Gdzie pojawia się kryzys, tam musi się pojawić także #Turcja! I, jak zwykle, robi to z przytupem.
Najwyższy czas na nitkę o podejściu Turcji do potencjalnej agresji #Rosja na #Ukraina 👇
Zacznijmy od podstaw: agresja Rosji na Ukrainę i wojna między tymi państwami jest Turcji nie na rękę, bo:
1) Będzie to stanowiło najpoważniejsze wyzwanie dla tureckiej polityki balansowania między NATO a Rosją i - uwaga, bo to bardzo ważne - zasadniczego przekonania, które
jest wspólnym mianownikiem wszystkich tureckich decydentów w polityce zagranicznej po zakończeniu zimnej wojny. Chodzi o przekonanie, że Turcja - jak ująłby to Turgut Özal - może grać "kilkoma kartami jednocześnie" i w ten sposób pozytywnie wpłynąć na swą pozycję międzynarodową i
zwiększyć potęgę państwa.
2) Jeśli chodzi o Rosję, jest niekorzystna, bo: a) może doprowadzić do dalszego wzmocnienia Rosji w basenie Morza Czarnego, a tego Turcja naprawdę nie chce; b) zagraża stosunkom turecko-rosyjskim i naraża Turcję na konsekwencje ze strony Rosji, gdyby
TR zdecydowała się wesprzeć Ukrainę, np. w postaci "odblokowania" ofensywy Asada na Idlib (spodziewany napływ ok. 1,5 mln uchodźców) czy "sankcji" ekonomicznych, np. zamknięcia ruchu turystycznego, co pogłębiłoby i tak już duże problemy gospodarcze państwa.
3) Jeśli chodzi o
Ukrainę, to dlatego, że Turcja bardzo dużo zainwestowała w rozwój stosunków z tym państwem i wzmocnienie jego podmiotowości. Zapewne każdy z Was słyszał o tureckich dronach, które latają nad Ukrainą, ale pewnie nie każdy wie, że Turcja jest też największym inwestorem zagranicznym
w Ukrainie. Dodatkowo Turcy wiążą duże nadzieje ze współpracą przemysłów zbrojeniowych obu państw - ma ona pomóc Turcji uzupełnić braki tam, gdzie one występują (i np. umożliwić wyprodukowanie silnika do tureckiego myśliwca, takie są przynajmniej plany).
Wszystko to powoduje,
że Turcja wzywa obie strony do deeskalacji i dyplomatycznego rozwiązania sporu, co miałoby się - rzecz jasna - dokonać przy jej pomocy. Tayyip Erdoğan zaproponował, żeby to w jego państwie odbyły się rozmowy między Zełenskim a Putinem. Niektórych może to bawić, ale prawda jest
taka, że dla Turcji jest to rozwiązanie w tej sytuacji wymarzone, więc - jak to określają anonimowi tureccy dyplomaci w przeróżnych mediach - wprost musi spróbować nim grać.
No dobrze, a co zrobi Turcja w przypadku rosyjskiej agresji na Ukrainę? Wielu uczepiło się stwierdzenia
Tayyipa Erdoğana, że "zrobi to, co będzie potrzebne, jako członek NATO", ogłaszając twarde stanowisko Turcji wobec Rosji.
No dobrze, tyle że jak ostudzimy nieco emocje, to chyba zgodzimy się co do tego, że "to, co będzie potrzebne" może być bardzo szeroko rozumiane. O co więc
chodzi? Co Erdoğan chciał zasygnalizować i osiągnąć? Jak powinniśmy to odczytywać i czy jest coś, co możemy w tej sytuacji zrobić, znając już szerszy kontekst tureckiej polityki zagranicznej?
Bez wątpienia Erdoğan chciał przypomnieć Putinowi, że Turcja jest członkiem NATO, a
więc ten powinien uwzględnić to w swoich kalkulacjach. Trudno spodziewać się, żeby Turcja, która tak wiele zainwestowała w stosunki z Ukrainą i tak bardzo obawia się wzmocnienia Rosji w basenie Morza Czarnego, przeszła obojętnie wobec rosyjskiej agresji. Myślę, że można
spodziewać się przynajmniej kontynuacji dotychczasowych działań, tj. wzmacniania potencjału wojskowego Ukrainy i "przychylnej neutralności" wobec planów wzmocnienia obecności NATO w basenie Morza Czarnego. Nie brałbym jednak za pewnik, że Turcja dołączy do natowskich sankcji na
Rosję - do których dotychczas podchodziła bardzo niechętnie - czy sama zaangażuje się w działania pod parasolem Sojuszu na czarnomorskim akwenie. Dlaczego? Jeszcze raz: bo obawia się odpowiedzi Rosji i - co jeszcze ważniejsze - zdecydowanie postawienie na grę przeciw Rosji
zaburzałoby fundamenty myślenia Turków o polityce zagranicznej i własnym miejscu w porządku międzynarodowym po 1989 roku. To byłaby bardzo duża zmiana w kulturze strategicznej Turcji, a takie zmiany dokonują się zazwyczaj pod wpływem traumatycznych wydarzeń, które na dobre
zmieniają sposób myślenia o świecie, wręcz wrzynają się w pamięć społeczeństw/narodów (to dlatego my, Drodzy Państwo, ciągle patrzymy na świat przez pryzmat wydarzeń II wojny światowej i wokół niej).
Czy możemy zrobić coś, żeby skłonić Turcję - i tak już pomagającą Ukrainie -
do zajęcia jeszcze bardziej zdecydowanego stanowiska? Tak, zwłaszcza że na naszą korzyść przemawia inny element tureckiej kultury strategicznej, skrywany nieco głębiej, jakim jest strach przed ekspansją rosyjską.
Sądzę, że dobrze byłoby, aby zachodni sojusznicy Turcji
zastanowili się, jak mogą zrekompensować jej koszty ewentualnej odpowiedzi Rosji. Ich oczy powinny się skierować na trzy elementy, które z pewnością będą w tej sprawie priorytetowe dla Turcji: ofensywa w Idlib i sprawa uchodźców, kwestie gospodarcze, obawy, że Rosja wykorzysta
przeciw Turcji PKK (bardzo silne, Turcy są przekonani, że Rosjanie zbroili PKK w odwecie za zestrzelenie przez nich rosyjskiego myśliwca w 2015 r.). Wykombinowanie form wsparcia dla Turcji w tych trzech obszarach mogłoby wzmocnić jej skłonność do jeszcze bardziej zdecydowanego
opowiedzenia się przeciw Rosji. Z pewnością nie będzie to łatwe, ale nie jest to też scenariusz science fiction, zwłaszcza że - z czego Turcy doskonale zdają sobie sprawę - to, co dzieje się obecnie wokół Ukrainy, paradoksalnie sprzyja TR przynajmniej w jednym obszarze. Jakim?
A zwróciliście Państwo uwagę, że nagle przestaliśmy rozmawiać o wyzwaniu, jakie Turcja stanowi dla wewnętrznej spójności NATO, a za to ponownie mówimy o jej "strategicznym położeniu" i roli, jaką może odegrać w powstrzymywaniu Rosji? Turcy zauważyli, wystarczy przejrzeć trochę
mediów prorządowych i kont twitterowych sprzyjających rządowi analityków, i zdają sobie sprawę, że może to być dla ich państwa szansa na pozbycie się przynajmniej części problemów na kierunku zachodnim, zwłaszcza tych rodzących bardzo dużo kosztów, jak np. konsekwencje wciąż
kiepskiego stanu relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Warto wyłapywać takie subtelności i spróbować je umiejętnie wykorzystać.
Na dziś koniec, tradycyjnie dziękuję za lekturę.
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
The fact that #NATO (yet again) concentrates on #Russia's aggressive international stance may be beneficial for #Turkey. It diverts allies attention from the question of the Alliance's internal cohesion - which has been problematic for Turkey - and in the event of war may again
allow Turkey to capitalise on its 'strategic location', thus strengthening its position in #NATO.
Yet, at the same time it is very problematic for Turkey for two main reasons 👇
1. It runs counter to the basic assumption that has been underpinning Turkish foreign policy after
the end of the Cold War. Namely, as Turgut Özal would put it, that Turkey could play all its cards at the same time to improve its international position and increase its power.
2. It is also a huge risk to a result of the abovementioned assumption - Turkey's
Znam nawet państwo, które od lat próbuje taką politykę prowadzić. Jak mu idzie, czy wciąż postrzega to jako korzystne, jakie płyną z tego wnioski dla nas? O tym dzisiejsza nitka 👇
Zacznijmy od podstaw: co to jest ta wielowektorowa polityka zagraniczna? W #Turcja definiuje się ją jako utrzymywanie dobrych stosunków z wieloma partnerami z różnych kierunków. Z reguły dokleja się do tego jakieś zasady, np. Ahmet Davutoğlu - architekt polityki
zagranicznej prowadzonej przez AKP od 2015 r., choć echa jego myśli są w niej obecne do dziś - mówił, że Turcja powinna utrzymywać "komplementarne", a nie "konkurencyjne" relacje z różnymi partnerami, zwłaszcza z mocarstwami.
Czy będzie, jaka będzie, czy powinniśmy się cieszyć z jej nadejścia, jak - i czy w ogóle - możemy się na nią przygotować?
Zapraszam do lektury nitki 👇
Zacznijmy od kontekstu: Tayyip Erdoğan i jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) słabną. Sondaże coraz częściej pokazują, że w uczciwych wyborach ani obecny prezydent, ani jego partia nie mieliby większych szans na utrzymanie się u władzy (uwaga: utrzymanie się u władzy, bo
w zdecydowanej większości sondaży AKP nadal zajmuje pierwsze miejsce, miałaby więc najwięcej mandatów). To efekt wielu czynników, ale w skrócie: olbrzymie problemy gospodarcze, postrzeganie przez społeczeństwo systemu prezydenckiego jako nieefektywnego, niezdolność ugrupowania
Bank centralny pompuje pieniądze w obronę liry, a chwilę później Tayyip Erdoğan ponownie zabiera głos i lira już zdecydowanie traci na wartości (gdy to piszę, dolar kosztuje 13,26 TL).
Co się dzieje i czy leci z nami pilot? Obóz rządzący przekonuje, ze tak 👇
Trochę to trwało, ale władzom udało się wypracować "oficjalną narrację", która teraz jest powtarzana - zapewne przypadkiem, hehe - przez środowiska (media, analityków itd.) prorządowe. W całym tym ambarasie wokół tureckiej liry chodzi, rzecz jasna, o to, że ci, którzy zwracają
uwagę na jej niestabilność i mówią o konieczności podniesienia stóp procentowych, to krótkowzroczni przedstawiciele starego porządku, można by rzec - poddani dyktatowi mitycznych rynków (albo imperium, jak kto woli).
Tymczasem tureckie władze, na czele z Tayyipem Erdoğanem,
An informative/explanatory thread on the situation on the border between #Poland and #Belarus and how #Turkey got entangled in the situation. I feel the need to write this cause I can see that many of my Turkish and Western friends find the situation
difficult to understand, even bizzare, and it's normal that it is on us, the Poles, to explain.
Ok, let me start with the basics. We have a really specific migrant crisis on our border with Belarus. Why is it so unique? Because it is a mixture of two trends. Firstly, we have a
"natural" migration where people want to migrate from the ME & Africa due to various push factors (conflicts, famine, climate etc.). Secondly, we have Belarusian dictator, Lukashenka, who decided to make use of this trend and of people willing to migrate to realise his
Turkey had no reasons to involve itself in this, and yet it did. The number of flights from Istanbul to Minsk grew significantly during the crisis from 7 to 28 per week and Istanbul became one of the most important hubs for migrants recruited by the Belarusian regime.
Warsaw was not that quick in accusing Turkey, if you take under consideration the facts that the problem arised in July and that it was raised during meetings between Poland and Turkey's ministers of foreign affairs in October.
Just to clarify: I am not saying that Turkey did this consciously, the situation might have been a product of many reasons (legal doubts, bad signaling, different perception of Turkey, a country which proudly hosts 4 mln refugees). Thus I do not support accusations towards Turkey