Zdecydowałam się opuścić Liban, ponieważ życie w #Libanie jest bardzo trudne dla #Syryjczyków. Trudno o dokumenty do legalnej pracy, trudno o cokolwiek, bo nas tam po prostu nie chcą. Jestem inżynierem. Chciałabym normalnie pracować w zawodzie.
Mój przyjaciel wyjechał w sierpniu do Niemiec przez #Białoruś i powiedział, że to łatwe. Może wtedy tak było, ale to się na pewno zmieniło. To nieprawda, że jest to łatwe. Opowiadam wam swoją historię, aby ludzie nie wydawali pieniędzy na te koszmarne #podróże.
W Bejrucie dowiedziałam się od znajomych, że przez Białoruś można łatwo dostać się do Europy. Takie usługi oferuje wiele biur podróży w Bejrucie. Ale ja nie skorzystałam z biura podróży, tylko dostałam numer do kobiety i ona prowadziła całą sprawę.
Zaproszenie i przelot przez Dubaj kosztowały 2000 USD.
Polecieliśmy FlyDubai do Dubaju (wylot z Bejrutu 18 września o 10.00), na lotnisku w Dubaju czekaliśmy ok. 15 godzin i 19 września 2021 roku wylądowaliśmy na lotnisku w Mińsku o 11.30.
Ponieważ mieliśmy tylko zaproszenie, trzeba było jeszcze wyrobić wizę, jak się okazało dodatkowo płatną – 250 USD. A na lotnisku było bardzo dużo ludzi. Zebrano nas wszystkich razem, jakieś 500 osób, na drugim piętrze. Bez jedzenia i wody spędziliśmy tak 48 godzin.
Niektórym, gdy zabierano paszporty, one w tym chaosie ginęły, podobnie jak pieniądze „na wizę”.
Po dwóch koszmarnych dniach na lotnisku zabrano nas do hotelu Willing w Mińsku.
Wielu się dziwi, że telefony nam działają? Przed wyjazdem jeszcze dostaliśmy listę rzeczy do zabrania: m.in. woda, ciastka, powerbanki największej mocy (mieliśmy po 30-40 tysięcy miliamperów każdy), kurtki przeciwdeszczowe i nożyce do cięcia płotu.
23 września 2021 r. o godzinie 15.30 pod hotel przyjechały auta. Transport do polskiej granicy kosztował kolejne 200 USD od osoby. Pora była wybrana specjalnie, by na pogranicze dojechać już wieczorem, gdyż granicę forsuje się tylko pod osłoną nocy.
Przez wiele godzin chodziliśmy po polach kukurydzy, wiedzieliśmy, że do Polski mamy 3 km.
Dżamili mimo kilku prób nie udało się dostać do Polski. Została na Białorusi.
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
Ponad setka - tyle par przestraszonych, niepewnych, a może tylko zmęczonych oczu rozgląda się niepewnie w kolejce do wejścia B4 na terminalu 3 w Dubaju zaplanowanym na 18.50 przez FlyDubai.
To głównie mężczyźni w bardzo różnym wieku, ale przede wszystkim młodzi. Są też rodziny z dziećmi. Patrzę na trzymane w rękach paszporty z kartami pokładowymi (głównie Emirates). W ostatnim czasie Outriders nauczyli się je poznawać po okładkach.
Na tym locie przeważająca większość to Irak, Jemen i Syria. Ale nie widzę wszystkich. Mężczyzna w niebieskim swetrze kieruje ruchem. Oni stoją w długiej kolejce, do drugiej, krótszej, ten w swetrze kieruje Białorusinów. Patrzy na mnie.
Gdyby nie ta #choroba nie wyjechalibyśmy z naszego kraju, ale trwające od 2011 roku działania wojenne sprawiły, że straciliśmy dostęp do leczenia i stan naszego zdrowia się pogarszał. Dowiedzieliśmy się od znajomych o szlaku do #Europy przez #Białoruś.
Cała nasza rodzina musiała się złożyć na ten wyjazd, który kosztował 7000 USD (po 3500 USD na osobę). Mieszkaliśmy w Doumie niedaleko #Damaszku, stamtąd ciągle wypychał nas #reżim.
Pod koniec września w #Wilnie otwarto ośrodek dla #migrantów. Jako miejsce wybrano dawne schronisko dla bezdomnych w Naujininkai, dzielnicy Wilna, położone bardzo blisko dworca kolejowego.
Obiekt jest ogrodzony wysokim murem. Początkowo przyjęto tu 80 osób. Kolejnych 200 osób, głównie rodzin z dziećmi, ma trafić w październiku. „Wczoraj [26.09.2021] pierwsi #migranci dotarli na miejsce.
W #obozie jest około 80 osób, w tym 32 #dzieci i dziewięcioro niemowląt” – mówiła #dziennikarzom#minister ubezpieczeń społecznych i pracy Monika Navickienė.
Wybraliśmy się z Bejrutu do obozu dla uchodźców w dolinie Bekaa w Libanie, aby zrozumieć, dlaczego ludzie, a nawet pary z dziećmi, ryzykują życie w zimnym lesie na Białorusi, próbując przedostać się do Europy.
W wypełnionym kurzem obozie, w białym namiocie przykrytym czarnymi oponami przebywa rodzina, której syn Ibrahim i sąsiad Hassan w najbliższych dniach wyruszą na Białoruś. Ibrahim ma 25 lat, dziesięć z nich spędził w tym właśnie obozie dla uchodźców w Libanie.
Mówi, że nie ma nic do stracenia. Obok niego siedzi jego matka. – „Moja rodzina niepokoi się, ale rozumie sytuację” – tłumaczy Ibrahim, który nie chodził do szkoły, odkąd dziesięć lat temu przybył do Libanu. Wtedy w jego kraju wybuchła wojna domowa.
Skąd jesteś?
- Z Warszawy.
- Jak się masz - zagaja ładnym polskim steward FlyDubai. - Latamy tam od września, a jeszcze nie miałem okazji zobaczyć miasta, a podobno jest piękne - dodaje.
FlyDubai, low cost Emirates od niedawna lata z polskiej stolicy do Dubaju. Z Warszawy mimo planowych 6 godzin dolatujemy w 5.
Samolot jest obłożony w około 40 procentach, pasażerowie to głównie Polacy.
Ale na gigantycznym lotnisku w Dubaju jest już totalna wieża Babel.
Ja ląduję na terminalu 3, więc nie mogę sprawdzić samolotów Belavii z Mińska, a takie dwa przylatują do południa, ani odlotu jednego z nich o 13 do stolicy Białorusi, ale po przylatujących na mój terminal lotach mogę się domyślać obłożenia w obu kierunkach.
“Nazywam się M., jestem z Jemenu. Mam dwadzieścia lat.
Mieszkałem w Jemenie do 2018 roku, potem wyjechałem do Malezji, tam pracowałem przez jakiś czas, ale potem nie mogłem już przedłużyć pobytu. W Jemenie trwa wojna. Nie masz na nic wpływu, po dziewiątej klasie zabierają cię do wojska. Albo to, albo zabiją cię lub aresztują.
Możesz uniknąć armii, ale to kosztuje 10 tys. dolarów.