albo i nie.
Paradoks, btw polega na tym, że gdyby Niemcy postanowili realizować transformację energetyczną poprzez przejście na energię atomową, to byliby naszym najlepszym, naturalnym sojusznikiem w nowej Europie, a federalizacja byłaby dla nas opłacalna. Ale Niemcy nie chcą.
Być może to jest ich wielki błąd, efekt wrodzonej skłonności do szaleństw rozwalających co jakiś czas Europę. Ale zanim podniecicie się tą miłą wizją, to weźcie pod uwagę, że może to być też ich najlepszy pomysł, który zapewni im hegomonię na kolejne stulecie. Naszym kosztem.
Rosnące znaczenie Niemiec w popandemicznej Europie zbiegło się z tendencjami federalistycznymi aparatu biurokratycznego UE, a obydwaj ci gracze (dotąd bynajmniej nie będący w sojuszu) realizują politykę uderzającą w naszą gospodarkę. I bezpieczeństwo.
I nie ma alternatywy.
Korzyści z bycia w UE wciąż drastycznie przeważają nad kosztami, również nad prognozowanymi kosztami transformacji energetycznej. I to nie ze względu na transfery. Po prostu odcięcie od wspólnego rynku nas zrujnuje. PiS może tylko iść dalej tym zwężającym się kanionem. A my z nim
Być może mielibyśmy w nim nieco większe pole manewru, gdyby polityka PiS nie doprowadziła do bezsensownej eskalacji sporu o tzw. praworządność. Formalnym pretekstem do zademonstrowania władzy KE nad niepokornym krajem członkowskim stała się wszakże "reforma" sądownictwa, która od
...początku nie miała wielkiego sensu, a której jedyny cel sprowadzał się do tego, żeby Zizou mógł decydować o pewnej puli stołków w sądownictwie, bez większego znaczenia dla działania całości. Przy reformie tej jednak PiS upierał się z nadpaszczakowskim zadęciem. Dlaczego?
Dlaczego kiedyś, to właściwie nie wiadomo. Za sto lat może jakiś maniak z @OMPkrakow to wyjaśni, jak już będzie dawno pozamiatane. Już jest zresztą pozamiatane, bo TERAZ Prezes przy "reformie" upierać się musi, gdyż stał się zakładnikiem Zizou, bez którego straci władzę.
"Reforma" zaś daje federalistom mocny pretekst do przetestowania nowych narzędzi dyscyplinowania państw członkowskich. W momencie, w którym Niemcom będzie to na rękę, przestaną federalistów przed tym powstrzymywać; a moment ten jest już bliski.
Nie sądzę, abyśmy bez Zizou i jego reformy uniknęli tej konfrontacji, zasadnicza rozbieżność interesów - jak starałem się pokazać powyżej - leży bowiem gdzie indziej. Jednak być może rozgrywalibyśmy ją w innych warunkach. Może mielibyśmy sojuszników.
Nie wszyscy w Europie palą się do uzależnienia od rosyjskiego gazu. Nie wszyscy palą się do federacji zdominowanej przez monopolizujące sprzedaż tego gazu Niemcy. Gdybyśmy próbowali spierać się o meritum, to nasz spór z federalistami wyglądałby inaczej.
Ale wybraliśmy spór zastępczy. Zasady transformacji energetycznej PiS łyknął bez popitki, a za to pod etykietką "suwerenności" broni działań, które nie mają sensu i których nikomu w Europie nie jest w stanie wytłumaczyć (zresztą niespecjalnie próbuje). Nikomu? Oh, wait...
Rządząca ekipa nie widzi alternatywy dla UE. Widzi, że koszty członkostwa będą drastycznie rosnąć, co (wraz ze wszystkim innym) może kosztować ich utratę władzy. Aby utrzymać władzę, potrzebują pieniędzy. Od UE. A UE wymaga w zamian upokorzenia, bo ją Zizou wkurzył. I co teras?
Teraz, Kaczyński postanowił zagrać - jak zwykle - va banque. Nie łudźcie się, to nie jest przemyślana, długofalowa strategia. I w małym stopniu chodzi w niej o - jakkolwiek rozumianą - suwerenność. To jest po prostu próba podniesienia ceny polskiej zgody na federalizację.
Klejąc sojusz populistycznych partii, umownie nazywanych prawicowo-konserwatywnymi (proszę @PetrosTovmasyan happy now?), Prezes ma nadzieję wykreować coś, z czym federaliści będą mieli kłopot. Największy oczywiście, gdyby nowa koleżanka Kacpra została Prezydentem Republiki
Nie wiem co będzie, jeśli Le Pen zostanie prezydentem Francji. Wiem, że uruchomi to nową dynamikę w polityce unijnej i domyślam się, że PJK ma nadzieję, że zwiększy to jego sprawczość w tej polityce. Że w chaosie otworzą się jakieś okna możliwości, których w tej chwili nie widać
Z tego punktu widzenia granie na Le Pen jest racjonalne. Jednak, jak wiemy już od czasów Trumpa, stawianie na sukces jednego polityka bywa trochę zawodne. Zwłaszcza jeżeli - jak w tym wypadku - sukces Le Pen/Zemmoura wydaje się być już jedynym planem B, jaki PiS ma wobec UE
Jeśli bowiem we Francji wygra Macron, Europę zdominuje francusko-niemiecki tandem, w któym zdecydowanie biorą górę tendencje "zacieśniania integracji". A pokazowa egzekucja rządu PiS, ostentacyjnie rzucającego UE wyzwanie w sprawie, w której żadne państwo Polski nie popiera
...będzie idealnym straszakiem na kraje Południa (w które mechanizm praworządności był przede wszystkim wymierzony). Oraz da satysfakcję "oszczędnej piątce", wśród której zwłaszcza Holandia podchodzi do ukarania Polski nader ambicjonalnie.
No, także powiem Wam, że bardzo jestem ciekaw wyniku przedterminowych wyborów, do których pójdzie Ziobro (osobno) pod hasłem Polexitu, PiS pod hasłem nie wiadomo czego i koalicja wszystkich innych pod hasłem "jak wygramy, to UE da kasę".
Chyba że Le Pen jednak wygra. Ale jeśli nie, to - zgodnie ze starą polską tradycją - będziemy mogli za jakieś sto lat pokłócić się o to, czy warto było szaleć tak. Uprzejmie suplikuję do @OMPkrakow o uwzględnienie wtedy w jakimś przypisie tego tweeta:
Perspektywą wygranej Le Pen i opcji stojących wówczas przed Polską nie będę Was straszył; jest tu od cholery chętnych. Nie sądzę jednak, żeby prezydentura kogoś, kto akceptuje aneksję Krymu poprawiała naszą sytuację, nawet jeśli ten ktoś pozwoli Ziobrze dalej "reformować" sądy.
EOT
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Film o Polsce, który chciałbym zobaczyć: służby tworzą w soszialach siatkę prowokatorów, wmawiających szurom, że istnieje tajna organizacja antyszczepionkowa, podająca w zastrzykach środek, NIE BĘDĄCY SZCZEPIONKĄ ale pozwalający "oszukać" wynik testu na przeciwciała, dzięki czemu
...każdy szur nim potraktowany będzie mógł uchodzić za ozdrowieńca i uniknie restrykcji. Powstaje cały podziemny ruch, sterowany przez służby oczywiście i podający pod tą legendą prawdziwa szczepionkę. Wszystko idzie dobrze, ale jeden z agentów sam okazuje się szurem i tworzy
... własną siatkę wewnątrz tej sterowanej odgórnie konspiracji; prawdziwi patrioci zaczynają podmieniać szczepionkę na wlewy z witaminy C; do akcji wkraczają Rosjanie, podmieniając witaminę C na polon, jednak nic się nie dzieje, bo ludzie z FSB są skorumpowani i wolą opylać
Nie wiem czy już doczytaliście, ale w Rozporządzenie 2020/2092 (to od warunkowości) przewiduje, że wstrzymanie środków unijnych na skutek naruszenia zasad praworządności przez państwo członkowskie nie zwalnia tego państwa z obowiązku wypłaty środków beneficjentom. Będzie zabawnie
Co więcej, ukarane państwo członkowskie ma co trzy miesiące raportować Komisji, jak wywiązuje się z obowiązku wypłaty środków; zaś beneficjenci którzy ich nie otrzymali będą mogli się skarżyć na specjalnym portalu. Co do zasady, będzie też można pozywać państwo o wypłatę środków
..do sądów krajowych. Będziemy więc mieli rząd, niewypłacający pieniędzy (bo ich nie dostał z Unii) i walczący z sądami, które będą zasądzały Skarb Państwa na ich wypłacenie. Nie wydaje mi się, żeby miało to prowadzić do Polexitu; raczej do czegoś całkiem innego.
Wynika z tej historii pewien morał, niekoniecznie pesymistyczny. Oraz kilka refleksji z gatunku "kajak a sprawa polska", które postaram się przedstawić w poniższym, wakacyjnym wąteczku, zapraszam 👇
Po pierwsze - facet i dziecko się wyratowali. A dlaczego? Bo on był trzeźwy, a oboje mieli kamizelki. Czyli - spełnili minimum wymogów bezpieczeństwa, których wiele osób wsiadając na kajak nie spełnia.
Give it a thought zanim zaczniecie go hejtować że jak tak można-co-za-debil
Nie wyratowali się sami, chociaż autoratownictwo po wywrotce to dość prosta sprawa. Wyłowiono ich w trzcinach, czyli byli blisko brzegu, mimo to musieli czekać na nadejście pomocy. A dlaczego? Bo nikt ich nie nauczył jak się ratować. A dlaczego? To przez społeczeństwo pszepana!
Kochani, nie mam niestety czasu, ponieważ pochłania mnie praca naukowa, w związku z czym dzisiaj tylko mały wąteczek, poświęcony tejże.
Jedną z najważniejszych rzeczy, które należy ustalić, pisząc artykuł naukowy - każdy! - jest DEADLINE.
Deadline'y naukowe mają swoją specyfikę👇
...i nie należy ich absolutnie utożsamiać z deadline'ami korporacyjnymi, czy - nie daj Boże - z terminami sądowymi (które też są formą deadline'u, z naciskiem na dead).
Wyróżniamy kilka rodzajów podstawowych deadline'ów naukowych i zjawisk im towarzyszących.
1. Deadline Zaplanowany. On, jak wszystko co zaplanowane, nie istnieje. Nie ma więc powodu, by zwracać na niego uwagę.
Deadline'y zaplanowane mogą, a nawet powinny nakładać się na siebie. Czym więcej, tym lepiej, ponieważ tłumaczymy wszystkim, że nie możemy pisać A, bo piszemy B
#LetsTalkDesign odc. 34: Historia pewnego nawrócenia.
Do malarstwa religijnego artyści dojrzewają powoli. Jacques Joseph Tissot, znany bardziej jako James Tissot, namalował "Ce que voyait Notre-Seigneur sur la Croix" będąc już dobrze po pięćdziesiątce. Tak, to jest Ukrzyżowanie.
Nawrócił się dzięki wizji, którą zesłał mu Bóg w kościele Saint-Sulpice w Paryżu. Złośliwi powiedzą, że równie dobrze mógł mu ją zesłać absynt; Tissot jako artysta zadawał się z impresjonistami, pointylistami i w ogóle z ludźmi którym lepiej nie podawać ręki. Wizja wyglądała tak:
Tezę o absyncie może też potwierdzać to, że w 1885 Tissot nie był w najlepszym stanie psychicznym. 3 lata wcześniej zmarła na gruźlicę jego muza, kochanka i towarzyszka życia, Kathleen Newton.