Tayyip Erdoğan przyjechał do USA, aby wystąpić przed ZO ONZ (i rozdać swoją nową książkę "Bardziej sprawiedliwy świat jest możliwy"). To dobry moment, żeby przyjrzeć się stosunkom #Turcja i #USA. Co w nich nowego? Czy Stany Zjednoczone nadal traktują Turcję jako "tak zwanego
partnera strategicznego", jak jeszcze niedawno mówił o Turcji sekretarz Blinken? Co zmiany w stosunkach turecko-amerykańskich mówią nam o nowej administracji USA? Co wynika z tego dla #NATO i #Polska?

Długi wstęp, czyli będzie długa nitka 👇
W czerwcu doszło do spotkania na szczycie - prezydent Biden rozmawiał z Erdoğanem. Mało było retoryki z czasów kampanii, gdy Biden nazywał Erdoğana autokratą, sekretarz Blinken też jakoś zamilkł ze swoją krytyką Turcji. Wszystko dlatego, że USA miały do Turcji nie byle jaki
romans, jakim była "ochrona" lotniska w Kabulu po wycofaniu USA z Afganistanu. Dlaczego piszę "ochrona"? Bo tak naprawdę nie do końca było wiadomo, o co chodzi w tej mission impossible, a może inaczej: jak niby ma do niej dość, skoro talibowie jasno wskazywali, że tureckie wojska
też mają wycofać się z Afganistanu. Mimo tych wątpliwości Turcy zagrali w grę Bidena. Pasowało im to bardzo, bo od objęcia przez niego prezydentury systematycznie wysyłają sygnały, że Turcja wciąż może być wartościowym sojusznikiem, bo np. jako jedyne państwo NATO efektywnie
powstrzymuje #Rosja u granic Europy. Powód tego romansu z Bidenem? Głównie dwa: a) coraz wyraźniejsze napięcia z Rosją/Iranem; b) pusty skarbiec - sytuacja gospodarcza odbija się negatywnie na sondażach Erdoğana, a jak trwoga to do Zachoda (sorry, musiałem spróbować). W efekcie
administracja USA dała się Turkom wciągnąć w twarde negocjacje na temat sytuacji w Afganie, bo może Turcji zależało na większej sympatii w USA, ale nie zmieniało to faktu, że Turcy negocjują twardo niemal zawsze - nawet z pistoletem przy głowie. W grę wchodziło nie tylko
finansowanie, lecz także pozostawienie części amerykańskich żołnierzy w Kabulu, aby była to niejako wspólna misja obu państw.

Z przecieków wiemy, że warianty w tych negocjacjach były różne, ale nie ma sensu wszystkich omawiać, bo - jak wszycy wiemy - Kabul upadł i
talibowie rozkleili te turecko-amerykańskie plany.

Turcja nie zrezygnowała jednak z Kabulu. W myśl starej-nowej zasady tureckiej polityki zagranicznej, która głosi, że trzeba wsadzać nogę między każde drzwi, bo nie wiadomo kiedy może się to przydać, rozpoczęli negocjacje z
talibami, aby powrócić na lotnisko w Kabulu (negocjacje za pośrednictwem Pakistanu i Kataru). Cele były różne (więcej o tym wkrótce na stronie @PISM_Poland), ale jednym z nich było utrzymanie obecności w Kabulu jako instrumentu w polityce wobec USA. Haczyk został połknięty. Jeśli
ktoś przyglądałby się blisko stosunkom turecko-amerykańskim, to zauważyłby, że przedstawiciele administracji - na czele z sekretarzem Blinkenem - mówią już o Turcji jako "ważnym sojuszniku z NATO" itp. Spora zmiana panów od "hej, jaka fajna jest demokracja, i jaki niefajny
autokrata Erdoğan", nie? Ano spora.

I tutaj mamy pierwszy wniosek, dość zresztą oczywisty. Turcja zrobiła Amerykanom chyba pierwszy "test szczerości" w kategorii wartości kontra interesy. Piszę w cudzymsłowie, bo oczywiście nie chodzi o to, że Biden czy Blinken przestali
wierzyć w demokrację. Chodzi o to, że w b. trudnej sytuacji musieli zostawić swoje przekonania obok na rzecz realizacji ważnych interesów i nawet niespecjalnie się nad tym zastanawiali. Zagranie godne Trumpa, nie?

Nie widzę większego sensu w roztrząsaniu
tego, że gdyby tak zrobił poprzedni prezydent, prasa międzynarodowa biłaby w tarabany, jaki to zamach na amerykańskie wartości dokonany przez niestabilnego wariata - nie wiem, co takie dyskusje wnoszą poza możliwością wprawienia się w polityczne rozedrganie - ale nie ukrywam, że
taka myśl automatycznie pojawiła się w głowie wraz z kolejną: że jest jeszcze za wcześnie, aby traktować tę zmianę w amerykańskiej polityce jako stałą. Co prawda, dopisujemy po stronie tureckiej punkt, ale zdecydowanie nie jest to "złota bramka". Dlaczego?

Turcy wciąż mają
fatalną prasę w USA i jeszcze gorszy wizerunek w Kongresie. Grają Afganistanem, ale żeby być długofalowo przydatni USA - przydatni na tyle, że Stany Zjednoczone "zapomniałyby" o wszystkich niesnaskach, jak np. S-400 czy rzekome omijanie sankcji na Iran/Wenezuelę - musieliby mieć
w tym państwie stabilną pozycję, a w dodatku dołożyć się do powstrzymywania Chin. Turcy zaś niechętnie do tego podchodzą, ciągle traktując Chińczyków jako finansową szansę na utrzymanie głowy nad powierzchnią.

Podsumowując, nie traktowałbym administracji USA jako nawiedzonych
naiwniaków, którzy dali się ograć "starym wyjadaczom", wujaszkom stosunków międzynarodowych, którzy gdy słyszą o wartościach w polityce, tylko śmieją się pod wąsem, bo "hehe realpolytyk, młody, realpolytyk". To jeszcze nie jest ten moment.

To prowadzi mnie do wniosków dla NATO.
To fajnie, że w stosunkach Turcji i USA dzieje się lepiej, no bo cóż - Sojusz i tak ma dość napięć. Turcy na pewno zdają sobie sprawę z tego, że mogą poprawić swoją pozycję w NATO dzięki obecności w Afganistanie, jednak to wciąż może okazać się zbyt mało, aby wygasić dyskusje, że
Turcja coraz mniej pasuje do Sojuszu, które nasiliły się w ostatnich latach. Wyobrażam sobie, że może się to zmienić, jeśli Turcy jeszcze wyraźniej będą grali kartą odstraszania Rosji + "hej, Juesej, zadbamy o Wasze interesy, gdy się wycofacie z Bliskiego Wschodu". Piłka jest
jednak po ich stronie, a wciąż niewiele wskazuje, żeby to był ich główny plan. Nie, ostatnie gesty w stronę partnerów zachodnich nie są jakąś kolejną zmianą orientacji w polityce zagranicznej, a pragmatyczną próbą zwiększenia pola manewru w niej, która ma umożliwić przetrwanie
obozu rządzącego.

Zwracam jednak uwagę na to, że Turcja ponownie okazuje się przydatna dla Sojuszu. Warto o tym pamiętać, gdy w kontekście nowej koncepcji strategicznej będziemy się zastanawiać, czym Sojusz ma być, jakie mają być jego wartości, a przede wszystkim: czy mają one
stanowić fundament w czasie strategicznej rywalizacji z autorytarnymi mocarstwami (i jak to pogodzić z "twardymi" interesami?).

Co z tego wszystkiego dla Polski? Dobre relacje Turcji z USA powodują, że jeszcze przez jakiś czas nie trzeba przejmować się wpływem stosunków
turecko-amerykańskich na polsko-amerykańskie. To wniosek podstawowy. Ponadto polskie władze zyskały atrakcyjny argument do wskazywania, że jeśli chodzi o Turcję, miały rację, bo napięcia z nią - czy to te amerykańskie, czy np. niemieckie - po raz kolejny kończą się w ten sam
sposób, a więc "zdjęciem Turcji z haka". Byłbym jednak ostrożny z wyciąganiem wniosków, że przypadek Turcji pokazuje, że z Amerykanami da się tylko na twardo. Owszem, przypadek Turcji pokazuje, że można próbować, ale trzeba mieć do tego naprawdę mocne karty, np. taki Afganistan,
z którego Amerykanie musieli przecież wyciągnąć swych obywateli, a to nie lada gratka.

Koniec nitki. Dziękuję za lekturę!

• • •

Missing some Tweet in this thread? You can try to force a refresh
 

Keep Current with Karol Wasilewski

Karol Wasilewski Profile picture

Stay in touch and get notified when new unrolls are available from this author!

Read all threads

This Thread may be Removed Anytime!

PDF

Twitter may remove this content at anytime! Save it as PDF for later use!

Try unrolling a thread yourself!

how to unroll video
  1. Follow @ThreadReaderApp to mention us!

  2. From a Twitter thread mention us with a keyword "unroll"
@threadreaderapp unroll

Practice here first or read more on our help page!

More from @kwasylewsky

15 Jun
Kilka obserwacji dotyczących obecności Tayyipa Erdoğana na szczycie NATO i szerzej - polityki zagranicznej Turcji 👇
1. Szczyt w Brukseli był ukoronowaniem "ofensywy uroku" Tayyipa Erdoğana, która trwa mniej więcej od wygranej Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Erdoğan robił wszystko, aby być na jak największej liczbie zdjęć i spotkać się ze wszystkimi zawodnikami wagi ciężkiej (USA, UK,
Niemcy, Francja), aby pokazać, że sam wciąż należy do najwyższej kategorii wagowej. To ważne obrazy w kontekście izolacji dyplomatycznej, w jaką Turcja wpędziła się swą katastrofalną polityką zagraniczną w ostatnich latach.
Read 25 tweets
25 Apr
Kilka szybkich wniosków na temat wczorajszego oświadczenia prezydenta Joe Bidena, w którym nazwał rzeź Ormian ludobójstwem, i tego, co mówi nam ono o stosunkach turecko-amerykańskich. Zachęcam do lektury nitki 👇
1. Zacznijmy od sprawy podstawowej: to nie jest oświadczenie skierowane do Turcji. To dokument, który ma p. wszystkim upamiętnić tragedię Ormian i zrobić to w sposób, w jaki Amerykanie uważają to za słuszne. Nie jest to zatem pałka, którą Amerykanie chcieli uderzyć w Turcję, czy
ukarać ją za wszystkie problemy, jakie Turcja rodziła dla Stanów Zjednoczonych w ostatnich latach.

Co o tym świadczy? Zachęcam do dokładnej lektury oświadczenia:
whitehouse.gov/briefing-room/…

Zostało ono napisane w bardzo przemyślany sposób, aby dać Turkom szansę ("dawanie szansy"
Read 21 tweets
24 Apr
Stało się. Prezydent Joe Biden nazywa rzeź Ormian ludobójstwem jako pierwszy prezydent USA od czasów Ronalda Regana.
Bardzo szybka reakcja tureckiego ministra spraw zagranicznych:

Trzeba przyznać, że dość wyważona, zwłaszcza gdy uwzględni się to, co dziś pojawiało się w turecikm intentecie, również ze strony przedstawicieli państwa.
Read 10 tweets
29 Mar 20
Ok, while everybody is talking about #China, #Russia or #Cuba in the context of #coronadiplomacy, let's take a closer look at #Turkey. Who received Turkey's help? What did it consist of? Thread.
So it seems, naturally, that China was the first one to receive Turkish help in February. It consisted of: medicines, medical mascs, googles and gloves. Also in February 🇹🇷 evacuated from 🇨🇳 - in addition to the Turks - citizens of 🇦🇿, 🇦🇱 and 🇬🇪.
Then, in the first half of March, 🇹🇷 sent help to Bulgaria. According to @DailySabah 🇧🇬 "bought 50,000 masks, 100,000 protective garments and 100,000 safety goggles from Turkey". According to @anadoluajansi, 🇹🇷, together with Turkic Council countries, sent aid also to Hungary.
Read 16 tweets
11 Oct 19
Trump's approach towards the Syrian Kurds raised many controversies and started "wow, what does it mean for us" discussions in allied countries based on analogies between them and SDF or YPG. There are some misperceptions that I think demand explanation.
The U.S. since the beginning claimed they eventually wanted to withdraw from Syria and clearly communicated their partnership with the YPG or SDF is temporarily and tactical. Moreover, Trump's decision on Sunday was third attempt to withdraw from Syria. Bearing this in
mind, these talks about "Trump's betrayal of Kurds" seems missed and are just a replication of Kurds' narrative. Let's move on. The U.S. cooperated with the SDF, and its leading component is made of YPG tied to the PKK, which is recognized as a terrorist organization by
Read 19 tweets

Did Thread Reader help you today?

Support us! We are indie developers!


This site is made by just two indie developers on a laptop doing marketing, support and development! Read more about the story.

Become a Premium Member ($3/month or $30/year) and get exclusive features!

Become Premium

Too expensive? Make a small donation by buying us coffee ($5) or help with server cost ($10)

Donate via Paypal Become our Patreon

Thank you for your support!

Follow Us on Twitter!

:(