Wybraliśmy się z Bejrutu do obozu dla uchodźców w dolinie Bekaa w Libanie, aby zrozumieć, dlaczego ludzie, a nawet pary z dziećmi, ryzykują życie w zimnym lesie na Białorusi, próbując przedostać się do Europy.
W wypełnionym kurzem obozie, w białym namiocie przykrytym czarnymi oponami przebywa rodzina, której syn Ibrahim i sąsiad Hassan w najbliższych dniach wyruszą na Białoruś. Ibrahim ma 25 lat, dziesięć z nich spędził w tym właśnie obozie dla uchodźców w Libanie.
Mówi, że nie ma nic do stracenia. Obok niego siedzi jego matka. – „Moja rodzina niepokoi się, ale rozumie sytuację” – tłumaczy Ibrahim, który nie chodził do szkoły, odkąd dziesięć lat temu przybył do Libanu. Wtedy w jego kraju wybuchła wojna domowa.
Jego sąsiada, 35-letniego Hassana, również czeka w tym miesiącu podróż. „Muszę coś zrobić dla mojej rodziny” – wyjaśnia, wskazując na swoje niepełnosprawne dziecko. Podczas wywiadu bawi się piłką obok potomka.
Hassan dowiedział się od innych syryjskich uchodźców, że ludzie trafiają do Niemiec, lecąc z Libanu na Białoruś. – „Niektórzy z nich powiedzieli mi, że to trudne”. Czytał, że w lesie znaleziono ciała dwóch osób.
Podobnie jak w przypadku tych Syryjczyków, brak możliwości rozwoju dla młodych ludzi skłonił wielu z nich, w tym pary z dziećmi, do rezerwacji wyjazdowych pakietów wakacyjnych na Białoruś, a następnie zapłacenia przemytnikom za przewiezienie ich w kierunku polskiej granicy.
To nowy szlak migracyjny do Europy.
„Pokaż światu, jak żyją tu Syryjczycy. Zgłosiłem władzom, że mój 13-letni syn został zgwałcony w tym obozie i nikt nic z tym nie robi” – mówi sąsiad. Wyjaśnia, że czasami mają miejsce nocne naloty.
Wyprowadzają wtedy wszystkich mężczyzn na zewnątrz. – „Pewnej nocy zmusili starszego mężczyznę do biegania, tylko po to, żeby się z niego śmiać”.
– „Moje dzieci nie potrafią nawet napisać swoich imion, a mają 13 i 18 lat” – mówi 57-letni Hussein, Syryjczyk z Dary, miasta, w którym dziesięć lat temu wybuchła syryjska rewolucja, a potem wojna domowa.
Hussein wyjaśnia, że przez lata mówiono im, że „szkoły są pełne”. Mówi, że złożyli kilka próśb, „a kiedy przyszli urzędnicy z organizacji pozarządowej, spisali nasze dane i zrobili zdjęcia, ale nigdy nie wrócili”.
Według Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) w Libanie przebywa ok. 488 000 dzieci syryjskich uchodźców w wieku szkolnym. Ponad połowa z nich nadal nie uczęszcza do szkoły.
Sedra chodzi do szkoły i lubi uczyć się „arabskiego, matematyki, fizyki, chemii…”, wymienia. – „Chciałabym być prawnikiem, ale jako uchodźcy syryjscy nie możemy być prawnikami w Libanie, więc zamierzam studiować pielęgniarstwo” – podsumowuje Sedra.
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Ponad setka - tyle par przestraszonych, niepewnych, a może tylko zmęczonych oczu rozgląda się niepewnie w kolejce do wejścia B4 na terminalu 3 w Dubaju zaplanowanym na 18.50 przez FlyDubai.
To głównie mężczyźni w bardzo różnym wieku, ale przede wszystkim młodzi. Są też rodziny z dziećmi. Patrzę na trzymane w rękach paszporty z kartami pokładowymi (głównie Emirates). W ostatnim czasie Outriders nauczyli się je poznawać po okładkach.
Na tym locie przeważająca większość to Irak, Jemen i Syria. Ale nie widzę wszystkich. Mężczyzna w niebieskim swetrze kieruje ruchem. Oni stoją w długiej kolejce, do drugiej, krótszej, ten w swetrze kieruje Białorusinów. Patrzy na mnie.
Gdyby nie ta #choroba nie wyjechalibyśmy z naszego kraju, ale trwające od 2011 roku działania wojenne sprawiły, że straciliśmy dostęp do leczenia i stan naszego zdrowia się pogarszał. Dowiedzieliśmy się od znajomych o szlaku do #Europy przez #Białoruś.
Cała nasza rodzina musiała się złożyć na ten wyjazd, który kosztował 7000 USD (po 3500 USD na osobę). Mieszkaliśmy w Doumie niedaleko #Damaszku, stamtąd ciągle wypychał nas #reżim.
Pod koniec września w #Wilnie otwarto ośrodek dla #migrantów. Jako miejsce wybrano dawne schronisko dla bezdomnych w Naujininkai, dzielnicy Wilna, położone bardzo blisko dworca kolejowego.
Obiekt jest ogrodzony wysokim murem. Początkowo przyjęto tu 80 osób. Kolejnych 200 osób, głównie rodzin z dziećmi, ma trafić w październiku. „Wczoraj [26.09.2021] pierwsi #migranci dotarli na miejsce.
W #obozie jest około 80 osób, w tym 32 #dzieci i dziewięcioro niemowląt” – mówiła #dziennikarzom#minister ubezpieczeń społecznych i pracy Monika Navickienė.
Skąd jesteś?
- Z Warszawy.
- Jak się masz - zagaja ładnym polskim steward FlyDubai. - Latamy tam od września, a jeszcze nie miałem okazji zobaczyć miasta, a podobno jest piękne - dodaje.
FlyDubai, low cost Emirates od niedawna lata z polskiej stolicy do Dubaju. Z Warszawy mimo planowych 6 godzin dolatujemy w 5.
Samolot jest obłożony w około 40 procentach, pasażerowie to głównie Polacy.
Ale na gigantycznym lotnisku w Dubaju jest już totalna wieża Babel.
Ja ląduję na terminalu 3, więc nie mogę sprawdzić samolotów Belavii z Mińska, a takie dwa przylatują do południa, ani odlotu jednego z nich o 13 do stolicy Białorusi, ale po przylatujących na mój terminal lotach mogę się domyślać obłożenia w obu kierunkach.
“Nazywam się M., jestem z Jemenu. Mam dwadzieścia lat.
Mieszkałem w Jemenie do 2018 roku, potem wyjechałem do Malezji, tam pracowałem przez jakiś czas, ale potem nie mogłem już przedłużyć pobytu. W Jemenie trwa wojna. Nie masz na nic wpływu, po dziewiątej klasie zabierają cię do wojska. Albo to, albo zabiją cię lub aresztują.
Możesz uniknąć armii, ale to kosztuje 10 tys. dolarów.
O 7.10 lokalnego czasu na lotnisku w #Stambule, w którym spędziłam noc, miał rozpocząć się pierwszy lot do #Mińska, liniami #Turkish Airlines.
Pod bramką zgromadziła się kolejka na tzw. boarding. Na pierwszy rzut oka pasażerowie wydawali się być #Słowianami. Dopiero później wszyscy, kto siedzieli dookoła mnie, udali się w stronę korytarza. Byli to przeważnie młodzi mężczyźni arabskiej urody. Trochę #Afrykańczyków.
Dziesięć minut przed wylotem pozostają tylko puste krzesła, a pod jednym z nich - biały różaniec.
Następny rejs był mniejszy. O 13.20 startowałą #Belavia. Kolejki na pokład prawie nie dało się zauważyć.