Wynika z tej historii pewien morał, niekoniecznie pesymistyczny. Oraz kilka refleksji z gatunku "kajak a sprawa polska", które postaram się przedstawić w poniższym, wakacyjnym wąteczku, zapraszam 👇
Po pierwsze - facet i dziecko się wyratowali. A dlaczego? Bo on był trzeźwy, a oboje mieli kamizelki. Czyli - spełnili minimum wymogów bezpieczeństwa, których wiele osób wsiadając na kajak nie spełnia.
Give it a thought zanim zaczniecie go hejtować że jak tak można-co-za-debil
Nie wyratowali się sami, chociaż autoratownictwo po wywrotce to dość prosta sprawa. Wyłowiono ich w trzcinach, czyli byli blisko brzegu, mimo to musieli czekać na nadejście pomocy. A dlaczego? Bo nikt ich nie nauczył jak się ratować. A dlaczego?  To przez społeczeństwo pszepana!
My, Polacy, w skrajnościach się kochamy, mamy więc do wody stosunek schizofreniczny. Albo śmiertelnie się jej boimy (więc nie uczymy dzieci pływać, bo do wody to najlepiej w ogóle nie wchodzić), albo na fali wakacyjnej beztroski robimy to, co wszyscy, bo to na pewno bezpieczne.
Tymczasem, pomijając wypadki losowe i bezmyślnych pijaków, najczęściej (zwłaszcza na kajakach) topią się ludzie, którzy nie zdawali sobie sprawy, że znaleźli sie w sytuacji niebezpiecznej i których nikt nie nauczył, jak się w niej zachowywać. Niemałą część winy ponosi kapitalizm.
Ostatnia dekada przyniosła boom gospodarczy również w niszowym sektorze wypożyczalni kajaków. Kto żyw jeśli tylko mieszkał nad rzeką i potrafił dodać dwa do dwóch leciał po unijną dotację, kupował busa, 20 sztuk Vista Perception i spawał ze szwagrem stelaż do przyczepki.
I dobrze! Mamy w Polsce piękne nieuregulowane rzeki, unikat w Europie. A dzięki pieniądzom z UE, za które większość miasteczek zbudowała oczyszczalnie ścieków (co jest, tak w ogóle, najbardziej niedostrzeganym przełomem cywilizacyjnym po 2005 r) te rzeki stają się coraz czystsze.
Powolutku rozwija się świadomość ekologiczna, właściciele wypożyczalni sami zaczynają zbierać śmieci z rzek bo wiedzą że po brudnych ludzie nie będą chcieli pływać. Gminy i nadleśnictwa robią ścieżki przyrodnicze. Fajnie, że coraz więcej ludzi poznaje uroki kajakarstwa.
To są plusy. Minusy są natomiast takie, że kajakarstwo wypożyczalniowe nastawione jest - jak każdy biznes - na szybką stopę zwrotu, czyli promuje i utrwala kajakowanie jako łatwo dostępny i mało wymagający leisure. To ma pewne ujemne strony, zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa.
Wypożyczalniowcy dadzą Wam obowiązkową kamizelkę ale nie nauczą Was podstaw manewrowania kajakiem ani autoratownictwa, bo zazwyczaj sami ich nie znają. Spływy odbywają się najczęściej na odcinkach łatwych, gdzie rzadko dochodzi do wypadków. Ale czasem dochodzi.
W 2014 na Nidzie (na Nidzie! - rzece po kolana) utopiły się 3 osoby na progu w Sobkowicach. Trzeźwe. Prawie co roku ktoś topi się na progu w Nowym Targu, gdzie przed laty utopił się strażak podczas - uwaga - ćwiczeń z ratownictwa. Dopiero co utopił się człowiek na Skawie.
Sam wczoraj miałem okazję odklinować trójkę nielatów, którzy w swojej wypożyczonej Vista Perception zawiesili się na kołku tuż przed niedużym sztucznym progiem. Nie było jakoś dramatycznie, bo stan wody raczej niski, a za progiem nie było odwoju. Ale gdyby wody było więcej...
To mogło być różnie. Wiecie że kajak, zwłaszcza tak duży jak wypożyczalniowa Vista może obrócić się na kołku bokiem do nurtu, a po nabraniu wody złamać na pół - z ludźmi w środku? Wypożyczalniowcy Wam tego nie powiedzą, bo nie chcą Was odstraszać.
Oczywiście, najlepiej byłoby zakazać amatorskiego kajakarstwa, zamknąć prywaciarzy do więzienia i zezwalać na pływanie po rzekach tylko w kanu, po zdaniu egzaminu na kanuistę (egzaminować mogę ja ze szwagrem). Ale dopóki nie mamy prawdziwej dyktatury, musimy sobie radzić inaczej.
Np. budując społeczeństwo obywatelskie. Ono, wiecie, składa się właśnie z ludzi którzy lubią robić razem coś fajnego i mają ochotę wciągać w to innych. I wiecie co? Takie coś już istnieje, tylko - jak to w transformacyjnym kapitalizmie - nie może się przebić.
Oprócz umasowionego kajakarstwa wypożyczalniowego, mamy w Polsce długą i bogatą tradycję klubów kajakowych, głównie akademickich (ale nie tylko). I nie, nie chodzi mi o to, żebyście się wszyscy zaraz zapisali do któregoś z nich. Chodzi o transfer wiedzy i promocję zachowań.
Kluby kajakowe wywodzą się z czasów, kiedy uprawianie tej formy turystyki wymagało samodzielności na wodzie. Dysponują w związku z tym dużym kapitałem kulturowym w postaci wodniackiego know-how. Oraz całego zestawu zachowań, które akurat niekoniecznie zasługują na upowszechnienie
Wspomnę tu tylko, że kultura klubów kajakowych przewiduje obligatoryjną gitarę przy ognisku. Dlatego właśnie nie jestem członkiem żadnego z nich. Jednak, trawestując znane powiedzenie Starożytnych, kluby malae bestiae, kajakarze boni viri (et mulieres).
Grupa kajakarzy-pasjonatów opracowała - na bazie doświadczeń szkoleniowych poszczególnych klubów - PSKK: Polski System Kwalifikacji Kajakowych. Jest to ZDECENTRALIOZWANY program szkoleniowy, oparty na założeniu że Ci którzy już coś umieją, przekazują tę wiedzę dalej. Za darmo
Chodzi właśnie o to, żeby promować świadome, bezpieczne pływanie i zachęcić do rozwijania swoich umiejętności. Wszędzie tam, gdzie spotkacie instruktora PSKK możecie zweryfikować to co już umiecie, a po uzyskaniu danego stopnia możecie uczyć i weryfikować innych.
Fajny pomysł i każdy kto chce spróbować  jak to jest na tych kajakach, mógłby się dzięki niemu nauczyć podstaw, zwiększyć swoje bezpieczeństwo, a przy okazji niemało dowiedzieć nt swojego kraju z perspektywy powierzchni wody. Mógłby, gdyby wiedział że coś takiego istnieje.
Ale nie wie, bo żeby z grupki pasjonatów zrobić społeczeństwo obywatelskie, potrzebne jest wsparcie systemowe, które stworzy efektywny network. Wypożyczalnie musiałyby się zainteresować współpraca z PSKK. Musiałyby dostrzec w niej jakieś korzyści. Biznesowych, póki co - nie widzą
I tu kochane lib-prawaczki jest właśnie to miejsce, w którym RYNEK NIE WYSTARCZY. Potrzebna jest władza mająca trochę oleju w głowie. Np. taka, która organizując spływ promujący swoją pipidówę, pardon swoją Małą Ojczyznę, zorganizuje przy okazji szkolenie "Pływaj bezpiecznie".
Albo taka, która wesprze program "Dobry Kajakarz", w ramach którego instruktorzy PSKK certyfikują wypożyczalnie (które, póki co, mają to w dupie). Może nawet taka, która sypnie trochę grosza na to, żeby w popularnych kajakarskich miejscowościach w sezonie oferować stałe szkolenia
Wszystko leży podane na tacy: jest ewidentne zapotrzebowanie (rzeki coraz bardziej zatłoczone), są ludzie dysponujący know-how i gotowi dzielić się nim za darmo. Trzeba to tylko spiąć, może troszeczkę wspomóc finansowo. I co? I jest jak jest. A konsekwencją tego że jest jak jest
... jest nie tylko to, że od czasu do czasu ktoś utonie. Jest nią też upowszechnianie postawy bezmyślnego konsumpcjonizmu. Kajaki, no hehe, najebalismy się jak świnie, a Rysiek jak się wypierdolił to telefon zgubił. Trochę żal ludzi, którzy poznają kajaki tylko od tej strony.
Przy czym mam wrażenie że ci najbardziej bezmyślni wcale nie dominują. Najwięcej jest tych bezradnych, którzy mimo że płyną już 3-4 raz, dalej ledwo skręcają. I wciąż nie mają się gdzie nauczyć.
Na władzę za bardzo nie liczę, więc mogę Wam tylko polecić: pskk.org.pl
EOT

• • •

Missing some Tweet in this thread? You can try to force a refresh
 

Keep Current with Easy Rider

Easy Rider Profile picture

Stay in touch and get notified when new unrolls are available from this author!

Read all threads

This Thread may be Removed Anytime!

PDF

Twitter may remove this content at anytime! Save it as PDF for later use!

Try unrolling a thread yourself!

how to unroll video
  1. Follow @ThreadReaderApp to mention us!

  2. From a Twitter thread mention us with a keyword "unroll"
@threadreaderapp unroll

Practice here first or read more on our help page!

More from @EasyRid04682094

17 Apr
Kochani, nie mam niestety czasu, ponieważ pochłania mnie praca naukowa, w związku z czym dzisiaj tylko mały wąteczek, poświęcony tejże.
Jedną z najważniejszych rzeczy, które należy ustalić, pisząc artykuł naukowy - każdy! - jest DEADLINE.
Deadline'y naukowe mają swoją specyfikę👇
...i nie należy ich absolutnie utożsamiać z deadline'ami korporacyjnymi, czy - nie daj Boże - z terminami sądowymi (które też są formą deadline'u, z naciskiem na dead).
Wyróżniamy kilka rodzajów podstawowych deadline'ów naukowych i zjawisk im towarzyszących.
1. Deadline Zaplanowany. On, jak wszystko co zaplanowane, nie istnieje. Nie ma więc powodu, by zwracać na niego uwagę.
Deadline'y zaplanowane mogą, a nawet powinny nakładać się na siebie. Czym więcej, tym lepiej, ponieważ tłumaczymy wszystkim, że nie możemy pisać A, bo piszemy B
Read 16 tweets
3 Apr
#LetsTalkDesign odc. 34: Historia pewnego nawrócenia.
Do malarstwa religijnego artyści dojrzewają powoli. Jacques Joseph Tissot, znany bardziej jako James Tissot, namalował "Ce que voyait Notre-Seigneur sur la Croix" będąc już dobrze po pięćdziesiątce. Tak, to jest Ukrzyżowanie.
Nawrócił się dzięki wizji, którą zesłał mu Bóg w kościele Saint-Sulpice w Paryżu. Złośliwi powiedzą, że równie dobrze mógł mu ją zesłać absynt; Tissot jako artysta zadawał się z impresjonistami, pointylistami i w ogóle z ludźmi którym lepiej nie podawać ręki. Wizja wyglądała tak:
Tezę o absyncie może też potwierdzać to, że w 1885 Tissot nie był w najlepszym stanie psychicznym. 3 lata wcześniej zmarła na gruźlicę jego muza, kochanka i towarzyszka życia, Kathleen Newton.
Read 31 tweets
2 Feb
Słowo się rzekło, dziś na dobranoc historia o tym, jak zostałem prawnikiem. Było to dawno temu, chociaż pociąg z Wrocławia do Warszawy już jeździł.
Był październik, tatrzańskie babie lato po pierwszym śniegu, który właśnie zdążył się roztopić; ten ostatni ciepły dzień w górach 👇
Siedzieliśmy pod otworem Wielkiej Śnieżnej i gotowaliśmy kolejne zupki, bo nikomu nie chciało się wchodzić do zimnej, mokrej dziury. Miało to być takie przejście edukacyjno-rekreacyjne, do 1szego biwaku i z powrotem: 2 najfajniejszych dziadków z Klubu zabrało 3 młodych po kursie
Jaskinia Śnieżna to, oprócz innych atrakcji, przede wszystkim Wielka Studnia - 65 metrów, z czego większość w swobodnym zjeździe bez kontaktu ze ścianą; patrzysz jak światło z miksta na kasku wypełnia krasowy dzwon nad twoją głową, a w dole ciemność. Ale i tak nam się nie chciało
Read 7 tweets
18 Jan
Nie tylko wejście z tlenem się nie liczy; tak naprawdę to wchodzenie na ośmiotysięczniki w ogóle nie jest wspinaniem. No, może czasem. Ale wtedy to nie trzeba być na szczycie. Liczy się styl. Nie, liczą się przeżycia. It's complicated. Zapraszam na wąteczek 👇
Nie wiem czy potrzebnie, ale just in case wyjaśnię, jak to wspinanie w ogóle wygląda. We wspinaczce klasycznej, poruszamy się w pionie do góry, chwytając się tylko skały. Nie obciążamy liny - ona służy tylko do asekuracji. Jeśli odpadniemy, lina wyhamowuje lot dzięki przelotom
...oraz dzięki przytomności umysłu naszego partnera, który asekuruje nas, przesuwając linę do której końca jesteśmy przywiązani, przez specjalny przyrząd. Jak widzi że lecimy, to musi ją umiejętnie zablokować. Tu dobrze widać o co chodzi, od 1:35
Read 47 tweets
9 Jan
W pierwszej części wątku starałem się odtworzyć ramy w jakich funkcjonowała inteligencja PRL jako klasa społeczna; dziś o jej losach podczas reglamentowanej rewolucji i o jej końcu. "Toast za inteligencję", cz. II
Chciałbym tu zwabić @SonikBoguslaw i @romangraczyk, może się uda.
Mamy więc lata 70te. Wśród inteligentów dominuje oportunizm, ale jest to oportunizm coraz bardziej nielubiany. Istnieją grupki nie tylko oporu politycznego (bardzo nieliczne, bo to było nader ryzykowne zajęcie), ale przede wszystkim - w dorosłość wchodzi pokolenie powojenne
Czuje ono przymus Trzeba Żyć dużo słabiej niż ich rodzice. Co owocuje powstaniem kontrkultury: poetyckiej (Wojaczek, Stachura, Bierezin), teatralnej (Teatr Ósmego Dnia), muzycznej (1976 pojawia się John Porter, 1979 Janerka zakłada Klaus Mitffoch); rozwija się ruch hippisowski
Read 54 tweets
5 Jan
Krystyna Jandy w roli Chytrej Baby z Radomia jest ostatnim, mocno spóźnionym akordem w historii peerelowskiej inteligencji. Której dwuznaczny etos dogorywa właśnie na śmietniku twitterowej pogardy. "Toast za inteligencję", zapraszam na wąteczek 👇
"Inteligencję" każdy definiuje inaczej; była zjawiskiem złożonym i niejednorodnym. Inteligentami byli i Jan Olszewski i Jerzy Urban. Inteligencja budowała stalinizm; inteligencja stworzyła "Solidarność". Ale inteligentem był też inżynier Karwowski. Czym więc była, do cholery?
Była specyficzną klasą społeczną; z inteligencją przedwojenną miała trochę wspólnego, ale niewiele; skupmy się więc na inteligencji PRLowskiej. Pojęcie klasy społecznej też zresztą wymaga wyjaśnienia; Weber narzucił nam pojęcie klasy jako kategorii czysto ekonomicznej...
Read 36 tweets

Did Thread Reader help you today?

Support us! We are indie developers!


This site is made by just two indie developers on a laptop doing marketing, support and development! Read more about the story.

Become a Premium Member ($3/month or $30/year) and get exclusive features!

Become Premium

Too expensive? Make a small donation by buying us coffee ($5) or help with server cost ($10)

Donate via Paypal Become our Patreon

Thank you for your support!

Follow Us on Twitter!

:(